Z policyjnych raportów.txt

(9 KB) Pobierz
Z policyjnych raport�w

"Rano denat pojecha� do pracy w hucie. Po pracy wroci� pijany, pobi� �on� taboretem i zaraz poszed� spa�. Nazajutrz �ona denata zg�osi�a na posterunku, �e denat nie �yje (...)"

"Elzbieta T. powiedzia�a mi ustnie, �e m�� cz�sto j� bije, lecz gdyby nawet j� zabi�, to i tak nie p�jdzie na niego ze skarg� na policj�"

Z opinii so�tysa wsi, wystawionej notorycznemu chuliganowi: "W miejscu swego zamieszkania Kazimierz C. cieszy si� bardzo dobr� opini�. Wprawdzie czasami upija si� do nieprzytomno�ci, ale le�y wtedy spokojnie na drodze i nikogo nie zaczepia. Dlatego chuliganem w naszej wsi nie jest i cieszy si� u nas dobr� opini� (...)".

"Wy�ej wymieniony Obywatel by� wyra�nie pod wp�ywem alkoholu, gdy� zatacza� si� na nogach. Ponadto dowodem jego nietrze�wo�ci by� fakt, �e id�c alej� przytrzymywa� po kolei ka�de drzewo".

Fragment notatki s�u�bowej z 1967 roku: "W dniu dzisiejszym wymierzy�em mandat karny w wysoko�ci 100 (s�ownie sto z�otych) Obywatelowi Janowi R. za to, �e wjecha� do miasta koniem osranym jak krowa".

"(...) Nadto wyra�am uzasadnion� obaw�, �e sci�ganie dalszych rat alimentacyjnych z osoby Wac�awa D. mo�e natrafi� na pewne trudno�ci, poniewa� do naszego Posterunku MO nadesz�a wiadomo�� ze Stargardu Szczeci�skiego, �e Wac�aw D. aktualnie si� powiesi� (...)".

Fragment notatki urz�dowej: "Podczas s�u�bowej interwencji w restauracji Glorietta b�d�cy w stanie nietrze�wo�ci �ukasz H. powiedzia� do mnie i sier�anta Marka H.,�e obaj je�tesmy g�upsi, ni� ustawa przewiduje. Poniewa� wymieniony nie potrafi� dok�adnie wskaza� o jak� ustaw� mu si� rozchodzi, dlatego byli�my zmuszeni u�y� w stosunku do �ukasza H. pa�ki s�u�bowej (...)".

"W�adys�aw B. b�d�c w stanie g��bokiego upojenia alkoholowego dosta� ataku bia�ej gor�czki, gdy� poci�� si� po r�kach no�em rze�nickim i wygra�a� nim wszystkim domownikom. Poza tym nie by� agresywny (...)".

"Rozalia W. �ona znanego bimbrownika Tadeusza W. zezna�a, �e jej m��, zanim umar�, powiedzia� 20 lat temu, �e natychmiast przestanie pi�, gdy tylko dostanie pijackiej czkawki, poniewa� nigdy jej nie dosta�, wi�c pi� ca�e �ycie (...)".

Z notatki s�u�bowej posterunkowego kaprala Franciszka S.: "Edward J. powiedzia� mi, i� doszed� do wniosku, �e produkowana obecnie w�dka czysta ska�ona jest szkodliwymi dla zdrowia truj�cymi �rodkami chemicznymi, kt�re powoduj� �lepot�, dlatego z dniem dzisiejszym przerzuci� si� na wod� brzozow� i denaturat, jako znacznie zdrowsze".

"Regimiusz P. zapytany przeze mnie, z jakich przyczyn jecha� dzi� du�ym fiatem torami kolejowymi zamiast drog� publiczn�, nara�aj�c si� na ewentualne spotkanie z poci�giem towarowym odpowiedzia� mi, �e �aden poci�g mu nie straszny, a ponadto do miejscowo�ci, gdzie zd��a� wraz z pewn� pani�, nie ma dobrej drogi, tylko same wertepy, dlatego wybra� jazd� torami kolejowymi (...)".

Z notatki s�u�bowej z 1971 roku: "Zapytany przeze mnie Maciej K. dlaczego wraca dzi� do domu rowem melioracyjnym, a nie drog� publiczn�, jak normalni ludzie, ten odpowiedzia� mi, �e robi tak zawsze, gdy nieco wypije. Szanuje bowiem przepisy kodeksu drogowego i nie chcia�by komplikowa� ruchu pojazd�w na drodze publicznej. (...) Wydaje mi si�, �e Maciej K. postepuje s�usznie, bo gdyby wszyscy pijani tak robili, nie by�oby tylu pieszych rozjechanych przez samochody (...)".

Ze skargi obywatela Marka W. skierowanej do komendanta MO w H.: "Mam pretensje do st. sie�. Boles�awa W. za to, �e wypa�owa� mnie wczoraj, kiedy wraca�em noc� z dyskoteki w H., a bia�a pa�ka, kt�r� mnie wypa�owa� by�a brudna (...)".

Fragment protoko�u przes�uchania Seweryna M., podejrzanego o zgwa�cenie Wioletty K.: "(...) Zeznaje, �e nigdy w �yciu nie mia�em zamiaru zgwa�ci� Wioletty K., lecz ta kurwa dobrowolnie mi si� pod�o�y�a, wi�c sama sobie zawini�a. Wyja�niam rownie�, �e ta ca�a afera ze zgwa�ceniem to wredna robota jej matki - Karoliny K.(r�wnie� stara kurwa), kt�ra od pewnego czasu usilnie i osobi�cie chce si� ze mn� przespa�, lecz ja nie tkn��bym tej maszkary bez z�b�w bez wypicia przynajmniej jednego litra w�dki (...)".

"W dniu 17 kwietnia 1980 roku z polecenia oficera dy�urnego uda�em si� na ulic� Partyzant�w, gdzie nietrze�wy Jaros�aw R. oddawa� prywatnie mocz i inne ekstramenty fizjologiczne, co czyni� w bia�y dzie� publicznie pod oknami budynku Kominetu Miejskiego PZPR. Wezwa�em go, by natychmiast zaprzesta� tych czynno�ci, lecz na moje wezwanie Jaros�aw R. zareagowa� negatywnie (...)".

Z notatki urz�dowej posterunkowego plut. Micha�a B.: "Z Dorot� F., m�odocian� prostytutk� rejestrowan� przez Wydzia� Kryminalny KWMO w K., przeprowadzi�em dzi� rozmow� profiklaktyczno - ostrzegawcz�, aby ju� wi�cej nie �ajdaczy�a si� ze skinami w parku na �awce, gdy� rozprasza to uwag� os�b spaceruj�cych. Poucza�em j�, �e mo�e sobie czyni� nierz�d w burdelu albo w swoim domu, jak czyni� to wszyscy porz�dni ludzie (...)".

"W dniu 29 maja 1979 r. podczas nocnej s�u�by spotka�em na ul. Franciszka�skiej znanego z�odzieja Zygmunta P., kt�ry o godzinie 1.20 bez okre�lonego celu wa��sa� si� po mie�cie. Po dok�adnym potwierdzeniu jego danych personalnych poleci�em mu natychmiast si� rozej�� (...)".

Fragment zezna� 21-letniej Beaty R., pokrzywdzonej w sprawie o zgwa�cenie w czasie przyj�cia weselnego: "Prawd� jest, �e Robert W. zgwa�ci� mnie kilkakrotnie podczas tego wesela, lecz nie by� zbyt z�o�liwy w stosunku do mojej osoby, gdy� nie wyczynia� �adnych innych eksces�w, co mog�oby urazi� moj� godno�� oraz honor (...)".

"W dniu 15 lipca �ona do domu sprowadzi�a osobnika o imieniu J�zef, kt�ry tej nocy spa� z moj� �on�. Co si� tyczy mnie to ja zawsze pracuj� na noc. Wtedy po przyj�ciu do domu zauwa�y�em osobnika i zapyta�em si� jej co to za cz�owiek. �ona powiedzia�a, �e to nasz krewny. Od tej pory J�zef zamieszka� z nami na sta�e."

Obywatel mia� ran� g�owy w okolicy za lewym uchem, g��bok�, mocno krwawi�c�, przypuszczalnie zadan� t�pym narz�dziem. Zapyta�em, co si� sta�o, gdzie jest sprawca? "Nic si� nie sta�o, wyjeba�em si�" - odpowiedzia�. O�wiadczy�em, �e jestem z policji, cho� to by�o wida� po mundurze, ale ofiara kaza�a spierdala�.

W trakcie rutynowej kontroli zatrzyma�em Opla Ascone, prowadzonego przez obywatela �otwy - mokrego, zm�czonego, bez but�w. Zabrali�my go na komend�. Po wysuszeniu i ogrzaniu za pomoc� t�umacza �otysz wyja�ni�, �e bezustannie jecha� w kierunku �otwy bez w�a�ciwego od�ywiania si�. Stres zagubienia oraz brak w�a�ciwego od�ywiania si� spowodowa�, �e nie�wiadomie wpad� do rzeki.

Artysta o�wiadczy�, �e przez okno wyskoczy� sam. Ot� b�d�c w swojej pracowni us�ysza� kroki na korytarzu. Zapyta�, kto tam chodzi? Odpowiedziano: "krasnoludki". Malarz b�d�c w strachu, nie namy�laj�c si� d�ugo wyskoczy� z po�o�onego na pierwszym pi�trze balkonu i dozna� obra�e� cia�a. W toku czynno�ci sprawdzaj�cych ustalono, �e podejrzany nie posiada ps�w, kt�re mog�yby zagry�� sto trzy kury poszkodowanego, a gdyby takowe posiada�, to trudno przyj�� za wiarygodne, �eby by�y zmuszone przez niego do zagryzienia ptak�w. Bior�c pod uwag�, �e na kurach s� �lady z�b�w, nale�y wy��czy� z kr�gu podejrzanych ludzi, kt�rzy nie jedz� surowych kur, a skoro tak, czyn nie ma podstawowych znamion przest�pstwa.

W tym momencie poszkodowany Stanis�aw K. za��da�, aby w protokole umie�ci� wpis, �e zosta� zabity, a nie pobity przez syna Edwarda. Mimo tego o�wiadczenia nie mo�e by� mowy o przest�pstwie morderstwa, bo Stanis�aw K. dalej siedzia� w tym czasie na krze�le.

Piotr M. wielokrotnie wzywa� policje, bo jest straszony przez ludzi, kt�rzy posiadaj� skrzyd�a i �ataj� nad jego domem. Zaprzecza, jakoby to byli s�siedzi. Policja nie stwierdzi�a obecno�ci nieznanych istot, s�siedzi te� nie widzieli �adnych latawic opr�cz ptak�w i samolot�w.

Regina K. twierdzi, �e zosta�a zgwa�cona przez Wies�awa Z. W �wietle zebranego materia�u dowodowego nale�y przyj��, �e stosunek odby� si� za jej przyzwoleniem. On kaza� jej zdj�� majtki, a ona wykona�a polecenie - wprawdzie tylko do kolan.

Kobieta mia�a obawy o swoje �ycie i zdrowie. Mog�y zrodzi� si� w jej umy�le na skutek przeci��enia umys�owego. Po�rednio o takiej przyczynie zachowania �wiadczy du�a ilo�� ksi��ek w mieszkaniu rozm�wczyni. S� to pozycje z zakresu historii i filozofii, gatunkowo ci�kie, zw�aszcza filozofia Platona.

Bez udzia�u os�b trzecich m�czyzna traci� wielokrotnie r�wnowag� i upada�. Przypadkowi przechodnie pr�bowali pom�c w podniesieniu z ziemi, ale nie dawa�o to oczekiwanych efekt�w, gdy� wspomniany m�czyzna nie anga�owa� si� do osi�gni�cia tego celu. Dalszy przebieg zdarze� z jego udzia�em jest nieznany a� do momentu znalezienia go w stanie nieprzytomno�ci w pozycji horyzontalnej na pograniczu chodnika i jezdni. Uszkodzenia cia�a mia� w okolicach potylicznych g�owy, powsta�y na skutek dzia�ania t�pego, twardego narz�dzia. Mog�y powsta� w wyniku upadku z wysoko�ci w�asnego wzrostu.

Podczas ogl�dzin drogi asfaltowej ujawniono �lady gwa�townego hamowania kopyt ko�skich i zmiany toru biegu z prawej strony jezdni na lewa. W wyniku ostrego zahamowania konia denat wyrywaj�c gar�� w�osia z grzywy uderzy� g�ow� o pod�o�e asfaltowe, w wyniku czego dozna� z�amania podstawy czaszki i rozerwania m�zgu. Mimo starannie prowadzonego dochodzenia nie stwierdzono przest�pczego dzia�ania os�b trzecich.



Zgłoś jeśli naruszono regulamin