wakacyjna przygoda cz. 11.pdf
(
96 KB
)
Pobierz
WAKACYJNA PRZYGODA
WAKACYJNA
PRZYGODA
CZ. 11
Autor: aga334 i asiunia1234
Edward:
Szybciej, szybciej!! Nie mogłem już wytrzymać tego napięcia. Ona jest tam w
środku, a ja siedzę tu i patrzę jak policja nieudolnie próbuje się dostać do środka.
Muszę coś natychmiast zrobić. Każda chwila jest na wagę złota.
Myśl
Edwardzie, myśl
. Wiedziałem już co powinienem zrobić. Takie domki jak ten
mają zazwyczaj tylne wyjście bądź wejście jak kto woli. Muszę je znaleźć,
obezwładnić Jamesa, i wyciągnąć Bellę. Wspaniałomyślnie go nie zabiję.
Pogruchotam mu wszystkie kości, podduszę i urwę … Hmmm… tylko jak by tu
się wymknąć, żeby Alice się nie zorientowała…
-Hej, Alice!- zagadnąłem
-Co się stało Edwardzie? – odwróciła głowę w moją stronę
-Jest mi trochę słabo z emocji , mogłabyś załatwić mi trochę wody- Dziewczyna
zmierzyła mnie wzrokiem. Już myślałam, że mnie przejrzała, ale nie
skomentowała mojego zachowania. Bez słowa wyskoczyła z samochodu i
pobiegła w stronę najbliższego policjanta. Teraz miałem swoją szansę.
Wyskoczyłem z samochodu i wskoczyłem w gąszcz drzew. Od „chatki” dzieliło
mnie zaledwie 400m i dotarcie do niej zajęło mi około 5 min, ale miałem
wrażenie, że minęła cała wieczność. Było już ciemno, więc przywarłem całym
ciałem do wilgotnej ściany i zacząłem na oślep szukać drzwi. Ostry zapach
drewna drażnił mój nos, w palce wbijały mi się drzazgi, ale nie dbałem o to. W
tej chwili liczyła się tylko Bella. Tak bardzo chciałem ją zobaczyć, upewnić się,
że żyje i przytulić. Nie wiem jak długo obmacywałem te obrzydliwe, śmierdzące
i gnijące ściany. Czas dłużył mi się jak nigdy w życiu. W końcu trafiłem na coś,
co wydawało mi się prowizoryczną klamką. Alice chyba zorientowała się, że
zniknąłem, bo usłyszałem jak mnie wołają. O to również nie dbałem. Miałem
tylko nadzieję, że znajdę Bellę zanim oni znajdą mnie. Przez dłuższą chwilę
szarpałem się z klamką. Zaczęło padać. Byłem bardziej zdenerwowany niż
kiedykolwiek. Kiedy drzwi w końcu ustąpiły wpadłem do środka cały mokry a
scena, którą zobaczyłem na zawsze zostanie w mojej pamięci.
Bella:
Leżałam obolała i zmęczona na podłodze. Nie wiem co się ze mną działo po tym
jak usłyszałam ten przerażający huk. Jedyne co pamiętam to dźwięk policyjnych
syren, ucieczkę trzask drzwi a później to. Najpierw myślałam, że to ja zostałam
ranna. Nie zdziwiło mnie nawet, że nic nie poczułam. Nie było części ciała, która
mogłaby boleć mnie jeszcze bardziej. Później podniosłam wzrok i zobaczyłam te
oczy. Nieznośnie pięknie, przepełnione bólem miodowe oczy.
Edward:
James wymierzający pistoletem w dwie idące przed nim dziewczyny. Jedną z
nich była Bella. Od razu ją rozpoznałem, pomimo powiększającego się brzucha i
dość mizernego wyglądu. Była blada i poobijana. Wyglądała strasznie.
Nagle wystrzał. Obie upadły. Osłupiałem. Byłem przerażony. Na podłodze w
zastraszającym tempie powiększała się plama krwi. Nie byłem w stanie
stwierdzić, która z nich krwawi. Niespodziewanie nasze oczy się spotkały. To
była niesamowita chwila. Miesiące oczekiwań. Poszukiwań. Wszystko nagle
nabrało sensu.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Do środka wpadł tabun policji. Wszystko
działo się tak niesamowicie szybko. Ci wszyscy ludzie dookoła mnie, leżąca na
ziemi Bella, wystrzały pistoletów, krzyki i nagle cisza. Nieznośna cisza.
Wyglądało to mniej więcej tak: Alice poszła zaraz za mną, a za nią cała reszta.
Otoczyli dom. James jak tylko się zorientował co się szykuje, próbował zatrzeć
wszelkie dowody, zabijając świadków. Nie spudłował. Ruda dostała w środek
brzucha. Nie wiem czy żyje, ale nie wygląda to dobrze. Bella zemdlała, ale zaraz
odzyskała przytomność. Wtedy dopadła mnie Alice. Zaczęła się na mnie drzeć,
że niby jestem nieodpowiedzialnym, głupim kretynem nie zważającym na dobro
innych i kierującym się wyłącznie czymś tam. Dorzuciła jeszcze kilka epitetów,
których niestety nie dosłyszałem. Zagłuszył je stukot butów. Tabuny glin zwaliły
się do domku. Nie pomyślałbym, że zmieści się tu tylu ludzi. James łapiąc się
ostatniej deski ratunku strzelał, gdzie popadnie. Dwie osoby dostały kulkę. Jeden
typ w głowę. Wątpię, żeby to przeżył, a drugi w nogę. Praktycznie natychmiast w
odpowiedzi dziesiątki pocisków przedziurawiły ciało Jamesa. No cóż. Ci z
oddziałów specjalnych się nie pieprzą. Najważniejsze jest ich własne
bezpieczeństwo. Cóż mogę powiedzieć. Widok był nieziemski. Oczywiście
poczułem lekkie ukłucie żalu, że nie mogłem mu połamać kończyn, obciąć
przyrodzenia i kikuta zamoczyć w soli. Albo chociaż złamać mu nosa.
Cokolwiek. Chciałem, żeby cierpiał, a oni po prostu go zastrzelili. Tak o.
Przecież to nie mogło się tak skończyć. To nie jest sprawiedliwe ! Ale niestety
musiałem się z tym pogodzić. Moje rozmyślenia i żal trwały krótką chwilę, bo
prawie natychmiast znalazłem się przy boku Belli, głaszcząc ją i mówiąc że
wszystko będzie dobrze, chociaż sam w to nie wierzyłem. Nie wiedziałem jak
bardzo jest ranna i czy przeżyje transport do szpitala. Mimo wszystko cieszyłem
się, że znów jesteśmy blisko siebie. Nagle ktoś z pogotowia odciągnął mnie od
niej. Wzięli ją na nosze, podłączyli do jakiejś maszynki i zabrali. Chciałem za
nimi biec, ale poczułem ukłucie w nodze. Zauważyłem że krwawię. Musiałem
oberwać w czasie tej strzelaniny. Chwile później podbiegli do mnie faceci w
białych fartuszkach i zaczęli wypytywać o wszystko, jednocześnie opatrując
moją ranę. Chciałem, żeby się odwalili.
-Uspokój się Edwardzie- powiedział Emmett znajdując się nagle obok mnie.
-Ale ja jestem całkowicie spokojny- odpowiedziałem.
-Jesteś ranny i przeżyłeś szok. Powinieneś odpocząć- dodała Alice
Jaki szok. Nie wiedziałem o co im chodziło. I nagle do mnie dotarło. W chwili
kiedy zobaczyłem jak pakują Jamesa, Rudą i tego glinę do torby na zwłoki.
Wszędzie było pełno krwi. Na ścianach, podłodze meblach i suficie. Ja sam
byłem cały we krwi. Podsumowując na moich oczach właśnie zamordowano 3
osoby. Powinienem być w szoku. Nie jestem. Nie obchodzi mnie to. Jak nic w
ciągu ostatnich miesięcy.
-Co z nią? – pytam.
-Jeszcze nie wiemy. Zabrało ją pogotowie- Odpowiada Alice doskonale wiedząc
o kogo mi chodzi.
Bella:
To była najlepsza chwila mojego życia. W każdym razie lepsza od każdej
spędzonej w towarzystwie tego obleśnego Jamesa. Wiedziałam, że mnie znajdą.
W każdym razie miałam taką nadzieję. Teraz, kiedy już odzyskałam przytomność
i jestem w stanie w miarę trzeźwo myśleć wiem jak bardzo mi go brakowało. To
znaczy Edwarda. Dużo czasu minęło od naszego spotkania. Ale takiego
spotkania „normalnego”. Zauważyliście? Jak się ostatnio widuję z Edwardem,
zawsze są jakieś problemy. Zawsze uda się komuś nas rozdzielić. Albo ktoś mnie
porywa, potem uprowadzają ze szpitala, a kolejno zamykają w klatce i
doprowadzają do.. ciąży. Trudno było mi wymówić to słowo. Lekarze właśnie
poinformowali mnie, że poroniłam. Nie wiem co mam o tym myśleć. To mnie
przeraża. Ale z drugiej strony to było jego dziecko. Tego paskudnego, chorego
zboka. Ale także i moje, ono było we mnie przez te kilka miesięcy. Nie wiem czy
sobie z tym poradzę. Ta strata cholernie boli. Jak ja spojrzę moim siostrom w
twarz? Jak chłopakom? Nie wiem co oni o tym myślą, co czują. Będę musiała im
to wszystko wytłumaczyć, ale to będzie bardzo trudne. Nie wiem czy dam radę.
Jestem za słaba na powrót do tego co było. Może nie będę musiała tego mówić,
może zrozumieją? Tak dawno ich nie widziałam. Strasznie mi ich brakuję.
Zaczynam płakać. Nawet nie dlatego, że jest mi przykro. To te emocje i stres i
może przeżycia ostatniego czasu się uzewnętrzniają. Do tego On zabił Wiktorię.
Jedyną osobę, która mnie wspierała w tamtym okresie. Pamiętam tą scenę
strzału. Widziałam jak upadła koło mnie. Moment dezorientacji. Nie wiedziałam
skąd leci strzał. Jak się zachować. Uciekać czy się położyć. Upadłam razem z
Victorią, a w zasadzie z jej ciałem. Widziałam krew, pełno krwi. Tak bardzo nie
lubiłam tego zapachu. Zdałam sobie sprawę, że ta krew nie była moja.. A potem
ona .. ona powiedziała do mnie coś czego nie byłam w stanie zrozumieć, a jej
oczy już za zawsze utraciły blask. Tera już naprawdę się rozkleiłam. Ryczałam
jak nienormalna. Chyba podali mi coś na uspokojenie bo naprawdę chce mi się
spać. I jest mi tak dobrze. Mam tylko nadzieję, że obudzę się w jakimś
przytulnym spokojnym miejscu u boku Edwarda. Z taką myślą zasnęłam, bo już
nie miałam sił walczyć ze zmęczeniem.
***
- Straciła dziecko, będziecie musieli Państwo skontaktować Bellę z terapeutą.
Wiele przeszła i może sama sobie nie poradzić.
- Dziękujemy bardzo – usłyszałam głos Alice. A tak w ogóle to podsłuchuję tę
rozmowę. Nie wiedzą, że słucha ich ktoś trzeci. Pewnie myślą, że jeszcze śpię.
Ale nie obchodzi mnie to. Dzisiejszej nocy miałam koszmar i bardzo go
przeżywam. Śniło mi się dziecko, niemowlę.
Sen
Znajduję się w jakimś lesie. Nie wiem gdzie to jest. Nigdy tu nie byłam. Ale
widzę jakieś światło, staram się iść w jego stronę, ale nie mogę. Czuję się
ciężka, spoglądam w dół i widzę Mój wielki brzuch. Tak, pamiętam, że jestem w
ciąży i noszę pierworodnego Jamesa. Nagle upadam, tak bardzo mnie wszystko
boli. Podnoszę wzrok i widzę postać. Nie wiem kto to. Nie widzę. Martwię się o
dziecko. Czy osoba, która stoi nade mną nie chce zrobić mi dziecku krzywdy?
Nie mam nawet jak się obronić. Staram się jakoś podnieść, nadal wszystko mnie
boli.
- Nie podnoś się – powiedział ktoś cicho.
- Nie wiem co się dzieję... – odpowiedziałam nieznajomemu.
- Zaraz zobaczysz... – i odsunął się ode mnie kilka kroków w tył. Co on do jasnej
cholery robi? Szukał czegoś w kieszeni. Po chwili wyciągnął rękę. Trzymał coś w
niej. O nie... pistolet. Teraz czułam się tak jakby ktoś włączył zwolnione tempo.
Kula, którą wystrzelił „ten ktoś” leciała prosto we mnie, a dokładniej kierowała
się w Mój brzuch, w moje dziecko. Nie mogę na to pozwolić. Starałam się
ruszać, ale jak to w śnie nie mogłam nic zrobić. Po chwili leżałam w kałuży krwi.
Podeszła do mnie osoba, która strzeliła.
Plik z chomika:
aga334
Inne pliki z tego folderu:
Wakacyjna Przygoda 13.doc
(40 KB)
Wakacyjna Przygoda cz. 12.doc
(43 KB)
WAKACYJNA PRZYGODA cz. 11.doc
(49 KB)
wakacyjna przygoda cz. 11.pdf
(96 KB)
Wakacyjna Przygoda 1-10.pdf
(305 KB)
Inne foldery tego chomika:
Dawno i nie prawda
KwN-Powrót z Włoch - Inna wersja [Z]
SEN
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin