Baca.docx

(15 KB) Pobierz

Idzie turysta przez góry i widzi bacę - trzymającego się jedną ręką gałęzi, a w drugiej trzymającego czytaną przez niego książkę. Turysta zagaduje:
- Baco powiadają, że czynicie cuda?
Baca przewracając drugą ręką stronę w książce odpowiada: - A tam, głupoty opowiadają....

Przyszła pewnego razu Policja do Bacy. Jeden z policjantów mówi po chwili:
- Musimy zamknąć Bacę, bo pędzicie bimber.
- Czemuż to? - zdziwił się Baca.
- Bo znaleźliśmy w stodole u Bacy aparaturkę do pędzenia bimbru. - wyjaśnił mu drugi policjant.
Na to Baca:
- To zamknijcie mnie też za gwałt, przeca aparaturke też posiadam...

Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź na której siedzi, przechodzi turysta :
- Baco spadniecie !
- Ni, nie spadne !
- Spadniecie !
- Ni !
- No mówie wam że spadniecie !
- Eeee, ni spadne !
Nie przekonawszy bacy Turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali turystą i rzekł :
- Prorok jaki, cy co ?

Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:
- Co robicie baco?
- A tak sobie siedze i myśle.
- A to wy zawsze tak ?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu ?
- To sobie ino siedze.

Był wypadek w górach, rozbił się maluch o drzewo. Zebrało się dużo widowni, wreszcie przyjechała policja. Wypytują każdego z widzów czy widział jak to się stało. Nikt nic nie widział, aż jeden z nich zaproponował że zapewne Baca coś widział.
Podchodzą więc policjanci do Bacy i pytają się:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak się ten wypadek stał.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy
- A oni nie widzieli.

Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali:
- A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakoś nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... użarł - nie, nie użarł... A! już wim! UJOT!

Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści.
Pierwszy skoczek chwali się, ze skoczył na odległość 100 metrów, drugi, że pobił rekord skoczni.
Na to Baca mówi:
- Jak ja skoczyłem z tej skoczni to lece, lece, patrze mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymują się inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówke, a tu jak halny nie powieje i wróciło mnie na 30 metr.

Baca rozmawia z turysta:
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
- Kapciem.

Sprawa w sądzie. Sędzia pyta oskarżonego - górala:
- Zawód?
- Mechooptyk.
- Co?
- Mechooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chałupy mchem....

Policjant zatrzymuje bace jadącego furmanka.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!

Baca łapie okazje na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta :
- A co to panocku, za znacek z psodu ?
- To ? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafie.
- aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu po drodze jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi :
- A weźcie, panocku, tego człowieka w ten celownik ....
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwile potem baca się odzywa :
- iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go nie trafili.

Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy? - Rano wyprowadzam owce na hale, wyciągam flaszkę i pije...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.

Nad Morskim okiem siedzi baca. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
- Co tu robicie?
- Łowie pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostane flaszke, to ją wam zdradze. Turyści wrócili do schroniska, kupili butelke wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy...
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać to ja go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie...

Syn Bacy wrócił z wojska i Baca zaczyna szukać mu kandydatki na żonę. Poszedł do sąsiedniej wsi, a gdy wrócił, oznajmia synowi:
- Znalazłem ci narzeczoną.
- Ładna?
- Jeszcze jak! Żebyś ty widział, jak szybko potrafi widłami słomę zrzucić z furmanki!

Turysta widzi, jak na ganku przed chatą baca ostrzy siekierę, więc go pyta:
- Baco, po co ostrzycie tę siekierę?
- A tak, dla zabicia czasu....

Przewodnik tatrzański (baca) mówi do grupy turystów:
- Zbliżamy się do bardzo niebezpiecznego miejsca. Wiele osób poślizgnęło się tu i spadło w przepaść. Gdyby komuś z Państwa to się przytrafiło, proszę zwrócić głowę w lewą stronę. Z lotu ptaka rozciąga się piękny widok na dolinę.

Turyści pytają bacę, która jest godzina.
- Już trzecia za piętnaście!
- A skąd to wiecie baco, skoro nie macie zegarka?
- To proste. Klękam między owce, odsuwam jednej ogon, patrzę jej przez nogi ..... na wieże kościelną, no i widzę!

Spotyka się dwóch baców:
- Sąsiedzie, jak tam wasz nowy sołtys?
- Eee, jeszcze go po trzeźwemu nie widział.....
- Co? Tak pije?
- On nie, ino ja!

Do bacy przychodzi turysta i chce wynająć pokój. Przedstawia się:
- Nazywam się Jan Sraczka!
- Ooo! Rzadkie macie nazwisko, oj rzadkie!

Baca oprowadza turystów po Tatrach.
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
- Baco, skąd wiecie to aż z taką dokładnością?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?

Do starego Bacy przychodzi juhas i pyta na czym Ziemia stoi.
- Ona stoi na trzech betonowych filarach.
- A na czym stoją te filary?
- No, na takiej betonowej płycie.
- A na czym stoi ta płyta?
- Oj juhasie, juhasie! Cosik mi się zdaje, żeś przyszedł nie po nauki, ino żeby po pysku dostać!

Ekipa telewizyjna przekazuje transmisję na żywo z katastrofalnej powodzi w Nowym Targu. Kamery ustawione na moście pokazują wstrząsający obraz klęski żywiołowej - z prądem Dunajca płyną wielkie drzewa wyrwane wraz z korzeniami, zerwane dachy stodół,..... Nagle kamera zatrzymuje się na góralskim kapeluszu przepływającym pod mostem. W pewnej chwili kapelusz zatrzymuje się i ... płynie pod prąd ..... Reporter biegnie do starego górala i prosi go, aby telewidzom powiedział coś na temat tego niezwykłego zjawiska.
- Jakie to tam zjawisko?! - dziwi się stary góral. - Toż to Jędrek Gąsienica! Bo on, wiecie, ma strasznie wredną żonę. I ona mu zawsze mówi: "Jędruś! Powódź, nie powódź, ale orać trza".

Góral w sklepie wolnocłowym na nowojorskim lotnisku zwraca się do sprzedawcy:
- You, now, wiesz facet, I want to buy...piła.
Widząc brak kontaktu mówi piła, piłka, i pokazuje rękoma wielką obłość oraz demonstruje koszykarskie odbijanie - You now, piła - odbija wymaginowaną piłkę do koszykówki.
- Oooh, ball? - pyta sprzedawca - You need to buy a ball?
-Yes - cieszy się góral, ball, piła - teraz patrz mi na usta -łańcuchowa.

Przychodzi baca do sklepu:
- Pydzcie mi jakie mocie kiełbasy...
- No, mamy krakowską, podgórską, radomską
- Jakieś jesce..
- no, jest jeszcze beskidzka..
- Bes cego...?

- Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
- Zaraz za wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na dole...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin