07.txt

(35 KB) Pobierz
Wracaj�c z podr�y , by�am gotowa raz na zawsze zapomnie� o Gunnarze , i zerwa� kontakt z Meritxell . Gdybym nadal z ni� mieszka�a , musia�abym wci�� natyka� si� na Gunnara . By�oby to niepotrzebnym cierpieniem , prawdziw� tortur� . 
Meritxell jednak przyj�a mnie wylewnie , obca�owa�a , zapewniaj�c , �e jestem jej potrzebna i �e beze mnie mieszkanie b�dzie smutne i puste . W ci�gu niespe�na tygodnia jej stan si� pogorszy� . Policzki straci�y rumie�ce , a oczy nie mia�y ju� dawnego blasku . Zdecydowa�am �e pozostan� z ni� , dop�ki nie wydobrzeje . 
Dowiedzia�am si� od Carli , �e przez ca�y weekend nie wychodzi�a . Przygn�biona , le�a�a w ��ku z Lol� , s�uchaj�c muzyki . Przesta�a interesowa� si� swoim wygl�dem , jedzeniem , zaj�ciami , malarstwem . Cierpia�a na bezsenno�� , nie czesa�a si� , zapomnia�a o k�pieli , nie g�aska�a swojej pupilki , a do szafy chowa�a brudne i wymi�te ciuchy . Wszelkie oznaki depresji . Kt�rego� poranka odkry�am , �e nie karmi�a chomiczki kt�ra wyg�odzona i opuszczona pl�ta�a si� po mieszkaniu . Zaczyna�o to wygl�da� bardzo  niepokoj�co . Pomy�la�am o zwr�ceniu si� o pomoc do specjalisty , ale jedynymi lekarkami , jakie dot�d zna�am , by�y Omar . Merixell jednak � podejrzewam �e w zwi�zku z ci��� � kategorycznie sprzeciwia�a si� pomys�owi wizyty w przychodni . Nak�oni�am j� jednak do jedzenia i razem z Carl� przyszykowa�y�my dla niej porcj� witamin . 
Carla z�agodnia�a  i wydawa�a si� naprawd� przejmowa� stanem przyjaci�ki . Zaproponowa�a , �eby�my zawiadomi�y o wszystkim jej ojca , i zobowi�za�a si� z nim skontaktowa� . Chc�c jako� o�ywi� Meritxell , poinformowa�a j� o wernisa�u w galerii na Paseo de Gracia . Meritxell zgodzi�a si� tam p�j�� , schowa�a zaproszenie do torebki i wysz�a z domu . Wybieg�am za ni� , ostro�nie , �eby nie zosta� zauwa�on� . Po przej�ciu kilku metr�w Meritxell zawr�ci�a na pi�cie i ruszy�a w przeciwnym kierunku . Po chwili zauwa�y�am jak wchodzi do kawiarni . Ze wzrokiem wbitym w wisz�ce pod sufitem lampy miesza�a bez ko�ca cukier w fili�ance z herbat� i raz po raz spogl�da�a na zegarek . Nie mia�am w�tpliwo�ci , i� po powrocie do domu sk�amie Carli , i� by�a w galerii . Zdziwi�o mnie odkrycie , jakiego dokona�am . S�odka Meritxell potrafi�a k�ama� ! A skoro tak , to mo�e i ze mn� nie by�a szczera . Mo�e spotyka�a si� z Gunnarem . Ogarni�ta obsesj� , przemieni�am si� w opiekunk� mi str�a . Dlaczego nie dziwi�o mnie kolejne odkrycie , jakiego dokona�am , gdy pewnego poranka zjawi�am si� w jej pokoju , �eby nakarmi� Lol� . W szafie sta�a spakowana walizka , z ciep�ymi zimowymi ubraniami w �rodku , kozakami , dwiema ksi��kami , kopert� z pieni�dzmi i paszportem . Przejrza�am ksi��ki . Jedn� z nich by� przewodnik po Islandii , drug� zbi�r sag . Omal nie przewr�ci�am si� z wra�enia . Szykowa�a si� do ucieczki z Gunnarem !! 
Gdy wesz�a do pokoju , musia�am uda� , �e niczego nie zauwa�y�am . Powiedzia�am �e nigdzie nie mog� znale�� Loli , co z reszt� by�o prawd� . Poszuka�y�my razem i natrafi�y�my na chomiczk� pod jednym z krzese� , przemarzni�t� i zwini�t� w k��bek . Meritxell podda�a si� wzruszeniu , ale stan ten nie trwa� zbyt d�ugo , szybko zapomnia�a o swoim zwierz�tku . 
Spyta�a poufale . 
- Zaopiekujesz si� ni� , jak mnie nie b�dzie ? 
- Dok�d si� wybierasz ? � spyta�am inkwizytorskim tonem . 
Spojrza�a na zegarek , poszuka�a wzrokiem wieszak i zacz�a si� denerwowa� . Ukradkiem dostrzeg�am , �e na wieszaku , ukryta w�r�d innych rzeczy , wisi koszula Gunnara .  
- Um�wi�am si� z ojcem w kawiarni . Rozmawia� z Carl� i chce si� ze mn� zobaczy� . 
Podesz�am do wieszaka i zaci�gn�am si� zapachem Gunnara dobywaj�cym si� z jego koszuli , poczym uj�am Meritxell pod r�k� . 
- Jeste� w ci��y i �le si� czujesz . Musi ci� obejrze� lekarz . 
Meritxell wyrwa�a si� z mego uchwytu z zadziwiaj�c� zr�czno�ci� . 
- Mam si� dobrze . Czuj� si� fantastycznie . Pa ! 
Gdy tylko zosta�am sama , si�gn�am po koszul� Gunnara i przy�o�y�am j� do twarzy , wdychaj�c jej wo� , wyczuwaj�c palcami struktur� materia�u . Zauwa�y�am , �e jest uszkodzona , kto� wyci�� w niej dziur� w kszta�cie przypominaj�c� lalk� . 
Wybieg�am za Meritxell . Straci�am do niej zaufanie , nie mog�am wierzy� jej s�owom . Uwa�aj�c �eby mnie nie spostrzeg�a , zobaczy�am , jak mija kawiarni� i zatrzymuje taks�wk� . Mnie nie uda�o si� zatrzyma c w por� drug� i zrobi�am kolejn� zakazan� rzecz . By�am do tego stopnia odurzona zachowaniem Meritxell i do tego stopnia pewna , �e jedzie na spotkanie z Gunnarem , �e wypowiedzia�am zakl�cie iluzji i ruszy�am za oddalaj�cym si� samochodem na w�asnym motocyklu . W miar� jak Meritxell zmienia�a kolejne taks�wki , denerwowa�am si� coraz bardziej . W ko�cu ostatni , trzeci pojazd , do kt�rego wsiad�a , zatrzyma� si� przed dworcem p�nocnym . S�odka Meritxell zap�aci�a taks�wkarzowi i wesz�a do dawnych hangar�w , po czym ruszy�a schodami na pi�tro , gdzie w dworcowej kawiarni przy tym samym stoliku , gdzie siedzia�am miesi�c temu , czeka�a na ni��  Demeter. Zobaczywszy zbli�aj�c� si� Meritxell , podnios�a  si� , u�cisn�a j� i poca�owa�a w taki spos�b , w jaki mnie nigdy nie ca�owa�a . Przygl�da�am si� tej scenie , stoj�c w drzwiach , znieruchomia�a . O co chodzi ? Dlaczego Meritxell spotyka si� z moj� matk� , jakby by�a czarownic� Omar , kt�ra otrzyma�a telepatyczny sygna� ? Dlaczego , Demeter traktuje j� z tak� czu�o�ci� ? O czym rozmawiaj� ? Jaki cel ma to spotkanie ? 
Postanowi�am natychmiast wr�ci� do mieszkanie , pewna prawdziwej to�samo�ci Meritxell . 
Rzeczywi�cie , przeszukuj�c jej kartony i szafy , znalaz�am , czego szuka�am : atame , jesieniow� r�d�k� , pentagram i figurk� wyci�t� z koszuli Gunnara , do kt�rej przyszy�a kosmyk swoich w�os�w . Zakl�cie posiadania . Meritxell jak ja by�a czarownic� Omar . Jak Demeter , jak Karen . Nie by�a niewinn� dziewczynk� . Schwyta�a Gunnara na zakl�cie . Dlatego mnie odrzuci� , cho� wcale tego nie chcia� . By� wi�niem Meritxell . Znalaz�am zapalniczk� i w�ciek�a podpali�am wyci�t� z materia�u posta� . Dlaczego Demeter ok�ama�a mnie , m�wi�c , �e b�d� dzieli�a mieszkanie z dwiema �miertelniczkami , podczas gdy Meritxell by�a czarownic� Omar ? Czemu tego nie zauwa�y�am , skoro czarownice Omar rozpoznaj� si� wzajemnie po spojrzeniach i gestach ? Dlaczego Meritxell chcia�a , bym uwierzy�a , �e nie ma przede mn� tajemnic ? W takiej depresji postanowi�am sprawdzi� jeszcze jedno . Zadzwoni�am pod rzekomy numer Meritxell w Andorze . Nie mieszka� tam �aden pan Salas , nikogo takiego nie znali , podobnie jak nie znali jego c�rki . Kiedy od�o�y�am s�uchawk� dostrzeg�am Carl� przygl�daj�c� si� w os�upieniu rozgardiaszowi , jaki zrobi�am w pokoju Meritxell . 
- Co ty wyprawiasz ? � spyta�a Carla 
- A co ty wyprawiasz ? � Odpowiedzia�am pytaniem� Z jakim ojcem Meritxell rozmawia�a� ? 
Pospiesznie spojrza�a na zegarek . 
- Nie mam teraz czasu ci tego wyja�nia� , mam um�wione spotkanie . 
Nie pozwoli�am jej odej�� 
- W jakim Ordino z ni� by�a� ? 
Carla rzuci�a okiem w stron� atame , r�d�ki i pentagramu , po czym spu�ci�a wzrok . 
- W takim razie wszystko ju� wiesz , jeste�my Omar . 
Nie mog�am uwierzy� w�asnym uszom .
- Ty te� ? 
- No , a jak ! Jasne . Jestem c�rk� Any , matriarchini klanu Mr�wki . My�la�a� �e Demeter pozwoli ci zamieszka� ze zwyk�� �miertelniczk� ? 
- Chcesz powiedzie� , �e Demeter umie�ci�a mnie z wami , �eby�cie �ledzi�y co robi� ? 
- Mniej wi�cej . 
- Jak to � mniej wi�cej � 
Carla przybra�a powa�n� min� . 
- Pos�uchaj , rozkapryszona smarkulo , przesadzi�a� nieco . Demeter postanowi�a , �e b�dzie najlepiej , je�li zamieszkamy razem . 
Zda�am sobie spraw� z kilku rzeczy , kt�re istotnie w swoim czasie wydawa�y mi si� dziwne . 
- To ty zawiadomi�a� Demeter o moim wyst�pku ? 
- Oczywi�cie , �e ja . 
- I ona skontaktowa�a si� z tob� w noc Imbolc , �eby zapyta� , czy jeste�my bezpieczne ? 
Carla potwierdzi�a . 
- I to ty jej donios�a� o moim przebraniu ? 
- To akurat zrobi�a Meritxell . Przerazi�a� j� . 
- Cudownie . A teraz Meritxell zdaje Demeter raport na m�j temat . 
Carla zaprzeczy�a .
- To ja poprosi�am Demeter , �eby si� ni� zaj�a , ta dziewczyna wymyka nam si� z r�k . 
- Nie rozumiem . Kto kim si� opiekuje ? Kto kogo pilnuje ? 
Carla zacz�a zbiera� rzeczy osobiste Meritxell . 
- Ty jeste� silna , Meritxell � s�aba . Ty jeste� nie rozs�dna , Meritxell � roztropna . Ty jestes odwa�na , Meritxell � l�kliwa . Taka kombinacja jest niebezpieczna . No i sta�o si� . 
Ledwie do mnie dociera�y s�owa Carli . 
- Demeter przys�a�a mnie tutaj , �ebym chroni�a Meritxell ? 
Carla rozwin�a moj� my�l . 
- Albo �eby� by�a dla niej tarcz� ochronn� . Czym� w rodzaju piorunochronu . 
Por�wnanie to wyda�o mi si� przera�aj�ce . 
- A ty ? Jak� rol� w tym wszystkim odgrywasz ? 
- Rozkazuj� i obserwuj� . 
Poczu�am si� tak , jak zapewne czuj� si� wi�niowie , kiedy odkrywaj� , �e w celi jest ukryta kamera i Wielki Brat �ledzi ich wszystkie ruchy . 
Carla wzruszy�a ramionami . 
- Wy pomagacie sobie wzajemnie , a ja dbam o to , �eby nikt z zewn�trz nie ingerowa� w nasze �ycie . 
- Chcesz powiedzie� , �e wszystkie trzy jeste�my pod dzia�aniem zakl�cia ? Dlatego nie rozpozna�am w was Omar ? 
Carla u�miechn�a si� . 
- Dot�d wszystko si� sprowadza�o , pomimo twoich wyczyn�w i nadmiernej sk�onno�ci do �ycia towarzyskiego . Ale liczyli�my si� z tym . Nie wzi�y�my tylko pod uwag� tych mi�osnych szale�stw i anoreksji Meritxell . 
Poczu�am si� jak marionetka w rekach w�asnej matki , kt�ra zak�ada�a , �e b�d� post�powa� nierozwa�nie i egoistycznie . 
- Naszym obowi�zkiem jest j� chroni� � doda�a Carla 
- Chroni� Meritxell ? Przed czym ? 
- Jej matka zgin�a w dramatycznych okoliczno�ciach staj�c w jej obronie . To oczywiste , �e Odish pr�buj� j� dopa�� . 
- W takim razie historia ze �mierci� matki Meritxell jest prawdziwa ? 
Nie  by�a to wielka pociecha . Tyle �e dziewczyna , kt�r� uwa�a�am za przyjaci�k� , nie okaza�a si� stu procentow� k�amczuch� . 
- Zosta�a sama i dotkn�o j� to do �yw...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin