Świat po wybuchu 01 - Nowa ziemia.pdf

(1690 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Asher Bridget (Baggott Julianna)
Nowa ziemia
Świat po wybuchu
Tom 1
PROLOG
Mniej więcej tydzień po Wybuchu - trudno było określić dokładny czas -w górze rozległ się głuchy warkot.
Niebo uginało się pod zwałami czarnych chmur, a powietrze było gęste od popiołów i pyłu, toteż nie
mogliśmy się zorientować, czy to nadleciał samolot lub inny statek powietrzny. Wydaje mi się, że przez
moment widziałem matowy błysk metalowego kadłuba jakiegoś' zniżającego się pojazdu, jednak zaraz
zniknął. Nie mogliśmy też jeszcze dostrzec Kopuły. W oddali na wzgórzu majaczyła jedynie przydymiona
półkułista poświata. Przypominała oświetlony pomponik i zdawała się swobodnie unosić nad ziemią.
Warkot oznaczał jakąś powietrzną misję. Zastanawialiśmy się, czy spadną kolejne bomby. Ale jaki to by
miało sens? Wszystko już zostało zniszczone - starte z powierzchni ziemi lub strawione przez ogień - i
pozostały tylko ciemne kałuże po czarnych deszczach. Niektórzy pili tę wodę i potem umierali.
Boleśnie dokuczały nam blizny, otwarte rany i złamania. Ci, którzy przeżyli, wlekli się, kulejąc i utykając,
niczym procesja śmierci, w nadziei, że znajdą jakieś' miejsce, które nie ucierpiało od bomb. Byliśmy
zrezygnowani i nie dbaliśmy o to, by skryć się przed eiventualnym nalotem. Być może niektórzy z nas
łudzili się, że oto nadchodzi pomoc humanitarna. Możliwe, że ja też tak myślałem.
7
Kto jeszcze zdołał, wstawał chwiejnie z rumowiska. Ja nie mogłem -straciłem prawą nogę poniżej kolana,
a dłoń miałem całą w pęcherzach od ściskania kawałka rury, na której wspierałem się jak na lasce. Ty,
Pressio, miałaś' zaledwie siedem lat i byłaś drobna jak na swój wiek. Wciąż jeszcze bolał cię obtarty
nadgarstek, a twarz paliła od oparzeń, ale poruszałas' się zwinnie. Wspięłaś się na stertę gruzu, żeby
znaleźć się bliżej źródła tego dźwięku, który przyciągał cię, gdyż był zniewalający i dochodził z nieba.
Wtedy całe niebo wypełniło kłębowisko pojedynczych trzepoczących bezcielesnych skrzydełek.
Skrawki papieru.
Spadały i osiadały wokół ciebie na ziemi niczym olbrzymie śnieżne płatki, jakie dzieci urycinają ze
złożonych kartek i przylepiają do szyb w klasie - tyle że te już poszarzały od zanieczyszczonego powietrza i
niesionych wiatrem popiołów.
Podniosłaś jeden świstek, podobnie jak inni, którzy zdołali, aż wreszcie zebrano wszystkie.
Podałaś mi tę karteczkę, a ja odczytałem nagłos:
Nasi bracia i siostry, wiemy, że tu jesteście. Pewnego dnia wyjdziemy z Kopuły i przyłączymy się do Was
w pokoju. A na razie przyglądamy się Wam życzliwie z oddali.
„Jak Bóg - wyszeptałem. - Czuwają nad nami jak dobrotliwe oko Bożej Opatrzności". Nie tylko ja tak
pomyślałem. Na twarzach wielu ludzi malował się trwożny podziw, choć inni wyglądali na wściekłych.
Jednak wszyscy zastygliśmy bez ruchu, oszołomieni i zszokowani. Zastanawialiśmy się, czy tamci zaproszą
niektórych z nas do wkroczenia przez bramy Kopuły, czy może odmówią nam do niej wstępu.
W rzeczywistości miną lata i oni o nas zapomną.
Jednak wtedy, na początku, te skrawki papieru wydawały się nam drogocenne jak banknoty. Nasza
nadzieja nie przetrwała długo. Zbyt wiele przecierpieliśmy.
Po przeczytaniu złożyłem kartkę i powiedziałem: „Przechowam to dla ciebie, dobrze?".
8
- f
Nie wiem, czy mnie zrozumiałaś. Nadal milczałaś i wydawałaś się nieobecna, a twoja twarz z szeroko
rozwartymi oczami była pusta jak twarz twojej lalki. Zamiast skinąć głową, pokiwałaś głową lalki, która już
na zawsze stała się częścią ciebie. Kiedy jej oczy mrugnęły, ty również zamrugałaś.
I tak było przez długi czas.
PRESSIA
SZAFKI
PRESSIA LEŻAŁA W SZAFCE. Właśnie tu będzie spała, kiedy za dwa tygodnie skończy szesnaście lat.
Mocno opierała się plecami o pociemniałą sklejkę; w nieruchomym, dusznym powietrzu unosiły się
drobiny popiołu. Aby przeżyć, będzie musiała zachowywać się grzecznie i cicho, a nocami ukrywać się,
gdy OPR patroluje ulice.
Pchnęła łokciem drzwi szafki i ujrzała swojego dziadka siedzącego na krześle przy wyjściu. Wiatraczek w
jego gardle terkotał cicho; kiedy dziadek wdychał powietrze, małe plastikowe łopatki obracały się w
jedną stronę, a w przeciwną - gdy je wydychał. Pressia tak przywykła do tego wiatraczka, że całymi
miesiącami w ogóle go nie zauważała, ale potem przychodziła chwila taka jak teraz, kiedy czuła się
oderwana od swego życia i wszystko ją dziwiło.
-
Uważasz, że możesz sypiać w środku? - zapytał. - Podoba ci się tam?
Nie cierpiała tej szafki, ale nie chciała go urazić.
-
Czuję się tu przytulnie, jak grzebień w futerale - odpowiedziała.
Mieszkali w magazynie na zapleczu spalonego zakładu fryzjerskiego. W tym niewielkim pomieszczeniu
były tylko dwa krzesła, stół i dwa sienniki na podłodze - na jednym sypiał teraz dziadek,
11
a drugi był jej dawnym posłaniem; na haku wbitym w sufit wisiała sklecona przez nią klatka dla ptaków.
Tylne drzwi magazynu wychodziły na małą ulicę. W czasach zwanych obecnie Przedtem w szafce
trzymano przybory fryzjerskie - pudełka z czarnymi grzebieniami, flaszki niebieskiego płynu po goleniu
Barbasol, pojemniki z kremem do golenia, starannie złożone ręczniki i małe białe fartuszki, które
zawiązywano klientom wokół szyi. Pressia była pewna, iż przyśni się jej, że jest niebieskim płynem
Barbasol uwięzionym w butelce.
Dziadek się rozkasłał i jego twarz spurpurowiała, a wiatraczek zawirował jak szalony. Pressia wygramoliła
się z szafki, szybko podeszła do dziadka i mocno uderzyła go w plecy. Z powodu tego kaszlu ludzie
przestali tu przychodzić i korzystać z jego usług — w czasach Przedtem był przedsiębiorą pogrzebowym, a
później zasłynął jako krawiec ciał stosujący do żywych umiejętności, jakie zdobył, zajmując się zmarłymi.
Pressia dawniej pomagała mu przemywać rany alkoholem i układać instrumenty, a czasem
przytrzymywała wyrywające się chore dziecko. Obecnie jednak ludzie sądzili, że jest zarażony
-
Dobrze się czujesz? - spytała.
Powoli odzyskał oddech i kiwnął głową.
-
Świetnie - odpowiedział.
Podniósł z podłogi cegłę i położył ją na kikucie nogi, tuż nad wtopionym weń kłębem drutów. Cegła była
jego jedynym środkiem obrony przed OPR.
-
Ta sypialnia to najlepsze, co mamy - rzekł. - Przekonasz się.
Pressia wiedziała, że powinna być mu bardziej wdzięczna. Zbudował tę kryjówkę przed kilkoma
miesiącami. Szafki stały wzdłuż całej tylnej ściany, za którą mieścił się właściwy dawny zakład fryzjerski.
Uległ on niemal całkowitemu zniszczeniu, a większość z tego, co ocalało, znalazła się pod gołym niebem,
gdyż eksplozja zdmuchnęła wielki kawał dachu. Dziadek powyjmował z szafek szuflady i półki i umieścił
na tylnej ścianie fałszywy panel, który działał jak klapa. W razie zagrożenia Pressia mogła go pchnąć
12
i umknąć do lokalu zakładu fryzjerskiego. Tylko dokąd miałaby dalej pójść? Dziadek pokazał jej starą rurę
irygacyjną, w której będzie mogła się ukryć, gdyby żołnierze OPR zaczęli przetrząsać magazyn i odkryli
pustą szafkę. Jej dziadek powie wtedy, że wnuczka odeszła przed kilkoma tygodniami, prawdopodobnie
na zawsze, a do tej pory może już nawet nie żyje. Wmawiał sobie, że mu uwierzą, że ona będzie mogła
wrócić, a OPR zostawi ich potem w spokoju. Oboje wiedzieli jednak, że to nieprawdopodobne.
Znała kilkoro starszych dzieci, które zdołały uciec: chłopca
0 imieniu Gorse i jego młodszą siostrę Fandrę - z którą się przyjaźniła, zanim oboje odeszli przed
kilkoma laty - oraz chłopaka bez dolnej szczęki i dwoje dzieciaków zapowiadających, że się pobiorą, gdy
już znajdą się daleko stąd. Opowiadano sobie o podziemiach, którymi te dzieci wydostały się z miasta,
minęły Stopione Ziemie
1 Martwe Ziemie i dotarły do miejsca, gdzie podobno żyją inni ocalali, całe cywilizacje. Kto wie?
Lecz były to tylko plotki, kłamstwa głoszone w dobrej wierze, ku pokrzepieniu. Te dzieciaki po prostu
zniknęły i nikt więcej ich nie widział.
- Myślę, że będę miała czas do tego przywyknąć, całą wieczność, licząc od dziś za dwa tygodnie -
powiedziała.
Kiedy skończy szesnaście lat, zostanie zamknięta w tym pomieszczeniu na zapleczu i będzie spała w
szafce. Dziadek wciąż powtarzał, że nie pozwoli jej stąd wyjść.
„Opuszczenie tego miejsca byłoby dla ciebie zbyt niebezpieczne - mówił. - Moje serce by tego nie
wytrzymało".
Obydwoje słyszeli pogłoski o tym, co grozi, jeśli w swoje szesnaste urodziny nie stawisz się w głównej
kwaterze OPR. Przyjdą po ciebie i wywloką cię z łóżka. Zgarną cię wędrującego samotnie przez
rumowiska. Zabiorą cię bez względu na to, komu zapłacisz i ile - co nie znaczy, że jej dziadka stać było na
to, by komukolwiek dać łapówkę.
Wezmą cię, jeśli się do nich nie zgłosisz. To nie tylko plotka, lecz prawda. Powiada się, że wywożą ludzi do
zewnętrznego obszaru, gdzie oduczają ich czytać - jeśli ktoś w ogóle wcześniej posiadł
13
tę umiejętność tak jak Pressia. Dziadek nauczył ją liter i pokazał jej Przesłanie: Nasi bracia i siostry,
wiemy, że tu jesteście... (Nikt już teraz nie wspominał o Przesłaniu, a dziadek gdzieś schował tę kartkę).
Krążą plotki, że potem uczą ich zabijania, używając do tego żywych celów - i że albo się tego nauczysz,
albo jeśli jesteś zbyt zniekształcony przez eksplozje, sam skończysz jako żywy cel.
Jak się obchodzi szesnaste urodziny w Kopule? Pressia przypuszczała, że tak jak Przedtem - tort, prezenty
opakowane w kolorowy papier oraz wiszące sztuczne zwierzątka wypchane cukierkami, które uderza się
kijkiem.
-
Czy mogę skoczyć na targ? - zapytała. - Już prawie skończyły się nam korzonki.
Umiała dobrze gotować pewne rodzaje korzonków, które stanowiły ich główne pożywienie. A poza tym
chciała się przewietrzyć.
Dziadek popatrzył na nią z niepokojem.
-
Mojego imienia nie ma nawet jeszcze na wywieszonej liście -przypomniała mu.
Oficjalną listę tych, którzy muszą się zgłosić do OPR, rozlepia się w całym mieście - imiona i daty urodzin
w dwóch równych kolumnach, zgodne z danymi zebranymi przez OPR. Ta grupa powstała zaraz po
Wybuchu - wówczas skrót oznaczał Operację Poszukiwawczo-Ratowniczą - i zajmowała się
odbudowywaniem zniszczonych przychodni lekarskich, sporządzaniem spisów ocalałych i zabitych, a
później formowaniem niewielkich oddziałów milicji w celu utrzymania porządku. Lecz pierwszych
przywódców obalono i OPR stała się Organizacją Przenajświętszej Rewolucji, a jej liderzy rządzili za
pomocą zastraszania i zamierzali pewnego dnia zdobyć Kopułę.
Obecnie OPR ustanowiła obowiązek rejestrowania wszystkich noworodków pod groźbą kary dla ich
rodziców. Urządzała też naloty na losowo wybrane domy. Ludzie przemieszczali się tak często, że OPR nie
była nigdy w stanie ustalić miejsc ich pobytu. Nie istniało już nic takiego jak adresy - zniknęły, zostały
zniszczone
14
wraz z nazwami ulic. Ponieważ Pressii nie było na owej liście, zagrożenie wciąż nie wydawało się jej
realne. Miała nadzieję, że jej nazwisko nigdy się tam nie pojawi. Może znajdowało się w jakiejś stercie
akt, która zaginęła. Może zapomniano ojej istnieniu.
-
Poza tym - dodała - musimy zrobić zapasy.
Zamierzała zgromadzić tyle jedzenia, ile zdoła, zanim dziadek zastąpi ją w wyprawach na targ. Zawsze
była lepsza od niego w handlu wymiennym i martwiła się, jak on sobie z tym poradzi.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin