Nowak Katarzyna - Kasika Mowka.pdf

(272 KB) Pobierz
907809452.001.png
Katarzyna T. Nowak
Kasika Mowka
„Lęk ciąży nad tymi wspomnieniami.
Ustawiczny lęk.”
Philip Roth.
- Kasika Mowka.
- Kto? - Babcia patrzy na nią badawczym wzrokiem, zaskoczona.
- No, Kasika Mowka. Czyli ja.
- Mhm, postanowiłaś tak się nazywać?
- Tak - mówi dziewczynka i pokazuje babci swoje zeszyty
pierwszoklasistki, starannie podpisane tym nowym imieniem i nazwiskiem.
Podpisała też ulubione książki.
NIKT, nikt na całym świecie na pewno tak się nie nazywa. Wcale długo
tego nie wymyślała. Imię wraz z nazwiskiem pojawiło się nagle w jej głowie,
jakiegoś wieczoru, gdy robiła swoje codzienne notatki w zeszycie i miała się
podpisać.
Pióro samo napisało: KASIKA MOWKA.
To PRAWDZIWE imię i nazwisko wyjawiła tylko babci i zeszytom w
linię.
- Nikomu nie możesz o tym powiedzieć. Przyrzeknij.
- Przyrzekam - powiedziała uroczyście babcia i obie poczuły się
szczęśliwe.
- Nawet mamie. Albo tacie - dodała dziewczynka.
- Przecież ty nie masz mamy i taty - roześmiała się babcia, ale w jej
oczach pojawiła się czujność. - Ja nimi jestem.
- Dla Kasiki Mowki - szybko powiedziała dziewczynka i odwróciła twarz.
Tak naprawdę nie wiedziała, ile babcia ma lat, może sześćdziesiąt. Babcie
są zawsze w jednym i tym samym wieku. Przynajmniej te prawdziwe.
Mają siwiejące włosy zaczesane w kok, małe, pomarszczone, ciepłe
dłonie i w ogóle całe są drobne.
Bywają też babcie grube, ale one też są nieduże.
Teraz, kiedy już nazwała siebie, nie potrzebowała rodziców, takich jakich
mają koleżanki w klasie, złożonych z dwóch osób odmiennej płci. Kasiki takich
nie mają. Kasiki są wyjątkowe.
Uspokojona logiką i precyzją tej myśli dziewczynka poszła do łazienki, a
tam czekała na nią babcia.
Wieczór - czas na długi, niezmienny rytuałkąpiel. W wannie gorąca woda,
jaką lubi. Babcia zdejmuje z niej sukienkę, schyla się, by zsunąć z jej stóp
pantofle, i wyciąga do wnuczki rękę. Kasika podaje swoją i wchodzi do wanny.
Staje na środku i unosi ramiona prostopadle do ciała jak strach na wróble.
Czeka, aż babcia namydli gąbkę i zacznie ją myć. Dopiero potem może
zanurzyć się w parującej wodzie.
Babcia siada obok wanny, na krzesełku, bierze książkę i zaczyna czytać.
Dokładnie piętnaście minut.”Siedzenie w gorącej wodzie dłużej niż kwadrans
jest niezdrowe”, mawia. Więc po piętnastu minutach zamyka książkę, a Kasika
wstaje. Babcia dużym ręcznikiem wyciera dokładnie dziewczynkę.
Nakłada na gołe ciało wnuczki ciepły biały szlafrok frotte, a na stopy
pantofle, bierze szczotkę i rozczesuje jej długie włosy. Po tym zabiegu Kasika
wreszcie może pójść do przygotowanego łóżka, ze świeżą, pachnącą pościelą, i
zostać w nim aż do poniedziałku rano, kiedy to trzeba iść do szkoły.
Na poduszce leży jej zeszyt w linie, z którym się nie rozstaje, pióro i
książka. I oczywiście ukochany pluszowy lew, w którego brzuchu jest schowek
zapinany na rzep. Dostała go od matki chrzestnej, która chyba też nie istniała.
Babcia sprząta łazienkę, robi w kuchni kakao i z tacą, na której stoją dwa
kubki, wchodzi do pokoju. Zaczynają wieczór.
Dziewczynka otwiera książkę i czyta, a babcia pilnie słucha, wyjaśniając
trudniejsze słowa. Wymawia je głośno i tłumaczy ich znaczenie.
„Mała księżniczka tak bardzo pragnęła miłości...”
- Czy ja pragnę miłości? - pyta dziewczynka.
- Ty? - uśmiecha się babcia. - Ty masz wszystko.
Po czym kładzie się obok, chwyta wnuczkę za rękę. I tak co wieczór, co
noc.
Tylko dotyk babcinej dłoni i światło małej lampki w kącie pokoju
sprawiały, że dziewczynka zasypiała. Gdy babcia wypuściła jej dłoń,
natychmiast budziła się z krzykiem, przerażona. Wydłużone przez światło
lampki cienie na ścianach i meblach przybliżały się i rosły. Dziecko krzyczało, a
babcia znów mocno zaciskała małą rączkę w swojej, jak muszla chroniąca perłę.
- Nigdy, przenigdy nie gaś lampki i nie wypuszczaj mojej ręki - mówiła
poważnie dziewczynka.
Ciemność była ogromna niczym ocean, który widziała w telewizji.
Wszystko mogło w niej być i wszystko mogło się zdarzyć.
„Czy ciemność to brak światła, czy światło to brak ciemności? Kasika
Mowka”, zapisała w swoim zeszycie. Wtedy posłano ją do szkoły. Dzieci w
przedszkolu nie potrafiły tego, co ona. Bawiły się zabawkami, układały
piramidy z klocków lego, ubierały swoje lalki.
Kasika nie miała wielu zabawek. Fascynowały ją słowa. W wieku dwóch
lat mówiła całymi zdaniami; rok później płynnie czytała i pisała. Zawdzięczała
to babci, ale nie wiedziała o tym.
Nie, nie była cudownym dzieckiem. Cudowne dzieci w wieku pięciu lat
komponują symfonie, a ona tylko potrafiła czytać i bezbłędnie pisać. Zapisywała
całe zeszyty wymyślanymi historiami, a babcia chowała te zeszyty do komody.
Właśnie skończyła opowieść o królewnie zamkniętej w wieży. Wieża
stała na pustkowiu, a jej szczyt sięgał chmur. W pomieszczeniu nie było okien
ani drzwi. Królewna myślała, że pewnego dnia zjawi się książę i ją uwolni, ale
jak miał się tu dostać, nie wiedziała. Aż nagle, kiedy już traciła nadzieję,
zauważyła, że w murze powstała szeroka szczelina. Dziewczynka zatytułowała
opowieść Drzwi w murze i zadowolona odłożyła zeszyt. Gnębiła ją wprawdzie
myśl, jak królewna wyskoczy z tak wysokiej wieży, ale postanowiła się tym nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin