szkoła a wychowanie.doc

(56 KB) Pobierz
Ks

Ks. dr Marek Dziewiecki, Wydział Teologiczny UKSW w Radomiu

SZKOŁA A WYCHOWANIE

1. Czy szkoła może być neutralna wychowawczo?

Niektórzy pedagodzy twierdzą, że szkoła nie jest miejscem wychowania i że jej jedynym zadaniem jest dydaktyka, czyli przekazywanie uczniom określonego zasobu wiedzy i umiejętności. Tego typu mitu o neutralności wychowawczej szkoły nie da się obronić w obliczu oczywistych faktów. Szkoła uczy przecież określonego sposobu rozumienia człowieka oraz otaczającej go rzeczywistości. Z drugiej strony szkoła wprowadza w określony typ więzi społecznych. Ponadto instytucja ta oddziałuje na uczniów przez wiele lat i to w okresie, który wywiera istotny wpływ na kształtowanie się postaw i przekonań danego człowieka. Z tego względu uczniowie szkoły są zawsze jej wychowankami. Szkoła – podobnie jak rodzina - jest zawsze miejscem wychowania. Chodzi natomiast o to, by szkoła była w pełni świadoma tego faktu i by jej oddziaływania wychowawcze były odpowiedzialne oraz dostosowane do potrzeb i możliwości wychowanków.

W obecnym kontekście społecznym realizowanie przez szkołę jej zadań wychowawczych staje się szczególnie pilną potrzebą i i szczególnie ważnym zobowiązaniem moralnym. Obserwujemy bowiem poważny kryzys dzieci i młodzieży, będący w dużym stopniu odzwierciedleniem kryzysu ludzi dorosłych: rodziców, pedagogów, psychologów, polityków, twórców kultury, ludzi odpowiedzialnych za środki społecznego przekazu. Z tego właśnie względu rozpoczęta przed kilku laty reforma systemu szkolnego ma pomóc szkołom w skuteczniejszym niż dotąd oddziaływaniu wychowawczym na swoich uczniów. Jednym z ważnych narzędzi w tej dziedzinie są opracowywane co roku szkolne programy wychowawcze, a także poszerzona współpraca nauczycieli z rodzicami oraz pedagogami i psychologami szkolnymi. Mimo tych korzystnych trendów obserwujemy poważne znaki niepokoju i kryzysu wychowawczego polskiej szkoły. Spada dyscyplina wśród uczniów. Coraz częściej w rażący sposób jest naruszany regulamin szkoły. Rośnie fala agresji i przemocy wśród dzieci i młodzieży. W wielu przypadkach szkoła staje się miejscem inicjacji alkoholowej, narkotykowej czy nikotynowej. Możemy poprawić ten negatywny stan rzeczy tylko wtedy, gdy zdemaskujemy i usuniemy jego podstawowe przyczyny.

2. Problematyczne aspekty kształcenia nauczycieli

Sądzę, że jedną z głównych przyczyn wychowawczego kryzysu szkoły są słabości i luki w przygotowaniu i kształceniu zawodowym nauczycieli. Po pierwsze, brak jest weryfikacji i formacji osobowości tych, którzy aspirują do roli pedagoga. W trakcie studiów weryfikowana jest wyłącznie wiedza poszczególnych studentów, ale nie ich stopień dojrzałości i odpowiedzialności. Tymczasem wiemy, że wychowanie dokonuje się głównie poprzez obserwację i naśladowanie dorosłych.

Drugą piętą achillesową kształcenia nauczycieli jest brak pogłębionego przygotowania antropologicznego. Nauczyciele i pedagodzy mają być profesjonalistami w zakresie wychowania, a tymczasem nie otrzymują wystarczającej wiedzy o człowieku, o jego naturze i kryteriach dojrzałości, o jego możliwościach i ograniczeniach. Trudno być wychowawcą, jeśli się nie rozumie człowieka. Absolwenci wyższych szkół pedagogicznych dysponują zwykle zawężoną i naiwną antropologią. Zawężona antropologia oznacza, że pedagodzy dostrzegają jedynie niektóre sfery w wychowanku (np. jego cielesność, emocjonalność i subiektywne przekonania) kosztem pozostałych sfer (np. sfery moralnej, duchowej, religijnej i społecznej). Naiwność antropologiczna oznacza, że wychowawcy przeceniają lub niedoceniają możliwości wychowanków. W pierwszym przypadku wierzą np. w spontaniczną samorealizację uczniów i traktują ich jak równorzędnych partnerów. W drugim przypadku uważają, że wychowanek potrafi jedynie błądzić i dlatego należy go nieustannie kontrolować i karać.

Trzecie źródło słabości w kształceniu nauczycieli polega na uczeniu ich określonych umiejętności bez dostarczania wiedzy, która umożliwia pedagogicznie poprawne wykorzystanie tychże umiejętności. Klasycznym przykładem w tym względzie są modne obecnie warsztaty z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Nauczyciele uczą się tam kompetencji z zakresu empatii oraz asertywności, ale nie otrzymują odpowiedniej bazy antropologicznej i psychopedagogicznej, by mogli w dojrzały sposób aplikować zdobyte kompetencje w kontakcie z wychowankami. W konsekwencji popełniają poważne błędy wychowawcze. Dla przykładu, traktują empatię jako cel sam w sobie, jako punkt dojścia, a nie jedynie jako punkt wyjścia w interwencji wychowawczej. Zdarza się też, że - zachęcając do asertywności - wbrew swej woli uczą wychowanków jedynie „asertywnego” buntowania się w obliczu słusznych wymagań stawianych młodym przez rodziców czy innych wychowawców.

Rzadko zdarza się, by osoby prowadzące szkolenia wyjaśniały, że pedagog powinien wczuwać się nie tylko w subiektywną, ale także w obiektywną sytuację wychowanka, który czasem nie rozumie samego siebie. Dopiero dzięki tak rozumianej empatii wychowawca nie zachowuje się w sposób naiwny i ma szansę demaskować te subiektywne przekonania, przeżycia czy pragnienia wychowanka, które są niedojrzałe, a czasem zupełnie toksyczne. Chyba równie rzadko zdarza się, by osoby prowadzące warsztaty wyjaśniały, iż trzeba nauczyć wychowanka sztuki asertywnego mówienia „nie” także samemu sobie, a nie tylko innym ludziom. Każdy bowiem wychowanek przynajmniej czasami proponuje samemu sobie to, co prowadzi go do krzywdy czy co niszczy jego rozwój (np. alkohol, narkotyk, pornografia, lenistwo, kłamstwo, itd.).

Dopóki kształcenie nauczycieli będzie ograniczało się do weryfikowania ich wiedzy bez weryfikowania ich osobowości, dopóki będzie przekazywało im zawężoną i naiwną wizję wychowanka bez realistycznego ukazania wszystkich jego możliwości i ograniczeń oraz dopóki będzie dostarczało umiejętności bez wiedzy umożliwiającej pedagogicznie poprawne wykorzystanie tychże umiejętności, dopóty oddziaływanie wychowawcze nauczycieli będzie mało skuteczne albo zupełnie błędne.

3. Problematyczne relacje wewnątrz szkoły

Kryzys szkoły nie jest jedynie wynikiem słabości i luk w kształceniu nauczycieli. W dużym stopniu jest także efektem błędnych relacji wewnątrz samej szkoły. Wymienię tylko niektóre niepokojące zjawiska w tym względzie. Jednym z nich jest niski status społeczny i materialny nauczycieli. W konsekwencji znaczna część pedagogów to ludzie rozgoryczeni, przeżywający poczucie bezradności wobec problemów szkolnych, zalęknieni o pracę, nieufni wobec siebie nawzajem. Trudno w tej sytuacji o tworzenie pozytywnie zintegrowanego grona nauczycieli, którzy otwarcie rozmawiają o sytuacji w swojej szkole i którzy solidarnie wspierają się w kontaktach z dyrekcją, a także w kontaktach z uczniami i ich rodzicami.

Najczęściej poszczególni nauczyciele działają w osamotnieniu i ukrywają najbardziej nawet drastyczne problemy wychowawcze, jakich doświadczają w swoich kontaktach z uczniami. Boją się bowiem krytycznej oceny ze stronny innych nauczycieli lub ze strony swoich przełożonych. Z kolei wielu dyrektorów szkół dąży do tego, by nauczyciele nie zwracali się do nich z żadnymi problemami wychowawczymi. Jeśli nawet ktoś z nauczycieli odważy się przerwać zmowę milczenia, wtedy przełożeni próbują zrobić wszystko, by nawet w skrajnych sytuacjach nie usunąć żadnego ucznia ze szkoły oraz by nie zgłaszać trudności wychowawczych do kuratorium. W ten sposób zamyka się krąg fikcji o normalnym funkcjonowaniu szkoły. Uczniowie doskonale zdają sobie z tego sprawę i czują się zupełnie bezkarni. W konsekwencji dopuszczają się coraz bardziej drastycznych form naruszania regulaminu szkoły, a mimo to nie ponoszą za to żadnych konsekwencji.

Ponadto nauczyciele przeżywają coraz większe trudności w kontaktach z rodzicami swoich wychowanków. Jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu rodzice byli zwykle sprzymierzeńcami nauczycieli w obliczu trudności wychowawczych czy niepowodzeń szkolnych swoich dzieci. Upominali swoich synów i córki, zwiększali stopień kontroli, stosowali sankcje za błędne zachowanie czy za złe wyniki w nauce. Obecnie znaczna część rodziców przeżywa kryzys osobisty i małżeński. W kontaktach z nauczycielami zachowują się w sposób naiwny, np. za wszelką cenę usprawiedliwiają błędy swoich dzieci. Bywają także agresywni. Negują ewidentne fakty. Zdarza się, że bronią swoich dzieci „miłością” ślepą i demoralizującą. Nauczyciele stoją w tej sytuacji przed podwójnym zadaniem: muszą jednocześnie wychowywać uczniów oraz ich niedojrzałych rodziców.

4. Szkoła pod presją ideologii

Kolejnym powodem trudności wychowawczych współczesnej szkoły jest negatywna presja ideologii i kultury. Żyjemy w cywilizacji, która jest wyjątkowo niekorzystna dla wychowania i dla troski o dobro człowieka. Dominujące obecnie trendy kulturowe i społeczne upoważniają do stwierdzenia, że mamy do czynienia z cywilizacją śmierci, z cywilizacją uzależnień oraz z cywilizacją iluzji i toksycznych ideologii. Współczesny człowiek stał się niemal synonimem kogoś, kto jest zagrożeniem dla samego siebie, kto wchodzi na drogę uzależnień i nałogów oraz kto oszukuje samego siebie, aby uciekać od niepokojącej prawdy o błędnej filozofii życia, którą się kieruje i o jej bolesnych konsekwencjach (np. alkoholizm, narkomania, uzależnienie od popędów, od pieniędzy i władzy, choroby psychiczne, przemoc i przestępczość, samobójstwa).

Modne wśród nauczycieli i w podręcznikach pedagogicznych stają się iluzje o wyższości subiektywizmu nad obiektywnymi faktami, tolerancji nad miłością, demokracji nad prawdą, doraźnej przyjemności nad trwałym szczęściem, związków na próbę nad trwałym małżeństwem i rodziną. Współczesna szkoła jest bombardowana politycznie „poprawnymi” i wychowawczo groźnymi sloganami o tym, że każdy ma własną prawdę, że uczeń ma prawa bez obowiązków, że wolność może istnieć bez odpowiedzialności, tolerancja bez miłości, demokracja bez wartości i prawdy, że prezerwatywa daje bezpieczny seks, że istnieje wychowanie bez stresów, itp. W obliczu tego typu presji ideologicznych współczesna szkoła coraz częściej nie tylko nie ułatwia, ale wręcz utrudnia wychowankowi realistyczne zrozumienie samego siebie oraz zajęcie dojrzałej postawy wobec życia.

5. Szkoła pod presją polityki

Szkodliwa dla polskiej szkoły okazuje się presja polityków i partii politycznych. Wyjątkowo agresywne w tym względzie okazują się partie lewicowe. Dzieje się tak nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Europy. Łatwo można zauważyć, że demokracje na naszym kontynencie zamieniają się coraz wyraźniej w systemy totalitarne i dyktatorskie. Doszło już do tego, że niektórzy politycy przypisują sobie prawo decydowania o tym, kto z obywateli danego państwa jest chroniony prawem, a kogo można bezkarnie zabić, np. poprzez aborcję czy eutanazję. Większej władzy nie miał nawet Stalin czy Hitler. W tej sytuacji wielu polityków – także tych, którzy pojawiają się pijani w publicznych miejscach i przeciwko którym toczą się procesy karne - przywłaszcza sobie prawo decydowania o sposobie wychowania młodego pokolenia. W tego typu zapędach politycy nie kierują się dobrem wychowanków, lecz własnymi interesami politycznymi.

Po pierwsze, politycy starają się narzucić taki styl wychowania, który umożliwia reprodukcję określonego typu obywatela. Chodzi tu przede wszystkim o obywatela, którym łatwo rządzić, który jest zatem kimś naiwnym i bezkrytycznym, u którego łatwo wyrobić sztuczne potrzeby, który nie radzi sobie z samym sobą i z własnym życiem, a w konsekwencji zdany jest na „łaskawość” i „pomoc” ze strony polityków.

Po drugie, motywem nacisków politycznych wywieranych na szkołę jest populizm, czyli dążenie niektórych polityków do uzyskania łatwej popularności i poparcia ze strony tych grup społecznych, które są najmniej krytyczne i które zwykle są najliczniejsze. Dla przykładu, postulaty zastępowania wychowania prorodzinnego edukacją seksualną czy sugerowanie – wbrew empirycznym faktom – że środki antykoncepcyjne to najlepsze sposoby radzenia sobie z seksualnością i odpowiedzialnym rodzicielstwem – to typowe przykłady populizmu w sferze wychowania. Równie populistyczne i groźne są naciski tych polityków, którzy usiłują wmówić obywatelom, że szkoła może być neutralna światopoglądowo czy że wychowanie nie powinno się wiązać z żadnym systemem wartości.

Po trzecie, motywem nacisków politycznych na polską szkołę są powiązania korupcyjne niektórych polityków z lobby finansowym. Dla przykładu producenci piwa, pornografii, antykoncepcji czy antywychowawczych czasopism szukają tych, którzy ułatwią im sprzedaż toksycznych towarów wśród dzieci i młodzieży. W tym celu finansują działania nie tylko pewnych pedagogów, psychologów, seksuologów czy profilaktyków uzależnień, ale także niektórych polityków. Ci właśnie politycy drogą administracyjną próbują zapewnić swoim zleceniodawcom łatwy zysk.

6. Jaka szkoła miejscem wychowania?

Powyższe analizy ukazują podstawowe źródła kryzysu polskiej szkoły. Na szczęście można precyzyjnie określić warunki, jakie powinna spełnić szkoła, by mogła przezwyciężyć obecny kryzys i stać się miejscem odpowiedzialnego wychowania. Pierwszym z tych warunków jest przygotowanie nauczycieli, którzy są dojrzali osobowościowo oraz kompetentni od strony psychopedagogicznej. Dojrzałość oznacza zdolność wychowawców do zrozumienia i pokochania swoich wychowanków. Pedagog to ktoś, kto rozumienie całego wychowanka i kto potrafi towarzyszyć mu w rozwoju z miłością i cierpliwością, a jednocześnie ze stanowczością i poczuciem realizmu.

Istotnym sprawdzianem dojrzałości wychowawcy jest zdolność obrony wychowanka przed jego własną słabością i niedojrzałością. Kompetentny pedagog zna doskonale subiektywne strategie myślenia wychowanków na temat samych siebie. Ma świadomość, że jego uczniowie coraz lepiej rozumieją świat wokół siebie i coraz mniej rozumieją samych siebie. Zauważa, że potrafią oni używać myślenia po to, by oszukiwać samych siebie, a swojej wolności po to, by ją stracić. W tej sytuacji dojrzały wychowawca wykorzystuje każdy kontakt z wychowankiem i każdy przedmiot szkolny po to, by ułatwić swoim uczniom coraz bardziej realistyczne rozumienie siebie i świata oraz coraz dojrzalsze pokochanie siebie i innych ludzi. Realistyczne rozumienie siebie i świata to główny cel formacji intelektualnej, a dojrzałe pokochanie siebie i innych to główny cel formacji emocjonalnej i wolitywnej.

Odpowiedzialny wychowawca to ktoś, kto uczy myśleć i kochać za pomocą właściwych metod pedagogicznych. Pierwszą z tych metod jest motywacja pozytywna, czyli umiejętność pokazania wychowankowi, że praca nad własnym charakterem nie jest jedynie wypełnianiem narzuconego czy zbędnego obowiązku, ale jego osobistym zyskiem i drogą do trwałej satysfakcji. Metoda druga to codzienne towarzyszenie wychowankom w ich drodze do dojrzałości. Pedagog to coś więcej niż drogowskaz wskazujący drogę. To przyjaciel, który zmierza w tym samym kierunku i którego sama obecność jest już pozytywnym oddziaływaniem wychowawczym.

Dojrzały wychowawca posługuje się też metodą, która polega na stanowczym demaskowaniu zagrożeń. Gdy wychowanek dowie się od niego, że są tacy ludzie, którzy próbują dorobić się na jego niedojrzałości czy słabości, albo że są takie substancje chemiczne, czasopisma, filmy czy książki, które wprowadzają go w świat toksycznych bodźców i więzi, wtedy dany nastolatek jest skutecznie mobilizowany do czujności i do uwalniania się od szkodliwych nacisków.

Istotną - chociaż politycznie „niepoprawną” - metodą wychowawczą jest stanowcze egzekwowanie naturalnych konsekwencji błędów popełnianych przez danego wychowanka. W odpowiedzialnym i realistycznym wychowaniu obowiązuje zasada: zero tolerancji. Lekceważenie bowiem choćby niewielkiego błędu wychowanka sprawia, że jego następny błąd będzie znacznie większy. Nauczyciel dojrzały i kompetentny nigdy nie powoduje cierpienia czy stresu, którego uczeń nie zawinił. Rozumie jednak, że wychowanek może uczyć się na własnych błędach tylko wtedy, gdy ponosi konsekwencje swoich niedojrzałych i nieodpowiedzialnych zachowań (łącznie z powtarzaniem klasy czy usunięciem ze szkoły w przypadkach skrajnych, np. w przypadku alkoholizmu, narkomanii czy stosowania przemocy).

Jednak nawet najlepsi i najbardziej kompetentni nauczyciele i pedagodzy nie odniosą sukcesów wychowawczych, jeśli szkoła będzie nadal pozostawała pod presją ideologii czy polityki. Drugim zatem – obok przygotowania dojrzałych i kompetentnych wychowawców – warunkiem, by szkoła była rzeczywiście miejscem wychowania i by troszczyła się o dobro swoich uczniów, jest całkowita niezawisłość szkoły od polityków i ideologów. Ta niezawisłość powinna być przynajmniej tak oczywista i tak konsekwentnie respektowana, jak postulat niezawisłości sądów. Sądzę, że ścisła współpraca nauczycieli z rodzicami jest najskuteczniejszym gwarantem niezawisłości wychowawczej szkoły i jej rzeczywistej troski o rozwój i dojrzałość młodego pokolenia Polaków.

 

Ostatnia modyfikacja: wtorek, 17 września 2002 r.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin