Moje imię.docx

(15 KB) Pobierz

Scenariusz zajęć z biblioterapii

Temat: "Moje imię"

Cel: Zapewnienie uczestnikom w zajęciach poczucia bezpieczeństwa i akceptacji, uświadamianie wartości własnego imienia i imion kolegów.

Przebieg zajęć:

·         Podanie dzieciom informacji na temat celów i sposobów prowadzenia zajęć.

·         Autoprezentacja.
Prowadzący przedstawia się i prosi dzieci o podanie takiej form imienia w jakiej chciałyby, aby się do nich zwracano oraz takiej jakiej by nie chciały.

·         "Rymy do imienia"
Rozpoczynający wypowiada swoje imię i rym do niego, np. Dorotka - stokrotka, następna osoba z kręgu wypowiada swoje imię i rym. Zabawa trwa, aż wszyscy się przedstawią.

·         Zabawa "Imię sąsiada".
Wskazane dziecko zaczyna zabawę wymieniając imiona kolegów siedzących po jego prawej i lewej stronie.

·         "Zwierzątka"
Dzieci podają nazwę ulubionego zwierzątka, rozbiegają się po sali i naśladują je.

·         Czytanie przez nauczyciela opowiadania Marty Tomaszewskiej pt.: "Potworek", Nasza Ksiegarnia, Warszawa 1983
      Czasem do kogoś przyplącze się pies. I za nic nie chce odejść. Do Andrzeja przyplątał się zaś Potworek! Andrzej skończył właśnie pierwsza klasę i pojechał z mamusią na swoje pierwsze w życiu wakacje. Do Urli pod Warszawą. Jest tam rzeka, las, a za ogrodzeniem domki campingowe. W jednym takim domku zamieszkał Andrzej z mamą. (...) Andrzej był jedynakiem, czyli nie miał brata, ani siostry. Ale zawsze miał kolegów. (...) Andrzej biegał z chłopcami po lesie, a jego mamusia opalała się na leżaku przed domem. Pewnego razu od strony rosnących przy domku krzaków dobiegał ją rumor.
      Popatrzyła: zza krzaków wypadł Andrzej ogromnie podniecony i nawet na nią nie spojrzawszy popędził w las. Za nim zaś nieznajomy chłopczyk. Wypadli z krzaków i znikli. Ale wkrótce pojawili się znowu. To znaczy najpierw pojawił się Andrzej. Tym razem pobiegł do mamy. Chłopczyk - najwyżej czteroletni przydreptał chwilę potem stanął nie opodal.
      Mamusiu - wydyszał Andrzej szczęśliwy. To Potworek! Przyplątał się do mnie!
Jak to się przyplątał?- zdziwiła się mama.
No chodzi za mną! Wszędzie gdzie ja to i on. Nic nie mówi tylko chodzi za mną i oka ze mnie nie spuszcza! No przyplątał się! Popatrz!
      Zagwizdał: Potworek! No! Podejdź bliżej! Nie bój się, to moja mamusia!
      Potworek podszedł. Wcale nie wyglądał na przestraszonego. I wcale nie wyglądał na potworka! Był mały, ale pewnie stał na mocnych, krótkich nogach, miał dużą głowę, całą w lokach, pyzate, rumiane policzki i okrągłe, brązowe oczy. Oczy te wlepione były w Andrzeja z ufnym radosnym oddaniem. Mamusia Andrzeja była mądrą mamusią, więc choć wielką miała na to ochotę, nie zapytała od razu: "Dlaczego nazywasz go potworkiem?". Dobrze zrobiła, bo oto co Andrzej przy wieczornym myciu odpowiedział na pytanie: - Bo jego tatuś, on tu nie mieszka, tylko przyjeżdża w odwiedziny, więc ten jego tatuś jest ogromnie wielki. I jakiś taki przeraźliwy.
      Więc nazwałem go Potworem, a syn Potwora to oczywiście Potworek, rozumiesz, mamusiu?- Mniej więcej - odpowiedziała mamusia.
- A chłopcu nie jest przykro? - spytała po chwili rozścielając łóżko.
- Że nazywam go Potworkiem?
- Tak.
- Nie, skąd! On mnie bardzo lubi!
- Ja też go lubię, mamusiu - dodał z przekonaniem i natychmiast zasnął.
      Mamusia przysiadła na brzegu łóżka i długo patrzyła na synka. "Jest szczęśliwy, że ma swego Potworka - pomyślała. - Ale czy nie wynikną z tego jakieś kłopoty?" Wynikły. Oto jak. Pewnego dnia, gdy Olek wyśpiewał Andrzejowi nad uchem "Andrzej niańka Andrzej przedszkolanka", Andrzeja poniosło!
- Sam chciałbyś mieć takiego Potworka! On robi wszystko, co ja chcę. (...) Każdego ranka Potworek przychodził pod domek Andrzeja i razem szli do stołówki. Aż kiedyś - nie przyszedł. Próżno Andrzej wyglądał, gwizdał. Ani śladu Potworka. Ale w stołówce był. Nie z babcią. Z tatusiem. Rozjaśnił się na widok Andrzeja już - już zsuwał się z krzesła... Tatuś zgromił go wzrokiem i mały zwiesił głowę.... "Jego tatuś przyjechał na dobre i pewnie go nie puszcza" - domyślał się Andrzej. Ale dlaczego? Wypatrzył moment, kiedy tatusia nie było w domu. Podszedł pod okno, zagwizdał i zawołał cicho: - Potworek, Potworek, to ja! A wtedy stało się coś strasznego. Zza domku wyszedł tatuś Potworka.
- Wynoś się ! - powiedział gniewnie. - Zrobiłeś pośmiewisko z mojego synka! Nikt na mojego synka nie będzie wołał jak na psa! No, wynoś się!
      Andrzej poszedł jak zmyty. Nastąpiły teraz bardzo przykre dni. Andrzej chodził smutny, brakowało mu Potworka. A i Potworek posmutniał. Obaj stracili apetyt. - Co się dzieje? - nie wytrzymała wreszcie mamusia Andrzeja. - To Potwór - odparł Andrzej zasępiony. - Nie pozwalała Potworkowi bawić się ze mną. Mówi, że ja zrobiłem z niego pośmiewisko. - Nie myślisz, że ma rację?- Jesteś pewny, że bawisz się z Potworkiem, a nie Potworkiem? Dzieciaki naprawdę śmieją się przez ciebie z małego. - My się nie przejmujemy! - rzekł szybko Andrzej. - Potworek mi powiedział, że chciałby być pieskiem. - Ale nie jest. Andrzej pochylił głowę. - Co ja mam teraz zrobić, mamusiu? - spytał cicho. - Nie wiem, synku, pomyśl.

·         Nauczyciel pyta dzieci - jakie mają pomysły na rozwiązanie problemu Andrzeja? Jak według ciebie może zakończyć się ta historia?

·         Nauczyciel czyta zakończenie opowiadania.
      Wieczorem tego samego dnia. Andrzej poszedł nad rzekę. Nad rzeką płonęło ognisko. Przy ognisku siedział potworek i jego tatuś. Opiekali kiełbaski zatknięte na długich patykach. Andrzej zawahał się i powoli podszedł. Brązowe oczy Potworka zabłysły. Potem spojrzały na tatusia i wypełniły się łzami: mały cierpiał. Andrzej głośno przełknął ślinę. - Proszę pana - rzekł porywczo. - Ja go nie lubię! Ja go bardzo lubię! Ja wiem, że zrobiłem źle. Ja... po prostu nie pomyślałem. Przepraszam! Obrócił się, aby ukryć łzy, które i jemu zakręciły się w oczach. I po to, by odejść. - Nie masz ochoty na kiełbaskę? - usłyszał nagle. Andrzej przystanął, spojrzał. Tatuś Potwora patrzył na niego i - uśmiechał się. Całkiem sympatycznie! - Tylko sam musisz sobie opiec - dorzucił nadziewając kiełbaskę na patyk. - O, chętnie! - powiedział Andrzej z wdzięcznością i usiadł przy ognisku.

·         Porównanie propozycji dzieci z zakończeniem opowiadania. Wysnucie wniosków.

·         Rysunkowa autoprezentacja.
Wszystkie dzieci rysują swoje portrety i podpisują wybraną przez siebie formą imienia.
Następnie prezentują pracę w kręgu, mówiąc: To ja, Jacek. Lubię...
Z wykonanych rysunków tworzymy album.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin