O GRUBEJ BALBINIE.doc

(25 KB) Pobierz
O GRUBEJ BALBINIE, O KATARZE l PIERZYNIE

 

O GRUBEJ  BALBINIE, O  KATARZE  l  PIERZYNIE

 

Maria Kownacka

 

Spójrzcie na grubą Balbinę, jak się wpycha pod pierzynę! Pod pierzynę się wpycha, ledwo z gorąca dycha, siedzi z zatkanym nosem i krzyczy grubym głosem:

- Zamknijcie  okno,  u  licha!

Spoci się gruba Balbina, że aż mokra pierzyna, lecz nie wyjdzie spod pierzyny, siedzi tam ze trzy godziny.

Jednego dnia o świcie wszyscy chrapią smakowicie, a tu nagle rety! raty! Tak ktoś kichnął jak z armaty!

- Co takiego?

To kicha Balbina, aż skacze pierzyna. Nos spuchnięty, twarz spuchnięta! Wciąż, wciąż kicha jak najęta.

Przyniosła Malwinka chustek pół tuzinka. Mało - więcej by się zdało!

Przyniosła dwa tuziny - starczyły na pół godziny. Przyniosła trzy tuziny -  wszystko mało dla Balbiny!

Chustek mało, szmatek mało, prześcieradło by się zdało!

Oj, Balbina bardzo chora, nos jak u złego indora. Nie ma rady -  po doktora!

A tu  kafelek z pieca lamentuje:

- Oj, moja  Balbinka miła, szybka mi ją przeziębiła! A szybka w oknie brzęczy:

- Kto się pod pierzynę wpycha, ten potem kicha i kicha...

A  kafelek  z  pieca:

- Widzieliście taką żmiję? Czekaj, przyjdzie doktor, ćwieczkiem cię zabije!

Aż tu nagle... trady-rada!  Doktor do pokoju wpada.

Patrzy... a tu spod pierzyny widać tylko nos Balbiny! Widać tylko nos czerwony, więc skoczył jak oparzony i zawołał:

- Kto się pod pierzyną dusi, ten chorować ciągle musi! Hej! Otwórzcie, moje dzieci, okno, niech powietrze wleci! Precz z zaduchem i z pierzyną, to i choroby zaginą!

Gdy to szybka usłyszała, to z radości aż zadrżała.

Gdy kafelek to usłyszał, ledwie ze zmartwienia dyszał.

Potem zachwiała się pierzyna  i  mówi  przez  nos  Balbina:

- Kochany panie doktorze, przecież mnie zimno być może, przecież ja mogę móc dostać zapalenia płuc!

A doktor na to jak dobry tato:

- Niech się Balbinka nie żali, w piecyku się napali, a powietrze będzie wchodziło                    i będzie katar leczyło.

l stało się w tej chwili, że się szybka z okna i kafelek z pieca pięknie pogodzili.

Dziewczynka Malwinka w piecu napaliła, okno otworzyła, pierzynę z Balbiny zdjęła, kołdrą ją nakryła. A gruba Balbina chyba w dwa dni była zdrowa jak ryba.

l odtąd -  nic mówić nie trza -  nie boi się wcale świeżego powietrza, pod pierzynę się nie wpycha i nigdy a nigdy nie kicha.

l nikt jej nie nazywa grubą Balbiną, bo jest tego warta, bo nie sypia pod pierzyną                   i jeździ na nartach!

A kafelek z szybką kochają się aż miło, jak nigdy dotąd nie było. Niech tylko kto drewek do pieca dołoży, to kafelek sam woła:

- Hej! Okno otworzyć!

A szybka na świat wygląda i brzęku, brzęku -  brzęka dobre nowineczki, że Malwinka z Balbinką idą na saneczki.

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin