Dwaj sąsiedzi.pdf

(41 KB) Pobierz
7958738 UNPDF
Bajarka opowiada
DWAJ SĄSIEDZI
Wybrał się Maciej w odwiedziny do sąsiada Grzegorza.
Niedaleko chaty spotkał jego chłopaka.
— Co robi twój tata, Józinku? — pyta go.
— Właśnie zabierał się do jedzenia, ale jak was zobaczył
za gumnem, to wstał od stołu i nie zjadł.
— Dlaczegoż to?
— A bo tata powiedział, że wy byście za dużo nam zjedli,
więc matka musiała wszystko ze stołu pochować.
— A gdzie schowała, Józinku?
— Gęś na piec, ser do komina, kiełbasy z kapustą do
piekarnika, pierogi do dzieży, a dwa dzbany z piwem pod
ławę.
Maciej więcej nie pytał, roześmiał się i po chwili wchodził
już przez próg do chaty Grzegorza.
— Witajcie, sąsiedzie — pozdrowił go Grzegorz. — Jaka
szkoda, żeście nie przyszli trochę wcześniej, bylibyście zjedli
z nami, a teraz nic nie zostało i nie mamy czym was
poczęstować.
— Nie mogłem przyjść wcześniej, kochany sąsiedzie, bo
mi się coś takiego przytrafiło, czegom się wcale nie
spodziewał.
— A co takiego, powiadajcież!
— Zabiłem, wiecie, węża, a ten wąż miał głowę taką
ogromną, jak ten ser, co wisi tu w kominie. I taki był tłusty,
jak gęś, co leży na waszym piecu, a mięsko to miał takie
bieluchne, jak pierogi w tamtej dzieży. A żebyście widzieli,
jaki był długi! O, jak te kiełbasy, ułożone w krąg na kapuście
tam w piekarniku!
Dobrze to Maciej wytłumaczył! Grzegorz zawstydził się, że
był taki niegościnny. Jego żona musiała postawić z powrotem
na stole jadło i napitek i teraz częstowali gościa oboje.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin