Chapter II.pdf
(
127 KB
)
Pobierz
Forever. Rozdział II: Ten dzień trzeba gdzieś zapisać
By Zuz@nka
[
http://Google.com/profiles/Zuzanka7771
]
Forever.
Alex & Michael Story.
Rozdzia
ł
2
Ten dzie trzeba gdzie zapisa
Good afternoon:) - uśmiechnął się. Nie wiedziałam, czy śmieje się z mojej pomyłki czy
życzliwie się uśmiecha. W ogóle nie byłam pewna, czy to naprawdę on, czy jakiś
sobowtór.
Głos miał całkiem podobny, z tego, co pamiętam. A sobowtórów ma mnóstwo. A... A
bransoletkę mógł sobie skombinować podobną... Ratunkuuu.... Diana, dlaczego cię tu nie ma?!
Ty jedna powiedziałabyś mi, czy to on! I sama zaczęła nawijkę!
A, tak... Ciągle zapominam... Good afternoon - uśmiechnęłam się miło, aby zatrzeć
nieciekawe pierwsze wrażenie - miałam nadzieję, iż on wie, że często jest mylne. -
Prawa autorskie? Kurde, to mam przekichane. Sony przywala się do wszystkiego bez
względu na wszystko na YouTube'ie. Zawieszą mi konto i zero informacji:|.
Niestety tak robią. Ach, przepraszam, że zapomniałem o powitaniu. - uśmiechnął się
skruszony.
Nie, to ja przepraszam, że się tak zachowałam - zarumieniłam się.
Ależ nie, to mój błąd, zapomniałem o tak oczywistej i ważnej rzeczy.
Uśmiechnęłam się szeroko, chyba nawet jak idiotka.
Zdarza się, w końcu jesteśmy zalatani. Nie ma problemu.
Odwzajemnił uśmiech i wyciągnął ku mnie rękę.
Michael Jackson.
Przypomniały mi się słowa dziennikarza RMF fm-u z Jacksonmanii, że powiedział im najpierw
jedną najważniejszą rzecz: „I am Michael Jackson”. Absurdalnie mnie to rozbawiło, ale z całych
sił starałam się nie wybuchnąć śmiechem, tak jak wtedy, gdy ciotka tłumaczyła mi, że we
francuskim są trzy „e” i jak się je wymawia. Uf, na szczęście jestem silna i udało mi się
zacisnąć szczęki.
Alex Rock.
I tu przypomniało mi się, że z ludźmi Mike zazwyczaj witał się poprzez uścisk... I mi się
dostało;D.
Michael Jackson mnie uścisnął. Na powitanie. Oh My Cute God. Na szczęście nie mógł zobaczyć
mojego kretyńsko szczęśliwego uśmiechu. Chyba już nie muszę zazdrościć niczego Petrze:D...
Chociaż nie, tej nowej zajebistej tuniczki tak:D!
Późnym wieczorem wróciłam do domu. Mój ukochany Joseph wybiegł mi na powitanie z
uśmiechem, słysząc warkot silnika. Kurczę, ale ma banana na twarzy:D. Chyba muszę częściej
pracować do nocy...
Kochanie! Nareszcie jesteś=D! Czekałem na ciebie z kolacją... - ledwo zdjęłam kask, a
on się musi do mnie kleić. Nie, żeby mi się to nie podobało=D...
Mrr, jak miło, że poświęcasz swój żołądek, aż wrócę z pracy... - wymruczałam między
pocałunkami.
I wcale nie chodzę jak bomba zegarowa:D - zauważył dumnie.
No, trzeba ten dzień gdzieś zapisać... Także z jeszcze jednego powodu...
Jakiego?
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha na samo wspomnienie. To się nazywa dzień pracy:D!
Nie uwierzysz, kto dziś był w naszej wytwórni!
No, sprawdź mnie. Kto?
ń ś ć
Wierz lub nie, ale... Michael Jackson. - powiedziałam dobitnie. Byłam zawsze bardzo
szczera i nigdy nie okłamałam Joe'ego, więc rozdziawił buzię i wybałuszył oczy.
O jaaaa cięęę... I co? Ktoś dał radę się do niego dostać?
Właściwie nikt nie wiedział, że on tam jest... - opowiedziałam mu, jak to było. Słuchał
mnie ze stale otwartymi ustami. Cóż, ja sama nie mogłam w to uwierzyć. Napisałam
jednak na FaceBooku: OMCG!! OMCG!! Jestem w studiu z KRÓLEM!!! Aow! Hee-Hee!
Nie chcę się obudzić!!! OMCG!
Fantastycznie:D! Strasznie się cieszę:D! - ucieszył się Joe. Wiedział, jak bardzo
uwielbiałam Michaela i to przez całe moje życie. Sam go docenił dzięki mnie, gdy
podczas wspólnej trasy wyśpiewywałam pod prysznicem piosenki Mistrza i w samolocie
kiwałam się, oglądając jego koncerty i teledyski (świętokradcze słowo, prawda;D?).
No, ja też, to niesamowite! Był strasznie zdumiony, że uważam, iż miałam dzieciństwo,
a przecież zaczęłam, mając 12 lat. - OK, przyznaję teraz, szesnastolatka wyglądająca
na dziewiętnastolatkę uważająca, że nadal ma dzieciństwo to lekka przesada;P. - On
jest taki zdumiewający! To znaczy, wiesz, ja wiedziałam, że nie strzeliła mu sodówka,
ale mimo wszystko byłam zdumiona, że jest taki miły i w ogóle.
No patrz, całe życie marzyłaś o duecie z Królem i teraz się spełnia:D - uśmiechnął się
ukochany.
Nie odwołuję tego, że mogłabym być u niego nawet chórkiem:D! - zaśmiałam się na
wspomnienie tych wszystkich wywiadów, w których mówiłam, z kim chciałabym
współpracować. - To będzie najlepsza rzecz, jaką zrobię w karierze! Nie mogę uwierzyć,
że Michael Jackson chce ze mną współpracować!
Tylko ktoś wyjątkowo głuchy i głupi nie chciałby z tobą współpracować, słońce:).
Joe, będę miała próchnicę przez to twoje cukrzenie! - oburzyłam się w żartach. -
Kurczę, on jest taki cierpliwy! - ta cecha zawsze budziła mój podziw, bo byłam straszną
nerwuską, niecierpliwa i wybuchowa. - Nie mogłam załapać, to spokojnie jeszcze raz mi
wszystko powtórzył! A, a żebyś wiedział, co było, jak wyszłam... Pytam Grega z błędną
miną: Powiedz, czy to naprawdę był on?... a ten mówi: Chyba tak, sobowtór nie
przywlókłby ze sobą tylu ludzi... :D!
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Czułam się strasznie szczęśliwa! Jestem z ukochanym
mężczyzną, współpracuję z Królem Popu, Rocka i Soulu... Och, odezwał się mój telefon. To
Leszek. Jak zwykle nie martwił się godziną ani w Pradze, ani w Nowym Jorku:
Olka, bez jajów. Dostałem telefon od managera Michaela Jacksona! Co to ma znaczyć?!
Przecież jesteś moim managerem i to do ciebie mają dzwonić, jak coś chcą. Ja mam
tylko się ładnie prezentować, występować i uśmiechać do obiektywu. - stwierdziłam
rezolutnie.
Czyli naprawdę on chce z tobą współpracować?! Olka! - zawołał z podziwem.
Pewnie, o ile to nie był sobowtór... Twierdził, że bardzo podoba mu się mój głos.
A bo komu by się nie podobał:). Dziewczyno, jestem z ciebie dumny! Wreszcie będziesz
miała Grammy:D! - krzyknął dumnie manager. - Wiesz, była też mowa o tym, że
chciałby pomóc w produkcji twojej płyty...
O ja! Produkować moją płytę?! Szałowo! Tyle dziś wrażeń, że nie zasnę:D! -
wykrzyknęłam.
OK, to resztę rozmowy zachowam na potem:). A teraz leć spać, żeby „komary” cię nie
złapały wymiętej. Pa, dobranoc.
No nie przesadzaj, nie przesadzaj... - fuknęłam - Pa...
Joe przyglądał mi się tajemniczo z czarującym uśmiechem.
Tyle wrażeń, że nie zaśniesz, skarbie...? A wiesz, ja znam bardzo dobry sposób na
sen...
Zaśmiałam się zarumieniona, gdy pocałował mnie w szyję, po czym zabrał na rękach do
sypialni...
To be continued...
Thank You for download this file! Check out my
deviantART
for more stories, lyrics of
songs, graphic and other stuff!
♥
Enjoy!
♥
Please don't copy this file! If U download this file from other site than my
web site
,
dA
or
Chomikuj
,
let me know
!
L.O.V.E.,
Zuz@nka
Plik z chomika:
KotwGlanach
Inne pliki z tego folderu:
Chapter XI.pdf
(145 KB)
Chapter X.pdf
(176 KB)
Chapter IX.pdf
(149 KB)
Chapter VIII.pdf
(160 KB)
Chapter VII.pdf
(151 KB)
Inne foldery tego chomika:
Chillout
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin