GUCIO ZACZAROWANY Istoty od nico�ci odleg�o�� jest niesko�czona ("Zabawy przyjemne i po�yteczne", 1776) 1 Pochy�e pola i tr�bka. Ten zmierzch i nisko leci ptak i b�ys�y wody. Rozwin�y si� �agle na brzask za cie�nin�. Wchodzi�em we wn�trze lilii mostem z�otog�owiu. Dane by�o �ycie ale niedosi�ne. Od dzieci�stwa do staro�ci ekstaza o wschodzie s�o�ca. 2 Du�o, jak na jedno �ycie, tych porank�w. Z zamkni�tymi oczami by�em wielki i ma�y, Nosi�em pi�ra, jedwab, �aboty i zbroje, Suknie kobiece, zlizywa�em r�. Unosi�em si� nad ka�dym kwiatem od pocz�tku, Stuka�em w drzwi zamkni�te sal bobra i kreta. Niemo�liwe �eby tyle g�os�w nie zapisanych Mi�dzy tub� pasty do z�b�w i zardzewia�� �yletk�, Tu� nad sto�em w Wilnie, Warszawie, Brie, / Montgeron, Kalifornii. Niemo�liwe �ebym umar� dop�ki nie si�gn�. 3 Od smaku i zapachu czeremchy nad rzekami Idzie �wiadomo�� g�szczem laur�w, hibiskus�w Zbieraj�c w zielon� puszk� okazy Ziemi. Nad ni� czerwona kora sekwoi sempervirens I s�jki, inne ni� za Morzem Beringa, Otwieraj� skrzyd�a koloru indygo. Sama jedna, bez przyjaci� i wrog�w, Obejmuje le�ne zbocza, orle gniazdo. Niezrozumia�a dla w�a z ��t� wypustk�, Nie rozumiej�ca zasady w�a i drzewa. 4 Gwiazdy Filemona, gwiazdy Baucis Nad ich domem oplecionym korzeniami d�bu. I b�g w�drowny �pi�cy na �o�u z rzemieni, Twardo, maj�cy pi�� za wezg�owie. Ryjkonosy chrz�szczyk napotka� jego sanda� I d��y z trudem przez p�askowy� wyg�adzony stop�. S�ysz� tak�e d�wi�ki fortepianu. Podkradam si� mokr� czerni� pod d�ungl� spirei Gdzie le�� butle gliniane po holenderskich w�dkach. Ukazuje si� panna z kosmykiem na uchu. Ale mnie, kiedy szed�em na czworakach, wyros�a broda I m�j �uk india�ski spr�chnia� od deszcz�w i �nieg�w. Ona gra i r�wnocze�nie, ma�a, siada na nocniczek, Z�a��c z hu�tawki podnosi sukienk� I ze mn� albo swoim kuzynem robi rzeczy nieprzyzwoite. A ju� zaraz bardzo siwa na wychud�ym przedmie�ciu I odje�d�a nie zwlekaj�c tam gdzie jad� wszystkie panny. Niech stanie si� wyspa - i wyspa d�wiga si� z morza. R�owo�� jej ska� ma odcie� fio�kowy. Nasiona kie�kuj�, na pag�rkach i kasztan i cedr, �r�d�o chwieje paproci� tu� ko�o przystani. Na p�askich g�azach nad wod� jod�ow� zatoki Wyleguj� si� duchy podobne do nurk�w z butelkami tlenu. Jedyna c�rka czarodzieja, Miranda, Na osio�ku jedzie w stron� groty �cie�k� us�an� skrzypi�cymi li��mi. Widzi tr�jn�g i kocio� i nar�cza chrustu. Zniknij wyspo. Albo silniej: wyspo, zniknij si�. 5 Lubi�em go, bo nie szuka� idealnego przedmiotu. Kiedy s�ysza� jak m�wi�: "Tylko przedmiot kt�rego nie ma Jest doskona�y i czysty", rumieni� si� i odwraca� g�ow�. W ka�dej kieszeni nosi� o��wki, szkicowniki, Z okruchami bu�ki, akcydensami �ycia. Rok za rokiem okr��a� grube drzewo Przyk�adaj�c d�o� do oka i mrucz�c w podziwie. Jak zazdro�ci� tym co drzewo rysuj� jedn� kresk�! Ale przeno�nia wydawa�a mu si� czym� nieskromnym. Symbole zostawia� dumnym, zaj�tym w�asn� spraw�. Z patrzenia chcia� wyprowadzi� nazw� samej rzeczy. Kiedy by� stary, targa� brod� ��t� od tytoniu: "Wol� tak przegra�, ni� wygra� jak oni". Jak Peter Breughel ojciec przewr�ci� si� nagle Pr�buj�c spojrze� w ty� przez rozstawione nogi. I wznosi�o si� dalej drzewo niedosi�ne. O iste, o istliwe a� do rdzenia. By�o. 6 Zarzucano mu, �e o�eni� si� z jedn� kobiet� a �yje z inn�. Gdzie czas - odpowiada� - na g�upstwa, rozw�d i tak dalej. Ledwo cz�owiek wstanie, machnie par� razy p�dzlem a ju� wiecz�r. 7 Gucio, niegrzeczny ch�opczyk, zosta� zamieniony w much�. My� si� wed�ug obrz�dku much pod ska�� cukru I prostopadle biega� po jaskiniach sera. Lecia� przez okno w jarz�cy si� ogr�d. I tam, nieposkromione promy li�ci Wioz�y kropl� napi�t� od nadmiaru t�czy, Mszyste parki z krynicami �wiat�a ros�y w g�rach kory, Sypa� si� cierpki py� z gi�tkich kolumn w �rodku cynobrowych kwiat�w. A cho� trwa�o to nie d�u�ej ni� od podwieczorku do kolacji, Zawsze potem, kiedy mia� prasowane spodnie i strzy�one w�sy, My�la�, trzymaj�c szk�o z alkoholem, �e ich oszukuje, Bo mucha nie powinna rozmawia� o narodzie i wysoko�ci produkcji. Kobieta naprzeciwko by�a wulkanicznym szczytem Gdzie w�wozy, kratery i w kotlinach lawy Ruch ziemi pochyla skr�cone pnie sosen. 8 Mi�dzy mn� i ni� by� st�, na stole szklanka. Spierzchni�ta sk�ra jej �okci dotyka�a l�ni�cej powierzchni W kt�rej odbija� si� zarys cienia pod pach�. Kropla potu g�stnia�a nad falist� warg�. A przestrze� mi�dzy mn� i ni� dzieli�a si� niesko�czenie, Hucz�ca pierzastymi strza�ami Eleat�w, Nie wyczerpie jej rok ni sto lat podr�y. Gdybym przewr�ci� st�, co by�my spe�nili. Ten akt, nie-akt, bo zawsze potencjalny Jak zamiar wej�cia w drzewo, w wod�, w minera�y. Ale ona te� patrzy�a na mnie jak na pier�cienie Saturna I wiedzia�a, �e wiem jak nikt nie dosi�ga. Tak stanowiona by�a cz�owieczo�� i tkliwo��. Berkeley, 1962
Piernandele