Agnieszka Szurek - Polska dyskusja o fantasy w latach 1990-2002.pdf

(95 KB) Pobierz
Agnieszka Szurek - Polska dyskusja o fantasy w latach 1990-2002
Agnieszka Szurek
POLSKA DYSKUSJA O FANTASY W LATACH 1990 - 2002
Brak definicji, a nawet dokładnego omówienia, w odniesieniu do literatury, pojęć takich jak
fantazja i wyobraźnia jest podstawową przyczyną problemów, które polska krytyka literacka i
teoria literatury napotykają w opisie tak powszechnego i - ostatecznie - już niezbyt nowego
zjawiska, jakim jest fantasy. U podstaw części błędów leżą oczywiste nieporozumienia, takie
jak na przykład traktowanie fantasy jako jednej z odmian fantastyki naukowej, absurdalne
zwłaszcza jeśli przez fantastykę naukową rozumie się "projekcję wyobrażeń (o wydźwięku
optymistycznym, ale często też pesymistycznym, katastroficzno-apokaliptycznym) autora na
temat rozwoju cywilizacji ziemskiej"[1]. Błąd ten powielają zarówno artykuły prasowe[2]
jaki publikacje o charakterze popularnonaukowym czy nawet naukowym[3].
Nie wymagają obszerniejszego komentarza błędy będące wynikiem rażącej niewiedzy czy
też niedostatecznego oczytania autorów, aczkolwiek niektóre z nich warte są przytoczenia,
rzucają bowiem światło na problemy narosłe wokół fantasy. Autorka jednego z artykułów
związanych filmową premierą Władcy Pierścieni [4] nie tylko nie znała prawidłowej odmiany
imion głównych bohaterów ani podstawowych nazw (używała np. formy "hobbity", a imiona
"Frodo" i "Bilbo" traktowała jako nieodmienne), nie tylko podała całkowicie mylne fakty
dotyczące biografii J.R.R. Tolkiena , ale również przedstawiła całkowicie nieprawdziwą
historię powstania jego głównych dzieł: pisanie Silmarillionu autor miał jakoby rozpocząć
zachęcony wydawniczym sukcesem Hobbita . Podobne błędy nie byłyby warte wspomnienia,
gdyby nie świadczyły o problemach poważniejszych niż niekompetencja autorki. Twórczość
Tolkiena została tu wtłoczona w znany schemat: pisarz opowiada dzieciom bajkę, na jej
podstawie pisze książkę, w następnym utworze rozwija i pogłębia jej wątki, tworząc dzieło
przeznaczone tym razem dla dorosłych. Autorka artykułu nie dopuszcza myśli o tym, że
impulsem do tworzenia fantastyki może nie być chęć zabawienia dziecka; że "poważna"
mitologia była właściwym dziełem Tolkiena , a Hobbit utworem powstałym niejako przy
okazji tworzenia rozbudowanego legendarium Silmarillionu . Krytycy, jak daje się zauważyć,
często stają bezradni wobec utworu, w którym fantastyczność nie daje się zamknąć w ramach
alegorii, metafory, groteski, zabawy z konwencją ani też nie służy "umagicznieniu realności".
Innego rodzaju nieporozumieniem jest opisywanie fantasy na podstawie zbyt wąskiego
zakresu materiału. W przypadku niektórych artykułów prasowych można mieć wrażenie, że
autor tworzy definicję gatunku na podstawie dwóch przypadkowo przeczytanych książek:
Z kolei literatura fantasy, przez fanów sf pogardliwie nazywana podgatunkiem, umieszcza
świat przedstawiony w przeszłości zaprawionej magią, czarami, klątwami oraz rekwizytami,
takimi jak magiczne miecze i pierścienie. W opowieściach fantasy roi się od smoków i
potworów, z którymi walczą nieustraszeni młodzianie; zanim zwyciężą w straszliwym
pojedynku, przemierzają nieznane kraje i narażają się na wiele niebezpieczeństw. Natomiast
herosi opowieści umieszczonych w czasach nam bliskich walczą ze skorumpowanym
społeczeństwem oraz szeroko pojętym Złem. Schemat fabularny przypomina baśnie, jednak
zawiera dużą dawkę agresji, epatowania krwią, wywleczonymi wnętrznościami i masakrami.
[5]
Nawet średnio oczytany w fantasy czytelnik pozna od razu, że opis całkowicie nie
odpowiada ani Władcy Pierścieni Tolkiena , ani Ziemiomorzu Ursuli Le Guin , ani
Wodnikowemu Wzgórzu Adamsa , ani Ostatniemu jednorożcowi Beagle'a i - również niezbyt
ściśle - odnosi się jedynie do utworów będących naśladownictwem cyklu o Conanie Roberta
Howarda (przez autorkę artykułu uporczywie nazywanego Dowardem). Analogiczny błąd
występuje również w staranniej przygotowanych publikacjach: zakres fantasy zawęża się tam
1
do jednej z jej odmian, takich jak heroic fantasy, sword and sorcery[6], lub też do nurtu
baśniowego - nad tym ostatnim ujęciem zaciążyło nie do końca trafne określenie fantasy
przez Stanisława Lema jako "baśni o sumie niezerowej". Podobnego rodzaju nieścisłością jest
też poszukiwanie "arturiańskich korzeni" fantasy[7]. Niewątpliwie w wielu utworach fantasy
występują motywy przejęte z legend o królu Arturze bądź w ogóle z mitologii celtyckiej,
niemniej jednak liczne są dzieła, w których tego rodzaju nawiązania nie występują. Jest
również wiele utworów będących współczesnym przetworzeniem legend arturiańskich, nie
należących jednak do fantasy.
Poważniejsze przyczyny, nie wynikające jedynie z niewiedzy piszących, mają pozornie
błahe nieporozumienia, obecne na przykład w artykułach Marka Oramusa albo Jacka Dukaja
[8]. Najczęstszą pomyłką jest analizowanie świata przedstawionego utworu w całkowicie
nieprzystających do niego kategoriach. Za błąd są wtedy uznawane wszelkie naruszenia praw
fizyki, formalnej logiki, reguł prawdopodobieństwa czy też nieścisłości historyczne. Z punktu
widzenia teorii literatury jest to oczywiście kwestia trywialna, od dawna wyjaśniona i
omówiona w licznych pracach, począwszy od Poetyki Arystotelesa . Postawa takich krytyków
wskazuje jednak na pewien istotny problem: są oni skłonni zaaprobować fantastykę tylko
wtedy, jeśli jej odmienność od realności będzie zawsze "stała"; jeżeli autor będzie odbiegać
od rzeczywistości w każdym przypadku wedle tych samych, ustalonych reguł. Jest to
widoczne w uwagach Jakca Dukaja dotyczących powieści Tkacz iluzji Ewy Białołęckiej :
W jednym miejscu Białołęcka pisze, iż dla Wędrowca (typ maga) wszystkie odległości na
świecie były tylko krokiem przez niewidzialne drzwi, w innym zaś wspomina o niezbadanym
Wschodzie i Zachodnich Kontynentach, gdzie może żyją gryfy, może nie, nie wiadomo. Otóż
jedno z dwojga: albo Wędrowcy faktycznie potrafią dowolnie zakrzywiać przestrzeń i wtedy
nie ma mowy o jakiś niezbadanych zakątkach globu, ba, w ogóle - okolicznego kosmosu; albo
też zakątki takie istnieją, ale wówczas podana definicja Wędrowca musi być błędna. [9]
Zastrzeżenia odnoszące się do Tkacza iluzji Dukaj rozciąga na całą fantasy. Jego artykuł
zawiera wiele nadmiernych uproszczeń[10], zwraca jednak uwagę na kilka problemów
wiążących się z opisem fantasy. W światach przedstawionych utworów tego gatunku
niewątpliwie istnieje konkretna, "normalna" przestrzeń, w której odległości można zmierzyć
w milach bądź kilometrach. A jednak czasami nie podlega ona prawom normalnej przestrzeni:
przykładem tego może być scena z Czarnoksiężnika z Archipelagu Ursuli K. Le Guin , kiedy
Ged kroczył naprzód, oddalając się od łodzi, ale nie idąc w żadnym kierunku[11]. W świecie
przedstawionym utworów niektóre miejsca, postacie lub przedmioty mogą być częściowo
(lecz nigdy całkowicie) wyjęte spod obowiązujących w czasie i przestrzeni praw. Na ten fakt
trafnie zwrócił uwagę Marek Oramus , niesłusznie widząc w nim jednak "niekonsekwencję":
Fizyki nie może jednocześnie być i nie być, jak to się marzyło specom od fantasy. Paradoks
ten należy do najboleśniejszych niekonsekwencji gatunku.[12]
W wypadku fantasy mamy do czynienia właśnie z utworami, w których fizyka
"jednocześnie jest i jej nie ma"; jej prawa czasami obowiązują, a czasami nie. Wątpliwości,
które ten fakt nasuwa wielu krytykom, wskazują, że nie została rozstrzygnięta, ani może
nawet, w polskiej teorii literatury, wystarczająco omówiona, kwestia podniesiona już w
pierwszych, toczonych w okresie renesansu dyskusjach dotyczących fantazji i wyobraźni: czy
"prawa natury" są nadrzędne wobec twórczości literackiej? Czy fantazja działa w obrębie
natury, czy też należy do zupełnie innej, "nadksiężycowej" sfery?
Dyskusja wokół fantasy ujawniła również kolejny problem fundamentalny dla opisu dzieła
literackiego: wielu czytelników, a także krytyków i publicystów, nie czyni rozróżnienia
między fantastyką a fikcją literacką; stąd też pojawiają się zdania, że "cała literatura jest
fantastyczna"[13] i różnica między utworami J.R.R. Tolkiena a Stanisława Lema czy Jamesa
Joyce 'a sprowadza się jedynie do kwestii sztafażu. Zdumiewa także fakt, że chociaż zarówno
czytelnicy, jak wydawcy czy księgarze intuicyjnie dość dobrze rozróżniają rozmaite typy
2
fantastyki, o tyle krytycy są wobec nich dziwnie zagubieni. Tak na przykład uporczywie
stawianym pytaniem jest czy skoro do fantasy zaliczają się takie utwory jak Las Duncton
Williama Horwooda czy Wodnikowe Wzgórze Richarda Adamsa , należy do niej również
zaliczyć Kubusia Puchatka A. A. Milne'a, ponieważ we wszystkich tych utworach występują
"mówiące i uczłowieczone" zwierzęta[14].
Dyskusja nad fantasy została w Polsce zdominowana przez problem źródeł, motywów oraz
zagadnienia związane z odbiorem. Przy próbach definiowania gatunku lub wyróżniania jego
odmian bierze się pod uwagę najczęściej tematykę utworów, nie zaś ich konstrukcję. Hasło
fantasy w Leksykonie polskiej literatury fantastycznonaukowej Andrzeja Niewiadomskiego
i Antoniego Smuszkiewicza omawia genezę gatunku; konstrukcja utworów fantasy jest
przedstawiona tylko poprzez porównanie z innymi odmianami fantastyki, przede wszystkim z
baśnią[15]. Andrzej Sapkowski w Kompendium wiedzy o literaturze fantasy buduje definicję
przez wyliczenie tytułów i motywów [16]
W artykułach i recenzjach poświęconych poszczególnym utworom omówienie ich
konstrukcji najczęściej sprowadza się do wymagania, aby dzieło było "spójne", przy czym
"spójność" jest rozmaicie rozumiana: jako brak błędów i logicznych sprzeczności, wierność
prawom fizyki lub realiom historycznym, społecznym i ekonomicznym, lub też ogólna
konsekwencja prezentowanej wizji. Chociaż jednak budowa utworu czy sposób
przeprowadzenia argumentacji są rzadko omawiane, wielu piszących o fantasy (niekoniecznie
krytyków czy teoretyków literatury, ale zwykłych czytelników lub graczy RPG ) ma
świadomość, że to właśnie specyficzny sposób konstrukcji, a nie zewnętrzny kostium dzieła
decyduje o jego przynależności do kręgu ich zainteresowań. Tak na przykład Andrzej
Sapkowski , chociaż starannie unika podania jakichkolwiek strukturalnych cech
wyróżniających fantasy, wspomina parokrotnie o "poetyce" tego gatunku[17]. Od określenia
tej "poetyki" zależy miejsce, jakie należy przypisać fantasy w systematyce literatury - czy
uznamy ją jedynie za tradycyjną powieść przygodową przebraną w nowy kostium, czy też za
zjawisko mające co prawda korzenie w istniejących gatunkach literackich, lecz będące od
nich czymś całkowicie różnym, reprezentującym nową jakość.
Wiele nieporozumień w opisie fantasy rodzi również fakt, że analizując motywację
zdarzeńw utworach, autorzy prac czy artykułów nie zawsze precyzują, czy mają na myśli
wewnętrzny świat konkretnego utworu, czy też wszystkie światy możliwe do powołania w
dziełach tego gatunku. Stwierdzenia typu "w tej odmianie fantastyki wszystko jest
możliwe"[18] mogłyby być prawdziwe wyłącznie wtedy, jeśli mielibyśmy na myśli zbiór
wszystkich potencjalnych światów, możliwych do wykreowania w fantasy. Nawet to
stwierdzenie nie będzie jednak do końca ścisłe: do fantasy mogłaby się zaliczać powieść, w
której możliwe jest chodzenie po wodzie, gdzie ludzie po trzydziestym roku życia zamieniają
się w rośliny, albo gdzie magiczne zdolności zyskuje się po zjedzeniu kanapki ze
szczypiorkiem, ale nie taka, w której 2 + 2 = 5 albo trójkąt ma cztery boki - ostatnie dwa
przykłady klasyfikują się już do literatury absurdu. W odniesieniu do konkretnego utworu
stwierdzenie "wszystko jest możliwe" jest oczywiście błędne - w świecie ziemiomorza Ursuli
K. Le Guin czarodziej nie może zmienić kamienia w chleb i najeść się nim; w świecie Władcy
Pierścieni nie jest możliwa teleportacja.
Wiąże się z tym również niezbyt dokładne w wielu pracach rozróżnienie dwóch sposobów
oceniania motywacji zdarzeń. Czym innym jest określanie dziedziny, źródła, z którego
przywoływane są argumenty - możemy wtedy mówić o motywacji realistycznej, magicznej,
psychologicznej etc., czym innym zaś motywacja konstrukcyjna, kompozycyjna, właściwa dla
danego utworu. Stwierdzenie, iż w fantasy "nie istnieje żaden rozdźwięk między zjawiskami
naturalnymi i irracjonalnymi" [19] jest prawdziwe, jeśli rozumiemy je w ten sposób, że w
utworach tego gatunku bywa stosowana motywacja z różnych źródeł - w tym na przykład
magiczna obok realistycznej. Natomiast granica między tym, co naturalne, a tym, co
3
irracjonalne, może być zacierana w utworach fantastycznych odwołujących się do
surrealizmu, takich jak Trzynaście zegarów lub Cudowne O Jamesa Thurbera , w fantasy jest
jednak najczęściej wyraźnie rozpoznawalna. W Wodnikowym Wzgórzu Richarda Adamsa
występuje wyraźny kontrast między racjonalnymi pobudkami działania większości bohaterów
a irracjonalnymi wizjami Piątka - gdyby te dwie sfery nie były rozróżniane, utwór byłby
pozbawiony jednej z głównych osi konstrukcji.
We wszystkich przytoczonych powyżej wypowiedziach uderza bezradność krytyków,
którzyw omawianych utworach potrafią dostrzec tylko rekwizyty i schematy akcji; ich
wymienienie, wraz z wyliczeniem tytułów, motywów i tematów utworów, ma pełnić rolę
definicji gatunku. We wszystkich artykułach daje o sobie znać nieznajomość literatury
angielskiej poza nurtami przyswojonymi w Polsce (przede wszystkim pierwszego pokolenia
romantyków i nie-realistycznych nurtów w powieści dziewiętnastowiecznej). Fantasy jest
rozpatrywana w oderwaniu od korzeni i pewnych oczywistych kontekstów (np. już pierwsze
recenzje Hobbita porównywały twórczość Tolkiena z dziełami George'a MacDonalda ,
pisarza w zasadzie w Polsce do dziś nieznanego). Być może dlatego wielu krytykom trudno
jest zaakceptować rozmaitość nurtów w fantasy, a kłopoty z definicją gatunku powstają, kiedy
na wszystkie utwory patrzy się przez pryzmat konwencji tolkienowskiej.
Popularność fantasy sprawiła, że wielu czytelników, pisarzy i krytyków zaznajomiło się,
choćby pobieżnie, z literaturą średniowieczną i na ogół prawidłowo identyfikuje zapożyczone
z niej motywy. Natomiast nieznajomość dziewiętnastowiecznej krytyki literackiej jest
przyczyną zamętu dotyczącego najbardziej podstawowych dla literatury fantastycznej pojęć,
takich jak fantazja i wyobraźnia. Bardzo znaczącym przykładem jest tu artykuł ks. Aleksandra
Posackiego Wiedźmin, czyli wyobraźnia zawłaszczona[20]. Zawiera on liczne nieścisłości i
błędy, niemniej jednak stawia ważne pytania o miejsce i naturę wyobraźni - identyczne z
tymi, które w angielskich dyskusjach o literaturze poruszano już od czasów renesansu: czy w
naturze wyobraźni leży chaos? czy jej działanie polega na "łączeniu tego, co w naturze jest
rozdzielone i rozdzielaniu tego, co natura połączyła" [por. s. 84]? Czy w odniesieniu do
człowieka mamy prawo mówić o oryginalnej twórczości, czy też wyłącznie o naśladowaniu i
rekombinacji pewnych stałych elementów? I wreszcie -
Czy hybrydy kreowane z pomieszania świata mitologii, religii i magii, a także nowoczesnej
techniki (w których lubuje się świat fantasy i science fiction), nie oznaczają jakiegoś
odrzucenia rzeczywistości stworzonej czy wręcz buntu metafizycznego?[21]
Autor artykułu konstatuje, że:
Literatura nie ma prawa do definicji wyobraźni czy fantazji, które są kategoriami
antropologicznymi.[22]
Chociaż zapewne niewielu krytyków zgodziłoby się z tak kategorycznym stwierdzeniem,
pozostaje faktem, że fantasy bardzo rzadko bywa opisywana jako zjawisko literackie; o wiele
częściej zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy tego gatunku patrzą na przedmiot swoich
badań z perspektywy kulturoznawstwa, religioznawstwa, etyki, socjologii czy psychologii.
Trzeba jednak odnotować, że w Polsce, nie tylko w ostatnich latach, podejmowano również
próby opisu fantasy właśnie jako gatunku literackiego. Z początku zainteresowanie krytyków
skupiało się wyłącznie wokół Władcy Pierścieni [23]. Dzieło Tolkiena określano przeważnie
jako "baśń", zaznaczając jednak, że jest to baśń nietypowa, nadzwyczaj rozwinięta,
skierowana nie wyłącznie do dzieci - np. w 1982 roku Witold Woroszylski określił Władcę
Pierścieni jako "bajkę", ale rozumiał przez to w zasadzie wielką metaforę:
Bajka jest figurą świata - i światem dla siebie. Jej postacie i sytuacje żyją własnym życiem,
należą do autonomicznego świata bajki, ale tworząc ten autonomiczny świat, tę bajkę - jako
4
całość ucieleśniają prawdę o każdym świecie, o naszym świecie.[24]
Woroszylski zwrócił również uwagę na rozległość i różnorodność świata przedstawionego
we Władcy Pierścieni . W roku 1975 Andrzej Zgorzelski w artykule Konwencje gatunkowe i
rodzajowe we "Władcy Pierścieni " J.R.R. Tolkiena [25] pisał o niemożności prostego
przyporządkowania tego dzieła do określonego gatunku literackiego. Wskazywał zwłaszcza,
że w utworze zostały wykorzystane różne konwencje epickiej prozy narracyjnej: "baśni,
legendy, mitów, roczników, epiki bohaterskiej, powieści podróżniczo-przygodowej"[26], a
także gatunków lirycznych.
Artykuły dotyczące innych pisarzy fantasy, a także poruszające problem fantasy jako
gatunku, zaczęły ukazywać się liczniej po 1990 roku. W 1993 roku ożywioną dyskusję,
prowadzoną na łamach "Nowej Fantastyki" , wywołał artykuł Andrzeja Sapkowskiego Piróg
albo Nie ma złota w Szarych Górach[27]. Jej druga fala przetoczyła się w latach 1996-1997
[por. s. 75-76]; co zbiegło się z wydaniem tomu studiów poświęconego Tolkienowi [28].
Artykuły zamieszczone
w tym zbiorze były w większości poświęcone analizowaniu "przesłania" Tolkienowskiej
mitologii, poruszały jednak również kwestie przynależności gatunkowej i podejmowały
"obronę fantazji".
W ostatnich latach wielu krytyków i badaczy próbowało zbudować definicję fantasy, lub
przynajmniej ustalić listę najważniejszych cech gatunku. Piotr Dębek w artykule Magia
fantasy[29] wskazywał, że nie ma sensu analizowanie utworów fantasy metodami
wypracowanymi dla innych odmian fantastyki - zwłaszcza dla science fiction. Strukturę
świata przedstawionego w fantasy określała, jego zdaniem, magia, będąca czymś całkowicie
odmiennym od cudowności:
Cudowność zakłada dystans obserwatora wobec obserwowanego (...). Dystans
umożliwiający postrzeganie smoka czy czaru w kategoriach cudowności możliwy jest
wyłącznie między światem przedstawionym a czytelnikiem, a i to tylko wtedy, gdy ten ostatni
nie zna konwencji fantasy.[30]
Fantasy, jak podkreślał, nie można uważać za rekonstrukcję świata ludów archaicznych ani
próbę "podszywania się pod mit" - z mitu utwory tego gatunku czerpią jedynie pewne
rozwiązania.
Anna Gemra w artykule Fantasy: powrót romansu rycerskiego?[31] analizowała fantasy
przede wszystkim jako gatunek należący do literatury popularnej, wymieniając następujące
jego cechy: świat przedstawiony jest opisany zgodnie z konwencją realistyczną, lecz
funkcjonuje "w innym continuum czasoprzestrzennym"[32], a "sugestia dawności" jest
osiągana przede wszystkim przez wprowadzenie rekwizytów kojarzących się ze
średniowieczem i motywów czerpanych z romansów rycerskich. Fantasy jest adresowana do
przeciętnych czytelników, nie do intelektualnych elit, często ma też wyraźne przesłanie
dydaktyczne. Sposób prezentacji świata przedstawionego jest skonwencjonalizowany; fantasy
jest też wyjątkowo hermetyczna wobec innych typów literatury i większość zapożyczeń
dokonuje się w obrębie gatunku.
Odmienne opinie zawierał krótki artykuł Małgorzaty Wieczorek , poświęcony cyklowi
Amber Rogera Zelazny 'ego[33]. Omawiając obecne w Amberze aluzje do twórczości
Szekspira , autorka wskazała na inne, nie średniowieczne źródła fantasy, a także obecność
nawiązań (np. do neoplatonizmu), których zidentyfikowanie i zrozumienie wymaga od
odbiorcy sporej wiedzy i oczytania:
(...) powieść ta przeprowadza tekstualną inwazję na naszą "rzeczywistość" i używa całego
świata jako rozbudowanego cytatu. Nie tylko nasza rzeczywistość jest w tym wypadku
cytatem. Dotyczy to również całej literatury, która - jeśli się poddamy logice Zelazny 'ego -
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin