18.Mecz.txt

(40 KB) Pobierz
18. MECZ

Posiedzieli�my jeszcze jaki� czas u mnie w pokoju, a� w ko�cu postanowi�em odwie�� j� do domu. W po�owie drogi co� mnie zaniepokoi�o, lecz nie potrafi�em tego nazwa�. Gdy skr�cili�my w jej ulic� wszystko sta�o si� jasne. Te dwa toki my�lenia, tak r�ne od ludzkich, wyr�nia�y si� w ra��cy i nieprzyjemny spos�b. Mianowicie, przed domem Belli znajdowa� si� Billy Black, ze starszyzny plemienia Quilet�w i jego syn. Gdy dotar� do mnie rzeczywisty cel wizyty Indianina, w postaci jego koncepcji, zala�a mnie fala z�o�ci. Moja w�ciek�o�� znalaz�a uj�cie w wi�zance przekle�stw, kt�re mamrota�em cicho pod nosem, tak, by siedz�ca obok mnie dziewczyna ich nie us�ysza�a. Jednak r�nica mi�dzy tym, co my�la� m�ody Black a tym, nad czym rozwa�a� ojciec ch�opaka, spowodowa�y, �e u�miechn��em si� w duchu. Billy zamierza� ostrzec Charli�ego, kiedy�, je�li zajdzie taka konieczno��, uchyli� mu cho� r�bek naszej tajemnicy. Powa�na, przemy�lana decyzja, kt�ra wiele go kosztowa�a. A jego syn? Z jednej strony chcia�o mi si� �mia� z jego reakcji, na to, �e Bella przyjecha�a ze mn�. Znowu. Jednak z drugiej strony poczu�em zazdro��. Moja dziewczyna najzwyczajniej w �wiecie mu si� podoba�a, a on przyjecha� tylko po to by j� zobaczy� i z ni� porozmawia�. 
- To ju� przesada - warkn��em. 
- Przyjecha� ostrzec Charliego? � zapyta�a. Mimo, �e nie to mia�em na my�li, nie spos�b by�o zaprzeczy�. Pokiwa�em g�ow�. 
- Pozw�l, �e ja si� tym zajm� - zaproponowa�a. �W �yciu bym tam nie poszed�. To by tylko pogorszy�o spraw� pomy�la�em, patrz�c w oczy Indianina. 
- Tak chyba b�dzie najlepiej � zgodzi�em si�. - Tylko ostro�nie z dzieciakiem, on o niczym nie wie. 
- Jacob jest tylko troch� m�odszy ode mnie � Zn�w przejmowa�a si� b�ahymi, nieistotnymi sprawami. To mnie bardzo rozbawi�o. 
- Wiem o tym doskonale � zapewni�em u�miechaj�c si�. 
Westchn�a zrezygnowana i po�o�y�a d�o� na klamce. Poczu�em, �e potrzebne s� jej jakie� rady. Nie chcia�em jednak wszystkiego m�wi�, by�em ciekaw jak to rozegra. 
- Wpu�� ich do �rodka � powiedzia�em tylko. - Wr�c� o zmierzchu. 
- Po�yczy� ci furgonetk�? � zaproponowa�a. Jej zdolno�� do po�wi�ce� wzbudza�a u mnie g��boki podziw. Ciekawe co powiedzia�aby Charli�emu. Jednak przy tych niesprzyjaj�cych okoliczno�ciach nie chcia�em si� z ni� droczy�. Wywr�ci�em tylko oczami. 
- Wierz mi, pieszo dojd� do domu szybciej. 
- Nie musisz sobie i�� - powiedzia�a ze smutkiem. Gdyby moje serce bi�o, w tym momencie na pewno zamar�oby. Nie chcia�a si� ze mn� rozstawa�! Nie posiada�em si� ze szcz�cia. 
- Musz�, musz�. Kiedy ju� si� ich pozb�dziesz - skin��em g�ow� w stron� Black�w, kt�rzy widocznie si� niecierpliwili. - b�dziesz potrzebowa�a troch� czasu na przygotowanie Charliego. Nie co dzie� poznaje si� nowego ch�opaka swojej c�rki. � U�miechn��em si� szeroko. 
- Pi�kne dzi�ki - j�kn�a. 
Przypomnia�a mi si� jej rozmowa z ojcem poprzedniego dnia i u�miechn��em si� �obuzersko. 
- Nied�ugo wr�c� - przyrzek�em. Spojrza�em jeszcze raz na ganek i do g�owy przysz�a mi pewna my�l. Pewny, �e nie zrobi� jej krzywdy pochyli�em si� i poca�owa�em j� delikatnie w szyj�. Ucieszy�em si� s�ysz�c, jak jej oddech przyspiesza i widz�c jakie wra�enia zrobi�o to na Blacku. Jego my�li zrobi�y si� nagle zbyt chaotyczne. Wiedzia�em co to znaczy, ale nie podejrzewa�em, �e a� tak go to zdenerwuje. 
- Nied�ugo - rzuci�a Bella stanowczym tonem, przywracaj�c mnie do rzeczywisto�ci, po czym wysiad�a z auta. 
Patrzy�em jeszcze chwil� za ni�. Podziwia�em jej drobn� sylwetk� i opadaj�ce na plecy pi�kne, l�ni�ce w�osy. 
- Dzie� dobry � us�ysza�em g�os dziewczyny. - Charlie wyjecha� na ca�y dzie�. Mam nadziej�, �e nie czekali�cie d�ugo. 
- Nied�ugo - odpar� Black, przygl�daj�c jej si� uwa�nie, my�l�c jednocze�nie �Nie wiedzia�em, �e to tak daleko zasz�o.� 
- Chcia�em tylko wam to podrzuci� � powiedzia� i wskaza� na br�zow� torb�. 
- Super � powiedzia�a Bella. - Zapraszam do �rodka, wysuszycie si�. 
Otworzy�a drzwi kluczem i wpu�ci�a ich do domu. Widz�c, jak Indianin przygl�da si� jej, dotar�o do mnie, �e m�j pocz�tkowy plan pozostania w furgonetce i przys�uchiwania si� rozmowie, nie jest mo�liwy. Je�li co� p�jdzie nie tak i Belli nie uda si� ich wyprosi�, albo je�li jej ojciec wr�ci wcze�niej, a Black wyczuje moj� obecno�� To tylko pogorszy sytuacj�. Nie chcia�em jednak zostawia� dziewczyny samej. Wyszed�em z furgonetki i pokierowa�em si� w stron� lasu z postanowieniem powrotu, gdy go�cie znikn�. Oddali�em si� na bezpieczn� odleg�o��, jednak nadal s�ysza�em ich my�li. 
- Czy mog�? � us�ysza�em g�os Belli w my�lach Indianina. Siedzenie w g�owie syna psa nie by�o przyjemne, ale nie mia�em wyboru. 
- Schowaj to lepiej do lod�wki � doradzi� jej, podaj�c torb�.. - W zimnie nie rozmi�knie. To specjalna panierka do ryb Harry�ego Clearwatera. Domowej roboty. Charlie j� uwielbia. 
- Super � powt�rzy�a. - Brakuje mi ju� pomys��w na przyrz�dzanie ryb, a tata z pewno�ci� przywiezie dzi� now� dostaw�. 
- Zn�w na rybach? - zainteresowa� si� Billy. �Rozeznam si� w tym co wie i natychmiast powiadomi� przyjaciela o sprawie. To mo�e nawet lepiej, �e nie b�dzie tam jego c�rki� doda� w my�lach. - Tam, gdzie zawsze? Mo�e odwiedzimy go w drodze do domu. 
- Nie, nie � sk�ama�a. - To jakie� nowe miejsce, ale nie mam poj�cia gdzie. � By�a naprawd� kiepsk� aktork�, ale faktem sprzyjaj�cym by�a obecno�� m�odego. 
Nagle zadzwoni�a do mnie kom�rka. Na wy�wietlaczu zobaczy�em numer Carlisle�a. Odebra�em, nieco z�y, �e kto� przeszkadza mi w tak wa�nym momencie. 
- Edward� � zacz�� � Alice mia�a wizj�.
- Co si� sta�o? M�w, byle szybko - ponagli�em go. - Do Belli przyjechali Blackowie... 
- Wracaj do domu. Natychmiast - rzuci� i roz��czy� si�. 
Czu�em si� rozdarty. Nie chcia�em zostawia� mojej ukochanej samej, ale ton przybranego ojca nie znosi� sprzeciwu. Powinienem wr�ci� do domu. Mia�em �wiadomo��, �e od jakiego� czasu zaniedbuj� rodzin�, ale musia�em walczy� o Bell�. O moj� mi�o��. 
N�kany w�tpliwo�ciami, dobieg�em do celu. Otworzy�a mi zmartwiona Esme. Zwykle w takich sytuacjach nie pyta�em, co si� sta�o, ale tym razem by�o inaczej. My�li domownik�w by�y tak zagmatwane, �e nie mog�em wy�apa� z nich powodu tego zamieszania. 
- O co chodzi? � zapyta�em. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. W ko�cu nie cz�sto s�yszeli ode mnie te s�owa. Tylko Alice wiedzia�a, co mnie do tego sprowokowa�o i pospieszy�a z wyja�nieniami. 
- Nie mam poj�cia, dlaczego tak jest. Zwykle, gdy pojawiaj� si� nowe wampiry, widz� to bardzo wyra�nie, ze szczeg�ami. A teraz? Przeb�ysk - powiedzia�a szybko i pokaza�a mi w my�lach ca�� wizj�. Tr�jka wampir�w. Chyba dw�ch m�czyzn i jedna kobieta. Nic wi�cej nie da�o si� dojrze�. Milcza�em. 
- To bardzo dziwne. Kiedy Carlisle do ciebie dzwoni� czekali�my na kolejne widzenie - doko�czy�a. 
- I co? � spyta�em 
- Nic. Kompletnie nic - powiedzia�a. - S�dz�, �e je�li nowy obraz mnie nie nawiedzi�, to nie ma si� czego obawia� - doda�a szybko, widz�c moj� pytaj�c� min�. 
- My�leli�my, �e mo�e ty b�dziesz co� wiedzia�. - Zabra� g�os Carlisle - Pojawienie si� wampir�w w wizji nas nie zaniepokoi�o, przecie� mn�stwo ma w planach odwiedzenie nas... - "Jakby�my byli jakimi� okazami w zoo" doko�czy� w my�lach - tylko raczej jej niewielka przejrzysto��. Nie wida� by�o nawet, czy to wegetarianie - sko�czy� z cierpkim u�miechem na twarzy. Nie zrobi�o to na mnie �adnego wra�enia. Fakt, �e obraz by� niewyra�ny, wydawa� si� dziwny, ale nie obawia�em si�. Chyba wszystkim tu, w wi�kszej lub mniejszej mierze, chodzi�o o Bell�, lecz czy tr�jka wampir�w mia�a jakie� szanse przy naszej rodzinie? Zbagatelizowa�em spraw�. 
- Je�li ju� nic si� nie pojawi�o, to znaczy, �e to niewa�ne - rzek�em. - Po za tym musz� ju� i��. Black postanowi� ostrzec komendanta Swana. 
- Ale... - zacz�� Jasper. - Pakt... 
- Nie mam poj�cia, jak to rozegra. Je�li wyjawi tajemnic�, pakt zostanie zerwany. W�tpi�, �e by�by na co� takiego got�w, ale jego my�li m�wi� inaczej... Raczej traktuje to jako ewentualno��. 
- Musimy czeka� na rozw�j wydarze� - powiedzia�a szybko Esme. - Nie mo�emy teraz dzia�a�. 
- Ja ju� musz� i��. Je�li b�d� co� wiedzia� na pewno was poinformuj�. Do zobaczenia na polanie - rzuci�em tylko i wyszed�em na zewn�trz. Wybra�em jeepa Emmetta - by� lepszy do je�d�enia po nier�wno�ciach. Mia�em g��bok� nadziej�, �e ten czas rozstania nie wp�ynie na moj� 'wra�liwo��' na zapach Belli. Jad�c samochodem, zastanawia�em si�, czy spotkam Black�w, ale byli ju� chyba poza granic�. Dotar�y do mnie przyt�umione my�li Charliego. Wraca� do domu, wi�c postanowi�em zostawi� auto w lesie. Gdy dojecha�em na ulic� z mieszkaniem Swan�w, us�ysza�em moj� ukochan�. Rozmawia�a przez telefon. 
- A co ty wczoraj porabia�a�? � doszed� do mnie skrzekliwy g�os Jessici. Wstrzyma�em oddech. Zamierza�a jej powiedzie�? 
- Nic takiego. G��wnie kr�ci�am si� wko�o domu, �eby z�apa� troch� s�o�ca. - No, tak. Czego ja si� spodziewa�em... 
Radiow�z prowadzony przez Charliego wjecha� do gara�u. Ja jednak nie poszed�em za nim. Musia�a go najpierw przygotowa�. 
Wysiad�em z jeepa, kiedy komendant Swan wszed� do domu. 
- Edward Cullen si� z tob� nie kontaktowa�? � zn�w wstrzyma�em oddech, kiedy us�ysza�em moje imi�. 
- Ehm - zawaha�a si� Bella, gdy go zobaczy�a. 
- Cze��, male�ka! � zawo�a� do niej ojciec. Postanowi�em ich obserwowa�, wi�c wyszed�em z lasu i podszed�em bli�ej. Wiedzia�em, �e to jest niemoralne, ale nie mog�em si� powstrzyma�, �eby zobaczy� moj� pi�kn�. Teraz, siedz�c na drzewie przed oknem ich kuchni, schowany mi�dzy li��mi, widzia�em wszystko bardzo dok�adnie. M�czyzna w�o�y� ryby do zamra�arki, potem zacz�� my� r�ce a dziewczyna nadal trzyma�a telefon 
- Rozumiem, tw�j tata s�ucha - us�ysza�em g�os Jessici. - Nie ma sprawy, pogadamy jutro. Do zobaczenia na trygonometrii! 
- Do jutra - Odwiesi�a s�uchawk�. - Cze�� tato. Gdzie ryby? 
- W�o�y�em do zamra�arki. 
- Wyjm� kilka sztuk, zanim stwardniej� na kamie�. Billy wpad� dzi� po po�udniu i podrzuci� ci troch� panierki ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin