Zapach Akacji.doc

(62 KB) Pobierz

ZAPACH AKACJI
vincent24



  – No siemanko! – odłożyłem słuchawkę telefonu. Nie wiedziałem wtedy, że ta jedna rozmowa wpłynie na moje życie. Był to koniec sierpnia 2006, miałem wtedy 20 lat, niewielkie doświadczenie życiowe.
  – Kto dzwonił? – usłyszałem głos dobiegający z drugiego pokoju.
  – Magda. Pytała mnie, czy nie chciałbym potowarzyszyć jej podczas wesela przyjaciółki.
  – I co?
  – Oczywiście zgodziłem się. To za dwa tygodnie, czyli czasu na przygotowanie jest dużo...
  ,,Pamiętam tylko, że była wtedy wiosna, wiadomo maj, te sprawy, serce....” – obudziły mnie słowa znanej piosenki. Był to szczególny dzień, bo dzień tak długo oczekiwanego wesela. Jak co rano zaparzyłem kawę, wyrwałem kartkę z kalendarza. Był 16 września. Nie dopijając kawy, rozpocząłem przygotowania. Musiałem się pospieszyć, bo uroczystość nie odbywała się w mojej miejscowości. Miałem więc jeszcze pojechać po Magdę.
  – Świetnie wyglądasz – usłyszałem, gdy drzwi otworzyła mi moja przyjaciółka. Muszę przyznać, że czarny garnitur i śnieżnobiała koszula pięknie wyglądały na moim opalonym ciele. Efektu dodawały włosy postawione i ułożone jak nigdy.
  – Będziemy spać u znajomych Kaśki, bo też idzie. To dwóch studentów, mieszkają gdzieś tam niedaleko. Zaraz do nich podjedziemy, bo Kaśka z Marcinem tam na nas czekają.
  Jak się okazało, Marcin był jednym z tych studentów i to on towarzyszył Kaśce podczas wesela.
  Chwilę później znaleźliśmy się pod blokiem chłopaków. Drzwi otworzył nam... I osłupiałem z wrażenia: wysoki blondyn o bardzo pięknych, wyraźnych rysach twarzy. Jego głęboko niebieskie oczy prześwietliły mnie do środka, a niesamowicie męski głos wywołał dreszcze.
  – Witam. Krystian jestem...
  Spiłem te słowa z jego namiętnych, pełnych ust. Nawet nie pamiętam, co działo się dalej. Tak zjawiskowego mężczyzny nie widziałem dawno.
  Weszliśmy do środka, usiedliśmy, a Kaśka zaproponowała, że może byśmy się czegoś napili. Krystian zrobił po drinku, na dobry początek – jak powiedział, po czym, gdy już wszyscy byli gotowi, udaliśmy się na uroczystość. Niestety, bez Krystiana.
  Jednak przez całe wesele myślałem o nim, o jego niebieskiej koszuli, która tak pięknie podkreślała jego cudowne ciało, o jego pięknej męskiej dłoni, która ściskała moją podczas powitania. Wiedziałem, że jeszcze go zobaczę, przecież mieliśmy tam u nich spać. Pragnąłem chociaż jeszcze przez parę chwil nacieszyć się jego widokiem.
  Na weselu było fajnie, oprócz tych myśli, które plątały mi się w głowie, ale bardzo dobrze się bawiłem. Jednak gdy usłyszałem, że będziemy się zbierać do domu, wcale nie protestowałem i z cała ekipą zgodnie opuściliśmy dom weselny.
  Drzwi otworzył nam – oczywiście Krystian. Kiedy zobaczyłem go po raz kolejny, tym razem tylko w slipkach, senność bardzo szybko opadła mi z powiek. Był to widok nieziemski! Jego męskie ciało opinały piękne czerwone slipy z uwięzionym w nich bardzo okazałym przyrodzeniem. Oczywiście nie mogłem stać w miejscu i patrzeć na ten okaz, ale chwilę zawiesiłem na nim wzrok. Wtedy właśnie po raz pierwszy pomyślałem, jak to by było cudownie kochać się z Krystianem. Wyobrażałem sobie, jak jego zwinne dłonie pieszczą moje delikatne ciało. Zapragnąłem dotknąć jego wielkoluda, chciałbym go pieścić, lizać, obciągać najlepiej jak tylko bym umiał. Jednak to było tylko marzenie. Po pierwsze nie byliśmy sami, a po drugie, przecież nie mam podstaw, żeby przypuszczać, że on jest gejem. Musiałem wrócić do rzeczywistości i oddać się tylko marzeniom.
  Tej nocy, a właściwie już schyłku nocy i zaczątku wczesnego poranka, nie wydarzyło się nic szczególnego. Kaśka zaproponowała, że nie idziemy spać, tylko bawimy się dalej. I tak siedzieliśmy, pijąc drinki, zwykłą wódkę i rozmawiając. Ja tylko czasami spoglądałem na mojego Adonisa, mając wrażenie, że w jego spojrzeniu jest coś, co mnie zastanawia i intryguje. Jednak bałem się zrobić ten pierwszy krok, bo co ja mogłem wtedy wiedzieć o męskiej miłości, tak trudnej miłości.
  Wyszliśmy koło południa, pożegnałem się z Krystianem i tylko pomyślałem: szkoda, że nie jest gejem...
  Od tej mojej weselnej historii minęło już parę miesięcy. Przez ten czas nie zrobiłem nic, aby bliżej poznać mojego wybranego, wymarzonego. Czasami tylko podpytywałem Magdę lub Kaśkę, co tam u Marcina, z nadzieją, że dowiem się czegoś o Krystianie – w końcu przecież razem mieszkali. A życie studenckie nabiera szczególnego kolorytu w maju, kiedy to rozpoczynają się Juwenalia. Nikt ze studenckiej braci nie stroni wtedy od imprez! A że ja nie należałem do zbyt solidnych studentów, tym bardziej brałem w nich udział... Oczywiście każdy wieczór wyglądał tak samo: ustawka z ekipką gdzieś na stancji, tam mała rozgrzewka, potem klub studencki.
  Tego dnia było tak samo i z całą ekipą bawiliśmy się w klubie. Już wychodziliśmy, kiedy moim oczom ukazał się – on. Tak! To był on, Krystian. Miał na sobie ciemną koszulę, która pięknie podkreślała jego tors, oraz błękitne sprane dżinsy, które podkreślały piękno jego zgrabnego tyłka. Jednak nie było szans, żeby podjeść. Po pierwsze: nasza ekipa już się zbierała, a po drugie: świetnie bawił się z jakąś dziewczyną. Więc spojrzałem tylko na niego i pomyślałem, że pewnie już mnie nie pamięta. Opuściliśmy klub, ruszyliśmy każdy w swoją stronę. Kiedy żegnałem się ze znajomymi, pomyślałem, że jednak wrócę tam chociaż popatrzyć na niego. Tak też zrobiłem. Stanąłem w progu i obserwowałem go, chłonąc każdy ruch jego ciała. Nagle Krystian zniknął mi z oczu. Rozglądałem się po sali, szukałem go wzrokiem  w roztańczonym tłumie, na próżno... Już miałem wyjść, gdy...
  – Co ty tu robisz? – usłyszałem za plecami i zamarłem. To był ten sam głos, który tego pamiętnego dnia przywitał mnie w progu. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Krystiana... Staliśmy tak blisko siebie, jak nigdy dotąd, sami, tylko my. Umierałem ze szczęścia, a jednocześnie z przerażenia. Czułem się zakłopotany, zaskoczony... Pogadaliśmy chwilę, tak o niczym, o studiach, o znajomych. Po czym usłyszałem :
  – Wiesz, czuję się już zmęczony. Spadam stąd. A może... może wpadniesz do mnie na kawę, herbatę, jednego...?
  – Teraz?
  – No nie mów, że o tej porze chodzisz spać!
  – No nie... Więc chętnie, oczywiście! – odpowiedziałem bez zastanowienia.
  Nie zważałem na to, że jest trzecia w nocy, że on mieszka z chłopakiem mojej koleżanki.
  Wyszliśmy z klubu. Do domu nie było daleko, a noc była naprawdę ciepła – w końcu był maj, niebo było gwiaździste, a w powietrzu czuć było piękny kwiatowy zapach.
  – Czujesz? – zapytał.
  – Tak. Co tak pięknie pachnie?
  – Akacje. Wiesz, że ich kwiaty są jadalne? – zerwał jeden z drzewa i delikatnie dotykając moich ust podsunął mi, żebym spróbował. Zrobiło mi się gorąco, kiedy jego palec znalazł się przy mojej wardze. Oczywiście skosztowałem kwiat, oblizując zarazem jego palec.
  Marcina nie było, pewnie jeszcze balował gdzieś na Juwenaliach. To, że dzielili razem pokój, było mi na rękę. Usiadłem na kanapie i sam nie wiedziałem, co się za chwilę stanie. On podał mi drinka – mocny! – i usiadł obok mnie. Rozmawialiśmy, ale naprawdę nie pamiętam, o czym. Moja uwaga była skupiona tylko na jego osobie: jego niebieskie oczy patrzyły na mnie tak inaczej, jego pełne usta jakby chciały powiedzieć coś więcej...
  Nagle drzwi się otworzyły, a w progu stanął Marcin... Był nieźle zdziwiony, widząc mnie tutaj. A Krystian spokojnie powiedział:
  – Zobaczyłem go w klubie, nawet nie byłem pewien, czy to on – klepnął mnie w ramię. – I powiedziałem: dawaj do mnie, wypijemy, będziesz w klubie przepłacał?... Marcin, tobie też małego...?
  – Ja już mam w czubie.
  Nie musiał mówić, to było po nim widać. Ale Krystian już podał mu szklaneczkę.
  Marcin nie dopił, nie mógł nam dłużej towarzyszyć.
  – Walę w bety – powiedział i padł na swoje łóżko.
  – To ja się będę zbierał – powiedziałem, wstając.
  – Porypało? – to pytanie Krystiana padło do mnie. – Jest czwarta rano, czym? Nigdzie nie będziesz się zbierał.
  Byłem zaskoczony, i to bardzo. Nie wiedziałem, co powiedzieć, gdy nagle usłyszałem  Marcina:
  – Oczywiście że nie, i to bez gadania. Tu śpij. Nie ma sensu chodzić po nocach.
  W tym momencie nie miałem wyjścia, jak tylko się zgodzić.
  Krystian powiedział, że jak chcę to mogę się odświeżyć. A on w tym czasie pościeli nam łóżko. Dał mi swoją koszulkę i wskazał łazienkę. Drzwi zamknęły się, a ja sam już nie wiedziałem co się dzieje. Będziemy spać w jednym łóżku, ja w jego koszulce... Przyłożyłem koszulkę do twarzy i poczułem ten zapach. Zapach Krystiana... I znów drzwi się otworzyły. Wszedł Krystian, w tych samych pięknych czerwonych slipach, co wtedy, ciasno opinających uwięzionego w nich, bardzo okazałego penisa.
  – Marcin już chrapie – powiedział. – Możemy się razem wykąpać, co?
  Stanąłem jak wryty. Byłem w szoku. Nie wiedziałem, co robić. Chwila, o której tak marzyłem – zobaczyć go nago! – mogła stać się rzeczywistością, a ja stałem jak słup soli! Jednak Krystian przejął inicjatywę, napuścił wody do wanny, po czym lekkim, niedbałym ruchem obu dłoni zdjął slipy... i stał przede mną nagi, swobodny, jakby nigdy nic! Po prostu prezentował mi się w całej okazałości, a ja, purpurowy jak burak, nie mogłem od niego oderwać wzroku. To był nieziemski widok. Krystian wyglądał pięknie! Całe, dobrze zbudowane ciało, a szczególnie jego duży, soczysty penis, który wisiał miękko oraz piękne pośladki, umięśnione, a zarazem delikatne i gładkie... miałem tuż przed oczami, dosłownie o krok! Wszystko to razem doprowadziło mojego penisa do wariacji.
  – Umyjesz mi plecy? – pytanie Krystiana było tak jednoznaczne, jak jego spojrzenie, mocne, głębokie... Chciałem odpowiedzieć, przytaknąć, ale nie potrafiłem wydobyć głosu, więc tylko skinąłem głową. Patrzyliśmy sobie w oczy. W tej samej chwili, nic nie mówiąc, Krystian pochylił się ku mnie i... nasze usta spotkały się. Jego wargi rozchyliły się, a mój język spenetrował dogłębnie jego gardło, oba języki spotykały się w namiętnych pieszczotach...
  Do dziś pamiętam zwinność i delikatność jego języka...
  Moje ręce wędrowały po jego aksamitnym ciele, dotykałem go wszędzie, jakbym chciał nadrobić stracony czas. Jego penis dotykał mojego ciała, marzyłem o takiej bliskości! Gdy jego dłonie zsunęły ze mnie ten ostatni ciuch... Teraz ja stałem przed nim nagi, bez żadnej tajemnicy i oporów. Krystian spojrzał na mnie z uznaniem, wziął mnie mocno w ramiona, przytulił mnie do siebie całym sobą, zgniatając między nami nasze penisy... a ja, trzymając go oburącz za pośladki, znów zapragnąłem jego ust. Poczułem, jak nasze penisy twardnieją, jak napierają na siebie... Krótki oddech, w czasie którego Krystian zapytał, czy kochałem się już kiedyś z facetem. Powiedziałem, że tak – skłamałem, bo niby co miałem odpowiedzieć? Bałem się, że wtedy to się skończy, a ja chciałem właśnie z nim dosięgnąć nieba.
  W wannie było już pełno piany, obaj weszliśmy do niej. Nie krępowały nas nasze twarde, stojące penisy. Jego widok wprawił mnie w zachwyt. Przygryzłem wargi. Pragnąłem poddać się jego pieszczotom. Znowu zaczęliśmy się całować, bardzo namiętnie, cali unurzani w pianie. Ciepła woda i zapach płynu do kąpieli potęgowały doznania. Po chwili Krystian przesunął się na koniec wanny, a mnie ułożył plecami na swoim torsie. Cali zanurzeni w ciepłej wodzie, z wychylonymi do siebie twarzami, całowaliśmy się namiętnie, ręką obejmowałem jego policzek, a pod pośladkami czułem jego wielkiego fallusa, po którym ocierałem się mocno, a on pieścił mojego penisa. Dotykał tak wspaniale, że wiłem się jak wąż. Po chwili lekko uniósł moje biodra i poczułem jak jego gorący fallus dotyka mojej dziurki. Zrobiło mi się bardzo gorąco, ogarnęło mnie coraz większe podniecenie, już prawie rozkosz. On nie przestawał, całował mnie namiętnie, pieścił swoją męską ręką mój brzuch, sutki i penisa, jednocześnie z coraz większą siłą napierał na moja dziurkę. Takiego uczucia nigdy w życiu nie doznałem, odlatywałem na moment, uciekałem biodrami, gdy czułem ból, a zaraz sam opadałem ponownie w dół. Było mi tak dobrze. Zrobię wszystko, żeby wszedł we mnie, tu, teraz, bez dodatkowego przygotowania. Jego dłonie trzymały mnie i kierowały, a ja sam swoimi pośladkami coraz bardziej naciskałem na jego fallusa. Nagle mocniej podbił biodrami i przytrzymał mnie, bym nie uskoczył w górę, i poczułem, jak jego fallus wbił się we mnie z takim bólem, że zacisnąłem zęby i wystraszyłem się, że nie wytrzymam! Ale po chwili oddechu pomyślałem: musi wejść, jak trochę już jest, to wejdzie dalej!
  – Boli...? – spytał Krystian cicho.
  – Trochę...
  – Więcej niż trochę, wiem...
  – To nic, pchaj!
  – Nie, to ty powoli siadaj na mnie...
  Krystian był wspaniały, delikatny, nie pchał się na siłę, pozwalał mi, żebym sam sobą kierował, ile chcę go mieć w sobie. Ale ja chciałem mieć całego! – i zdecydowałem: jednym mocnym ruchem zjechałem w dół. Nie powstrzymał mnie nawet ten ból! Gorąco mi się zrobiło, spociłem się, nie wiem, czy z bólu, z powodu tej gorącej wody i pary, czy z wrażenia. Teraz dopiero Krystian docisnął mnie do siebie i poczułem, że jego jądra też mnie dotykają. Więc – wszedł cały... tak, jak chciałem. I znów namiętne pieszczoty i pocałunki, a po kilku ruchach mój ból zamieniał się w coraz większą przyjemność. Odpłynąłem, to była jakaś ekstaza, on mnie z każdym ruchem pieścił i całował coraz bardziej, aż poczułem łaskotki w brzuchu. Takiego uczucia się nie zapomina. Chciałem, żeby rżnął mnie, pomimo wszystko! Sam zacząłem się nad nim unosić i opadać, a on wspomagał mnie jeszcze swoimi ruchami. Odlatywałem, jęczałem, wiłem się, a woda w wannie chlapała o brzegi. Nagle poczułem niesamowite uderzenie ciepła od środka. Myślałem, że zwariuję z rozkoszy! Nie wytrzymałem, wystrzeliłem... Opadliśmy obaj zdyszani, na siebie, leżąc przytuleni w wannie. Dopiero po chwili byłem w stanie unieść biodra, żeby oswobodzić jego fallusa, który wciąż trwał w półwzwodzie. Wyglądał imponująco. Wtedy dopiero dokładnie umyliśmy się. Gdy wyszliśmy z wanny, zbliżyłem się do niego, przytuliłem się mocno i znowu zaczęliśmy się całować. Oparłem go o pralkę i znowu delektowałem się jego ciałem, bawiłem się sutkami, a miękkim i zwinnym językiem lizałem jego brzuch, schodząc niżej, aż do pięknego penisa, który ciągle był wielki, okazały, gruby, i ta najgrubsza żyła pod spodem... Delikatnie dotknąłem jego żołądź, a przesuwając językiem dokoła, zlizywałem śluz, który obficie ukazał się na jej szczycie, jeździłem wargami z góry w dół, po czym wziąłem go do ust. Wessałem go najlepiej jak umiałem, z całych sił. Chciałem dać mu kolejną rozkosz. Bawiłem się jego dużymi, ciężkimi jądrami, po czym znowu zanurzałem penisa w ustach, aż po same migdałki. Czułem coraz większe podniecenie. Mój penis stał twardy i sztywny, a jego, napięty do granic, posuwał mnie w gardło z całych sił. Nagle Krystian powstrzymał mnie, kazał mi wstać, oparł się o wannę i znowu zaczęliśmy się namiętnie całować. Dotykał mojego penisa, a ja bawiłem się jego przyrodzeniem, schodząc palcami pod spód, pod jądra, i niżej, w okolice jego dziurki, która miękko poddawała się temu dotykowi. Zapragnąłem ją poznać językiem, ale po drodze znowu miałem jego nieziemskiego ogiera, którego znów zamknąłem w swoich ustach. Jednak schodziłem niżej, chcąc posmakować jego aksamitnego gniazdka. Pieściłem go teraz językiem po całym kroczu, wykonywałem szybkie ruchy swoim zwinnym językiem, ślizgając się po jego dziurce. Kiedy była już odpowiednio rozgrzana, włożyłem w nią palec, a jego fallus ponownie wylądował w moich ustach. Trwało to chwilę, aż Krystian podniósł mnie. Wstałem. On nadal był oparty o palkę. Spojrzał mi w oczy i odwrócił się, pochylił lekko. Wiedziałem już wszystko. Jeszcze raz natarłem mu jego gorącą dziurkę, włożyłem w nią najpierw jeden palce, potem drugi, i przyłożyłem penisa. Naciskając, powoli wgłębiałem się w jego ciało. Krystian wypinał się w moją stronę, ułatwiając mi to. Jego początkowy opór zupełnie złagodniał, a ja wsunąłem w niego całego penisa... Byłem tak podniecony, że od razu ruszyłem. On kierował swoimi i moimi ruchami. Wszystko było w takim cudownym zespoleniu, że obejmowałem go z całych sił, dając jemu i sobie coraz większą rozkosz. Skurcze jego ciała były tak intensywne, że jęczeliśmy obaj. Było mi dobrze w nim, ciepło i delikatnie, a nasze pocałunki i pieszczoty potęgowały doznania. Moje ruchy nabierały siły i pewności. Poddałem się zupełnie instynktowi. Kochałem go z całych sił, uderzałem w niego najmocniej jak mogłem. Nagle poczułem, że dochodzę. Wyskoczyłem z niego i cały mój nektar wylądował na jego pośladkach. Obaj przytuleni opadliśmy na ziemię. Siedzieliśmy tak, w objęciach, dopóki nie powróciły nam siły. Potem zmyliśmy z siebie ślady spermy i przytuleni poszliśmy do łóżka.
 Z wrażenia nie mogłem zasnąć. Sam nie wierzyłem w to, co się stało. Zrealizowało się moje skryte marzenie. Kochałem się z chłopakiem, którego pragnąłem od pierwszej chwili, jak tylko go zobaczyłem. A teraz leżymy razem, w objęciach. Zastanawiałem się, co powie na to Marcin, kiedy zobaczy nas rano przytulonych oraz – jak będzie wyglądało moje życie teraz, po tym pięknym doświadczeniu?
  Był już poranek. Musiałem wracać do domu.
  Marcin obudził się. Zobaczył siebie w ciuchach, zobaczył nas przytulonych, jednak nie wyglądał na zaskoczonego.
  – Dałem wczoraj czadu, co? – powiedział i poszedł do łazienki.
  Po chwili obudził się Krystian. Uśmiechnął się do mnie, pocałował mnie w policzek, a ja, wykorzystując nieobecność Marcina, ubrałem się szybko.
  – Nie zrobisz gościowi jakiegoś śniadania? A przy okazji i mnie – Marcin stał w progu i drapał się po rozczochranej czuprynie.
  – Nie, ja naprawdę muszę już iść – powiedziałem stanowczo.
  Krystian odprowadził mnie do drzwi.
  Na pożegnanie pocałował mnie. Wiedziałem, że jeszcze się spotkamy. Na pewno.
  Wyszedłem.
  Wychodziłem z tego samego mieszkania, co osiem miesięcy temu, gdy poznałem Krystiana. Jednak wyszedłem inny i wchodziłem w inny świat, który też wyglądał inaczej. Byłem szczęśliwy, w powietrzu czułem zapach kwitnących akacji, słońce świeciło najpiękniej jak mogło, a w głowie słyszałem tekst znanej piosenki: ,,Pamiętam tylko, że była wtedy wiosna...”
  Po latach okazało się, że był to tylko piękny epizod. Epizod, który zmienił moje całe życie. Oczywiście było jeszcze parę spotkań z Krystianem, ale chyba była to tylko jednorazowa przygoda. Potem już były tylko perypetie nie warte nawet opisywania. Dzisiaj pamiętam tylko tę najpiękniejszą noc i poranek, za które mu po prostu dziękuję. Te piękne chwile i on pozostaną w mojej pamięci na zawsze... No i ten zapach akacji...
                                                                                                                            vincent24

Zgłoś jeśli naruszono regulamin