Droga autor : Argail Droga ci�gn�a si� mi�dzy wzg�rzami , przecinaj�c je wp� jak brzydka blizna .Dooko�a lasy , zielone i roz�wirgotane le�nym ptactwem , wygl�da�y zwodniczo bezpiecznie i sielankowo . Wiedzia� co� o tym . Szed� t� drog� ju� od wielu tygodni i zd��y� pozna� las . Za naiwn� wiar� w jego bezpiecze�stwo zap�aci� ju� kilkoma bliznami kt�re do��czy�y do wielu poprzednich . Nie mia� nadziei na dotarcie do celu , lecz za p�no by�o by si� cofn�� , przeszed� ju� ponad po�ow� drogi dziel�cej go do Nagrody . Wi�c szed� dalej . Una wysz�a z chaty druida w�ciek�a . Ten staruch nie chcia� przyj�� do wiadomo�ci �e Jasna Strona zmieni�a si� od czasu gdy on j� poznawa� . Zaskorupia�y w swych pogl�dach , ba� si� �e kto� mo�e zarzuci� mu niewiedz�, wi�c nie przyjmowa� do wiadomo�ci tego �e Moce by�y niespokojne . Przecie� nawet zielarka m�wi �e zwierz�ta s� niespokojne . Odk�d Bractwo przys�a�o j� na praktyk� do tej wsi , mia�a problemy ze staruchem . Tej magii nie wolno tu u�ywa� , to zakl�cie jest za silne dla kobiety ... O�miesza� j� na ka�dym kroku . Dlaczego Bractwo wys�a�o j� , najlepsz� adeptk� , na praktyk� do tego ... Och, mia�a dosy� . Najch�tniej spu�ci�a by P�omie� Dana na t� star� , pomarszczon� dup� . Wyobra�enie podskakuj�cego na chudych nogach i usi�uj�cego zgasi� sobie kuper druida przynios�o jej cz�ciow� ulg� . Jeszcze dwa lata musia�a sp�dzi� z druidem , kt�ry oficjalnie mia� j� wprowadza� w magi� praktyczn� i zachowanie r�wnowagi a praktycznie zmusza� j� do prania , gotowania i zbierania zi� . W ci�gu ostatniego p� roku nauczy�a si� mniej ni� w miesi�c pobytu w Akademii . Wesz�a do sypi�cej si� chaty , kt�r� szumnie nazywano chat� adeptki . �ciany trzyma�y si� chyba tylko z przyzwyczajenia , a dach musia�a uszczelnia� przed ka�dym wi�kszym deszczem . Na stole porozrzucane by�y ksi�gi , retorty i odczynniki nad kt�rymi praca by�a jej jedynym zaj�ciem od dnia przyjazdu . Raz z nud�w pr�bowa�a przywo�a� demona Agoth'a , kt�ry podobno mia� informowa� Mag�w co dzieje si� po drugiej stronie Mocy , ale druid , kt�ry nie wiadomo jaki cudem dowiedzia� si� o tym , jednym machni�ciem r�ki pos�a� formuj�cego si� demona w otch�a� , a drugim rzuci� j� pod �cian� . Ponad tydzie� lata�a co chwila za chat�. Z�o�liwy staruch ukara� ja szczeg�lnie zajad�� biegunk� . Na samo wspomnienie o tym przeszed� j� dreszcz. Nie by�a tak upokorzona od dnia w kt�rym przez g�upi b��d zamiast zakl�cia czysto�ci , wywo�a�a w chlewie burz� z piorunami . Ma�o brakowa�o aby ja wydalono z Bractwa . Musia�a si� komu� wy�ali� . Podesz�a do zwierciad�a kt�re zapewnia�o jej sta�y kontakt z siedzib� Bractwa i skoncentrowa�a si� na Aranie , jej przewodniku . Lustro zm�tnia� i obraz zacz�� falowa� . Swoj� drog� ten Aran jest ca�kiem przystojny , s�ysza�a wiele historii na temat jego przyg�d z co �adniejszymi adeptkami . Na pocz�tku , w swej naiwno�ci my�la�a �e Aran zwracaj�c na ni� uwag� jest zakochany do szale�stwa , lecz okaza�o si� �e by�o to typowe zainteresowanie now� adeptk� . Spojrza�a na lustro . Na kryszta�owej powierzchni , zamiast jak zwykle zagraconego biurka i Arana w fotelu zobaczy�a Drog� . Nie jak�� tam zwyk�� drog� , ale Drog� . Drog� na wzg�rza Mocy , tam gdzie obydwie strony mocy stawa�y si� jednym . Wed�ug legendy , gdzie� na wzg�rzach by� o�tarz kt�ry postawili jeszcze Przedwieczni , przy kt�rym ten kt�ry tam dotar� , dostawa� Dar . Jak si�ga ludzka historia , tylko trzy osoby dotar�y tam i zosta�y obdarowane . To Przedwieczni decydowali o tym co to za dar . Jednemu z w�drowc�w dano dar powrotu do domu . Gdziekolwiek by nie by� , nie m�g� zab��dzi� w drodze do domu . Drugim w�drowcem by� Eoin , za�o�yciel Bractwa . Dano mu dar wskrzeszenia Mocy i nauczania jej . Na temat trzeciego w�drowcy milcza�y kroniki . Wiadomo by�o tylko �e dotar� do o�tarza Przedwiecznych i �e otrzyma� Dar . Tylko nikt nie wiedzia� co to za dar i co sta�o si� z w�drowcem . Sama Droga by�a ukryta , Mog�a kry� si� w ka�dej drodze , trakcie , �cie�ce . Tylko ten kt�ry ponad �ycie pragn�� z�o�y� ofiar� przedwiecznym m�g� dosta� si� na drog� . Po prostu pewnego dnia normalna droga nagle zamienia�a si� pod jego nogami w twardy , czerwono po�yskuj�cy trakt . Una w zdumieniu przygl�da�a si� Drodze . Dlaczego zamiast Arama - Droga ? Nagle zauwa�y�a na Drodze w�r�d wzg�rz samotn� posta�. Lustro , jakby odgaduj�c jej �yczenie , powi�kszy�o posta� . Zobaczy�a wysokiego , blond m�czyzn� z mieczem na plecach . D�ugie w�osy zwi�zane mia� w warkocz si�gaj�cy daleko za �opatki , twarz zm�czon� i brudn� . -Wi�c zn�w kto� dosta� si� na drog� - us�ysza�a za sob� g�os druida . Sk�d ten staruch wiedzia� o wszystkim co robi�a ! - Robisz takie zamieszanie w Mocy �e �lepiec by do ciebie trafi� - Na dodatek mia� czelno�� czyta� w jej my�lach . Odwr�ci�a si� aby mu zn�w powiedzie� co o nim s�dzi , lecz j�zyk stan�� jej ko�kiem . Sta� przed ni� druid , lecz jak�e zmieniony . Poorana zmarszczkami twarz wyg�adzi�a si� , zwykle buro - ��te k�aki zamieni�y si� w �nie�nobia�e w�osy a brudn� i poplamion� kwasami i sosami koszul� zast�pi�a bia�a , haftowana w Znaki - Na co si� gapisz ? Chcesz mnie zgwa�ci� ? - Na d�wi�k znajomego g�osu powr�ci�a jej pewno�� siebie ale zanim zd��y�a si� odezwa� druid zn�w jej przerwa� - Szykuj si� do drogi . Musimy i�� za nim . - Za nim . Na Drog� ? Jak tam niby mamy trafi� ? - Nie deliberuj - przerwa� jej - Nadszed� czas na prawdziw� nauk� , kt�rej nie uzyskasz na Akademii . Co dzie� modli�em si� �eby to nie sta�o si� gdy ty b�dziesz moim uczniem ale trudno . Wida� taka wola Przedwiecznych ... Zbierz swoje rzeczy i przygotuj si� do d�ugiej w�dr�wki . Jak b�dziesz mia�a szcz�cie to prze�yjesz . Masz ma�o czasu . Jak sko�czysz przyjd� z ekwipunkiem do mnie . Zobaczymy co tam napakujesz .Wyszed� . Wci�� nie mog�a wyj�� ze zdumienia nad przemian� druida . Wyk�pa� si� czy co ? Spojrza�a na lustro . Obraz drogi znikn�� i widzia�a w nim ju� tylko swoj� posta� . Wyrusza� na Drog� ?! Ten staruch oszala� . Tak , na pewno , a jedn� z oznak jego niew�tpliwego szale�stwa by�a ta jego przemiana . Oszala� na staro�� . -BIEGIEM , M��DKO - rozleg� si� ryk w jej g�owie . Zanim zd��y�a pozbiera� si� z polepy pomy�la�a jeszcze sk�d ten staruch zna takie sztuczki . Nienawidz� , nienawidz� , nienawidz� - powtarza�a sobie nieustannie w g�owie podsycaj�c przygasaj�c� w�ciek�o�� . Nie zd��y�a zapakowa� �adnej z rzeczy potrzebnych ( wed�ug niej ) w podr�y . Pozwoli� wzi�� jej tylko ma�e zawini�tko z paroma koszulami . �adnej sukni , czy wytwornych trzewik�w . Tylko jakie� wytargane , stare buty podr�ne . Jak ja si� poka�� w pierwszej lepszej gospodzie - my�la�a przygn�biona . - Zapomnij o gospodach - warkn�� id�cy przed ni� druid - Po pierwsze idziemy prosto na Drog� , a po drugie, jest raczej nie wskazane aby ktokolwiek wiedzia� gdzie idziemy i jak si� tam dostaniemy . - Prosi�am aby� nie czyta� w moich my�lach . Czuj� si� jak naga , a to nie jest mi�e uczucie , szczeg�lnie tutaj i szczeg�lnie przy tobie . - C� , powiedzia� bym , �e raczej nie mia�aby� si� czego wstydzi� - zarechota� - Poza tym nie przypominam sobie aby�my przeszli na ty , Adeptko Uno . Milcza�a . Zreszt� nie by�o o czym m�wi� , nie mog�a nawet swobodnie my�le� , ten ... Uch ... Druid stwierdzi� , �e do czasu a� b�dzie m�g� jej zaufa� , b�dzie j� kontrolowa� . Do czasu a� b�dzie m�g� jej zaufa� !!! My�la� by kto , �e kiedy� zrobi�a co� , co pozwoli�o by mu tak s�dzi� . Przecie� jest ju� prawie gotowa do przej�cia inicjacji na Maga , przecie� ... - Gotowa ? A tw�j wybryk z Agoth'em , dzi�ki kt�remu zachwia�a� R�wnowag� ? A to ma�e trz�sienie ziemi kt�re wywo�a�a� , podobno chc�c utrze� kogiel-mogiel ? - Pomyli�am strony w .... - znowu si� wygada�a . - Ano . Pomyli�a� strony w Ksi�dze , kt�r� zreszt� mi ukrad�a� , gdy za�ywa�em , zas�u�onego zreszt� wywczasu i za kradzie� kt�rej mo�na by ci� wyrzuci� z Bractwa , Adeptko . - Nie ukrad�am tylko po�yczy�am , chcia�am zaraz potem j� odda� , tylko �e .... - Po�yczy�a� - parskn�� �miechem - Niech i tak b�dzie . W milczeniu szli dalej . Druid wci�� nie powiedzia� jej , jak ma zamiar trafi� na Drog� . Zreszt� on sam , od czasu rozpocz�cia w�dr�wki zmieni� si� nie do poznania , wydawa�o si� �e m�odnia� w oczach . I ten jego str�j ! Wci�� nosi� na sobie bia�� , d�ug� koszul� ze Znakami wyhaftowanymi na piersi , bia�e spodnie podr�ne ... Obrazu dope�nia�y bia�e jak �nieg broda i w�osy . W niczym nie przypomina� tego brudnego i wiecznie rozczochranego szamana ze wsi . I jeszcze ten miecz , d�ugi i w�ski , w pochwie z wyrytymi na niej runami Futhark . Nie widzia�a klingi , nie pozwoli� jej obejrze� . "Je�li wyjmujesz ten miecz , to musisz go u�y�" . Nazywa� go Gwalan . J� te� zmusi� do noszenia miecza . I to gdzie ! Na plecach ! To cholerne �elastwo ju� po kilku godzinach drogi przygi�o ja niemal do ziemi , z �lad po nim na plecach b�dzie zna� jeszcze d�ugo . Niby w Akademii pobiera�a lekcje fechtunku , ale tak mi�dzy Przedwiecznymi a prawd� , do�� rzadko mo�na by�o j� tam spotka� . W ca�ej tej wyprawie mog�o by� co� romantycznego , co� na kszta�t w�dr�wek dawnych Heros�w i Mag�w . Mog�oby ... Mog�oby , gdyby nie te klamoty i w�ze�ki na jej plecach . Jak on ma zamiar trafi� na drog� ? Mieli takie same szanse trafienia tam , jak wyp�ywaj�cy ��w na trafienie g�ow� w obr�cz swobodnie p�ywaj�cego ko�a . Czy jako� tak ... Poprawiwszy baga�e przyspieszy�a kroku , chc� dogoni� druida kt�ry zd��y� do�� znacznie si� odsadzi� . Szlak bieg� do�� swobodnie przez las , z rzadka tylko napotykali niewielkie polanki . Jeszcze dzisiaj musieli dotrze� na Rozstaje , gdzie podobno mia�y czeka� na nich konie , za�atwione jakim� cudem przez druida . Mo�e wtedy pozb�dzie si� tych klamot�w na plecach . Mia�a ich ju� serdecznie do�� . By�a przecie� stworzona do innych cel�w ... Na Rozstajach koni nie by�o . Od tej pory drog� umila�o jej jednostaj...
cegwaldek1978.78