Homeopatia i Benedykt XVI.pdf

(119 KB) Pobierz
Homeopatia i Benedykt XVI
Zagwozdka
Przeglądając ksiąŜkę Petera Seewalda pt. Benedykt XVI - portret z bliska - taką biografię osnutą na
kanwie spotkań Seewalda z kard. Ratzingerem w trakcie robienia z nim znanych wywiadów-rzek -
natrafiłem na fragment, który zapewne stanowić moŜe nie lada ambaras dla niektórych co bardziej
fanatycznych wrogów homeopatii. Seewald pisze na s. 39:
W porównaniu z innymi kardynałami, ten człowiek z Marktl sprawia nadal wraŜenie młodego i
dynamicznego. Prawie zawadiackiego, burszowskiego. Podczas naszych rozmów często miałem wraŜenie,
Ŝe siedzę naprzeciwko kogoś, kto wydaje się zachowywać wigor młodych lat - zarówno w myśleniu, jak
równieŜ w gestach. Niekiedy w trakcie wywiadu kładł nogę na oparcie stołka, jak student. A gdy
stawiałem na stół buteleczk ę z homeopatycznymi kroplami na gardło , poniewaŜ z powodu długiego
mówienia jego głos stawał się lekko szorstki, pełen podekscytowania, jakby był świeŜo upieczonym
pierwszoklasistą, aplikował sobie to ohydne lekarstwo .
Spodziewam się, Ŝe ten fragment to dla niektórych moich kolegów pigułka równie gorzka jak dla innych
kolegów informacja, Ŝe papieŜ Benedykt ocenia pozytywnie Vaticanum II. Gdybym był bardziej złośliwy,
proponowałbym po prostu połączyć siły: PapieŜ nie wyzwolił się wciąŜ z “błędów Soboru” właśnie
dlatego, Ŝe zaŜywa leki homeopatyczne - nie tylko paskudne, ale “diabelskie”. I tak juŜ byśmy wiedzieli,
co i jak…
No ale tak nie powiem. Choć - po długich namysłach i konsultacjach, takŜe z egzorcystami - nie
podzielam fundamentalnych zastrzeŜeń wobec homeopatii jako takiej, szanuję ostroŜność tych, którzy
wołają po prostu “uwaga!” Mają rację o tyle, Ŝe ta nie do końca rozpoznana metoda leczenia i nie jest
cudownym panaceum, i zostawia wciąŜ tyle wolnego miejsca na interpretację, iŜ moŜna je wypełnić nie
tylko nieporadnymi wyjaśnieniami, ale i ezoterycznymi banialukami, a nawet diabelskimi
podpowiedziami. To samo jeśli chodzi o atmosferę ezoteryczną, którą wokół homeopatii mogą tworzyć
same koncerny zainteresowane w zrobieniu zamieszania wokół swych produktów. Z tym, Ŝe - moim
zdaniem - to nie homeopatia jest temu winna, a satanistyczne dekokty moŜna uczynić choćby z mąki,
wody i soli (lecz mąka, woda i sól nie są temu winne).
Dlatego nie wyśmiewam się z antyhomeopatycznej krucjaty, ani nie chcę nic ujmować czci jej
wojownikom - mają swoją rację, którą uznaję (jak wyŜej). Ale jeśli chodzi o tworzenie z tego problemu
nr 1 i pisanie traktatów na temat fundamentalnego satanizmu tych leków (na zasadzie: co się nie mieści w
kategoriach scjentystycznego racjonalizmu, tego po prostu nie ma, ergo od złego pochodzi) - to moŜe
jednak zbastujcie, koledzy? Są przecieŜ waŜniejsze sprawy niŜ namawianie ludzi do wyrzucania kropli do
nosa.
Ze strony: http://www.christianitas.pl/pawelmilcarek/, http://milcarek.blogspot.com/
Komentarze (do ść ambitne) internautów do artykułu
1. Szanowny Panie, nie wykluczam, Ŝe kard. Ratzinger zaŜył właśnie lek homeopatyczny, bo pewnie
Peter Seewald nie wpadł na pomysł, Ŝe jest coś innego do dyspozycji. W Niemczech na lekkie
schorzenia podaje się właściwie tylko środki homeopatyczne; w aptekach stanowią ok. połowy
stricte medycznego asortymentu. Ale to zdanie z ksiąŜki jest chyba pomyłką tłumacza. W
oryginalnym wydaniu niemieckim (Peter Seewald / Benedikt XVI. Ein Porträt aus der Nähe /
Ullstein Verlag, Berlin 2005) na stronie 19 jest mowa o “die gleichmildernden Tropfen”, czyli
«kroplach łagodzących podraŜnienie», a nie o “gleichmindernden” czyli dosłownie
«zaprowadzających równowagę», które to dość dziwne słowotwórczo wyraŜenie uŜywa się
czasami zamiast słowa “homöopatisch” w ramach tendencji do eliminowania z języka obcych
naleciałości na rzecz rdzeni czysto germańskich. Pozdrawiam.
PS. Czy moŜe Pan ujawnić, jaki to egzorcysta przyczynił się do takiej Pana opinii? Wywodu z 3.
akapitu właściwie nie rozumiem. Co to znaczy, Ŝe metoda leczenia ma mieć jakąś “interpretację”?
3978068.001.png
O jakie i czyje “ezoteryczne banialuki” chodzi? Mam wraŜenie, Ŝe usiłuje Pan na siłę pisać w
sposób wywaŜony i umiarkowany, tylko po co, skoro traci na tym rzeczowość. Natomiast
zgadzam się ze stwierdzeniem o mące, wodzie i soli, z tym Ŝe w tym przypadku ilość składników
jest trzy razy mniejsza…
Odpowied ź PM: Gdy co ś “działa”, ale nie wiemy “dlaczego”, mamy do czynienia z metod ą , która
nie ma teoretycznego wyja ś nienia. Wtedy wła ś nie ludzie niem ą drzy lub ź li mog ą wciska ć
u Ŝ ytkownikom ezoteryczne banialuki ( Ŝ e np. działa tu boska pneuma uwalniana przez czariownika
itp.). Na tym polega moim zdaniem jedyne realne zagro Ŝ enie wi ąŜą ce si ę z leczeniem
homeopatycznym. Poza tym brak wyjasnie ń teoretycznych powoduje, Ŝ e metod ę aplikuje si ę
jedynie na zasadzie do ś wiadczenia, a nie wiedzy. Ale tak zaczynała wi ę kszo ść metod własciwych
dyscyplinom praktycznym: najpierw jest odkrycie działania, potem gromadzenie do ś wiadcze ń ,
potem pierwsze nieporadne wyja ś nienia teoretyczne, a na ko ń cu wyja ś nienia bardziej adekwatne.
Prawie zawsze jest okres, w którym z czego ś korzystamy, mimo Ŝ e nie znamy wytłumaczenia.
Komentarz autor PF — 1 sierpie ń 2006 @ 3:23 pm
2. Claviculusie, jest tylko pytanie - jak długo moŜna czekać na JAKIKOLWIEK dowód ?
Nie biorę udziału w antyhomeopatycznej krucjacie, ale jako “znajomy lekarz” byłem kiedyś
poproszony przez sąsiadki mojej mamy o opinię na temat homeopatii - zrobiłem to w formie
krótkiego tekstu, przypominającego podstawy wiedzy na ten temat. Pozwolę sobie go sobie
wkleić:
“KRÓTKO O HOMEOPATII
Nazwa „homeopatia” pochodzi od greckich słów homoios – podobny i pathos – cierpienie, co ma
związek z główną zasadą homeopatii – „podobne leczyć podobnym” (”similla similibus curantur”)
i pozostaje w opozycji do zasady „przeciwne leczyć przeciwnym” („contraria contraris curantur”),
będącej podstawą klasycznego leczenia tzw. allopatycznego.
Twórcą homeopatii był Niemiec Samuel Hahnemann (1775-1843).
Homeopaci twierdzą, Ŝe ich leki powodują powstanie obrazu klinicznego choroby podobnego do
wywołanego przez daną chorobę i mają za zadanie pobudzić organizm pacjenta do walki,
samoobrony, samoregulacji. Lek homeopatyczny ma być swoistym „nośnikiem informacji”.
Środki homeopatyczne przygotowywane są jako rozcierki rozmaitych substancji martwych (np.
minerały, metale) i Ŝywych (np. części roślin, zwierząt) albo jako nalewki. Wyjściowa nalewka
jest rozcieńczana, wyjściowa rozcierka jest wykorzystywana do uzyskania pochodnych, mniej
stęŜonych rozcierek. W oznaczeniach leków homeopatycznych stosowane są litery – wskazujące
na stopień rozcieńczenia (litera D oznacza rozcieńczenie 1:10, litera C lub CH – 1:100), oraz
liczby – wskazujące na to ile razy proces rozcieńczania był przeprowadzany. I tak na przykład
D12 oznacza dwunastokrotnie przeprowadzone rozcieńczenie 1:10, CH30 – trzydziestokrotne
rozcieńczenie 1:100. NaleŜy zwrócić uwagę na to, Ŝe tak wysokie rozcieńczenia prowadza do
sytuacji, w której w homeopatycznym „leku” nie ma w ogóle substancji leczniczej – np. w
popularnym preparacie „Oscillococcinum” stosowane jest rozcieńczenie CH200 podstawowej
substancji (ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki), co oznacza, Ŝe prawdopodobieństwo
trafienia na choćby jedną molekułę pochodzącą od kaczki wynosi 1:10 do potęgi 400 (jedynka i
czterysta zer). Homeopaci twierdzą, Ŝe nie jest to istotne, preparat nie musi zawierać Ŝadnej
cząsteczki substancji leczniczej a najwaŜniejszy jest sposób rozcieńczania - wytrząsanie.
Wytrząsanie, czyli tzw. potencjalizacja pomaga ich zdaniem wydobyć “niematerialną naturę
substancji” posiadającą “energię witalną”.
Homeopaci nie znają Ŝadnego mechanizmu działania swoich „leków” – zwykle uŜywają kilku
ogólnikowych zdań zacytowanych powyŜej. Nauka nie zna oddziaływań mogących przekazywać
informację oraz pobudzać organizm w opisany tu sposób, pod względem chemicznym i fizycznym
kolejne rozcieńczenia „leku” nie róŜnią się od wody.
Głównym argumentem homeopatów jest skuteczność działania ich leków. Oceniając skuteczność
jakiegokolwiek leczenia naleŜy jednak brać pod uwagę dwa zjawiska: samowyleczenie oraz tzw.
„efekt placebo”. Samowyleczenie jest zjawiskiem, które występuje w naturze – oczywiście w
róŜnych chorobach z róŜną częstością (katar ustępuje bez leczenia bardzo często, zaawansowany
nowotwór – bardzo rzadko). Homeopaci największe „sukcesy” odnoszą w tych chorobach, gdzie
3978068.002.png
samowyleczenie jest częste.
„Efekt placebo” polega na wyleczeniu za pomocą preparatu nie zawierającego Ŝadnych substancji
leczniczych pacjenta przekonanego o tym, Ŝe otrzymuje preparat leczący. Jest on wynikiem
ścisłego związku między psychiką pacjenta, a jego dolegliwościami somatycznymi. [Na
marginesie - trzeba przyznać, Ŝe moŜliwości oddziaływania psychicznego homeopatów są
(zwłaszcza w Polsce) duŜo większe niŜ lekarzy – rzadko która wizyta pacjenta trwa krócej niŜ pół
godziny, homeopaci zbierają bardzo dokładny wywiad dopytując o wszystkie istotne i mniej
istotne szczegóły, pacjent czuje się dopieszczony i zadbany, chętniej poddaje się terapii i z reguły
lepiej ocenia jej wyniki.]
W klasycznej medycynie wszystkie nowo wprowadzane leki są porównywane na dwóch grupach
pacjentów – jedna otrzymuje nowy preparat, druga – placebo, a skuteczność preparatu ocenia się
porównując wyleczenia w obu grupach. Podobne badania przeprowadzono takŜe dla „leków”
homeopatycznych, ich podsumowanie ukazało się 27.08.2005 w prestiŜowym brytyjskim piśmie
„The Lancet” (Shang et al. “Are the clinical effects of homoeopathy placebo effects? Comparative
study of placebo-controlled trials of homoeopathy and allopathy”. Lancet 2005, 366: 726-732).
Wynik – brak jakichkolwiek dowodów na to, Ŝe homeopatia przewyŜsza swoją skutecznością
działania placebo.
Podsumowując - z racjonalnego punktu widzenia homeopatia nie działa - bo nie ma prawa działać.
Istnieje jednak takŜe punkt widzenia pozaracjonalny …
- Twórca metody, Samuel Hahnemann był zagorzałym masonem i … mistrzem okultyzmu. Od 25
roku Ŝycia uprawiał go namiętnie w loŜy Hermannstadt w Transylwanii. Podobno podczas seansu
spirytystycznego doznał olśnienia, dzięki któremu opracował zasady homeopatii i opublikował je
w 1810 roku w „homeopatycznej Biblii” – „Organon der rationallen Heilkunst”(„Wykładnia
sztuki leczenia”).
- Stosowane przy produkcji homeopatycznych leków „wytrząsanie” przypomina magiczne
czynności wykonywane przy czarach.
- Egzorcyści wymieniają aktywne stosowanie homeopatii jako jedną z częstszych dróg
prowadzących do opętań.
Wszystko to przemawia za tym, aby takŜe z powodów pozaracjonalnych – homeopatii raczej nie
stosować.
Z mojego punktu widzenia – homeopatia nie ma prawa działać, a jeśli by działała – to tym
gorzej…
Jeszcze jedno wyjaśnienie na sam koniec – panuje olbrzymie pomieszanie pojęć, do jednego wora
wrzuca się i miesza - medycynę naturalną, homeopatię, ziołolecznictwo, Reiki, akupunkturę,
świecowanie uszu metodą Indian Hopi i inne.
OtóŜ ziołolecznictwo nie ma nic wspólnego z homeopatią, co więcej homeopatia powstawała w
opozycji do ziołolecznictwa (w początkach XIX wieku nie było leków syntetycznych i kaŜdy
lekarz był jednocześnie zielarzem). Zioła działają na klasycznej zasadzie przeciwności, substancje
pochodzące z ziół są w dalszym ciągu szeroko uŜywane w klasycznej medycynie a większość
nawet współcześnie uŜywanych leków to niewielkie chemiczne modyfikacje związków
naturalnych!”
Komentarz autor gacek — 2 sierpie ń 2006 @ 1:15 pm
3. Co do papieŜa Benedykta XVI, to powyŜszy [cytowany w notce Claviculusa] tekst o niczym nie
przesądza, poniewaŜ nie wiadomo, czy był on zorientowany, co zaŜywa. Natomiast nie powinno
się bagatelizować realnych zagroŜeń duchowych związanych z jakimś zjawiskiem tylko dlatego,
Ŝe na tle innych nie wydaje się ono być “fundamentalnie satanistyczne”. I to co najmniej z dwóch
powodów. Po pierwsze, nie istnieje coś takiego, jak satanizm “niefundamentalny”, nad którym
moŜna byłoby przejśc do porządku dziennego. Albo dana rzecz jest wolna od wpływów złego
ducha i godna polecenia, albo, przeciwnie nie jest od nich wolna i jako taka powinna być
stanowczo piętnowana i odrzucana. Praktykowanie astrologii jest gorsze niŜ czytanie horoskopów
w gazecie, co nie znaczy, Ŝe to ostatnie jest akceptowalne, tym bardziej, Ŝe moŜe prowadzić do
tego pierwszego. Po drugie natomiast, “lekko satanistyczne” zjawiska bywają groźniejsze od tych
“mocniejszych”, a to z tego powodu, Ŝe obecne w nich zło jest bardziej ukryte i mniej oczywiste
dla szerokiego audytorium, a przez to łatwiej akceptowane. I bynajmniej nie chodzi tu o fałszywe
demonizowanie czegoś jedynie z tego powodu, Ŝe “nie mieści się w kategoriach scjentystycznego
racjonalizmu”, ale właśnie o sprawy z punktu widzenia duchowego fundamentalne, na które
oderwana od wiary perspektywa racjonalisty czy scjentysty jest zwyczajnie ślepa.
Homeopatia jest metodą leczenia “wynalezioną” przez niemieckiego okultystę i masona
S.Hahnemanna, dzięki informacjom otrzymanym przez niego podczas seansów spirytystycznych,
a więc samo jej pochodzenie dyskwalifikuje ją w oczach chrześcijanina, poniewaŜ spirytyzm jest
domeną działania złego ducha. Nie bez znaczenia jest takŜe negatywna opinia o. J.Verlinde,
wybitnego specjalisty od zagroŜeń “lewą” duchowością (mało kto wszedł w nią przed swoim
nawróceniem równie głęboko jak on i moŜe równie kompetentnie oceniać, czy dane zjawisko ma
związek z działaniem osobowego zła).
Fragment artykułu R.Wyrostkiewicza z portalu Katolik.pl (całośc pod adresem:
http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=721 ):
“Szukając prawdy o homeopatii, skontaktowałem się z chyba najwybitniejszym na świecie
znawcą tematyki orientalnej, New Age, sekt i innych zagroŜeń duchowych. Chodzi o o. Josepha -
Marie Verlinde’a.
Jest, dzięki kilku wizytom, ksiąŜkom i kasetom - dobrze znanym w Polsce Belgiem na stałe
mieszkającym we Francji. O. Verlinde był młodym naukowcem, który szukając rzeczy
duchowych wyjechał do Indii, gdzie przez długi czas blisko współpracował z guru Maharshi
Mahesh Yogi. Powróciwszy do Europy praktykował okultyzm. Po swoim nawróceniu rozpoczął
studia teologiczne, a w 1986r. przyjął święcenia kapłańskie. Później załoŜył zgromadzenie
zakonne - Rodzina św. Józefa.
O. Verlinde przyglądał się homeopatii juŜ wcześniej. Wiele w niej wydawało mu się
niezrozumiałym, był jednak daleki od jej potępienia. Kiedy zacząłem przedstawiać mu sprawę,
wyraził swoje niepokoje z powodu naszej niewiedzy o energii astralnej, w której obszarze, wg
homeopatów, dokonują się poŜądane zjawiska. Następnie wziął pod uwagę spirytystyczne źródło,
którym posłuŜył się Hahnemann, aŜ w końcu stwierdził, Ŝe nawet, jeśli w rzeczywistości tak było,
to nie wydaje się, aby uŜywanie leków homeopatycznych mogło odbyć się ze szkodą dla ludzi.
Wtedy przedstawiłem mu materiały, m.in. o osobie Hahnemanna. Oto fragmenty wypowiedzi,
jakich w trakcie naszych kontaktów udzielił o. Joseph: “Mówię tylko, Ŝe nie wydaje mi się,
abyśmy mieli wystarczającą ilość elementów, aby to potępić jako technikę przywołującą działanie
duchów (…). Z mojej strony, jeśli miałbym pewność, Ŝe Hahnemann otrzymał te informacje za
pośrednictwem duchów, ogłoszę homeopatię jako niezgodną z Ŝyciem chrześcijańskim, poniewaŜ
(…) informacje - prawdziwe - przekazane przez duchy miałyby wartość paktu. Ci, którzy
uŜywaliby takiej informacji, tym samym zaakceptowaliby działanie duchów, które ją przekazały.
Oto, do czego doszedłem. Nie wszystko jest jeszcze jasne, ale spróbujemy posunąć się do
przodu.”
Po wspólnej pracy nad dostępnymi tekstami, o. Verlinde podsumował to wszystko, co o
homeopatii wiemy i co przypuszczamy. Porównał on źródła homeopatii i ją samą z szamanami
Ameryki Środkowej, którzy będąc w transie otrzymywali wiadomości na temat działania róŜnych
roślin. “Duchy te nie czynią tego za darmo”- stwierdził m.in. Wnioski o. Verlinde’a były tym
razem juŜ duŜo bardziej krytyczne. Odrzucał on moŜliwość uciekania się do homeopatii tych
wszystkich, którzy znają jej prawdziwą historię. “Byłoby to świadome sprzymierzanie się z
duchami.” Jednak stwierdzał równieŜ, Ŝe nie wie, czy niebezpieczeństwo moŜe zawisnąć takŜe
nad ludźmi nieświadomymi, ludźmi dobrej woli. Na koniec o. Verlinde wyraził pewien rodzaj
przeraŜenia z owoców naszej pracy pisząc: “przecieŜ homeopatia tak się rozprzestrzeniła, Ŝe
uŜywa jej co druga osoba.”
Szukając materiałów o homeopatii, poświęciłem na to wiele czasu, poniewaŜ nie łatwo było
doszukać się krytycznych prac na interesujący mnie temat. W końcu jednak dysponowałem
pewnymi informacjami, zarówno z punktu widzenia religii, jak i medycyny.
Homeopatię “zawdzięczamy” niemieckiemu doktorowi Samuelowi Hahnemannowi (1753-1843).
Był to człowiek kpiący z chrześcijaństwa i samego Zbawiciela. NaleŜał do sekty wolnomularskiej,
potępionej przez Kościół jako narzędzie i siedlisko diabła. Dodatkowo parał się spirytyzmem, co
ma niebagatelne znaczenie, gdyŜ jak sam oświadczył, homeopatia powstała dzięki informacjom
przekazanym podczas objawień spirytystycznych. Jest to niewątpliwie główny “trop” na drodze
do odrzucenia tego sposobu leczenia.
Specyfika hahnemannowskiej “medycyny” polega m.in. na swoistej spirytualizacji organizmu
ludzkiego i atakujących go chorób. W jego najwaŜniejszej pracy pt. “Organon der Heilkunst”
dowiadujemy się, Ŝe choroby, to “tylko duchowy, dynamiczny rozstrój Ŝycia”. Trzeba tedy, aby i
lekarstwa działały w obszarze ducha, co prowadzi Hahnemanna do nauki o “uduchowieniu
materii”.
Na zagroŜenia homeopatii wskazywał takŜe miesięcznik “Miłujcie się!” w numerze 5/2003:
http://www.wiktor.alleluja.pl/tekst.php?numer=9626
Odpowied ź PM: Nie wchodz ą c w szersz ą odpowied ź na Pana uwagi - ale tylko dla wyja ś nienia
pewnej kwestii podstawowej: pisałem o “fundamentalnym (satanizmie)” w znaczeniu: wpisany w
natur ę , nale Ŝą cy do istoty, nieodł ą czny. Uwa Ŝ am bowiem - i temu dałem wyraz - Ŝ e homeopatia
jest czym ś złym jedynie o tyle, o ile staje si ę wehikułem ezoterycznych “interpretacji” (a wi ę c:
bywa czym ś złym per accidens). Natomiast sama w sobie jest jedynie, jak dot ą d
niewytłumaczonym, zespołem do ś wiadcze ń dotycz ą cych pewnego sposobu leczenia, który zapewne
stopniowo b ę dzie lepiej rozpoznawany (zarówno co do swych mo Ŝ liwo ś ci, jak i ogranicze ń ). Fakt,
Ŝ e wyja ś nienie tego sposobu leczenia musi si ę ga ć do dziedziny “informacji”, a nie prostych
oddziaływa ń “atomowych”, nie czyni z homeopatii dzieła szata ń skiego. Ubolewam, Ŝ e waleczni
antyhomeopaci dyskredytuj ą argumenty na rzecz skuteczno ś ci homeopatii argumentami bardziej
erystycznymi ni Ŝ rzeczowymi (np. cytuje si ę tylko wyimki ze studium “Lanceta”, odmawia si ę z
góry wiarygodno ś ci studiom pisanym przez lekarzy-uczonych nale Ŝą cych do stowarzysze ń
homeopatycznych, cytuje z upodobaniem jedynie najsłabsze, bzdurne teksty homeopatów itp. - to
sprawia wra Ŝ enie typowego “szukania haka”, podpartego przekonaniem m ę drka o tym, Ŝ e “nie
wida ć ” nigdzie pr ą du elektrycznego ). Nie namawiam nikogo do prostej łatwowierno ś ci, tym
bardziej, Ŝ e rzeczywi ś cie homeopatia bywa ł ą czona z bzdurami - ale apeluj ę , Ŝ eby nie popada ć w
przeciwne skrajno ś ci.
Uwa Ŝ am - podobnie jak o. Norkowski OP (w innej sprawie - autor “Frondy”) - Ŝ e zasadnicze
zarzuty wzgl ę dem homeopatii bior ą si ę z pewnych zaw ęŜ onych antropologii, które pozwalaj ą
ł ą czy ć pozytywistyczny scjentyzm z charyzmatyczn ą egzaltacj ą w poszukiwaniu wpływów
diabelskich. W tych sprawach bardzo by si ę nam przydał trze ź wy chrze ś cija ń ski realizm ś w.
Alberta i ś w. Tomasza, patronów ł ą czenia rozumu i wiary.
Komentarz autor eliasz — 3 sierpie ń 2006 @ 2:03 pm
4. 1. Nie czuję się kompetentny w sprawie „zawęŜonej antropologii” ani teŜ Ŝadnej innej, ale próbuję
myśleć trzeźwo, realistycznie i po chrześcijańsku. A zatem, jak moŜna wytłumaczyć, Ŝe „coś
działa, a nie wiemy dlaczego”? Ja widzę trzy rodzaje powodów, występujące nie koniecznie
rozłącznie:
3978068.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin