97.txt

(363 KB) Pobierz
tytu�: "Sami swoi"
autor: Andrzej Mularczyk
Na dysku pisa� Franciszek Kwiatkowski

Opowie�� Filmowa

Wydawca: "Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o. Katowice 1993

Rozdzia� 1

Ta opowie�� to komedia, kt�rej bohaterowie wcale nie wiedz�, �e s� �mieszni. Nie wiedz�, bo nie dotar�a do ich �wiadomo�ci definicja, �e tragedia, kt�ra trwa zbyt d�ugo, staje si� komedi�, i �e wystarczy spojrze� przez odwrotn� stron� lornetki, by to, co wielkie, sta�o si� ma�e. W�wczas nawet wymachuj�cy mieczem biblijny Goliat przypomina pajaca na sznurku... Przyjrzyjmy si� wi�c bohaterom tej komedii, zanim nieuchronnie zaczn� si� toczy� wypadki, kt�rych ju� powstrzyma� nie mo�na, jak nie mo�na nam�wi� bohater�w gotowego filmu, by inaczej zagrali swoje role. Ka�mierz Pawlak uwa�a�, �e �yje nie tylko na ziemi, ale i dla ziemi, i chyba dlatego od tej ziemi zbytnio nie odr�s�. Z�o�liwi si� �miali, �e nie musia� si� schyla�, �eby przej�� pod brzuchem konia. By� przysadzisty jak s�g drew, za to twardy jak kowad�o w ku�ni: uderzysz w niego m�otkiem, a on odskoczy. P�ki nowych gwo�dzi dwucalowych nie mo�na by�o dosta� w GS-ie, Ka�mierz stare prostowa� na paznokciu. Szybki by� w j�zyku, z ka�dym got�w si� dogada�, byle tylko ten kto� nie mia� innego zdania ni� on. W skryto�ci uwa�a�, �e Pan B�g po to jest w niebie, �eby on, Ka�mierz, mia� tam sojusznika, bo przecie� jak kto� tak niepozornego wzrostu, a za to z przeogromnym zaufaniem zwraca si� do najwy�szej instancji - to jak mu odm�wi� pomocy i nie zes�a� plag na jego wrog�w? Gdy stawa� przy p�ocie naprzeciw Kargula, to on by� na poz�r �agodnym pasterzem Dawidem, co to nawet s�ynnej procy przez zapomnienie nie ma przy sobie-tamten za� pot�nym Goliatem, kt�ry co postawi stop�, to rozgniata przeciwnik�w... W�adys�aw Kargul nie szed�, tylko kroczy�, nie m�wi�, tylko dudni� jak listopadowy deszcz w zardzewia�ej rynnie. Gdy wyciera� nos, to chustka omal nie p�ka�a na p�. Weterynarz Jask�a nie m�g� si� nadziwi�, jak taki niespotykanie spokojny w ruchach cz�owiek jednym uderzeniem pi�ci powala na ziemi� bukata. Gdy Kargul nie mia� pod r�k� klucza ani obc�g�w, potrafi� z�bami odkr�ci� mutr� przy sieczkarni, a jak go nawet po tym wyczynie szcz�ki troch� bola�y, wystarczy�o mu wypi� do snu p� litra brymuchy i budzi� si� zdrowy jak w�asny trzonowy z�b. P�ki elektryki po wojnie w Rudnikach nie by�o, jednym dmuchni�ciem gasi� stoj�c� na stole naftow� lamp�, nie ruszaj�c si� spod pieca. Jeden by� szybki jak lot jask�ki, drugi powolny jak �uk. Pawlak kocha� konie jak w�asne dzieci i o�eni� si� z Maryni�, gdy� jej ojciec mia� dwa konie i jednego obieca� c�rce w posagu. Kargul o�eni� si� ze swoj� Anielci�, bo poborowym jeszcze b�d�c, za�o�y� si� z innymi parobkami, �e j� podniesie jedn� r�k� do powa�y. Zak�ad wygra�, bo podni�s� Anielci� z takim impetem, �e ta wyr�n�a g�ow� w sufit i zemdla�a, a W�ady�, cuc�c j� potem, tak j� d�ugo w ramionach trzyma�, �e si� od �eniaczki wymiga� nie m�g�... O Pawlaku wszyscy m�wili, �e pr�dzej m�wi, ni� my�li. O Kargulu, �e my�li wolniej od konia. Ale czy to w�a�ciwie wiadomo, jak i co my�li sobie ko�? Pawlak nosi� maciej�wk�, bo kiedy� podobn� czapk� nosi� J�zef Pi�sudski. Dla niego Marsza�ek to wz�r: ma�o �e dokona� w 1920 roku cudu nad Wis��, to jeszcze by� to jedyny cz�owiek, po kt�rego �mierci ojciec Ka�mierza zap�aka�. Kargul nosi� obwis�y kapelusz i nigdy nie wk�ada� krawata, bo tak mu si� utrwali� w pami�ci Wincenty Witos. Pawlak - to dro�d�e. Kargul - to m�ka. A piec chlebowy jeden. �ycie staje si� komedi�, gdy dw�ch ludzi, kt�rzy nie powinni si� spotka�, nie mo�e unikn�� spotkania. A tu jeszcze - na domiar z�ego - mia� si� zjawi� kto� trzeci, kto nie spodziewa� si� wcale, �e we�mie udzia� w tej komedii. Kiedy wybierasz si� na spotkanie kogo�, kogo nie widzia�e� tyle lat, �e przez ten czas i r�czy �rebak zd��y�by zmieni� si� w star� chabet�, a mo�e nawet i zdechn��, musisz si� liczy� z tym, �e wychodzisz wprost na skrzy�owanie, gdzie przecinaj� si� dwa losy. Bo po takim czasie ju� nie z samym cz�owiekiem tylko si� spotkasz, a w�a�nie z jego losem, zwanym przez niekt�rych dol�. Tak wi�c spotkanie dw�ch kiedy� bliskich sobie ludzi przypomina niekiedy skrzy�owanie dw�ch dr�g, a chyba nie trzeba nikomu t�umaczy�, jak niebezpieczne s� wszelkie skrzy�owania. Szykujesz si� na takie spotkanie radosny, niczym go�� zaproszony na cudze wesele, a raptem okazuje si�, �e ta radosna okazja zmienia si� w co� na kszta�t stypy. Ka�mierz ju� od kilku tygodni szykowa� si� na ten dzie�. Obej�cie wyporz�dzi�, obor� wybieli�, bram� �elazn� kaza� Paw�owi na zielono pomalowa�. Nawet lepy na muchy pozawiesza� przy ka�dej lampie, �eby tylko oczekiwanemu go�ciowi zapewni� jak najbardziej cywilizowane warunki, odpowiadaj�ce ameryka�skiemu standardowi. Dwa razy wybiera� si� do Lutomy�la, �eby sobie odpowiednio uroczysty garnitur sprawi� i na wszystkie okna nowe firanki dobra�; Maryni� zmusi�, �eby wprawi�a sobie cztery brakuj�ce z�by, bo jakby przysz�o jej si� u�miechn�� na powitanie Johna, to nie b�dzie musia�a ust d�oni� os�ania�. Niby wszystko by�o przygotowane na ten wa�ny dzie�, a jednak im bli�ej by�a ta data, tym bardziej Ka�mierz zamiast rado�ci odczuwa� jaki� niepok�j. Kiedy od stacyjki w Rudnikach dobieg� go czasem przeci�g�y gwizd poci�gu, kt�rym niebawem mia� przyby� go��, Pawlak odruchowo popatrywa� na dom s�siada i wzdycha� ci�ko, jakby przywali� go m�y�ski kamie�. Jednak przed nikim, nawet przed swoj� Maryni�, nie zdradzi� tego niepokoju, co �ciska� mu w�trob� i nerwy napina� do tego stopnia, �e w przeddzie� przyjazdu go�cia musia� na noc odmierzy� dwadzie�cia kropli waleriany i popi� to setk� "stra�ackiej" z czerwon� kartk�, by nie my�le� w k�ko o tym, czy cz�owiek odpowiada za histori�, czy te� odwrotnie - historia za cz�owieka. Bo wszak i miejsce, w kt�rym przysz�o mu �y�, i ludzie, w�r�d kt�rych toczy�o si� �ycie, wybrane zosta�o wyrokiem historii. Ale czy ten, kt�rego powita po tak wielu latach, zrozumie, �e mo�na wybra� sobie �on�, mo�na wybra� konia, a nawet samego Pana Boga, ale nie wybiera si� czas�w, w kt�rych przysz�o nam �y�? Kiedy wreszcie nadszed� ten dzie�, w kt�rym mia� przyby� dawno zapowiadany go�� z Ameryki, Pawlak zaraz po obudzeniu ukl�k� przy ��ku i z�o�ywszy d�onie w stron� obrazu �wi�tej Rodziny, wyszepta� b�agalnie, zaci�gaj�c �piewnie: "Dobry Bo�e, spraw, �eby Ja�ko mnie za zdrajc� nie uwa�a�, ta� ja przecie nie �aden pierekiniec, tylko prosto bezlitosna ofiara Stalina, Roosevelta i Churchilla, co mnie nasze Kru�ewniki na poniemieck� wiosk� zamieni� kazali. A �e ja z tym hardabasem Kargulem w s�siedztwo popad�, to ju� chyba z Twojej woli, bom si� dzi�ki temu w por� dowiedzia�, �e kto chce drugiemu muchomora zada�, sam on tym jadem zatruty b�dzie. I spraw, dobry Panie Bo�e, �eby brat m�j, Ja�ko, ode mnie g�upszy politycznie nie okaza� si�"...
- A c� ty, chore�ki, czy jak? - krzyczy Marynia, widz�c Ka�mierza kl�cz�cego przy ��ku w d�ugiej koszuli.
- Cz�ek w niebie poratowania szuka, a ta koczerbicha naprzykrza si� - ofukn�� �on� Pawlak.
- Ta� on przed tym obrazem ostatni raz kl�cza�, jak nam ta jaka� zaraza parsiuki wyt�uk�a. A czeg� on dzisiaj Panu Bogu g�ow� durzy, a? Patrzy na niego podejrzliwie, zachodz�c z boku. Ka�mierz ma min� uczniaka, przy�apanego na zrywaniu jab�ek w sadzie przy plebanii. - A c� jej oczy tak d�ba stan�li, a? - zaatakowa� Maryni� z impetem.
- Mam ja swoje sprawy z niebem do za�atwienia. Ty si� o skacin� martw. Krowy podoi�a? Tak niech odzienie na sobie po�adzi bo czas nam na stacj� zbiera� sia! Marynia cofa si� do kuchni, gdzie pi�tnastoletni Pawe�, pogwizduj�c przez z�by, usi�uje naprawi� stary radioodbiornik "Telefunken". Wciska g��biej w gniazdko zakurzon� lamp� i nagle kuchni� zalewaj� monotonne jak kapanie jesiennego deszczu deklaracje W�adys�awa Gomu�ki, przemawiaj�cego z okazji �wi�ta 22 Lipca. M�wca, mlaskaj�c, rozpocz�� w�a�nie zdanie, �e trud i historyczny wysi�ek przoduj�cej si�y narodu przyni�s� naszemu spo�ecze�stwu pok�j i dobrobyt, kiedy Marynia jednym szarpni�ciem wyrywa z gniazdka sznur od radia, urywaj�c w p� s�owa wyw�d o wy�szo�ci demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku. Widzi zaskoczone spojrzenie syna.
- Tato, nie daj B�g, nerwowy dzi� taki, �e tylko z oczu ucieka�, a ty mu jeszcze Gomu�k� puszczasz? - wskazuje na drzwi, za kt�rymi ubiera si� Ka�mierz.
- Zapomnia�, �e on jak jego s�yszy, to czkawki dostaje, jakby zbuka po�kn�wszy?
- Ale tato si� martwi�, �e jak stryjko przyjedzie, to my marnie bez radia wypadniemy w jego oczach - wyja�nia Pawe�, przej�ty wizyt� go�cia z Ameryki, kt�rego nigdy na oczy nie widzia�. Marynia wzrusza ramionami i ogl�daj�c si� za siebie na drzwi od izby, m�wi z przej�ciem:
- Co tam radio. Gorzej, �e my przez tego Kargula bezlito�nie przepa�� mo�emy. Patrzy przez okno kuchni na podw�rze s�siad�w. W�a�nie w tej chwili zwalisty Kargul w bia�ej koszuli posypuje je z wiadra ��ciutkim piaskiem, jakby szykuj�c si� na Zielone �wi�tki, a nie na wizyt� swego �miertelnego wroga.
- To ojciec nic nie napisa� stryjowi o Kargulach?
- Ta� czy on durny, czy jak? - Marynia wzrusza ramionami nad naiwno�ci� syna. Pawe� kr�ci g�ow�, jakby nie mog�c si� pogodzi� z tym, �e nie tylko radio k�amie, ale tak�e i w�asna rodzina.
- Znaczy, �e stryjo prawdy nie zna. A komu nie m�wi si� prawdy, tego si� ok�amuje!
- Ot, filozof, co ledwo koszul� z z�b�w wypu�ci�. Jakie to k�amstwo! - Marynia chc�c nie chc�c musi broni� taktycznej koncepcji i moralnej postawy ojca rodziny.
- Ta� to tylko dyplomacja. Przyjdzie pora, wszystkiego Ja�ku dowie sia. M�wi�c te uspokajaj�ce s�owa, Marynia r�wnocze�nie odwraca si� od syna i czyni na wszelki wypadek ukradkiem na piersiach znak krzy�a, bo nie wiadomo, co przyniesie to spotkanie. Zrobili wszystko, co mo�na, �eby godnie przyj�� go�cia: Ka�mierz brymuchy nap�dzi�, na wszelki wypadek Witia pa�stwowej w�dki dokupi�, Jad�ka u fryzjera w mie�cie by�a, a Ania; na kt�rej chrzciny zaprosili go�cia, dosta�a poduszk� z zagranicznymi koronkami. Ale bywa i tak, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin