Część 3.txt

(83 KB) Pobierz
Podróż do Wiednia (1665)
[SPOTKANIE Z LUDMI CESARZA NA GRANICY ZIEM MUZUŁMAŃSKICH]
Podšżajšc w kierunku zachodnim, dotarlimy aż do Wiednia i Pragi, do Istrenii i do Londżat1. Sš to kraje austriackie, niemieckie2. Poczšwszy od tego miejsca giaurzy węgierscy nie mogš już do ziem austriackich wkraczać zbrojnie, a tylko podróżujš tam pieszo lub też na wozach. Jeli jednak cesarz, w stanie wojny z królem jakim będšc, Węgrów na pomoc przywoła, wówczas wszyscy Węgrzy z broniš przybywajš, ale od Niemców na osobnoci się trzymajš, a krom dowódców z grona wojska węgierskiego majš oni wtedy jeszcze wodzów niemieckich. Między Niemcami bowiem a Węgrami nigdy nie było dobrego współżycia, jedni do drugich nie potrafiš żywić wiary i zaufania, za Madziarzy oraz poddani Zrinyich i Bat-thyanich, poddawszy się sułtanowi Sulejmanowi, nieraz pomagali Osmanom ujarzmiać ziemie i kraje austriackie. Te dwa narody giaurskie tak sobie niechętne sš z powodu tego, że Węgrzy sš wyznania luterańskiego, Austriacy za to papici i nie ma mowy o tym, by się pogodzili, bo przecież, jak przysłowie powiada: "Dwie przeciwnoci nie stworzš jednoci".
Z drugiej strony nie sposób też, by Austriak - czy to z broniš, czy bez broni - mógł pójć stšd do Ostrzyhomia lub do Szekes-fehervaru 3. Kraj ten należy wprawdzie do Austrii, ale Niemcy się tam nie zapuszczajš ze strachu przed Węgrami i jeżdżš tam tędy i owędy wtedy tylko, gdy sš w wielkiej kupie.
Dwa narody te rozmawiajš ze sobš tylko językiem miecza, a przecież jedni drugich nie opuszczajš, bowiem "giaurzy to
127
jedno plemię". Tylko że państwo autriackie jest potężne, a państwo Węgrów - od kiedy za sułtana Sulejmana stracili oni koronę oraz zamek Ostrzyhom i trzysta innych zamków - jest słabe. Austriacy napadli potem na Węgrów i uczynili ich swoimi poddanymi, ale właciwie to Austriacy w porównaniu z Węgrami sš niby Żydzi jacy: animuszu nie ma w nich zgoła żadnego i do walki na szable ani do jazdy na koniu się nie nadajš. Muszkie-terzy austriaccy jednak dobrze ze strzelb swoich strzelajš (majš oni przytroczony do boku rapier, a kiedy strzelajš, to opierajš muszkiety na drewnianych widełkach i tak dajš ognia, z ręki za - jak to Osmanowie czyniš - nie strzelajš). Kiedy za dajš ognia, to zawsze mrużš oczy. Majš duże czarne kapelusze, buty z długimi czubami i na wysokich obcasach, a czy to zima, czy lato, to nie ma mowy, by który z nich zdjšł z ršk rękawice.
Co się za Madziarów tyczy, to choć państwo ich jest słabe, stół jednak zawsze suto zastawiony majš, a gociom wielce sš radzi. Lud to rolniczy, który swš ziemię obsiewa i plony z niej potem zbiera. Jest to zaiste dzielny lud: do każdego kraju, niby ci Tatarzy, na swych ršczych koniach wpadnš, za obwieszeni sš pięcioma albo i dziesięcioma strzelbami, a do tego jeszcze u pasa szable noszš. Niczym się też oni od żołnierzy naszych z pogranicza nie różniš, bo tak samo jak oni się ubierajš i tak samo na kohejlanach pięknie jeżdżš, dobrze się karmiš i człeka przyjezdnego ugoszczš. Jeńców swoich nie męczš, tak jak to Austriacy czyniš, a szablš władajš równie sprawnie co Osmanowie.
Słowem, jedni i drudzy to giaurzy, bezbożniki, ale Węgrzy to giaurzy najpoczciwsi na wiecie, a czyci: nie myjš oni rano twarzy swoich urynš, jak to Austriacy czyniš, lecz podobnie jak Osmanowie - wodš co dzień rano swoje oblicza obmywajš.
Ale doć o tym! Wracajmy do rzeczy!
Od zamku Óvar 4 żaden jedziec madziarski nie mie zapucić się w głšb kraju na zachód, od zamku tego bowiem zaczynajš się prowincje austriackie, a posiadłoci węgierskie tutaj się kończš.
W tej to miejscowoci do paszy naszego i posła przybył bas-tard poległego w bitwie nad Rabš obmierzłego Zrinyfego 5, któ-
128
ry też z paszš się spotkawszy o wyniesienie jego na ojcowski tron ksišżęcy prosił. Opodal obozu wojska muzułmańskiego rozłożyło się około trzech tysięcy żołnierzy madziarskich, którzy tam bez broni żadnej byli przyszli.*
Potem od cesarza sławnego przyjechał dragoman najwyższy Michał 6 oraz naczelny komisarz.
- Jego cesarska moć wita cię, mój sułtanie! Jutro więta niedziela nasza, tedy powiedział cesarz, abycie z Ałłaha Najwyższego pomocš włanie jutro uroczysty wjazd do miasta odbyć raczyli. Jego cesarska moć raczył także powiedzieć, by podwody z rzeczami wszystkimi, jakie macie, przodem przed wami ruszyły! - owiadczyli owi posłannicy.
- Niech mi tu nikt rzeczami moimi się nie rozporzšdza. Na tych podwodach podarki od naszego padyszacha się znajdujš i nam pod opiekę oddane zostały, tedy owe podwody z nami pojadš! - zareplikował z miejsca pasza.
O KŁÓTNI PASZY-POSŁA Z DRAGOMANEM I NACZELNYM KOMISARZEM
- Mówilimy, by rzeczy wasze przodem jechały tylko dla tej przyczyny, iż kwatera wasza poza obrębem zamku leży i gdyby rzeczy przodem powieziono, wówczas wam, nasz sułtanie, przez ciasne uliczki w zamku łacniej byłoby się przedzierać - powiedzieli giaurzy.
- W takim razie podwody i wielbłšdy niech jadš osobno, karawana mułów za wszystka niech przy mnie kroczy - odpowiedział pasza.
- Jego cesarska moć raczył w majestacie swym powiedzieć tak... - zaczšł mówić komisarz, ale na to pasza w te słowa się ozwał:
- Wałłahil Jeli raz jeszcze z ust twoich usłyszę słowa: "cesarz w majestacie swoim tak powiedzieć raczył", to cię rękojeciš kindżału swojego na mierć zatłukę, ty przeklęty bezbożniku! Majestat jest tylko jeden - Ałłahowy. Nawet nasz pady-szach - pan Mekki i Medyny - nie używa słowa "majestat", a ty mi co drugie słowo o majestacie prawisz!7
129
Giaur oniemiał zupełnie i w zadziwieniu takim trwał, aż dra-goman Michał przemówił:
- Sułtanie mój! - ozwał się. - Cesarz le wam mnóstwo pozdrowień i życzy sobie, bycie przy wjedzie uroczystym do naszego zamku choršgwi, proporców i sztandarów swoich nie rozwijali oraz drzewców od choršgwi wysoko nie podnosili, lecz by je ludzie na ramionach wsparte nieli, bo brama zamku jest niska. Także, abycie muzykantom swoim grać nie przykazywali, bo cesarska kapela przed wami idšc grać będzie, a nasi ksišżęta i synowie ministrów naszych też przodem przed wami majš kroczyć, a za wami, paszo, paziowie cesarscy postępować będš. Raczył też cesarz powiedzieć, aby rycerstwo jego całe oraz hrabiowie, kapitanowie, wojsko i panowie wszyscy też przodem przed wami, paszo, jechali.
Pasza aż purpurowy się zrobił słyszšc te słowa.
- Tocie po to nas, wy giaury jedne, przez cały tydzień w tym miecie trzymali? Czeć nam okazać czy ubliżyć chcecie, że proponujecie nam rzeczy tak niestosowne? - zapytał.
- Ale broń Boże, broń Boże, mówilimy tak nie po to, aby was upokorzyć, nasz sułtanie! Przecież my ze wszystkimi waszymi braćmi-paszami, jacy do nas w poselstwach zjeżdżajš, włanie tak rozmawiamy. Takie to już u nas prawo i zwyczaj! -odrzekli giaurzy.
- Owo wasze "prawo"- powiedział wówczas pasza fortunny-to bezprawie giaurów, co bez religii s żyjš, w błędach pogršżeni! Ale ja - perswadował pasza fortunny -jam jest wezyr padyszacha muzułmańskiego, bejlerbej rumelijski i prawo moje stare, na islamie ugruntowane! Za reguły ceremoniału naszego sš takie, że mam od padyszacha nadanš mi domenę monarszš, która mi dwanaciekroć po sto tysięcy akcza intraty przynosi - obojętnie, czy urzšd swój piastuję, czy nie, że sprawy rozsšdzam, a przestępców na mierć posyłam, wieszam i cinam, że gdy parady odbywam, to mi kapela gra taka, iż ile jest instrumentów, to po siedmiu ludzi na jednakowych muzykuje, że w orszaku moim ani jednego obcego człeka nie cierpię, bo gdyby się wliznšł jaki, to go zabić rozkażę! Jestem posłem padyszacha Mekki i Medyny, Jerozolimy więtej, Bagdadu, Damaszku i Aleppo -
130
Sułtan  Sulejman  Wspaniały  i  Chajreddin  Barbarossa
czemuż bym tedy choršgwi Wysłannika Ałłahowego miał nie rozwinšć, czemu mi moja kapela ma nie grać, czemu do swojego orszaku giaurów miałbym dopucić i w ten sposób ordynek agów wszystkich moich zburzyć, czemu mam przyzwolić, by w moim orszaku giaurzy na swoich tršbach, na bębnach, na cymbałach przygrywali? O, teraz tom już przejrzał wasze zamysły i plany! Nie pojadę ja do króla waszego w ten sposób, jakecie mi doradzali, i praw osmańskich ja nie podepczę. Jeżeli mię za do innych posłów przyrównujecie, to przyjeżdżali tu jacy paszowie z Ka-nizsy ° albo z Temesvaru, którzy swojš chciwociš hańbę na dynastię Osmana cišgali, którzy z ręki cesarza pili napój zakazany - wino. Ale ja bogactw i pieniędzy ani wina nieszczęsnego
131
nie pożšdam, ja jeno o dobre imię padyszacha dbam i o sławę Mahometa stoję! Jeżeli więc, jak nasze ustawy przykazujš, każdemu z pięciuset szećdziesięciu ludzi moich po jednej okka chleba i po okka mięsa, za pięciuset koniom 10 moim po miarce obroku dacie i resztę tego, czego nam do jadła potrzeba, dostarczycie, tedy zgoda będzie. Gdybycie za na ustawy nasze nie zważali i nas le potraktowali, to ja w tej miejscowoci nawet przez dziesięć lat siedzieć będę ze wszystkš służbš mojš, sokiem z daktyli wyciskanym i syropem cukrowym jš karmišc oraz wszystkš jš w brokaty, jedwabie, altembasy strojšc, a gdy wielkiemu wezyrowi dokładnie opiszę, jak wy mojemu honorowi uchybiacie, wtedy waszego posła w Islambole mniej niż za psa mieć będš i zgoła żadnego mu poszanowania, czci ani poważania nie-okażš! Wtedy będzie on w karczmach na Galacie jadał plugastwo różne: kraby, raki, krewetki, małże, ostrygi i limaki, wszelakie mięczaki, żółwie i omiornice!
Po tych za słowach dodał pasza zaraz:
- Wołajcie mi tu prędko sekretarza dywanu mojego, aby wezyrowi wielkiemu znać dał, jak my się tu mamy, i żeby tam wojska całego i żołnierza tatarskiego nie rozpuszczano!
Gdy pasza kanclerzowi swojemu takš relację pisać rozkazał, wnet dragoman i komisarz od zmysłów odchodzšc paszy do nóg przypadli, a tak mówili:
- Zmiłujże się, nasz sułtanie, łaskę tę uczyń, aby relacji nie pisał, a my pójdziemy i raz jeszcze z cesarzem naradzimy się.
- Ach, wy p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin