O klasycznym pojeciu prawdy.pdf

(293 KB) Pobierz
Stanisław Judycki
1
Stanisław Judycki
O klasycznym pojęciu prawdy *
Mówienie o prawdzie i namysł nad pojęciem prawdy należą do każdej wyżej rozwiniętej kultury
ludzkiej . 1 Można twierdzić, że przynajmniej następujące przyczyny doprowadziły do wzbogacenia
dyskusji nad naturą prawdy w XIX i XX w. Po pierwsze, wyraźnie zaczęto zdawać sobie sprawę z
odrębności zagadnień metafizycznych (ontologicznych) w stosunku do zagadnień epistemologicznych.
Było to związane z powstaniem epistemologii filozoficznej jako osobnej dyscypliny akademickiej, a
także z intensywnymi rozważaniami nad wiedzą, szczególnie w nurtach neokantowskim,
pozytywistycznym, w fenomenologii i w filozofii analitycznej. Drugi czynnik stanowił fakt powstania
wielkich teorii naukowych w przyrodoznawstwie, rozwój dyscyplin formalnych i tzw. nauk
humanistycznych. Doprowadziło to do wyraźnego uświadomienia sobie swoistości problemu prawdy w
każdej z tych dziedzin wiedzy. Istotną rolę odegrało też wykształcenie się badań nad strukturą systemów
dedukcyjnych oraz powstanie filozofii nauki jako osobnej gałęzi filozofii. Trzecim czynnikiem, który
znacząco zdeterminował dyskusje dotyczące problemu prawdy w XX w., było szerokie wzięcie pod
uwagę w tym okresie zagadnień lingwistycznych.
Współczesny stan dyskusji dotyczącej pojęcia prawdy można różnie systematyzować. 2
Zazwyczaj wymienia się następujące teorie (koncepcje) prawdy: klasyczną, koherencjonistyczną,
pragmatystyczną, deflacyjną i inne. Tutaj chciałbym zaproponować nieco inną systematyzację
rozważań nad prawdą. Po pierwsze, chciałbym przedstawić pewne założenia związane z
przedteoretycznym rozumieniem prawdy, tzn. ukazać przynajmniej niektóre składniki pojęcia prawdy
uznawane przez ludzi zanim zaczną się nad tym pojęciem systematycznie zastanawiać. Przy okazji
chciałbym zwrócić uwagę na pewne zbieżności między zawartością przedteoretycznego pojęcia prawdy
a cechami prawdy uznawanymi przez tzw. klasyczną (korespondencyjną) definicję prawdy.
Drugim zagadnieniem, które zamierzam poruszyć, jest relacja pomiędzy naturą prawdy a
sceptycyzmem filozoficznym. W tym miejscu należy umieścić, prawie powszechnie akceptowane,
odróżnienie pomiędzy pytaniem o naturę (istotę) prawdy a pytaniem o możliwość podania kryteriów
prawdy, a więc opozycję: istota prawdy - uprawomocnienie wiedzy o prawdzie. Widziany od strony
wyzwania sceptycznego problem uprawomocnienia wiedzy o prawdzie rozgałęzia się na dyskusję
Artykuł ten – opublikowany w: „Roczniki Filozoficzne” 49(2001), z.1, s. 25-62 - jest istotnie poszerzonym
rozwinięciem i uzupełnieniem treści zwartych w: S. Judycki, Prawda i kryterium prawdy: korespondencja,
koherencja, praktyka , w: „Kwartalnik Filozoficzny” 28(1999), s. 23-45.
1 Pierwsze próby metodycznej analizy pojęcia prawdy w filozofii Zachodu sięgają Metafizyki Arystotelesa. Pisze
on następująco: “Oto czym jest prawda: styczność z rzeczą i twierdzenie jest prawdą” ( Metafizyka , 1051 b) oraz
“twierdzenie, że byt istnieje, a niebyt nie istnieje jest prawdą” (tamże, 1011 b). W Sofiście (262E-263D)
Platona również znajduje się korespondencyjne ujęcie prawdy. Do określeń Arystotelesa nawiązał św. Tomasz z
Akwinu, gdy jako jeden z pierwszych użył wyraźnej formuły korespondencyjnego rozumienia prawdy w sensie
Veritas est adaequatio intellectus et rei ’ [“Cum enim veritas intellectus sit adaeqatio intellectus et rei,
secundum quod intellectus dicit esse quod est vel non esse quod non est” ( Summa contra gentiles I, 59; por. też
De veritate 1,1)]. Tomasz z Akwinu twierdził, że takie określenie prawdy znajduje się u Izaaka Izraeli w jego
Liber defintionum , lecz w żadnym z trzech zachownych rekopisów tego dzieła nie występuje tego rodzaju
sformułowanie. Awicenna, który równiez cytował Izaaka, używał podobnych do Tomasza sformułowań.
Przypuszcza się więc, że określenia podane u Awicenny, poprzez Filipa Kanclerza, Wilhelma z Auxerre i
Wilhelma z Owerni dotrały do Tomasza; por. G. Schulz, Veritas Est Adaequatio Intellectus Et Rei.
Untersuchungen zur Wahrheitslehre des Thomas von Aquin und zur Kants Kritik an einem überlieferten
Wahrheitsbegriff , Leiden 1993, s. 36-37. Na opisanie relacji prawdziwościowej Tomasz używał też innych
terminów: assimilatio , concordia , conformitas .
2 W toku wcześniejszych dziejów filozofii dyskutowano m.in. odróżnienie między prawdami koniecznymi a
prawdami kontyngentnymi, zagadnienie tzw. prawd wiecznych oraz ich relację do intelektu i do woli Boga, a
także dostępność prawd wiecznych dla skończonego intelektu ludzkiego; związek prawdy i fałszu z wolą
człowieka, istnienie prawd wrodzonych, odróżnienie prawd analitycznych i syntetycznych, empirycznych i
apriorycznych.
2
fundacjonalizm - koherencjonizm. Oprócz zajęcia stanowiska fundacjonalistycznego możliwe jest też
oddanie pola sceptycyzmowi, tzn. uznanie, że nie da się go konkluzywnie odrzucić. Wtedy trzeba
pogodzić się z myślą, iż pojęcie prawdy jest zbędne. Instrumentalistyczne, pragamatystyczne i
antyrealistyczne stanowiska dotyczące prawdy wraz ze wzbudzającymi od czasu do czasu pewien
rumor społeczny zawołaniami o konieczności przekroczenia zachodniej kultury filozoficznej w kierunku
postfilozoficznego zmagania się ze światem znajdują się w rubryce: prawda a sceptycyzm.
Po trzecie, zagadnienie prawdy pojawia się w kontekście pewnych partykularnych programów
badawczych, np. programu zmierzającego do stworzenia naukowej (a przynajmniej współmiernej z
naukową) semantyki dla języków sztucznych (wzgl. języków naturalnych). W XX w. w ramach tego
rodzaju programów powstały ciekawe i owocne pomysły teoretyczne określenia pojęcia prawdy.
Jednocześnie jednak programy te wywołały wiele zamieszania sugerując, że pojęcie prawdy da się w się
zredukować do innych pojęć, a w końcu, jak twierdzono, da się wyeliminować na rzecz pojęć logiko-
matematycznych czy nawet fizykalistycznych. Ta tendencja redukcjonistyczna została zapoczątkowana
głównie sławną pracą A. Tarskiego. 3 Przyczyniła się też do powstania wielu innych koncepcji
usiłujących dowieść, że klasyczne pojęcie prawdy jest albo zbędne, albo można je tak zinterpretować,
aby nie trzeba było się wikłać w (podejrzaną) ‘metafizykę korespondencji’.
Po czwarte, można zadać pytanie, czy nauki i oparte na nich technologie potrzebują
klasycznego pojęcia prawdy, aby wyjaśnić osiągany przez siebie sukces eksplanacyjny, prognostyczny i
technologiczny. Czy nie wystarczałyby tu inne pojęcia, a wtedy i pojęcie prawdy trzeba byłoby uznać za
zbędne. Zagadnienie to zostanie umieszczone w kontekście pragmatystycznej interpretacji prawdy.
W części piątej przedstawię pewne aspekty opozycji fundacjonalizm - koherencjonizm,
natomiast w części szóstej będę starał się odpowiedzieć na pytanie, czego dotyczy spór o kryterium
prawdy.
Moim celem będzie więc zasadniczo tylko próba opisu głównych aspektów dyskusji nad
pojęciem prawdy w XX w. To samo w sobie interesujące zadanie chciałbym jednak uzupełnić pewnym
wartościowaniem. Po pierwsze, będę starał pokazać, że mimo różnych prób jego dyskredytacji lub
odrzucenia klasyczne pojecie prawdy ma się ciągle dobrze. Wydaje się bowiem, że wszystkie sceptyczne
(sceptyzujące) próby muszą to pojecie w ten lub inny sposób założyć; żaden też z programów
semantycznych nie zdołał wyeliminować klasycznego pojęcia prawdy, a nauka i technologia zakładają
pojęcie prawdy w sensie klasycznym i cechy z nim związane. Gdyby tak było, to klasyczne rozumienie
prawdy mogłaby być uznane za nieeliminowalne (nieeliminowalne, jak się to dzisiaj mówi, z naszego
schematu konceptualnego). Zysk poznawczy z takiego, nieco dialektycznego, wykazania
nieeliminowalności samego określenia istoty prawdy jako korespondencji nie byłby pełny, gdyby trzeba
było wpaść w objęcia sceptyka, jeśli chodzi o kryterium (uprawomocnienie) wiedzy o prawdzie. I w tym
wypadku można jednak twierdzić, że stanowiska antysceptyczne (w dzisiejszym języku nazywane
fundacjonalistycznymi, a dawniej dogmatycznymi) nie znajdują się w słabszej kondycji teoretycznej niż
stanowiska sceptyczne.
Na zakończenie chciałbym także wskazać na pewien fragment metafizycznego tła klasycznego
pojęcia prawdy. Chciałbym zasugerować, że pojęcie prawdy w sensie klasycznym nie tylko nie da się
wyeliminować z naszego myślenia o świecie, lecz także że pociąga ono za sobą pewne przekonania,
które zbiorczo można nazwać racjonalizmem metafizycznym.
1. Przedteoretyczne i klasyczne pojęcie prawdy
Klasyczna definicja prawdy może być różnie formułowana. Te odmienne sformułowania są,
przynajmniej częściowo, rezultatem różnych koncepcji dotyczących tego, co ma być uznane za nośnik
prawdy, jak należy interpretować charakter relacji zachodzącej między tym nośnikiem a dziedziną
przedmiotową i jaki trzeba przyznać status temu, z czym dany nośnik prawdy zgadza się. Za nośniki
prawdy bywają uznawane albo wypowiedzi, albo zdania (w sensie bądź ich egzemplarzy, bądź typów),
albo przekonania, albo - w języku fenomenologii husserlowskiej - idealne treści (sądy), a w języku
3 A. Tarski, Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych , Warszawa 1933.
3
współczesnej angielskojęzycznej filozofii analitycznej tzw. ‘ propositions ’, czyli abstrakcyjne twory
treściowe, do których zmierzają wszystkie indywidualne wypowiedzi, zdania i przekonania . 4
Charakter relacji zachodzącej pomiędzy nośnikiem prawdy a dziedziną przedmiotową bywa
określany jako korespondencja w sensie korelacji lub jako korespondencja w znaczeniu kongruencji
(strukturalnej izomorfii). Można też twierdzić, że relacja opisywana mianem korespondencji (zgodności)
jest unikalna, tzn. charakterystyczna dla umysłu jako takiego, i że nie da się jej dalej wyeksplikować za
pomocą innych terminów mentalistycznych, terminów fizykalistycznych czy logicznych. Po stronie
dziedziny przedmiotowej, wypowiedziom, zdaniom (ich egzemplarzom lub typom), przekonaniom,
sądom ( propositions ) mogą odpowiadać bądź po prostu przedmioty (ich aspekty), albo fakty, albo
stany rzeczy. Przynajmniej tyle różnych możliwości interpretacyjnych kryje się w słynnej formule
mającej wyrażać istotę klasycznie, korespondencyjnie lub po arystotelesowsku rozumianej prawdy:
veritas est adaequatio intellectus et rei . Za istotę klasycznej definicji prawdy można byłoby uznać też
następujące sformułowanie, które nie jest już jednak neutralne wobec powyżej wymienionych
możliwości interpretacyjnych:
Prawda jest cechą sądu polegającą na zgodności pomiędzy treścią tego sądu a faktem,
do którego treść ta się odnosi. 5
Określenie powyższe nie jest neutralne, gdyż przez sąd rozumie się w nim idealną treść.
Zgodnie z takim podejściem nośnik prawdy nie może być interpretowany jako indywidualna wypowiedź,
jako zdanie w sensie czy to egzemplarza czy typu. Nośnikiem prawdy są sady rozumiane jako idealne
(abstrakcyjne) treści, do których zmierzają, (i w których w pewien sposób partycypują) wszystkie
egzemplarze wypowiedzi, zdań czy przekonań. Gdyby za nośnik prawdy uznać egzemplarze
wypowiedzi, zdań lub przekonań, prawda stawałaby się zależna od tego, jak ktoś w danym momencie
czasu interpretuje zawarte w sądach terminy. Na przykład sąd ‘Koty są ssakami’ mogłoby być
prawdziwy w ustach biologa, a jednocześnie fałszywy w ustach kogoś, kto inaczej interpretuje termin
‘ssak’. Prawda byłaby względna. Wydaje się jednak, że istnieje silna intuicja przedteoretyczna
sprzeciwiająca się tak rozumianej względności prawdy. Przyjmujemy na co dzień, że prawda jest
niezmienna, a tylko ktoś błędnie interpretuje termin ‘ssak’. Jeżeli nośnikiem prawdy są sądy rozumiane
jako idealne treści, to prawda jest czymś translingwistycznym. Takie rozumienie prawdy jest również
obecne w naszym przedteoretycznym (naiwnym) pojęciu prawdy. Sąd ‘Śnieg jest biały’ jest prawdziwy
niezależnie od tego, w jakim ze znanych języków empirycznych zostanie wypowiedziany.
Często podnoszonym zarzutem wobec teorii korespondencyjnej jest to, że samego pojęcia
korespondencji nie da się już dalej wyjaśnić. Rzeczywiście, każda ze znanych prób eksplikacji tego
pojęcia napotyka na trudności. Jeżeli się twierdzi, iż korespondencja opiera się na konwencjonalnie
ustanowionej korelacji pomiędzy znakami językowymi a patrykularnymi faktami, to np. powstają
ogromne trudności, jak zinterpretować sądy zawierające generalizacje. Trudno jest bowiem poszukiwać
4 Jeżeli nośnikami prawdy nie są poszczególne egzemplarze sądów, lecz identyczne treści, do których wszystkie
te egzemplarze jakoś zmierzają (lub w których w pewien sposób partycypują), to wtedy otrzymujemy
nieintuicyjna tezę, że wszystkie prawdziwe sądy były już prawdziwe, zanim zostały wypowiedziane przez
kogokolwiek. Korespondencyjna definicja prawdy wydaje się więc pociągać za sobą platonizjującą teorię o
istnieniu pozaczasowych treści. I tak np. sąd E = mc 2 byłby prawdziwy, zanim został pomyślany czy
wypowiedziany przez Einsteina. Wydaje się też, że każda próba osłabienia tego rodzaju platonizmu na rzecz
podejścia bardziej konkretystycznego musi prowadzić do jakiejś formy relatywizmu w kwestii własności
prawdy.
5 Od prawdy w sensie korespondencyjnym dobrze jest odróżniać adekwatność. Byłaby ona wyczerpującym
poznaniem jakiegoś przedmiotu, tzn. prawdziwym uchwyceniem wszystkich jego własności wewnętrznych i
relacyjnych. W odniesieniu do przedmiotów empirycznych ‘my ludzie’ z pewnością nie dysponujemy
poznaniem adekwatnym, gdyż ze względu na praktyczną nieskończoność przysługujących im własności ich
poznanie trzeba uznać za zarezerwowane dla intelektu nieskończonego. Być może wiedza adekwatna jest
jednak możliwa w wypadku przedmiotów skonstruowanych, np. prostych przedmiotów matematycznych.
Husserl twierdził, że specjalnie spreparowana forma spostrzegania wewnętrznego (nazywana przez niego
spostrzeganiem immanentnym) może nam dawać wiedzę nie tylko prawdziwą, ale też adekwatną.
4
takiej konwencji demonstratywnej (sensie J. L Austina) 6 , która mogłaby być uznana za historycznie
skorelowaną np. z sądem ‘Wszystkie ciała są rozciągłe’. Można też twierdzić (jak np. B. Russel l 7 czy L.
Wittgenstei n 8 ) , że korespondencja oznacza strukturalną izomorfię. Wtedy sąd ‘Śnieg jest biały’ byłby
prawdziwy dlatego, że struktura tego sądu (jakoś) naśladowałaby strukturę faktu, że śnieg jest biały.
Można jednak zapytać, czy obie te rzeczy, tzn. sądy i fakty, muszą sobie odpowiadać strukturą logiczną
, czy nie wystarcza, że istnieje sąd, który wyraża to, iż śnieg jest biały i jest tak, jak ten sąd to
stwierdza. Dlaczego korespondencja miałaby wymagać izomorfii strukturalnej? Jeżeli ktoś nadal jednak
nastawałby na to, że słabością teorii korespondencyjnej jest niemożliwość wyjaśnienia pojęcia
korespondencji, i że nie wystarcza powiedzenie, iż sąd jest prawdziwy, gdy jest tak, jak ten sąd
stwierdza, to można odpowiedzieć, że jest to los wszystkich ważnych pojęć filozoficznych. Inaczej
mówiąc, żeby uznać wymaganie dalszego wyjaśnienia pojęcia korespondencji za teoretycznie doniosłe,
trzeba byłoby przyjąć zasadę, że nic nie może być wyjaśnione, zanim wszystko inne nie zostanie
wyjaśnione.
Jeśli chodzi o stany rzeczy, to mogą one być albo rzeczywiste, albo tylko możliwe. Sąd jest
prawdziwy wtedy, gdy zgadza się z rzeczywistym stanem rzeczy, czyli z określonym faktem. Sam stan
rzeczy jest tym, co może być prawdziwie lub fałszywie stwierdzone w sądzie. I tak w ‘naszym’ świecie
sąd ‘Śnieg jest biały’ jest prawdziwy, gdyż zgadza się z rzeczywiście istniejącym stanem rzeczy,
natomiast nieaktualny, lecz możliwy (fizycznie) stan rzeczy jest stwierdzany w sądzie ‘Śnieg jest
purpurowy’. W myśl tych określeń fakty i stany rzeczy nie są tym samym. Fakty są urzeczywistnionymi
w ‘naszym’ świecie możliwymi stanami rzeczy.
Ale czym są fakty? Wydaje się, że lokalizację czasową i przestrzenną można przypisać
wyłącznie przedmiotom indywidualnym, procesom czy zdarzeniom, natomiast fakty tego rodzaju
umiejscowienia w czasie i w przestrzeni nie posiadają. Fakty, tak samo jak sądy, są tworami
zwierającymi struktury logiczne. Tego typu struktura nie występuje natomiast ani w indywiduach, ani w
procesach, ani w zdarzeniach. Indywidua, procesy czy zdarzenia pozostają do siebie w relacjach
przyczynowych, natomiast fakty w relacjach logicznych (w szerokim sensie tego wyrażenia). Widać to
na następujących przykładach. Gdzie należałoby umiejscowić fakt, że bitwa pod Grunwaldem miała
6 Por. J.L. Austin, Philosophical Papers (wyd., J.O. Urmson/ G.J. Warnock), Oxford, 1970, s. 121-120.
Konwencja demonstratywna ustala, do jakich partykularnych stanów rzeczy odnosi się dane stwierdzenie
( satement ), natomiast konwencja deskryptywna koreluje deskrypcje zwarte w zdaniach ( sentence ) z typami
stanów rzeczy. Według Austina stwierdzenia dokonywane są za pomocą zdań. Stwierdzenie jest prawdziwe
wtedy, gdy historyczny stan rzeczy, z którym jest skorelowane za pomocą konwencji demonstratywnych, jest
tego samego typu, który wyraża zdanie skorelowane z tym stanem rzeczy za pomocą konwencji
deskryptywnych. Zadnie jest fałszywe, gdy błędnie opisuje partykularny stan rzeczy, z którym jest skorelowane
za pomocą konwencji demonstratywnych.
7 Russell sądził, że jakieś przekonanie jest wtedy prawdziwe, gdy posiada tę samą strukturę logiczną, co
obiekty, do których się odnosi. Jeżeli np. Jan jest przekonany, że Albertyna kocha Michała, to jego przekonanie
jest wtedy prawdziwe, gdy posiada ten sam kierunek struktury, który jest zawarty w fakcie, że Albertyna kocha
Michała. Zbieżność (kongruencja) zachodzi tu więc między dwoma złożonymi relacjami: czteroelementową
relacją pomiędzy Janem, Albertyną, Michałem i kochaniem oraz trójelementową relacją zwierającą Albertynę,
Michała i kochanie; por. B. Russell, Problems of Philosophy, Oxford 1912, s.124-125 i R.L. Kirkham,
Theories of Truth. A Critical Introduction , Cambridge MA, 1992, s.120-121.
8 Jedną z wpływowych XX-wiecznych interpretacji korespondencyjnej teorii prawdy była tzw. ‘teoria obrazu’
( picture theory ), sformułowana przez Wittgensteina. Według tego ujęcia sądy elementarne są wtedy prawdziwe,
jeżeli obiekty, do których odnoszą się nazwy zawarte w tych sądach, mają tę samą konfigurację, co nazwy
występujące w sądach elementarnych. Inaczej mówiąc, sądy elementarne są wtedy prawdziwe, jeżeli istnieją
fakty odpowiadające składnikami i strukturą sądom elementarnym. Zdaniami (sądami) elementarnymi są
zdania zawierające proste symbole (‘nazwy’ - ‘ names ’). Zdania tego rodzaju posiadają taką konfigurację
(strukturę), która umożliwia reprezentowanie przedmiotów w świecie. Natomiast sądy nieelementarne są
prawdziwe wtedy, gdy zawierają sądy elementarne. Na przykład sąd ‘Śnieg jest biały’ jest prawdziwy wtedy,
gdy strukturze podmiotowo - predykatowej tego sądu odpowiada w rzeczywistości struktura posiadania przez
pewien przedmiot, a więc ‘śnieg’, pewnej własności, tzn. ‘bieli’. (“A picture represents a possible situation in
logical space ... A picture agrees with reality or fails to agree; it is correct or incorrect, true or false ... The
agreement or disagreement of its sense with reality constitutes its truth or falsity.” (L. Wittgenstein, Tractatus
logico-philosophicus , London 1922, 2.202-2.222).
5
miejsce w 1410 r., przecież nie pod Grunwaldem w 1410 r., gdyż tam znajdowali się rycerze, konie itd.
Gdzie należy umiejscowić fakt, że bitwa pod Grunwaldem nie miała miejsca w 1411 r., albo fakt, że E
= mc 2 , czy też fakt, że 2 + 2 = 4? Sądy i fakty byłyby więc wynikiem pewnego ujęcia poznawczego
dokonywanego przez umysł ludzki, a zgodność między sądami a faktami rozgrywałaby się wyłącznie w
ramach relacji wewnątrzumysłowych. Umysł nasz najpierw ujmowałby treść percepcyjną za pomocą
struktury logicznej podmiot - predykat, tzn. widzielibyśmy biały śnieg, czy też raczej, nieco sztucznie,
widzielibyśmy fakt bycia śniegu białym, a potem formułowalibyśmy to wyraźnie do postaci sądu ‘Śnieg
jest biały’, aby wreszcie w trzecim kroku stwierdzić, że obie rzeczy zgadzają się ze sobą, a więc że
zarówno treść percepcyjna jak i sam sąd posiadają tę samą strukturę logiczną. Stąd pojawiają się
niekiedy aż tak radykalne stwierdzenia, że gdy wyeliminujemy ze świata sądy, to również
wyeliminujemy ze świata fakty . 9 Wbrew temu trzeba jednak powiedzieć, iż sądy i fakty, mimo bliskiego
pokrewieństwa, nie są tym samym. Nie jest też tak, że fakty są dowolnymi wytworami naszego umysłu,
lecz są one tym, co ‘przychodzi z zewnątrz’; nie są wytworzone przez umysł, lecz są raczej wynikiem
strukturalizacji obcego umysłowi materiału . 10
Wskazywałem powyżej, że zarówno nasze intuicje przedteoretyczne jak i sama klasyczna
definicja prawdy uznają, że prawda jest czymś translingwistycznym, i że nie zmienia się wraz z różnymi
interpretacjami terminów występujących w poszczególnych egzemplarzach sądów. Prawda w sensie
klasycznym i przedteoretycznym jest jeszcze niezmienna w innym znaczeniu. Chociaż ludzie mówią, że
to, co dla kogoś jednego jest prawdą, to dla kogoś innego prawdą być nie musi, ale jednocześnie mówią
też, że jeżeli coś jest ‘na prawdę prawdą’, tzn. jeśli rzeczywiście zgadza się z faktami, to nie może
przestać być prawdą. To potoczne przekonanie o niezmienności prawdy jest potwierdzone w definicji
klasycznej, gdyż prawda jest tu cechą sądu wynikającą wyłącznie z jego relacji do faktu. Jeżeli taka
relacja zgodności zachodzi, to żadne okoliczności nie mogą jej zmienić. Prawda i intuicyjnie i
definicyjnie jest także uznawana za niestopniowalną. To nasza wiedza o prawdziwości sądów może być
stopniowalna (może posiadać różny stopień prawdopodobieństwa), lecz sama prawdziwość jest
niestopniowalna. Mówi się czasem, że wymienione cechy prawdy wynikają z klasycznej definicji
prawdy trywialnie. Myślę, że tak nie jest, ukazanie tych cech eliminuje bowiem sceptycyzm w stosunku
do samej prawdy i przesuwa go na jego właściwe miejsce, tzn. do kwestii wiedzy na temat prawdy, czyli
do problemu kryterium prawdy.
9 Z tego powodu Strawson odrzuca korespondencyjną teorię prawdy: “What could fit more perfectly the fact that
it is raining than the statement that it is raining? Of course, statements and facts fit. They were made for each
other. If you prize the statement off the world you prize the facts off too.” [P.F. Strawson, Truth , w:
“Proceedings of the Aristotelian Society”, supp. vol. 24 (1950), s. 129-156; przedruk w: G. Pitcher (wyd.),
Truth , Engelwood Cliffs 1964, s. 22; tłum. pol. w: J. Pelc (red.), Logika i język. Sdtudia z semiotyki logicznej ,
Warszawa 1967, s. 353-376].
10 Pewnym wyjściem z tego ‘lingwistycznego kręgu’ mogłoby być ujęcie tej relacji za pomocą terminologii
wykorzystywanej przez Husserla w Badaniach logicznych . Odróżniał on tzw. lingwistycznie zorganizowaną
intencję znaczeniową, czyli sąd jako twór zdaniowy, od jej naocznego wypełnienia nielingiwstyczną treścią
percepcyjną. Na przykład czym innym jest nienaoczne, puste czy też sygnitywne wypowiedzenie sądu ‘Śnieg
jest biały’, a czym innym jest wypełnienie tej pustej intencji naocznością spostrzeżeniową. Gdy dochodzi do
pokrycia się nienaocznej treści sygnitywnej i naoczności percepcyjnej, wtedy według Husserla mamy do
czynienia z prawdą. [“Repräsentierender und repräsentierter Inhalt sind hier identisch eines. Und wo sich eine
Vorstellungsintetion durch diese ideal vollkommene Wahrnehmung letzte Erfüllung verschfft hat, da hat sich
die echte adaequatio rei et intellectus hergestellt: das Gegenständliche ist genau als das, als welches es
inetendiert ist, wirklich “gegenwärtig” oder “gegeben” ; keine Partialintention ist mehr impliziert, die ihrerer
Erfüllung ermangelte.” (E. Husserl, Logische Untersuchungen. Zwieter Band. Zwieter Teil: Untersuchungen
zur Phänomenologie und Theorie der Erkenntnis . Hrsg. von U. Panzer, The Hague/Boston/London 1984, s.
647)] . I ta interpretacja nie jest jednak wolna od trudności, gdyż pojecie korespondencji zastępuje pojęciem
wypełnienia. Czy można jakoś tak wyjaśnić naturę korespondencji lub naturę wypełnienia, aby nie zastąpić tych
terminów innym, trzecim terminem? Być może nie można, i być może trzeba po prostu powiedzieć, że relacja
korespondencji (wypełnienia) jest swoista, niepowtarzalna, charakterystyczna dla umysłu jako takiego. Jest to
jednak równoznaczne z powiedzeniem, że prawda jest niedefiniowalną i nieeksplikowalną jakością, którą
pewne sądy posiadają, a pewne nie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin