Zdziwieni, że Jarosław wolał spotkać się z bratem.doc

(38 KB) Pobierz

Zdziwieni, że "Jarosław wolał spotkać się z bratem"

DZIENNIKARZ "KOMMIERSANT" O SAMOTNOŚCI J. KACZYŃSKIEGO

Zdziwieni, że "Jarosław wolał spotkać się z bratem"

Jarosław Kaczyński nad trumną brata

PAP

 

"Kommiersant" w relacji z pobytu Jarosława Kaczyńskiego na miejscu katastrofy, w której zginął jego brat, dziwi się, że były premier nie chciał widzieć się tam z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem. Według dziennika, chęć spotkania się tylko z bratem to dowód na to, że to, co były premier "miał do nich (Tuska i Putina) za życia brata, nie odeszło po jego śmierci".

 

- Jestem z niego dumny. Bądźmy wszyscy. Był tam mężem stanu. My byliśmy jak dzieci - odpowiada Joachim Brudziński.

 

- Dziwne - zauważa w całokolumnowym reportażu z miejsca tragedii jeden z najbardziej znanych rosyjskich dziennikarzy Andriej Kolesnikow. Co go tak dziwi? Że brat bliźniak Lecha Kczyńskiego "powinien przyjechać w tej samej kawalkadzie, co polski premier a okazało się, że jechał oddzielnie". - Kaczyńscy mieli trudne stosunki zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i Władimirem Putinem. Relacje te - jak się okazało - nie zeszły w tym dniu na drugi plan. Wprost przeciwnie - moim zdaniem wyszły na pierwszy - ocenia Kolesnikow.



Co miał zrobić?

Dziennikarz podkreśla, że Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. - Gdy Tusk i Putin skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na miejsce katastrofy, że poczekają na niego - był wtedy pół godziny jazdy od Smoleńska - ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym, który jedzie razem z nim - relacjonuje Kolesnikow. Dalej zauważa, że "oczywiście miał do tego prawo".

Tyle, że w kolejnym akapicie znów dziwi się zachowaniu Jarosława Kaczyńskiego. Bo przecież nie podszedł do namiotu (Kolesnikow: "choć wiedział, że czekają"), w którym Putin i Tusk konferowali z członkami komisji powołanej do zbadania okoliczności katastrofy. Bo "od razu podjechał do przejścia w betonowym ogrodzeniu". - To, co miał do nich za życia brata, nie odeszło po jego śmierci. Nie chciał spotkać się ani z jednym, ani z drugim. Chciał spotkać się z bratem" - pisze Kolesnikow.

"Był tam mężem stanu. My byliśmy jak dzieci"

- Ktoś, kto sobie nie uświadamia - bo uświadomić sobie nie jest w stanie - jaka tragedia, w wymiarze ludzkim, dotknęła Jarosława Kaczyńskiego, ale też ktoś, kto miał zaszczyt być u jego boku, zobaczył tam męża stanu.

 

Wiem jedno... Mam wiele powodów, by być wdzięcznym Jarosławowi Kaczyńskiemu. Najbardziej będę mu wdzięczny jednak za to jak reprezentował majestat Rzeczpospolitej właśnie tam na miejscu. To był mąż stanu - to już inna relacja. Joachima Brudzińskiego. Górala, który przyznaje, że "do soboty uważał za człowieka twardego, który w takich sytuacjach powinien sobie emocjonalnie poradzić".

Brudziński był z Jarosławem Kaczyńskim, gdy ten identyfikował ciało brata. - Mamy prawo być dumni, że mieliśmy takiego prezydenta, jakim był Lech Kaczyński i możemy być dumni z jego brata. Ja jestem dumny. Bo my byliśmy tam jak małe dzieci - mówi wzruszony.

A co do spotkań z Rosjanami, poseł PiS wspomina bladego lekarza, który trzęsącą się ręką podawał Jarosławowi Kaczyńskiemu protokół z identyfikacji zwłok. I wzruszone proste kobiety, które czekały na nich w hotelu. - Tym, których tam spotkaliśmy jestem bardzo wdzięczny - kończy.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin