Uczucia powracają - Palmer Diana.pdf

(1423 KB) Pobierz
Microsoft Word - Blayne Diana - Uczucia powracają.rtf
DIANA BLAYNE
UCZUCIA POWRACAJĄ
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Od samego rana wszystko układało się źle. Dwa najlepsze
szkice Keeny Whitman zostały zniszczone, kiedy Faye rozlała na nie
kawę. Musiała robić wszystko od nowa, a jej klienci bardzo
niecierpliwili się, że muszą czekać. Spóźniła się na umówiony ze
znajomymi lunch, a jakby tego było mało, dowiedziała się, że
wykroje bluzek, nad którymi pracowała cały zeszły tydzień, muszą
zostać niezwłocznie poprawione.
Kiedy wieczorem znalazła się w swoim mieszkaniu na
Manhattanie, była zupełnie wykończona. Zrzuciła z nóg pantofle na
wysokich obcasach, wyciągnęła się na przykrytym niebieską,
aksamitną narzutą tapczanie i westchnęła ciężko. Ile to już czasu
minęło od chwili, kiedy zaczęła pracę w tym wielkim Domu Mody?
Zaczynała od zera, a teraz miała własny dom i była jedną z
najlepszych projektantek w kraju. Mimo to, nie czuła się w pełni
szczęśliwa. Czegoś w jej życiu brakowało. Czegoś, co pobudzałoby
ją do działania. Keena nie miała nawet pojęcia, co to może być.
Prawdopodobnie paskudna zimowa pogoda była powodem tej
chandry. Z upragnieniem czekała na wiosnę, na ciepłe promienie
słońca i delikatny powiew wiatru. O takiej porze roku zawsze czuła
się dużo lepiej.
Leżała na plecach i wpatrywała się w sufit. Była szczupłą,
zgrabną kobietą, o krótkich ciemnych włosach i oczach tak zielonych
jak wiosenna trawa. Miała brzoskwiniową cerę i idealnie wykrojone
usta. Pomimo swoich dwudziestu siedmiu lat, wyglądała bardzo
dziewczęco. Na pierwszy rzut oka, nikt nie powiedziałby, że ma
ogromne doświadczenie życiowe. A przecież Nicholas stwierdził, że
je ma.
Nicholas. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się. De czasu już
upłynęło od chwili, kiedy Nicholas Coleman zaproponował jej pracę
asystentki w swoim Domu Mody? Minęło sześć lat Spotkała go zaraz
po ukończeniu szkoły. Tak bardzo bała się wtedy potężnego
mężczyzny o nazwisku Coleman, którego biuro mieściło się w
jednym z drapaczy chmur w Atlancie.
Tydzień czasu przygotowywała się na spotkanie z tym
człowiekiem. Straciła wtedy mnóstwo nerwów. Wiedziała, że
Coleman szuka nowych talentów, a ona przecież jeszcze nic sobą nie
reprezentowała.
Do tej pory pamięta, jak bardzo obawiała się tego mężczyzny o
poważnej twarzy, który zdawał się nigdy nie uśmiechać.
- Pokaż, co potrafisz, kochanie - odezwał się cynicznie. - I nie
bój się, nie będę bił.
Drżącymi rękami rozłożyła swoje rysunki na politurowanym
blacie biurka i ze ściśniętym gardłem czekała na jego reakcję. Jednak
ani jego twarz, ani brązowe, głęboko osadzone oczy nie wyrażały
żadnych uczuć. Pokiwał głową i to było wszystko. Potem okręcił się
na obrotowym krześle i spojrzał na nią.
- Praktyka?
- Tylko tyle, co w szkole. Mój ojciec jest krawcem i często
pomagałam mu, gdy przyjeżdżałam na ferie do domu...
- Gdzie jest ten dom? - przerwał jej.
- W Ashton.
Skinął głową i poprosił, by kontynuowała, wydawał się jednak
nie przejawiać żadnego zainteresowania tym, co mówi.
- Od niego też się wiele nauczyłam - wymamrotała. - A
projektowanie ubrań zawsze było moją największą pasją. Och, panie
Coleman, wiem, że potrafię to robić. Proszę tylko dać mi szansę.
Wiem, że potrafię. - W te słowa włożyła całe swoje serce i
młodzieńczy entuzjazm. - Wiem, że trzeba ogromnego
doświadczenia do tego rodzaju pracy, ale jeśli da pan mi szansę,
obiecuję, że pana nie zawiodę. Zaprojektuję ciuchy, jakich pan
jeszcze nie widział. Będę pracować w weekendy, nie chcę żadnych
wakacji, ja....
- Miesiąc - wpadł jej w słowo. - Tyle czasu dostanie pani, by
udowodnić, co jest warta.
Potem zaproponował pensję, pożegnał ją skinieniem głowy i
zajął się starannie poukładanymi na biurku papierami. Był żonaty, ale
po kilku dniach pracy Keeny, jego żona zmarła na atak serca. Byli
małżeństwem przez dziesięć lat. Wszyscy bezustannie o tym
rozmawiali, ale dziewczyna nie zwracała uwagi na plotki. Mówiono,
że Coleman zdradzał żonę i dlatego zachorowała. Keena nie chciała
wierzyć, że zdrada małżeńska mogłaby być przyczyną ataku serca i
ostro odpowiedziała jednej z kobiet, że pan Coleman z pewnością do
tego typu mężczyzn nie należy. Miała wrażenie, że ten człowiek ma
dobre serce. Zresztą, nie trzymałby na biurku zdjęcia żony, gdyby jej
nie kochał.
Nie wiadomo, w jaki sposób ta niewinna rozmowa dotarła do
niego. Tydzień później odszukał ją w kantynie podczas przerwy na
lunch i poprosił o wyjaśnienia.
- W takich sytuacjach zawsze powstają plotki - powiedziała,
trzymając w ręku plastikowy kubek z kawą.
Uśmiechnął się, słysząc jej słowa, a Keena pomyślała, że to
pierwszy uśmiech po śmierci żony.
Pani Coleman była prawdziwą pięknością. Miała długie blond
włosy i filigranową sylwetkę. Była zupełnym przeciwieństwem
potężnego, ciemnowłosego mężczyzny, jakim był jej mąż. Widać, że
bardzo cierpiał po jej śmierci. Jego temperament powoli stawał się
legendą. Więcej czasu spędzał w fabryce, niż w biurze, często
odwiedzał konkurencyjne firmy. Jasne było, że szwankuje mu
zdrowie, a organizm domaga się odpoczynku. Włosy zaczęły
srebrzyć się na skroniach, a pod oczami pokazały się ciemne cienie.
Za to interes kwitł coraz piękniej. Ktoś powiedział, że pan Coleman
już od dawna jest bilionerem. Inny dodał, że ma zamiar stworzyć
największe w Ameryce imperium i chce przejąć inne firmy. Tylko
Keena zdawała się dostrzegać, jak bardzo samotny jest ów
niezmordowany biznesmen. Pozostali pracownicy mogli myśleć, że
ich szef ma stalowe zdrowie i nerwy, ale ona była pewna, że tak nie
jest. Czasami spotykała go w windzie czy w kafeterii, a pewnego
razu podszedł do jej stolika w kantynie. Trzymając w ręku kubek
Zgłoś jeśli naruszono regulamin