Muzeum_Kolejnictwa_Stolica.pdf

(1579 KB) Pobierz
LOKOMOTYWA
kultury
Jolanta Wroƒska
Kto widział, jakim zainteresowaniem cieszą się muzea kolejowe w angielskim Yorku czy francuskiej Miluzie,
ten wie, że na dobrze pomyślanym muzeum kolejnictwa można zrobić niezły interes. Bo wartością takiego
muzeum jest ruch. Eksponatami można pojeździć, a w salonce urządzić firmowy bankiet albo kinderbal
W arszawskie Muzeum Kolejnic-
Ślepy tor
W 1996 r. PKP przekazały Muzeum Kolej-
nictwa kolekcję zabytkowego taboru na wła-
sność, zaś teren i budynki przy ulicy Towaro-
wej 1 użyczyły do nieodpłatnego użytkowa-
nia. Kiedy w 2009 r. umowa użyczenia wyga-
sła, PKP zażądały wyprowadzki muzeum
(o którego los i kondycję nigdy zresztą nie
dbały) w ciągu dwóch lat. Zaproponowały
nawet nowe lokalizacje na Szczęśliwicach lub
przy ulicy Grodzieńskiej obok Dworca Wi-
leńskiego. Marta Milewska, rzecznik praso-
wy Urzędu Marszałkowskiego, twierdzi jed-
nak, że teren przy Grodzieńskiej jest bardzo
zdewastowany, a „poza torami i trawą po ko-
lana nie ma tam niczego”. Milewska podkre-
śla też, że Urząd Marszałkowski nie mógł
wziąć na siebie ciężaru wybudowania nowej
siedziby, bo to koszt rzędu kilkudziesięciu
milionów złotych.
Muzeum się więc nie wyniosło, bo nie mia-
ło gdzie. We wrześniu tego roku PKP wnio-
sły do sądu pozew o jego eksmisję. To para-
doks – najbardziej zapyziałe, najbiedniejsze
muzeum w samym centrum stolicy zajmuje
chyba najdroższą sześciohektarową działkę
w kraju, wartą kilkaset milionów złotych, za
którą PKP płacą rocznie 2 mln zł podatku
od nieruchomości.
W październiku w wyniku negocjacji mię-
dzy PKP a Urzędem Marszałkowskim pod
auspicjami Ministerstwa Infrastruktury do-
szło do kompromisu – wyprowadzkę odło-
żono na pięć lat. To czas, by muzeum znala-
zło nową siedzibę. Nie może się z tym jednak
pogodzić dyrektor Ruszczyc i jego pracowni-
c y. PKP robią wszystko, by zniszczyć własne
dziedzictwo – uważa jeden z nich Stanisław
Wileński, rzecznik Muzeum Kolejnictwa.
Innego zdania jest Jacek Prześluga, członek
Zarządu PKP SA: Wielu zamożnych Niem-
ców, Anglików czy Duńczyków gotowych jest
zapłacić wysoką cenę za możliwość poprowa-
dzenia parowozu, szuflowania węgla, czysz-
czenia starych podzespołów. Więc pytam, w ilu
produkcjach filmowych widać zasoby tej pla-
cówki, ile atrakcyjnych i głośnych wystaw o wy-
miarze międzynarodowym w niej zrealizowa-
no, co robi się, by o Muzeum Kolejnictwa było
głośno w całej Polsce? [...] Do tego potrzeba
jednak znacząco innej kreatywności mene-
twa świętuje 80. rocznicę po-
wstania. W 1931 r. Minister-
stwo Komunikacji objęło patronatem tę pla-
cówkę (z siedzibą w gmachu spółki Schicht-
-Lever przy Nowym Zjeździe), która wówczas
już od trzech lat gromadziła swe zbiory w bu-
dynku Dworca Wileńskiego. W czasie wojny
zbiory te uległy zagładzie. Muzeum, reakty-
wowane w 1974 r. na ówczesnym dworcu
Warszawa Główna przy ulicy Towarowej 1,
od 1999 r. jest Samorządową Instytucją Kul-
tury podlegającą i finansowaną przez Urząd
Marszałkowski Województwa Mazowieckie-
go. Od 2009 r. dyrektorem muzeum jest Fer-
dynand Ruszczyc.
12
Parowóz wąskotorowy z 1896 r.
1022588381.012.png 1022588381.013.png 1022588381.014.png 1022588381.015.png 1022588381.001.png 1022588381.002.png
 
Problemy miasta
dżerskiej, a przede wszystkim – przestrzeni do
twórczej aktywności, czegoś zatem znacznie
atrakcyjniejszego niż wciśnięta między miejską
zabudowę parcela w centrum Warszawy
(„Gdyby Muzeum promieniowało aktywno-
ścią...”, www.rynek-kolejowy.pl).
Dyrektor Ruszczyc ogłasza zaś publiczny
apel o pomoc, w którym zapisano: Obecnie
ok. 100 jednostek taboru kolejowego, należą-
cych do Muzeum, znajduje się w magazynach
w różnych lokalizacjach w Polsce, gdyż nie ma
miejsca na ich eksponowanie. Przeniesienie
Muzeum jedynie pogorszyłoby i tak już trudną
sytuację placówki . Jednocześnie dyrektor kan-
dyduje na stanowisko dyrektora Muzeum
Wojska Polskiego.
Skoro nie ma miejsca – tym większym ab-
surdem jest upieranie się przy nie swojej, już
teraz dużo za ciasnej, czyli nierozwojowej lo-
kalizacji. A gra na zwłokę doprowadzi do
całkowitego zniszczenia muzeum, spowodu-
je eksmisję jego cennych zasobów poza War-
szawę. Już pojawiła się oferta z Torunia, że
wezmą do siebie wszystko, jak leci. Wice-
marszałek województwa kujawsko-pomor-
skiego w piśmie do wiceministra infrastruk-
tury właśnie ponowił ofertę z 2009 r.: Za-
rząd województwa kujawsko-pomorskiego
chce, by dorobek warszawskiego muzeum
wnieść do planowanego w Toruniu Muzeum
Komunikacji [...]. Dla województwa jest
szczególnie ważne, aby tradycja i cenne pa-
miątki Muzeum Kolejnictwa w Warszawie
zostały zachowane i pragniemy podkreślić, że
jesteśmy żywo zainteresowani tematem (www.
tvnwarszawa.pl).
Lepiej więc nie tracić czasu i jak najszybciej
zdecydować się na stałą nową lokalizację.
I uwzględnić to, że zarówno przygotowanie
wszystkich eksponatów do przeniesienia
w inne miejsce, jak i adaptacja nowej siedziby
będą kosztowne i czasochłonne. Samo wygo-
spodarowanie funduszy (formalności, zgody,
uchwały) oraz przygotowanie do wypro-
wadzki potrwa kilkanaście miesięcy, drugie
tyle – o ile nie dłużej – adaptacja nowej loka-
lizacji, organizacja tej trudnej operacji logi-
stycznej, przenoszenie eksponatów i aranża-
cja nowej ekspozycji.
Najwyższa więc pora, by dyrekcja muzeum
złożyła wniosek do Urzędu Marszałkowskie-
go o natychmiastowe wszczęcie negocjacji
z PKP i rządem. I nie o utrzymanie lokaliza-
cji, lecz o sfinansowanie kosztów przepro-
wadzki i adaptacji nowej siedziby. Chodzi
o to, by na przykład PKP wypłaciły muzeum
odstępne na nową siedzibę i przeprowadzkę
w wysokości np. 10 proc. wartości działki
na Towarowej 1. Dla PKP to niewielki
uszczerbek spodziewanych wpływów ze
sprzedaży działki, dla muzeum – kapitał na
nową siedzibę.
To miejsce z dużym potencjałem. Przy jego
wykorzystaniu można by wytyczyć trasy tu-
rystyczne z Dworca Gdańskiego przez Be-
mowo na Bielany i inne (patrz ramka). Prze-
nosinami na Bielany są też zainteresowani
radni Sejmiku Mazowsza, m.in. Grzegorz
Pietruczuk (jednocześnie wiceburmistrz Bie-
lan), który obiecał energicznie popierać pro-
jekt. Dyrekcja muzeum wycofała się jednak
wtedy z idei hali na Bielanach, wkładając całą
energię w walkę o utrzymanie dotychczaso-
wej lokalizacji.
– Hala ta nie będzie już wykorzystywana
do celów przemysłowych. Jesteśmy nato-
miast zdania, że może się dobrze przysłużyć
społeczności Bielan i całej Warszawy jako
obiekt, w którym – w postindustrialnym
otoczeniu, nie kolidując z aktywnie prowa-
dzoną przez Hutę działalnością produkcyjną
– można pomieścić Muzeum Kolejnictwa,
a także np. Muzeum Techniki. Podobne
obiekty zagospodarowywane są w taki spo-
sób w wielu krajach. Jesteśmy gotowi prze-
dyskutować możliwość ewentualnej wielolet-
niej dzierżawy. Na obecnym, etapie poza kil-
koma wizytami przedstawicieli obu muzeów,
którzy oglądali halę, nie zapadły żadne ofi-
cjalne ustalenia – mówi Ewa Karpińska,
rzeczniczka prasowa Huty ArcelorMittal
Warszawa. Jerzy Jasiuk co prawda 26 kwiet-
nia 2009 r. przedłożył Hucie koncepcję zago-
Pomysł na siedzibę
Jest pomysł na nową, znakomitą siedzibę.
Już dwa lata temu zaproponowały ją władze
Bielan i właściciel Huty ArcelorMittal War-
szawa. Wicedyrektor Muzeum Kolejnictwa
Krzysztof Chałupiński, oficjalnie zaproszony
w 2009 r. przez samorządowców Bielan na
oględziny, pozytywnie wypowiadał się o tej
lokalizacji, choć uważał, że to zbyt kosztow-
ny pomysł. Halę wizytował też zainteresowa-
ny tą lokalizacją inż. Jerzy Jasiuk, dyrektor ci-
snącego się na niewielkim metrażu za niebo-
tyczny czynsz Muzeum Techniki w Pałacu
Kultury i Nauki.
Chodzi o ogromną, od 10 lat pustą 2,5-hek-
tarową halę, do której środka prowadzą tory
kolejowe i która nie tylko jest doskonale po-
wiązana z siecią kolejową miasta, ale ma jesz-
cze rezerwę przestrzeni (hale, torowiska).
13
Parowóz Pm 36-1 Piękna Helena z 1937 r.
nr 11 listopad 2011
1022588381.003.png 1022588381.004.png 1022588381.005.png
 
wać stawkę dzierżawy czy wypracować for-
mułę partnerstwa prywatno-publicznego,
sporządzać projekty zagospodarowania tere-
nu, którym są zainteresowane, starać się, lob-
bować i zabiegać.
Jesteśmy otwarci na poważne propozycje,
przyjdźcie do nas i negocjujcie – powtarzał
prezes zarządu ArcelorMittal Henryk Hulin
podczas wizyty w Hucie we wrześniu wice-
marszałka Marcina Kierwińskiego (dzisiaj
posła) i w październiku posłanki Małgorzaty
Kidawy-Błońskiej.
Dopiero uzgodnioną między nimi koncep-
cję można położyć na stole ministrów nowe-
go rządu. Ale wystarczy przejrzeć programy
telewizyjne, artykuły prasowe, fora dyskusyj-
ne czy blogi z ostatnich kilkunastu lat. Eks-
perci kolejnictwa, miłośnicy i pasjonaci tech-
niki są zgodni i od dawna wskazują, iż naj-
większym problemem jest to, że nie ma woli
i programu ratowania dziedzictwa techniki,
zwłaszcza techniki kolejowej. Ministerstwo
Kultury i Dziedzictwa Narodowego umywa
ręce, bo ich zdaniem technika nie ma nic
wspólnego z kulturą, Ministerstwo Infra-
struktury nie przejawia żadnej inicjatywy
w tworzeniu Muzeum Kolejnictwa o randze
krajowej. PKP chcą odzyskać grunt i reszta
– choć to przecież ich własne dziedzictwo
– nie obchodzi ich.
A co na to Ratusz? Prezydent Hanna Gron-
kiewicz-Waltz krótko wyłożyła, co myśli:
Muzeum nie jest placówką prowadzoną przez
Urząd Miasta Stołecznego Warszawy i jego
zakres działalności nie dotyczy Warszawy
(„Muzeum i kolej muszą się porozumieć”,
www.rynek-kolejowy.pl).
No cóż, stolica właśnie natęża się finanso-
wo na dokończenie Muzeum Żydów Pol-
skich, chce w Cytadeli Muzeum Wojska Pol-
skiego, buduje Muzeum Pragi i wiedzie nie-
pojęte korowody o Muzeum Sztuki Współ-
czesnej, a w perspektywie porywa się na
wątpliwy merytorycznie i potwornie kosz-
towny pomysł budowy Muzeum Historii
Polski.
Możemy jednak oczekiwać od prezydent
miasta, czołowej działaczki partii rządzącej
piąty rok, która przyjęła w październiku no-
minację do tytułu najbardziej zasłużonego
dla kolejnictwa polityka w 2011 r., przynaj-
Jedyny w Europie zachowany niemiecki pociąg pancerny z czasów II wojny światowej
spodarowania hali. Dyrektor Ruszczyc nie
podjął żadnych dalszych starań.
nach i skrzyniach, zebrać rozproszone po
całym kraju warszawskie eksponaty. Na du-
żo większą skalę niż dziś można by uczyć
dziatwę szkolną kultury technicznej – to się
nazywa politechnizacją społeczeństwa. Go-
towym wzorem do naśladowania jest nowo
otwarte Muzeum Techniki i Komunikacji
w Szczecinie.
Najwyższa pora, by opinia publiczna wymu-
siła zmianę myślenia odpowiedzialnych
urzędników. Trzeba wreszcie realistycznie
ocenić sytuację, odkleić się od Towarowej
i jak najszybciej rozpocząć rokowania z udzia-
łem dyrekcji muzeum, Urzędu Marszałkow-
skiego, PKP, Ministerstwa Kultury i Dzie-
dzictwa Narodowego, Ministerstwa Infra-
struktury i właściciela Huty ArcelorMittal
Warszawa. I nie na temat kolejnej prowizorki,
lecz stworzenia stałego nowoczesnego Mu-
zeum Transportu, Techniki i Komunikacji.
Nikt nie zwolni dyrektorów Muzeum Ko-
lejnictwa czy Techniki od obowiązku formal-
nego złożenia wniosku do Marszałka Woje-
wództwa Mazowieckiego, swego organu za-
łożycielskiego, o niezwłoczne wszczęcie ofi-
cjalnych negocjacji z Hutą ArcelorMittal
Warszawa. To organy prowadzące instytucje
kultury mają problemy. To Muzeum Kolej-
nictwa nie ma działki z dostępem do torów, a
Muzeum Techniki nie ma na czynsz w PKiN
i eksponuje zaledwie jedną piątą swoich zbio-
rów. To one więc muszą pisać listy, negocjo-
Czas na negocjacje
Kto miał możliwość zobaczenia, jakim zain-
teresowaniem cieszą się muzea kolejowe w an-
gielskim Yorku czy francuskiej Miluzie, że
o Budapeszcie nie wspomnę, ten wie, że na do-
brze pomyślanym muzeum kolejnictwa moż-
na zrobić niezły interes. Kto widział ludzkie
tsunami szturmujące od roku (milion gości!)
Centrum Nauki Kopernik, ten pojmie, że eks-
pozycja techniczna, gdzie można dotknąć,
uruchomić, a nawet pojeździć zabytkowym
taborem, jest absolutnym hitem ściągającym
gości i forsę jak magnes opiłki żelaza.
Bo wartością takiego muzeum jest ruch.
Eksponatami można pojeździć, urządzić fir-
mowy bankiet albo konferencję prasową
w salonce Bieruta bądź kinderbal na trasie
Warszawa – Sochaczew i z powrotem. Wy-
obraźcie sobie państwo możliwość codzien-
nej przejażdżki zabytkowymi wagonami cią-
gniętymi przez Piękną Helenę z Dworca
Warszawa Gdańska przez las do muzeum ko-
ło stacji metra Młociny. A tam czeka pod da-
chem największa kolekcja polskiej myśli in-
żynierskiej. W 2,5-hektarowej hali zmieści
się też ekspozycja starych samochodów, miej-
skich autobusów i tramwajów.
Wreszcie można by wyeksponować tech-
niczne cacka zalegające od lat w magazy-
14
1022588381.006.png 1022588381.007.png 1022588381.008.png
 
Nadwiślańskie refleksje
mniej patronatu nad realizacją w Warszawie jeszcze przedwojennej
koncepcji znanego architekta Bohdana Pniewskiego. Prędzej czy
później musi wyrosnąć w stolicy centrum historii polskiej myśli inży-
nierskiej i technicznej – Muzeum Transportu Techniki i Komunika-
cji o randze narodowej kolekcji, pod auspicjami ministrów kultury
i infrastruktury.
Trasa czasowo zmieniona
Jacek Fedorowicz
Jechałem niedawno SKM z Dworca Zachodniego w kierun-
ku wschodnim. Zafascynowała mnie informacja płynąca z gło-
śników przed i po każdym przystanku. Piękny baryton zawia-
damiał: „Następny przystanek Warszawa Ochota. Uwaga, tra-
sa czasowo zmieniona”.
Powtarzana w ten sposób informacja o trasie czasowo zmie-
nionej w miarę upływu przystanków nabierała coraz większego
znaczenia. Wwiercała się w mózg, powodując trwożne pytania.
Co to za zmiana? Może pociąg nie jedzie zgodnie z rozkładem
do Otwocka, tylko na dworcu Warszawa Wschodnia zmienia
kierunek i udaje się do Nasielska? Albo do Tłuszcza? Akurat na
Wschodnim ma wiele możliwości, żeby zmienić trasę.
No tak, ale – rozmyślałem dalej – gdyby zmieniał kierunek,
to chyba mimo wszystko uprzedziliby, że nie jedzie do Otwoc-
ka. „Trasa czasowo zmieniona” musi więc znaczyć, że jedzie
tam, dokąd miał, ale inną, czasowo zmienioną trasą.
To mnie trochę uspokoiło, ale po kolejnej zapowiedzi znów
ogarnęły mnie wątpliwości. Jedzie do Otwocka zmienioną
trasą, to znaczy którędy? Jak można jechać do Otwocka nie
taką trasą jak zwykle, nie taką, jaką pamiętam od prawie
70 lat (mając sześć lat jeździłem w lecie z babcią sześciowago-
nowym elektrycznym na plażę do Świdra), tylko jakąś inną?
Usiłowałem przypomnieć sobie układ linii kolejowych w tym
rejonie i jakoś nie nasuwały mi się inne możliwości, poza
ewentualną zmianą trasy, że nie przez Świder, tylko z ominię-
ciem Świdra, Radości, Międzylesia i innych, przez Mińsk Ma-
zowiecki do Pilawy i stamtąd dopiero do Otwocka. Inna
zmiana trasy była niemożliwa ze względu na całkowity brak
torów, które łączyłyby inne miejscowości w tej okolicy, nie
mówiąc już o trakcji elektrycznej.
Doszedłem więc do wniosku, że nie grozi mi spędzenie reszty
dnia w pociągu, w każdym razie nie z powodu zmienionej tra-
sy (bo z każdego innego powodu to grozi zawsze i na każdej tra-
sie) i spokojnie już, niezmienioną trasą dojechałem do mojego
przystanku, na którym wysiadłem. Owszem, mogłem jechać
dalej, licząc na to, że w jakimś momencie przed Otwockiem
powód zagadkowego komunikatu nagle stanie się widoczny jak
na dłoni, ale ewentualne rozwiązanie zagadki nie wydało mi się
aż tak fascynujące, żeby jechać nie tam, dokąd chciałem.
Po wyjściu z pociągu pomyślałem sobie, że mógłbym się przy-
dać Szybkiej Kolei Miejskiej, formułując lepszy komunikat.
Oddawałby on wiernie intencje dyrekcji. Komunikat brzmiał-
by: „Następny przystanek taki a taki, uwaga, trasa czasowo
zmieniona. Na czym polega zmiana, moglibyśmy powiedzieć,
ale nie powiemy. A podenerwujcie się trochę, zamiast siedzieć
i bezmyślnie gapić się w okno”.
Narodowe Muzeum Transportu, Techniki
i Komunikacji
Jest w Polsce 18 skansenów i muzeów kolejowych rozsianych od
Wolsztyna po Chabówkę… Po co więc zatrzymywać to jedno w sto-
licy? Ano właśnie dlatego, że już jest i nie wolno roztrwonić jego
cennych zbiorów. I dlatego, że w dwumilionowym mieście, stolicy
i centrum turystycznym, setki tysięcy osób odwiedzających rocznie
takie muzeum stanowić będą publiczność do szerokiego upowszech-
niania historii osiągnięć polskiej techniki. Wypracowanie wzajemnie
korzystnej formuły finansowania takiej placówki – w trybie PPP z ja-
kimś wielkim koncernem – przetarłoby ścieżki innym niedoinwesto-
wanym instytucjom. Potrzebna jest tzw. wola polityczna, harmono-
gram tworzenia placówki w nowym miejscu i długofalowy program
działania. Dojrzeliśmy do tego, by także w tej dziedzinie mieć insty-
tucję, której będzie nam zazdrościć Europa i świat. Bo naprawdę ma-
my się czym pochwalić.
Wycieczki parowozem z Bielan:
1. Hala ArcelorMittal Warszawa – Las Bemowo (rezerwaty
15
Łosiowe Błota i Kalinowe Łąki)
2. Hala ArcelorMittal Warszawa – Dworzec Warszawa Gdańska
i dalej
3. Hala ArcelorMittal Warszawa – Lazurowa/Górczewska
4. Hala ArcelorMittal Warszawa – Sochaczew – filia Muzeum
Kolejowego w Warszawie
Muzea i skanseny kolejowe w Polsce (www.
museo.pl):
Bytom, Chabówka, Częstochowa, Ełk, Gryfice, Janów Lubelski,
Jaworzyna Śląska, Kościerzyna, Pionki, Pyskowice, Rogów,
Ruda Śląska, Sochaczew (filia terenowa warszawskiego
Muzeum Kolejnictwa), Środa Wielkopolska, Wenecja, Wolsztyn,
Zduńska Wola-Karsznice.
nr 11 listopad 2011
1022588381.009.png 1022588381.010.png 1022588381.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin