Scenariusz przedstawienia na Dzień KobietWystępują: (moja propozycja)
Narrator – Rafał Szemberg Narratorka – Sylwia Gałązka
Ścibor – Tomek Walczak
Matka Ścibora – Dawid Zakrzewski
Ojciec Ścibora – Paweł Kubiak
Dobrawa – Kamil Milczarek
Krewna – Karolinka Dziedzic
Krewny – Adrian Nowak
Dziadek Ścibora – Aneta Piekacz
Francuzka 1 – Witek Kapusta
Francuzka 2 – Bartek Aniszewski
Pani Arauson – Bartek Sierota
Francuz 1 – Marcjan Kolanowski
Francuz 2 – Damian Żaczek
Adam – Kuba Linart
Ewa 1 – Artur Masztanowicz
Ewa 2 – Arturek znowu :P
Ewa 3 – Piotrek Zagórowicz
Wąż – Bożenka CharążkaNarrator 2 – Dawid Plichta
Muzyka: Renata Przemyk – Babę zesłał Bóg, D-Bomb – „Złoty deszcz”, Chłopcy z placu broni – „O, Ela”, Ich Troje – „A wszystko to…” i może coś między scenkami wcześniej? Miedzy jaskiniowcami a narratorami, a pozniej po Francji?
Potrzebni suflerzy-wolontariusze :P
WSTĘP
Narrator 1:
Dzień ósmego marca tradycyjnie obchodzony jest jako dzień kobiet. Zgodnie z naszym klasowym zwyczajem objaśnimy jego pochodzenie, korzystając z Wikipedii. [chwila oddechu J]
Święto płci pięknej ma służyć jako wyraz szacunku dla ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Zostało ono ustanowione dla upamiętnienia 15 tysięcy pracownic fabryki tekstylnej, które 8 marca 1908 roku w Nowym Jorku domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych z zamiarem uniknięcia rozgłosu. W wyniku nagłego pożaru zginęło 129 kobiet.
W dniu 8 marca 1910 roku na zjeździe w Kopenhadze ustanowiono święto wszystkich kobiet. Po raz pierwszy święto to obchodzono rok później W Polsce było szczególnie popularne w okresie PRL.
Narrator 2:
Zwyczajowo w tym dniu mężczyźni powinni wręczać kobietom upominki, w PRL takimi szablonowymi prezentami były goździki i rajstopy. W niektórych państwach obywają się manifestacje feministek domagających się zrównaniastatusu kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. W Republice Federalnej Niemiec od 1986 roku utarł się zwyczaj wręczania w tym dniu kobietom róż; hasłem święta w tamtym roku było "Wir wollen Brot und Rosen" ("Chcemy chleba i róż"). W Polsce imprezy te określane są przez manifestujące kobiety mianem Manify.
W starożytnym Rzymie w pierwszym tygodniu marca obchodzono Matronalia, święto związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością.
Przedstawiona przez nas krótka informacja, ze względu na to, że wypowiedziana została w budynku szkolnym, miała na celu dostarczenie wam paru encyklopedycznych faktów, które będziecie mogli wynieść z naszego wystąpienia. Czas rozpocząć przyjemniejszą część tego, co dla was przygotowaliśmy. Pragniemy teraz przedstawić kilka scenek, które ilustrują walką kobiet o wyzwolenie i uzyskanie pełnych praw w społeczeństwie. [ chwileczka przerwy]
Zaczniemy od momentu, gdy ludzie zamieszkali już w stosunkowo bezpiecznych osadach. Kobietę, zwaną dalej [na potrzeby inscenizacji] żoną, porywało się w obcej wiosce, zdobywało na wyprawie wojennej lub poprzez handel wymienny rodzin.
Narrator 2: Jej cena zależała od zamożności rodów i wartości jaką mogła stanowić. Małżeństwo nie było tylko sprawą obojga zainteresowanych, ale stawało się tematem do dyskusji dla wszystkich krewnych.
SCENKA I /czasy prehistoryczne/WIOSKAŚcibor siedzi przy ognisku. Nadchodzi Matka z tego pomieszczenia obok. Za dekoracje posłuży nam cos w stylu namiotu – czyli jakis material na patykach, który będzie mogl się trzymac. Na srodku można stworzyc cos w podobie ogniska, ułożonego z kamieni, przed „budynkiem”.Matka:
Ściborze… [mówi niepewnie]
Ścibor:
Tak, matko?
Matka:
Ostatnio tak wspominałam dawne czasy… Wiesz, że osiemnaście przesileń letnich temu ojciec twój powrócił z wyprawy. Według moich przeliczeń, hmmm… [myśli] Ściborze, tyś w „sędziwym” wieku! Nadszedł czas, żebyś chodząc do lasu łowić sarny i zające wykazał więcej czujności… [myśli…] Pomyślałbyś o sobie. O starej matce…
Nie rozumiem, matko. Złowić coś innego?
Otóż to! Zonę powinieneś złowić! [ożywionym tonem, śmielej]
Po co Ci żona matko?
Żona ma być dla ciebie, gamoniu…Powinieneś w końcu założyć rodzinę, wybudować dom mieć dzieci. Mnie twoja żona do niczego nie jest potrzebna… No chyba, że dla świętego spokoju…
Gamoniu? Matko, często powtarzasz, żem podobny do ojca [myśli, myśli – nie rozumie]. Słusznie mówisz. Znajdę białogłowę taką, byś była ze mnie zadowolona!
Żona ma być dla ciebie Ściborze, dla ciebie i twoich dzieci, nie rozumiesz tego? [ z troską]
Ale ja nie mam dzieci matko…
Hmm… No tak, jeszcze o tych sprawach ci nie wspominałam. Jak się znajdzie żona znajdą się i dzieci. Sam zobaczysz, nie minie rok, a przyjdzie pierwsze, potem drugie, czwarte i szóste… Nadal nic nie rozumiesz?
Nie bardzo matko, ale zobaczysz, jam pojętny uczeń!
[matka pozostaje na miejscu, Ścibor wstaje; chodzi, chodzi, zza sceny wychodzi ojciec, dołącza do niego; przy namiocie gdzies, albo przy ognisku leżał patyk – niby dzida, cibor bierze ja na polowanie]
NA ŁOWACHŚcibor i Ojciec na środku sceny, wypatrują za zwierzyną. Po lewej stronie[od strony fortepianu znaczy się] w zaroślach /kwiaty z klasopracowni/ przykucnięta Dobrawa. Dobrawa = chłopak z blond czupryną] Ojciec Ścibora:
Patrz Ściborze, w tych zaroślach kryje się pełno jeleni. Bądź uważny!
Nie wiedzę tu żadnego zwierza, ojcze. Ale… [skupia się, celuje co jakis czas tą tyczką] ale jak coś się poruszy…[nadal skupiony] od razu strzelam! [ożywiony, prawie wyrzuca patyk]
Dobrawa:
Ratunku! [zaczyna ruszać liśćmi]
Ojciec:
O, tam, tam coś się rusza,[szepcze do synaj] strzelaj, strzelaj! [głośno]
Ratunku! [wstaje, odskakuje]
[Ścibor i ojciec równocześnie odskakuja, przestraszeni, jeden w drugiego się wtula; pierwszy występuje ojciec, jeszcze zza jego plecow Ścibor mruczy]
O joooooooj! Kim ty jestes?! [:P]
[po cichu, do syna] Działaj, synu, działaj…
Mam na imię Dobrawa. Jestem z tamtej wioski za wzgórzem. Szłam sobie tędy i wpadłam w zarośla.
U nas mówią, ze wasze kobiety to topielice i że wciągają ludzi do jeziora.
Wygląda na blondynkę, a to jest jeszcze gorsze...
Noga wpadła mi do bagna, nie potrafię się stąd wydostać, proszę was, pomóżcie mi.
Stój Ściborze, jeśli to topielica, to zaraz może być po tobie...
Zostaw tato!... Kim jesteś, gadaj! Topielicą?...
Nie!
Strzygą?
Może czarownicą?
Nie jestem żadną czarownicą, gamoniu! Jestem normalną kobietą, taką samą jak ty!... [ przygląda się] Eeee… To znaczy yyy… Ty jesteś chyba mężczyzną.
Chyba tak... ale powiedziała do mnie gamoniu! Tak jak moja matka! Skąd mnie znasz? [patrzy na ojca] Aż tak widać podobieństwo? [myśli, myśli] Chodź będziesz moją żoną!...
[bierze ją za rękę i smerfnie wymachując, idą kółeczkami w stronę ogniska, gdzie była matka, ojciec idze tak samo jak oni, zacierając ręce]WIOSKAPrzy ognisku siedzą zgromadzeni krewni Ścibora [ ciotka, wuj, dziad jakiś z brodą]Ścibor:
Witajcie kochani! Dziadku! Wuju! Ciotko! Przyprowadziłem wam Dobrawę...
Wszyscy:
Witaj Ściborze
/podchodzi do Dobrawy i ogląda ją jak towar/ Krewna 1:
Skąd ty ją wziąłeś? Jakaś taka... nietłusta... za koścista, nie uważasz? Warta będzie 2 kozy i ze sto jajek...
Mój ojciec powiedział kiedyś, że mniej niż za trzy kozy mnie nie odda!
Dziad:
Słyszeliśta za trzy kozy!
Krewna 1:
Taka chuda uuuuu… trzy kozy!
Podejdź no tu do mnie... [wstaje z miejsca] Zęby zdrowe masz?
Dobrawa /stając przed matką, która wnikliwie ją ogląda/:
Mam
Garbata nie jesteś?
Nie
Łysa tez widzę, że nie jesteś... A sprzątać ty umiesz?
Umiem
A gotować umiesz?
A ile dzieci mu urodzisz?
Siedmioro... samych synów!...
Uaaa!!! Samych synów!... Super... Czadowo!... [ ktos z krewnych niech mruknie w zamieszaniu „O LooL”]
Ale skąd ty wiesz, że ja zgodzę się na ślub z tobą? Mogę nie chcieć, mogę chcieć innego...
Wtedy cię porwę, a całą wioskę spalę. Będziesz moja i już, coś za coś… Mogłem nie wyciągać cię z krzaczorów.
Dobrawa /w stronę publiczności/:
I co ja mam robić? Jestem delikatną słabą kobietą, nie mam żadnych praw wobec tego męskiego brutala. Chciałabym żyć w czasach , kiedy kobieta będzie jednak miała więcej do powiedzenia. Żeby on chociaż był ciut, ciut przystojniejszy… Ehhhh… [ głośno wzdycha][ ludzie się usuwają, wchodzą powrotem narratorzy]
Mijały setki lat i nic się nie zmieniało. Mężczyźni wyruszali na wojny, zakładali uniwersytety, kształcili się, dokonywali odkryć naukowych, a kobiety rodziły dzieci, doglądały gospodarstwa i czekały w domu na powrót swoich wspaniałych mężów.
Aż nadszedł wiek XVIII. We Francji pod hasłami wolności, równości i braterstwa wybuchła rewolucja, upadło cesarstwo, odtąd wszyscy obywatele mieli być równi, w Europie narody odzyskiwały wolność i wyzwalały się spod władzy tyranów. Podczas rewolucji francuskiej, w 1792 roku, opublikowano Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki, która zwracała uwagę na nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn. Był to początek feminizmu, czyli ruchu wyzwolenia kobiet.
Przez wiele lat nic się jednak nie zmieniło. Aż nadszedł rok 1914. Rok światowego konfliktu. Rok w którym miliony mężczyzn poszły na wojnę.SCENKA II/Czasy I wojny światowej. Paryż. Podczas spaceru/Francuzka 1:
O, witam pani Arauson, piękną mamy dziś pogodę nad Paryżem. Prawda?
Pani Arauson:
Witam panią.
Francuska 2:
Dzień dobry. Doprawdy piękny. Czy ma już pani jakieś informacje z frontu?
Francuzka 1:
Niestety, wojna zbiera straszne żniwo, słyszały panie co się działo pod Verdun? Od wielu miesięcy armia francuska i niemiecka nie ruszają się z miejsc.
Francuzka 2:
A setki tysięcy żołnierzy ginie zupełnie niepotrzebnie
Arauson:
A to nie są jacyś tam żołnierze, jacyś tam wojskowi. To wszystko są nasi synowie i nasi mężowie.
Mężczyźni doprowadzili do wojny i sami się na niej pozabijali. Czy to nie dziwne?...
Razem:
Tak, tak… [wzdychają]
[odkrywczo] Gdyby kobiety rządziły światem, wojen by nie było! Teraz, kiedy nie ma naszych mężów, same musimy iść do pracy.
I uprawiać politykę.
Kto zabija się na wojnie?
Mężczyźni!
Kto wywołuje wojny?
Kto czerpie zyski z produkcji broni?
Mężczyźni! [w stronę publiczności] Żądamy praw wyborczych! Żądamy dostępu do edukacji! Żądamy równouprawnienia!Francuzka 1 odchodzi w bok i staje przed stolikiem komisji wyborczej. Siedzi przy nim dwóch Francuzów [ w garniturkach]. Tylko jeden z nich bierze czynny udział w tej scenie....
zzziomek