zobaczyc w sobie nic Melancholia w dzienniku intymnym Amiela.PDF

(1002 KB) Pobierz
 
Zobaczyć w sobie nic. Melancholia w „Dzienniku intymnym” Amiela
«Seeing Nothing in Oneself: Melancholy in Amiel’s “Intimate Diary”»
by Piotr Śniedziewski
Source:
Second Texts (Teksty Drugie), issue: 6 / 2008, pages: 155­169, on  www.ceeol.com .
1053260605.001.png
Interpretacje
niedziewski
Zobaczyæ w sobie nic
Piotr NIEDZIEWSKI
Zobaczyæ w sobie nic.
Melancholia w  Dzienniku intymnym Amiela
Czy przyczyn¹ tego niepokoju
nie jest te¿ pewna pustka? 1
Po pierwsze pusty jest wiat. Henri-Frédéric Amiel by³ przekonany, i¿ przy-
sz³o mu ¿yæ w wiecie wytwornych gestów i religijnych nakazów, które z ledwoci¹
jedynie przys³oniæ mog³y czczoæ istnienia. St¹d zapewne gorzkie poczucie mar-
noci ¿ycia i ucieczki wszystkiego (s. 147) oraz dowiadczenie przera¿aj¹cej pustki
¿ycia (s. 185). Tam, na zewn¹trz by³a rodzina, niepotrafi¹ca poj¹æ samotniczego
trybu ¿ycia filozofa, tam te¿ czai³y siê trudnoci w nawi¹zywaniu kontaktów z in-
nymi. Wielokrotnie Amiel utyskuje na szkodliw¹ niemia³oæ, nieznon¹ sumien-
noæ, fataln¹ drobiazgowoæ! (s. 209), które rzekomo odbieraj¹ mu swobodê. Zdaje
siê, ¿e zanim czegokolwiek dowiadczy, tworzy w g³owie niezliczone scenariusze
takiego dowiadczenia, co w konsekwencji odbiera mu wszelk¹ przyjemnoæ, a ru-
chy czyni sztywnymi:
A sk¹d ta niemia³oæ? Z nadmiaru refleksji, która sprowadzi³a niemal do zera sponta-
nicznoæ, poryw, instynkt, a tym samym odwagê i ufnoæ. Kiedy trzeba dzia³aæ, widzê
wokó³ tylko przyczyny b³êdu, ¿alu, ukryte groby, zamaskowane smutki. (s. 64-65)
wiat zatem, zanim nawet zacznie byæ prze¿ywany i dowiadczany, ju¿ jawi siê
poznaj¹cemu go podmiotowi jako blade odbicie samego siebie, jako sporz¹dzony
1
H.F. Amiel Dziennik intymny , wybór i przek³. J. Guze, przedmowa M. Janion,
Czytelnik, Warszawa 1997, s. 68 (niemal wszystkie cytaty pochodz¹ z tego wydania,
dalej oznaczam je w tekcie numerem strony; cytaty z francuskich wydañ Dziennika
intymnego lokalizujê w przypisach i podajê we w³asnym t³umaczeniu).
 
Interpretacje
w g³owie ³añcuch zdarzeñ, które s¹ jedynie erzacem ¿ycia. Z tego zapewne powo-
du Stanis³aw Przybyszewski nazwa³ Amiela typowym epigonem i zaliczy³ do
stada dyletantów, którzy wszystko potrafi¹, a nic naprawdê stworzyæ nie mog¹,
którzy ju¿ urodzili siê bezp³odnymi i si³y swe niepotrzebnie trwoni¹ w ci¹g³ych
próbach spêtania woli z uczuciem 2 . Wed³ug Przybyszewskiego, autor Dziennika
intymnego podobny w tym do ca³ego pokolenia twórców dotkniêtych szczególn¹
degeneracj¹ tapla siê we w³asnych uczuciach, rozdrapuje rany, os³abiaj¹c tym
samym rozum oraz wolê dzia³ania. Jego ¿ycie jest tylko pozorem, u³ud¹ stworzon¹
przez nadwra¿liw¹, parali¿uj¹c¹ wyobraniê.
Nie zaskakuje, i¿ w takim w³anie kontekcie Amiel dostrzec musia³, ¿e wiat
jest tylko alegori¹ (s. 41-42). Za patronów tej rewelacji Szwajcar uzna³ Georgea
Berkeleya, Johanna Gottlieba Fichtego oraz Ralpha Waldo Emersona, godz¹c siê
tym samym na przekonanie, i¿ jedyn¹ prawdziw¹ substancj¹ jest dusza, podczas
gdy wiat to tylko sztuczne ognie, wznios³a fantasmagoria maj¹ca rozweseliæ du-
szê i j¹ ukszta³towaæ (s. 42). W konsekwencji rzeczywistoæ okazuje siê jedynie
fikcj¹ umys³u i istnieje o tyle, o ile jest przezeñ postrzegana i nazywana:
Wszyscy jestemy wizjonerami i to, co widzimy, jest nasz¹ dusz¹ w przedmiotach. Wyna-
gradzamy i karzemy sami siebie niewiadomie. Tote¿ wszystko zdaje siê zmieniaæ, gdy
my siê zmieniamy. (s. 53)
W centrum poznania znajduje siê podmiot, a wiat nawet jeli jego istnienia
nie mo¿na zakwestionowaæ po mierci podmiotu dla samego podmiotu wa¿ny
jest tylko jako hipostatyczny przedmiot poznania. Dlatego wiat nigdy nie znaczy
tego, co intersubiektywnie b¹d obiektywnie (jeli te wyrazy maj¹ jeszcze jakikol-
wiek sens) wydaje siê, ¿e znaczy; jest bowiem tylko projekcj¹ ja, którego obse-
syjnej obecnoci powiêcony zosta³ Dziennik intymny . Takie w³anie idealistyczne
za³o¿enie pozwoli³o Amielowi mówiæ o wiecie w kategoriach alegorii co trafnie
dostrzeg³ Stanis³aw Brzozowski, pisz¹c o przedmiotowoci mylenia szwajcar-
skiego filozofa 3 . Ta podwójnoæ widzenia wiata oraz przekonanie i¿ znaczy on
nie tylko co wiêcej ni¿ wydaje siê, ¿e znaczy, ale znaczy wrêcz co innego obu-
dzi³y w Amielu równie¿ instynkt ironiczny (s. 84). Pisarz nigdy nie zatrzymuje
siê w swym ogl¹dzie rzeczywistoci, poniewa¿ jest przekonany, i¿ pod jej podszew-
k¹ znajdzie co innego, co przeczy rzeczom znajduj¹cym siê na powierzchni.
Efektem istnienia alegorii oraz ironii w myleniu o wiecie jest nieuchronne
traktowanie rzeczywistoci jako pustej formy, której nicoæ maskuj¹ jedynie prag-
2
S. Przybyszewski Misteria (o powieci Knuta Hamsuna) , w: tego¿ Synagoga Szatana
i inne eseje , wybór, wstêp i przek³. G. Matuszek, Oficyna Literacka, Kraków 1997,
s. 109.
3
Zob. S. Brzozowski Fryderyk Henryk Amiel (18211881). Przyczynek do psychologii
wspó³czesnej , w: tego¿ G³osy wród nocy. Studia nad przesileniem romantycznym
kultury europejskiej , oprac. i przedmowa O. Ortwin, wstêp C. Michalski, pos³owie
A. Bielik-Robson, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2007, s. 132-134.
niedziewski
Zobaczyæ w sobie nic
nienia podmiotu. Nic wiêc dziwnego, ¿e Amiel postanowi³ zrezygnowaæ ze wiata
i aktywnego w nim ¿ycia, co bez wahania wy³o¿y³ w celnym zdaniu: W gruncie
rzeczy jest tylko jeden przedmiot studiów: formy i przemiany umys³u (s. 25). To
przekonanie wbrew utrwalonym interpretacjom, które przyczyn decyzji pisarza
poszukuj¹ w jego psychice czy niechêci do ¿ycia wiatowego 4 zdaje siê mieæ przede
wszystkim filozoficzny charakter. Tak¿e s³ynny smutek i melancholia w  Dzienniku
intymnym s¹ przede wszystkim kategoriami spekulatywnymi oraz literackimi, a do-
piero w drugiej kolejnoci psychologicznymi o czym pisa³ ju¿ Brzozowski, do-
strzegaj¹c w pracy Amiela g³êboki smutek o pochodzeniu intelektualnym 5 . Do
takiego postawienia sprawy zachêca sam pisarz w metarefleksji powiêconej feno-
menowi dziennika intymnego:
Dziennik intymny, ta marzycielska medytacja, wyp³asza przypadkow¹ zwierzynê, nie
zmierzaj¹c do jakiego celu. Rozmowa moja ze mn¹ to tylko stopniowe rozjanianie my-
li. St¹d synonimy, nawroty, powtórzenia, falowania. Kto twierdzi, mówi krótko, kto szu-
ka, mówi d³ugo, linia rozmylañ jest nieregularna. Mam wra¿enie, ¿e tylko jeden wyraz
jest w³aciwy, ale chc¹c go znaleæ, szukam pomiêdzy wszystkim, co go przypomina, i in-
stynktownie wprowadzam cykle s³owne, aby odkryæ odcieñ, który najdok³adniej oddaje
myl. Albo te¿ obracam myl na wszystkie strony, aby j¹ lepiej poznaæ, mieæ jej wiado-
moæ. Mylê z piórem w rêku, próbujê, rozwijam. Jest jasne, ¿e forma stylu nie mo¿e
mieæ zalet myli, która sob¹ w³ada i chce tylko zostaæ przekazana innym. Dziennik ob-
serwuje, szuka, analizuje, kontempluje; artyku³ chce sk³oniæ do refleksji; ksi¹¿ka ma
wykazaæ. (s. 223-224)
Ju¿ sam pomys³ genologiczny, na co zwróci³ uwagê Daniel Renaud 6 , jest w tym
wypadku zaskakuj¹cy. Có¿ bowiem znaczy dziennik intymny? Po pierwsze, za-
powiada, i¿ Amielowi uda³o siê zrealizowaæ to, czego w  Wyznaniach obawia³ siê
Jean-Jacques Rousseau. Otó¿ Amiel dokona³ udanego eksperymentu na sobie sa-
mym, zastêpuj¹c prze¿ycie pisaniem. Rousseau wola³ spogl¹daæ na roliny i w³ó-
czyæ siê po bezdro¿ach, poniewa¿ wiat wokó³ niego nie straci³ jeszcze ani swej
odrêbnoci, ani poznawczej wartoci:
Czemu¿, powiecie, by³o nie pisaæ ich [dzie³ pierwszej m³odoci]? A po co? Odpowiem. Po
co ujmowaæ sobie uroku doranej rozkoszy, by opowiedzieæ drugim, ¿e jej dozna³em? Co
mnie obchodzili czytelnicy, publicznoæ, ziemia ca³a, gdy dusz¹ szybowa³em w niebie?
4
Zob. np. J. Vuilleumier Kompleks Amiela , prze³. K. Ostrowska, Literatura na
wiecie 1991 nr 10, s. 108-120. Vuilleumier zaznacza co prawda, i¿ opisywany
przez niego amielizm nie ogranicza siê jedynie do wymiaru medycznego, jednak
w artykule dominuje tropienie patologii oraz niemia³oci zrodzonej
z zamkniêcia siê w sobie, nadwra¿liwoci wzmaganej poczuciem osamotnienia
i upokorzenia (s. 109).
5
S. Brzozowski Fryderyk Henryk Amiel , s. 132.
6
Zob. D. Renaud Un écrivain en marche vers sa reconnaissance non plus comme malade
mais comme écrivain , http://www.amiel.org/atelier/oeuvre/etudes (1 kwietnia 2007).
Interpretacje
Zreszt¹, czy¿ mia³em ze sob¹ papier, pióra? Gdybym myla³ o tym wszystkim, nic by mi
nie przysz³o do g³owy. 7
Rousseau ma pe³n¹ wiadomoæ wtórnoci narracji; to wiat jest prawdziwym
skarbcem doznañ i przemyleñ. Pisanie bywa za ¿a³osn¹ koniecznoci¹, która tyl-
ko w krzywym zwierciadle mo¿e przedstawiæ to, co zasz³o dziêki zmys³owemu oraz
duchowemu poznawaniu natury. Dla Amiela podobne przekonanie zasadza siê na
nieporozumieniu, podlega logice chiazmu. Mo¿na mieæ bowiem uzasadnione w¹t-
pliwoci, czy pisanie by³o w jego odczuciu konsekwencj¹ dowiadczenia. Warto
wiêc zaryzykowaæ twierdzenie zupe³nie odwrotne dowiadczenie (prze¿ycie) jest
pochodn¹ pisania, poniewa¿ to ostatnie pozwala zrozumieæ, ¿e wiat jest pozorem
wytworzonym przez podmiot. Dlatego w³anie regularne spisywanie tego, co nosi
siê w sobie (emocji oraz przemyleñ), stanowi oczywist¹ zaletê dziennika. A je¿eli
wiat jest tylko fikcj¹ poznaj¹cego umys³u, to fakt, i¿ dziennik powinien z defini-
cji byæ intymny, równie¿ wydaje siê zupe³nie jasny. Intymny, czyli powiêcony
podmiotowi, jego rozterkom, idiosynkrazjom, refleksjom. Ja jest g³ównym boha-
terem Dziennika intymnego na takiej samej zasadzie, na jakiej odgrywa ono klu-
czow¹ rolê w zapiskach Maine de Birana, co podkrela³ Józef Czapski 8 . Nie cho-
dzi tu jednak o narcystyczne upojenie, ale raczej o takie spojrzenie w siebie, do
wewn¹trz, które pozwoli w konsekwencji zaradziæ intelektualnemu smutkowi 9 .
Mimo to szybko okazuje siê, i¿ w proponowanej przez Amiela introspekcji jest
tyle samo precyzji, ile eskapizmu co doskonale wyra¿a oksymoron marzyciel-
ska medytacja. Stopniowe rozjanianie myli wcale nie jest tak oczywiste, jak
chcia³by tego autor Dziennika intymnego . Stara siê on co prawda pochwyciæ w³asn¹
myl, w spekulatywny sposób obj¹æ substancjê w³asnej duszy, ale przeszkadza mu
w tym nieustannie niepoprawne marzycielstwo, predylekcja do konstrukcji wa-
runkowych oraz sk³onnoæ do zastanawiania siê, co by³oby, gdyby Trudno od-
dzieliæ tu filozoficzny zamys³ od literackiego rzemios³a. ¯ywio³ marzenia faktycz-
nie opêta³ Amiela, cierpi¹cego jak wiele innych postaci XIX wieku (fikcyjnych
oraz rzeczywistych) na tê sam¹ przypad³oæ, która dokucza³a Emmie Bovary.
Nie bez powodu Amiel podkrela, i¿ marzenie [jest] jak deszcz nocy, o¿ywia myli
7
J.J. Rousseau Wyznania , prze³. T. Boy-¯eleñski, Zielona Sowa, Kraków 2003,
s. 137-138.
8
Zob. J. Czapski, Ja , w: tego¿ Tumult i widma , Niezale¿na Oficyna Wydawnicza,
Warszawa 1988, s. 167-177. Na ten sam aspekt zapisków Amiela i Maine de Birana
zwróci³ te¿ uwagê H. Elzenberg (zob. K³opot z istnieniem , Znak, Kraków 1994,
s. 329).
9
Tego m.in. poszukiwa³ u Amiela wspomniany ju¿ w poprzednim przypisie
H. Elzenberg. W ksi¹¿ce K³opot z istnieniem (s. 121) tak oto interpretuje on
autoportrety Rembrandta i  Dziennik intymny Amiela: Przedmiotem rozwa¿añ
jest dla mnie ta mania autoportretu, ta uwaga powiêcana sobie i swoim stanom.
Cecha nowoczesna, tym bardziej ¿e w ujêciu wyczuwamy den Grübler , autoanalistê
sonduj¹cego, nicuj¹cego.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin