00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:30:T�umaczenie : Helena Skowron 00:01:04:Mam nadziej�, �e zadysponowa�a� na dzi� dobry obiad, 00:01:08:bo mam powody, by spodziewa� si� go�cia. 00:01:13:Pan Bingley! Jane, skryte stworzenie, 00:01:16:nie wspomnia�a� s��wkiem! 00:01:19:Mam tylko ryb�. Lidio, kochanie,|zadzwo�, musz� porozmawia� z Hill. 00:01:27:To nie pan Bingley.|To kto�, kogo nigdy w �yciu nie widzia�em. 00:01:32:- Pu�kownik Forster!|- Kapitan Carter!|- Nie, wiem, Denny! 00:01:40:Jaki� miesi�c temu odebra�em ten list. 00:01:44:Za� dwa tygodnie temu odpowiedzia�em na�, 00:01:48:bo sprawa wyda�a mi si� do�� delikatna|i wymagaj�ca namys�u. 00:01:51:List jest od mojego krewnego, pana Collinsa, 00:01:54:kt�ry, kiedy umr�,|mo�e wyrzuci� was wszystkie z tego domu, 00:01:57:kiedy tylko zechce. 00:02:00:Och, m�j drogi nie wspominaj mi|o tym okropnym cz�owieku. 00:02:03:To najwi�ksza niesprawiedliwo�� na �wiecie, 00:02:06:�e tw�j maj�tek b�dzie odebrany|twoim w�asnym dzieciom. 00:02:09:Istotnie, moja droga,|nic nie mo�e oczy�ci� pana Collinsa, 00:02:12:winnego strasznej zbrodni dziedziczenia Longbourn. 00:02:15:Jednak kiedy poznasz jego list|mo�e dasz si� zmi�kczy� jego wyra�eniom. 00:02:18:"Szanowny panie!|Niezgoda istniej�ca mi�dzy panem, 00:02:21:a moim �wi�tej pami�ci ojcem 00:02:25:zawsze napawa�a mnie smutkiem. 00:02:28:Odk�d wi�c mia�em nieszcz�cie go straci�... 00:02:33:...go straci�... 00:02:36:pragn��em gor�co odbudowa� most".|Widzisz teraz, pani Bennet. 00:02:39:"Ostatnio zdecydowa�em si� na to..." 00:02:42:"... bo otrzymawszy �wi�cenia na Wielkanoc, 00:02:45:mia�em szcz�cie zosta� wyr�niony patronatem 00:02:49:najbardziej szanownej lady Katarzyny de Burgh, 00:02:53:kt�rej �askawo�� pozwoli�a mi obj�� 00:02:56:dochodowe stanowisko rektora Hunsford, 00:03:00:na kt�rym z ca�ych si� pragn� okazywa� 00:03:03:m�j najwy�szy respekt dla Jej Wysoko�ci. 00:03:06:W zwi�zku z tym uwa�am za sw�j obowi�zek 00:03:09:propagowa� i zapewnia� b�ogos�awion� zgod� 00:03:12:we wszystkich rodzinach w zasi�gu moich wp�yw�w. 00:03:16:W tym wzgl�dzie, pochlebiam sobie, 00:03:19:moje obecne dowody dobrej woli s� wysoce po��dane 00:03:22:i spowoduj�, �e nie odrzuci pan|ofiarowanej ga��zki oliwnej. 00:03:26:Jestem g��boko �wiadom,|�e mog� by� przyczyn� krzywdy 00:03:29:pa�skich uroczych c�rek|i zapewniam o gotowo�ci 00:03:32:wynagrodzenia im tego|w ka�dy dost�pny spos�b. 00:03:35:B�d� mia� przyjemno�� pok�onienia si� panu 00:03:38:i pa�skiej rodzinie w poniedzia�ek osiemnastego... " 00:03:41:Uwa�aj, Dawkins. 00:03:44:"... i b�d� prawdopodobnie korzysta� z waszej go�cinno�ci 00:03:47:do soboty w nast�pnym tygodniu. 00:03:50:Do Turnpike dojad� w�asnym skromnym powozem,|gdzie mam nadziej� z�apa� 00:03:53:dyli�ans do Bromley o 10:35, stamt�d do Wodsworth, 00:03:56:sk�d zamierzam wynaj�� pow�z, 00:03:59:kt�ry zabierze mnie do Longbourn, 00:04:02:gdzie z bo�� pomoc� mo�e mnie pan oczekiwa� 00:04:05:oko�o czwartej po po�udniu. " 00:04:08:- Oto nadje�d�a.|- Musi by� zabawnym cz�owiekiem. 00:04:12:Je�li chce pom�c moim dziewczynkom,|nie b�d� go zniech�ca�. 00:04:16:Ale czy mo�e by� rozs�dnym cz�owiekiem? 00:04:19:W�tpi�, kochanie. 00:04:22:W istocie mam wielk� nadziej�,|�e jest przeciwnie. 00:04:31:Panie Collins! Serdecznie witam. 00:04:42:Moi drodzy pa�stwo Bennet. 00:04:52:Ma pan chyba wielkie szcz�cie|maj�c tak� patronk�. 00:04:57:Lady Katarzyn� de Burgh... 00:05:00:Rzeczywi�cie mam szcz�cie.| 00:05:03:Jestem traktowany tak �askawie, uprzejmie, 00:05:06:jak nigdy nie �mia�bym marzy�. 00:05:10:Zosta�em dwukrotnie zaproszony|na obiad do Rosings Park. 00:05:15:Doprawdy? Zadziwiaj�ce. 00:05:18:Czy mieszka blisko pana? 00:05:22:Ogr�d mojej skromnej siedziby 00:05:25:oddziela od Rosings Park tylko alejka. 00:05:28:Tylko alejka? Tylko pomy�l, Lizzy. 00:05:35:Wspomnia� pan, �e jest wdow�.|Czy ma jak�� rodzin�? 00:05:40:Tylko jedn� c�rk�.|Dziedziczk� Rosings, 00:05:43:bardzo rozgleg�ego maj�tku. 00:05:46:Czy by�a ju� przedstawiona u dworu? 00:05:49:Niestety jest s�abego zdrowia, 00:05:52:co niestety nie pozwala jej bywa� w mie�cie. 00:05:55:I tym sposobem,|jak wspomnia�em lady Katarzynie przy okazji, 00:06:02:brytyjski dw�r zosta�|pozbawiony najja�niejszej ozdoby. 00:06:06:Wyobra�a pan sobie, jak szcz�liwy jestem,|mog�c przy r�nych okazjach 00:06:10:wtr�ca� te ma�e komplemenciki,|tak lubiane przez damy. 00:06:16:Jest pan szcz�liwym cz�owiekiem, 00:06:20:posiadaj�c ten wspania�y dar delikatnego pochlebstwa. 00:06:25:Mog� spyta�, czy owe drobne grzeczno�ci|pochodz� z natchnienia chwili, 00:06:28:czy s� wcze�niej przygotowane? 00:06:34:Zazwyczaj wymy�lam je na poczekaniu, 00:06:39:ale lubi� czasem zabawia� si� spisywaniem 00:06:42:komplement�w do wykorzystania w ka�dej sytuacji. 00:06:46:staram si�, by by�y odpowiednie. 00:06:49:Doskonale! 00:07:09:Przyznaj�, �e jestem pod urokiem|pani c�rek, pani Bennet. 00:07:14:Jest pan bardzo mi�y.|To s�odkie dziewcz�ta, zawsze to m�wi�. 00:07:19:Chyba najbardziej najstarsza panna Bennet. 00:07:22:Och, tak. Wszyscy uwielbiaj� Jane. 00:07:25:Ale musz� pana uprzedzi�,|�e najprawdopodobniej wkr�tce si� zar�czy. 00:07:33:Co do moich m�odszych c�rek, 00:07:36:to o nich nie mog� powiedzie� nic podobnego. 00:07:53:Idziemy do Meryton, sprawdzi�,|czy Denny ju� wr�ci� do miasta. 00:07:56:A pan co powie na ma�� przechadzk�, panie Collins? 00:08:01:Bardzo ch�tnie, pani Bennet. 00:08:04:Kuzynko El�bieto! 00:08:09:Zrobi mi pani ten honor|i p�jdzie ze mn� do miasta? 00:08:22:Cz�sto odwiedzacie cioci� Philips|w Meryton, jak s�dz�? 00:08:25:Tak, ona lubi towarzystwo.|Ale obawiam si�, 00:08:28:�e uzna pan jej mieszkanie za bardzo skromne|w por�wnaniu ze splendorami Rosings Park. 00:08:32:Z pewno�ci� nie. S�dz�,|�e posiadam zdolno��, bardzo po��dan� u duchownego, 00:08:37:dostosowywania si� do ka�dego towarzystwa|- wysokiego czy niskiego. 00:08:42:Rzeczywi�cie, wielkie szcz�cie. 00:08:45:I chocia� jest to wrodzony dar, 00:08:48:to usiln� prac� zdo�a�em|przekszta�ci� go w sztuk�. 00:09:15:Co� nowego od pi�tku. �adny. 00:09:18:- �adnie bym w nim wygl�da�a?|- Nie a� tak jak ja. 00:09:21:Chod�! 00:09:24:Jane, popatrz. 00:09:27:Jane, chc� kupi� ten kapelusz. 00:09:30:- Sp�jrzcie, to Denny!|- Gdzie? 00:09:33:Tam, patrzcie! 00:09:36:- Kto z nim jest?|- Nie wiem. 00:09:39:- Bardzo przystojny.|- By�by, gdyby nosi� mundur. 00:09:42:M�czyzna wygl�da dobrze tylko w mundurze. 00:09:45:Patrz� tu. Lizzy, prawda, �e przystojny? 00:09:48:Denny! 00:09:53:Ale �miesznie.|My�la�y�my, �e wci�� jest pan w Londynie. 00:09:57:Nie by�o tam nic,|co mog�oby mnie zatrzyma�. 00:10:00:Pozw�lcie, �e przedstawi� wam mojego przyjaciela.|Pan George Wickham. 00:10:03:Panna Bennet, panna El�bieta Bennet,|panna Mary Bennet, 00:10:06:panna Katarzyna Bennet i panna Lidia Bennet. 00:10:09:A to nasz kuzyn, pan Collins. 00:10:12:Jak d�ugo zostanie pan w Meryton,|panie Wickham? 00:10:15:B�d� mia� przyjemno�� zabawi� ca�� zim�. 00:10:18:Zaci�gn��em si� do regimentu pu�kownika Forstera. 00:10:21:Widzisz Lidio, b�dzie nosi� mundur. 00:10:25:Rzecz nie bez znaczenia,|bo obawiam si�, �e przy�mi nas wszystkich. 00:10:28:Denny, przedstawiasz mnie|m�odym damom w niew�a�ciwym �wietle. 00:10:31:Prosz� p�j�� z nami dzi� wieczorem|do naszej cioci Philips. 00:10:34:- Koniecznie! Denny idzie.|- B�dzie tylko kolacja i karty, ale b�dziemy si� dobrze bawi�. 00:10:37:Obawiam si�, �e nie zosta�em|przedstawiony pa�stwu Philips. 00:10:40:- Nic nie szkodzi|- Je�li pani Philips mnie zaprosi 00:10:44:b�d� zachwycony. 00:10:49:Sp�jrz, Jane! To pan Bingley. 00:10:55:Szcz�liwe spotkanie! 00:10:58:W�a�nie jechali�my do Longbourn. 00:11:01:Bardzo nam mi�o. 00:11:26:Tam jest Denny! 00:11:31:Bardzo panie mi�e, �e dostarczaj� mi|tylu okazji do spotka� towarzyskich. 00:11:36:Czaruj�cy pok�j, pani Philips. 00:11:41:S�owo daj�, �e bardzo przypomina|ma�y letni pok�j do �niada� w Rosings. 00:11:45:Doprawdy, prosz� pana? 00:11:48:Bardzo pan uprzejmy, bez dw�ch zda�. 00:11:50:Pan Collins chcia�|z�o�y� ci komplement, ciociu. 00:11:53:Naprawd�? 00:11:55:Rosings Park, musisz wiedzie�, 00:11:58:to wielka rezydencja. 00:12:02:Oczywi�cie! �askawa pani, je�li uwa�a pani, 00:12:05:�e nie doceni�em jej wspania�ego salonu, 00:12:08:jestem zrozpaczony. 00:12:11:Rosings Park to rezydencja|mojej szlachetnej patronki, 00:12:15:Lady Katarzyny de Burgh. 00:12:18:Teraz rozumiem. 00:12:21:Kominek w drugim salonie|kosztowa� tam osiemset funt�w. 00:12:25:Teraz widz�, �e nie chcia� mnie pan obrazi�. 00:12:30:Mo�e zechce pan zagra� ze mn� w wista? 00:12:33:Wyznam, �e nie jestem najlepszym graczem, 00:12:36:ale spr�buj� si� poprawi�. 00:12:40:Je�li moja pi�kna kuzynka mi pozwoli. 00:12:43:Z ca�ego serca. 00:13:04:Panie Collins! 00:13:07:- A co jest atu?|- Kiery, panie Collins. 00:13:27:Ju� my�la�em, �e nie zdo�am si�|wymkn�� pani m�odszym siostrom. 00:13:32:S� bardzo zaborcze. Szczeg�lnie Lidia. 00:13:35:To urocze dziewcz�ta. 00:13:38:Towarzystwo w Hertfortshire|przeros�o moje oczekiwania. 00:13:42:Nie widz� tu pana Bingleya,|ani jego przyjaci�. 00:13:46:Niekt�rzy z przyjaci� pana Bingleya 00:13:49:uznaliby przybycie tu|za poni�ej swojej godno�ci. 00:13:54:Jak d�ugo zna pani pana Darcy'ego? 00:13:57:Jaki� miesi�c. 00:14:00:Ja znam go ca�e �ycie.|Wychowywali�my si� razem. 00:14:04:Jest pani zaskoczona. 00:14:07:Musia�a pani zauwa�y� nasze ch�odne powitanie. 00:14:10:Wyznaj�, �e tak. 00:14:17:Dobrze zna pani pana Darcy'ego? 00:14:22:Lepiej ni� bym chcia�a. 00:14:25:Sp�dzili�my trzy dni pod jednym dachem 00:14:28:i uwa�am go za bardzo niemi�ego. 00:14:31:Niewielu podzieli pani opini�... 00:14:34:...poza mn�. 00:14:37:W Hertfortshire nikt go nie lubi. 00:14:40:Wszystkich odstr�cza jego duma. 00:14:45:Wie pani jak d�ugo chce zosta� w Netherfield? 00:14:48:Ni...
bigboy.evilbill