Sokolnictwo. Gatunki, utrzymanie, układanie, polowanie - ebook.pdf

(2142 KB) Pobierz
282507381 UNPDF
6
Motto
Dlaczego wspinasz się na szczyty? – zapytano
himalaistę. Bo są góry! – odparł. Dlaczego
pasjonujesz się żeglarstwem? – zapytano
żeglarza. Bo jest i wiatr i morze! Dlaczego jesteś
sokolnikiem? Bo są sokoły i kropka! – odpowiem.
282507381.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym e-booksweb.pl .
trochę hiStorii
7
Trochę historii
Ptaki drapieżne od zarania dziejów ludzkości fascynowały człowieka. Ich odwaga, siła, piękno
i majestat lotu wzbudzały podziw i odwieczną tęsknotę do wzbicia się w przestworza. Być może
sama chęć obcowania z ptakami dała początek sokolnictwu, a nie, jak się powszechnie sądzi,
potrzeba wymyślenia jeszcze jednego sposobu zdobywania pożywienia.
dami sokolnictwo wywodzi się
z centralnej Azji, gdzie ludzie
zaczęli używać oswojonych
ptaków drapieżnych w pierwszym lub
drugim tysiącleciu p.n.e. Ostatnie ba-
dania archeologów wykazały jednak
znacznie wcześniejszą obecność kości
dużych ptaków drapieżnych, wśród in-
nych, liczniejszych, szczątków zwierząt
łownych, w bezpośrednim sąsiedztwie
osad ludzkich. Czyżby początki sokol-
nictwa sięgały nie cztery, ale dwanaście
tysięcy lat wstecz – bo tak są datowane
owe znaleziska?
A może ptaki drapieżne wykorzysty-
wano wtedy do obrzędów religijnych lub
jako źródło piór do wytwarzania ozdób?
Trudno historykom zająć jednoznaczne
stanowisko w tym względzie.
Badacze przeszłości typowe motywy
sokolnicze odnajdują już w starożytnych
tekstach i malowidłach. Jedno z pierw-
szych artystycznych świadectw pochodzi
nie z Dalekiego Wschodu, lecz z Turcji.
Kilka rzeźb datowanych na około 1500
lat p.n.e. przedstawia człowieka z dużym
ptakiem na pięści. Tą samą ręką człowiek
ów trzyma za tylne nogi zająca – prawdo-
podobnie zdobycz.
Następny, nieco późniejszy motyw
odnaleziono w północnym Iraku. Da-
towana na okres panowania króla Sar-
gona II (722–705 p.n.e.) płaskorzeźba
przedstawia małego ptaka drapieżnego
na nadgarstku mężczyzny. Znaczący jest
fakt, że dzieło uwidacznia pęta (skórza-
ne rzemyki użyte do przywiązania pta-
ka do ludzkiej pięści) na nogach ptaka,
przechodzące między kciukiem a palcem
wskazującym sokolnika. Dowodzi to, że
na Bliskim Wschodzie sokolnictwo było
dobrze rozwinięte i znano sprzęt w nim
używany już w ósmym wieku p.n.e.
Na początku piątego wieku p.n.e. Kte-
zjasz z Knidos – nadworny lekarz perskie-
go króla Artakserksesa II – w traktacie
o sokolnictwie opisuje kraj i obyczaje ta-
jemniczych ludów mieszkających gdzieś
w centralnej Azji, dostarczając szczegó-
łów z polowania na lisy i zające przy po-
mocy orłów oraz przedstawia sposoby
układania tych ptaków. Z opisów tych
wynika, że od zawsze przeciętny Kir-
giz wierzył, iż orzeł jest przodkiem jego
szamana, który używa magii do leczenia
chorób i przepowiadania przyszłości.
Kiedy ciężarna kobieta miała trudności
przy porodzie, szaman całą winą za cier-
pienia obarczał złe duchy, wypędzając
je przy pomocy wzroku ułożonego orła,
którego sadowił przy rodzącej. Fakt
schwytania lisa przez orła postrzegano
jako symbol płodności, a samo polowa-
nie było poprzedzone skomplikowanym
rytuałem.
To tylko kilka mniej znanych faktów
z obszernej historii sokolnictwa, którą
można poznać bardziej szczegółowo się-
gając po znakomitą książkę Mieczysława
Mazarakiego Z sokołami na łowy .
Ludy azjatyckie od tysiącleci
nieprzerwanie kultywują tradycję
sokolniczą
Z godnie z tradycyjnymi poglą-
282507381.002.png
8
Moje początki
Moje początki
Sokolnictwo zafascynowało mnie wtedy,
kiedy nauczyłem się samodzielnie czytać
i wpadła mi do ręki książka Włodzimie-
rza Puchalskiego  Wyspa Kormoranów, 
w której znakomity fotograik i miłośnik
przyrody zachwyca się zdolnościami ło-
wieckimi sokołów oraz opisuje tragicz-
ne losy gniazda sokoła wędrownego na
Mazurach. Pozwolę sobie przytoczyć te
najważniejsze fragmenty, których na-
uczyłem się wtedy na pamięć: „Spośród
powietrznych myśliwych do najciekaw-
szych i najpiękniejszych należą sokoły.
Wśród drapieżników zajmują sokoły
pewne odrębne miejsce ze względu na
cechy, które z naszego punktu widzenia
można by nazwać zaletami charakteru.
Polują bowiem i chwytają swe oiary tylko
w ruchu, nie napadają nigdy – w przeci-
wieństwie do wszystkich innych drapież-
ników – na oiary siedzące, na bezbronne
pisklęta. Atakują w locie, a gdy im się atak
nie powiedzie, raczej nie ponawiają go,
pozwalają napadniętym umknąć. Nie ata-
kują też ptasiego drobiazgu, dobierając
przeciwników równie dużych, a nawet
większych od siebie. Ta cecha pozwala
postawić sokoły w rzędzie myśliwców
walecznych i rycerskich. […] Kiedyś jadąc
o świcie ku naszej wyspie, usłyszeliśmy
sygnały ostrzegawcze. Na tle rozpalonego
wschodem nieba płynął klucz gęsi. I na-
gle sokół, ze złożonymi skrzydłami, runął
gdzieś spod nieba w sam środek eskadry.
W powietrzu zakotłowało się i jedna gęś
ukośnym lotem spadła w trzciny, a za nią
sokół, by dokończyć łowu”.
Potem w przekonaniu, że będę sokol-
nikiem, utwierdził mnie prof. Jan Soko-
łowski takimi oto fragmentami z Ptaków
Ziem Polskich: „[…] niegdyś ceniono so-
koły ze względu na ich znaczenie dla ło-
wiectwa i posługiwano się nimi podczas
polowań na ptactwo i drobną zwierzy-
nę. Specjalni hodowcy, tzw. sokolnicy,
studiowali życie tych ptaków z wielkim
Ten raróg pamięta czasy, kiedy nasze łowiska obitowały w kuropatwy i zające
zamiłowaniem. Sokoły były uważane
również za najpiękniejszą ozdobę życia
myśliwskiego i cena jednego ptaka czę-
sto przewyższała cenę najlepszego konia.
[…] Do sokolnictwa nadają się nie tylko
sokoły, lecz również inne ptaki drapież-
ne polujące na większą zdobycz, jak ja-
strzębie, krogulce i orły. Najważniejsze,
aby tresowany ptak drapieżny zechciał
wrócić do człowieka, jeżeli nie uda mu
się niczego schwytać. Tylko odpowiednio
oswojony drapieżnik nadaje się do polo-
wania, który nie ucieka przed człowie-
kiem, a gdy nie złapie zdobyczy lub zo-
baczy sygnał w postaci pęczka piór, sam
wraca do sokolnika. Jedynie tego trzeba
go nauczyć – resztę umie sam”.
Profesora Jana Pinowskiego, ornito-
loga, światowej sławy specjalistę od pta-
ków wróblowatych poznałem osobiście
jeszcze jako student na obozie nauko-
wym na początku lat siedemdziesiątych.
I choć typowych dyskusji akademickich
na tematy ornitologiczne tam nie brako-
wało, to sprawy odradzającego się wte-
dy w Polsce sokolnictwa obawiałem się
poruszać, znając mocno negatywne oi-
cjalne stanowisko gremiów ornitologicz-
nych. Nie wiedziałem jednak, że prof. Pi-
nowski już kilka lat wcześniej w książce
pod tytułem O ptakach  wyjaśnia czytel-
nikom w sposób bardzo obiektywny i bez
żadnej niechęci do sokolnictwa, na czym
ono polega. Warto przytoczyć fragment:
„Wyobraźmy sobie teraz sytuację, któ-
ra w wielu krajach nie należy do rzadko-
ści. Słyszymy nagle szum w powietrzu.
Tuż obok nas przeleciał dziki gołąb, a za
nim duży ptak. Zniknęły razem za pa-
górkami. Słychać jakiś dziwny dźwięk,
podchodzimy bliżej, na nieżyjącym już
gołębiu siedzi jastrząb. Mimo że jeste-
śmy blisko, zupełnie na nas nie zważa,
tylko skubie swoją zdobycz. Na jego no-
dze dostrzegamy mały dzwonek. Skąd on
ma ten dzwonek? Podchodzi do nas jakiś
mężczyzna, sądząc po jego stroju jest to
myśliwy, ale bez strzelby. Na prawej ręce
ma wielką rękawicę z grubej skóry. Zbliża
się do jastrzębia, wyjmuje z torby kawa-
łek oskubanego mięsa i podaje ptakowi.
Ten zostawia gołębia, porywa skwapliwie
podany kąsek, siada na rękawicy myśli-
wego i zaczyna w spokoju rozrywać mię-
so. Nieżywego gołębia myśliwy chowa do
torby”.
Profesor Roch Mackowicz, także or-
nitolog, mój nauczyciel akademicki i tro-
chę wychowawca, nie był sympatykiem
sokolnictwa. Potraił celnie wypunkto-
wać jego słabe strony i niektóre wątpliwe
etycznie aspekty. To dzięki Niemu udało
mi się, jak sądzę, uniknąć błędów, przed
którymi mnie przestrzegał.
282507381.003.png
definicje
9
Współczesne deinicje sokolnictwa
Czym jest sokolnictwo? Według S. Hop-
pego jest to rodzaj łowiectwa polega-
jący na chwytaniu niektórych ptaków
drapieżnych (orłów, sokołów, gołębia-
rzy, krogulców i in.), układaniu ich do
łowów, utrzymaniu (chowie) oraz polo-
waniu na drobną zwierzynę lotną i czwo-
ronożną z użyciem tych ptaków (ptaków
łowczych). Znakomity znawca historii
łowiectwa Mieczysław Mazaraki podaje
zaś następującą krótką deinicję sokol-
nictwa: „Układanie pewnych gatunków
ptaków drapieżnych do łowów i polowa-
nie z nimi”.
A kim jest współczesny sokolnik? Od-
powiedź jest banalnie prosta. Sokolnik to
osoba zajmująca się sokolnictwem. We-
dług aktualnie obowiązującego w Polsce
prawa sokolnikiem jest myśliwy, członek
Polskiego Związku Łowieckiego, który
uzyskał uprawnienia sokolnicze. W daw-
nych czasach mianem sokolnika określa-
no urzędnika dworu, który był odpowie-
dzialny za królewską sokolarnię.
Sokolnikiem jest osoba polująca za-
równo z sokołem, jak z orłem czy jastrzę-
biem. Dawniejsze próby nazywania ja-
strzębnikiem myśliwego polującego
z jastrzębiem nie przyjęły się, chociaż
o orlarzach słyszy się tu i ówdzie do
dziś. Czerpiąc z historycznych wzor-
ców kształtowania współczesnego języka
polskiego w wydaniu łowieckim można
by jednak istotnie zaryzykować podział
sokolnictwa na trzy główne gałęzie: so-
kolnictwo jastrzębie , orle i sokole. Ta
pierwsza dotyczyłaby używania do polo-
wań jastrzębi, krogulców i myszołowów,
druga oczywiście orłów, a trzecia wszyst-
kich gatunków sokołów.
współczesnego sokolnictwa po-
winna brzmieć tak: Sokolnictwo
to sztuka układania ptaków
drapieżnych do łowów i polowa-
nie z nimi oraz utrzymywanie
ptaków łowczych w warunkach
odpowiadających ich potrzebom.
Ten ptak łowczy jest zadowolony z warun-
ków, jakie stworzył mu sokolnik
W moim odczuciu deinicja
282507381.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin