00:01:30:Txt By DonCorrado (damato@go2.pl) 00:01:32:RODZINA SOPRANO 00:01:36:JESZCZE JEDNA WYKAŁACZKA 00:02:00:Jak się pani czuje|po wypadku? 00:02:03:Dziękuję.|Dobrze. 00:02:12:Nie pomylałabym pięć lat temu,|że będę tu siedzieć przed paniš. 00:02:24:Jaki wpływ majš na paniš|ataki męża? 00:02:29:Martwię się... 00:02:32:Jestem bezradna... 00:02:36:- Trochę sfrustrowana.|- Bo nie może pani mu pomóc? 00:02:41:Nie, bo pani nie jest|w stanie mu pomóc. 00:02:45:Pomogła mi.|O czym ty mówisz? 00:02:48:Przychodzisz tu od trzech|lat i wcišż masz ataki. 00:02:55:Rozumiem pani frustrację. 00:02:57:Czy mšż podzielił się z paniš|wnioskami o ostatnim ataku? 00:03:01:Mówiłem ci, pamiętasz?|O mięsie 00:03:05:- i matce jak byłem mały.|- Rzeczywicie. 00:03:11:Czy rodzina może mieć|wpływ na te ataki? 00:03:16:Wasze rozmowy? 00:03:18:Słucham? 00:03:19:Nie znam pani. Chcemy|zbadać, co stymuluje ataki. 00:03:24:Może robisz co|co je wywołuje. 00:03:28:Naprawdę? 00:03:30:Ludzie działajš|na siebie nawzajem. 00:03:33:Więc o to chodzi? 00:03:35:Nie zna pani odpowiedzi|i próbuje mnie winić. 00:03:40:Nic przecież nie powiedziała.|Czemu się wciekasz? 00:03:43:Przemyl swoje zachowanie.|Może mdlejesz, bo czujesz się winny. 00:03:49:Może fakt, że wsadzasz kutasa, 00:03:51:we wszystko co pulsuje.|stymuluje twoje ataki. 00:03:55:Miło z twojej strony. 00:03:58:Zerwałem już z tš Rosjankš. 00:04:06:Nie do wiary. 00:04:07:Mówisz jak palacz, który wini|firmy tytoniowe, że ma raka. 00:04:12:Zgodziła się tu przyjć. 00:04:13:To robi się żenujšce. 00:04:18:Najlepiej nic nie robić. 00:04:20:Milczysz, złocisz się, mdlejesz|i winisz za to cały wiat. 00:04:25:Też cię kocham. 00:04:32:- Macie w sobie wiele gniewu.|- Pewnie była prymuskš. 00:04:46:Jezu Chryste. 00:04:50:No co? 00:04:55:To ja nie potrafię|się porozumieć? 00:04:59:Nie podoba mi się, 00:05:00:że po 19 latach małżeństwa|płacimy obcej osobie, 00:05:04:- żeby uczyła nas jak mamy żyć.|- Była bardzo pomocna. 00:05:11:Zwolnij.|Jedziesz jak wariat. 00:05:13:- Może się zabijemy.|- Nie było mi łatwo. 00:05:16:Czułam się jak nowa w klasie,|której nikt nie dopuszcza do głosu. 00:05:20:- Nikt ci nie dokuczał.|- Brała twoja stronę. 00:05:23:Przestań! 00:05:25:Pomiejecie się|przy następnym spotkaniu. 00:05:30:Kurwa jego mać! 00:05:34:Jezu Chryste. 00:05:50:- Co ci mówiłam?|- Tu się nie da jechać wolniej. 00:05:58:Witam. Mam nowe buty.|Podeszwy sš trochę ciężkie. 00:06:02:Prawo jazdy, dowód rejestracyjny,|ubezpieczenie. 00:06:10:Jest pan z rejonu? 00:06:12:Jadłem ostatnio kolację|z pana szefem. Jestem Soprano. 00:06:16:Proszę wyjšć prawo jazdy|z portfela. 00:06:29:- Wie pan za co pana zatrzymałem?|- Tak. I mam pomysł. 00:06:33:Zafunduję panu|i pana żonie kolację. 00:06:37:- Chce mnie pan przekupić?|- Ależ nie. 00:06:41:Trzeba się odprężyć. 00:06:43:Proszę wyłšczyć silnik. 00:06:48:A co się stanie,|jeli go nie wyłšczę? 00:06:52:Tu 582. 00:06:54:- Wzywam posiłki.|- Chyba żartujesz. 00:06:58:Pięć-osiem-dwa,|gdzie jeste? 00:07:06:Odwołuję posiłki. 00:07:08:- Jest pan u szczytu kariery?|- Proszę zaczekać w wozie. 00:07:20:I na to idš nasze podatki. 00:07:23:Powinni zajmować|się łapaniem dealerów. 00:07:29:Nie do wiary. Ten czarnuch|wypisuje mi mandat. 00:07:32:Sied w samochodzie. 00:07:34:Pieprzony przodownik pracy. 00:07:47:- Co chciał Freddie?|- Chyba jajka z paprykš. 00:07:50:- Pomożesz mi to nieć?|- Muszę pilnować parkometru. 00:07:54:Kup mi Manhattan Special|zamiast Coli. 00:07:57:Nie wiem. Może to Avery. 00:08:00:Co raz to nowy fagas zostawia ci|wiadomoć. 00:08:03:Nie będziesz słuchać|moich wiadomoci. 00:08:06:Zamknij się! 00:08:07:Odwal się. 00:08:09:I nie dzwoń więcej! 00:08:12:Wsiadaj do wozu! 00:08:15:Podwieziesz mnie? 00:08:17:Co tak się gapisz? 00:08:19:- Mam robotę.|- To zajmie 2 minuty. 00:08:22:- Wracaj do wozu, pipo!|- Goń się! 00:08:25:- Zrób mi przysługę.|- On cię podwiezie. 00:08:30:- Zabierz mnie.|- Nie mogę. Złap taksówkę. 00:08:36:Co ty? On nic nie zrobił! 00:08:39:cierwo! 00:08:40:Przestań! On nic nie zrobił! 00:08:43:Zostaw! 00:08:45:Wsiadaj do wozu. 00:08:47:Do wozu!|Wsiadaj, do cholery! 00:09:11:Dzięki, że przyjechałe. 00:09:20:Przyniosłem czekoladki. 00:09:25:Jak się czuje? 00:09:27:Mówiłem do niego,|chyba cisnšł mi rękę. 00:09:31:Zamieni się w rolinę.|Kompletny kaleka. 00:09:35:Wyjdzie z tego. 00:09:36:I tak nie był zbyt inteligentny. 00:09:41:Sytuacja jest napięta,|rozlunijmy się. 00:09:47:- Co tu robisz?|- Odwiedzam kuzyna. 00:09:51:Sukinsyn, który to zrobił|będzie mnie błagał o litoć. 00:09:56:Masz to jak w banku.|Powiedz tylko słowo. 00:09:59:Przynie lepiej kawy. 00:10:02:Żartujesz? 00:10:05:Nie słyszałe, to id|zbadać sobie słuch. 00:10:19:Nie powiedziałe|glinom kto to zrobił? 00:10:22:Umiem trzymać|język za zębami. 00:10:27:Dopóki nie zobaczysz|kanapki z salami. 00:10:30:Co z tobš?|Próbujemy co ustalić. 00:10:33:Dasz mu dojć do głosu|i od razu się mšdrzy. 00:10:38:Spokojnie. Nie tutaj. 00:10:46:Twój brat zadarł|z tym dupkiem? 00:10:49:Był mu winien pienišdze? 00:10:52:Nie. 00:10:53:To narwaniec. Pamiętacie|w zeszłym roku? 00:10:57:Zrzucił stoisko z hot-dogami|z 2. piętra. 00:11:00:Bo było za dużo cebuli. 00:11:06:- Przywołasz go do porzšdku?|- Z wielkš przyjemnociš. 00:11:12:Musimy ić. 00:11:15:Do widzenia, Ton. 00:11:18:Wyjdzie z tego. 00:11:22:Dzięki, Tony. 00:11:47:Odejdę i przygotuję|miejsce dla ciebie, 00:11:50:aby powrócić|i zabrać cię do siebie. 00:11:54:Gdzie ja przebywam|ty też się znaleć możesz. 00:12:00:- Oto słowo Pańskie.|- Bogu niech będš dzięki. 00:12:07:W królestwie Pana|jest dużo miejsca. 00:12:10:Z pewnociš jest też ono|przygotowane dla Febbiego. 00:12:14:Febby powięcił całe|życie służbie innym. 00:12:19:Przez 78 lat był|oddanym ojcem rodziny, 00:12:23:służył ojczynie|jako żołnierz na Pacyfiku 00:12:28:i naszemu Panu 00:12:31:jako oddany katolik. 00:12:34:Kiedy po raz ostatni|widziałem go w szpitalu 00:12:38:był po ostatniej|chemioterapii. 00:12:40:Pomimo osłabienia fizycznego,|duch walki wcišż w nim płonšł. 00:12:45:Jego ciało przeszywał ból. 00:12:52:Znasz Grega D'Aiuto?|Jego dziadek zmarł na raka. 00:12:55:Zamrozili jego głowę,|aż znajdš lekarstwo. 00:12:58:Mary. Carmela. 00:13:09:- Dla ubogich.|- Dziękuję. 00:13:12:Obejrzę karawan. 00:13:14:Nie zgub się. 00:13:24:Do zobaczenia... 00:13:28:Do widzenia, ojcze. 00:13:33:Chod no. Pokaż mi się. 00:13:36:Chod do mnie. 00:13:39:- Nie mówiłe, że przyjedzie.|- Chciał ci zrobić niespodziankę. 00:13:43:Stary draniu. Mylałem,|że zabawiasz się w Miami. 00:13:47:Za goršco. 00:13:49:Przyjechałem zobaczyć|wnuki. Mam tu też lekarza. 00:13:52:Bobby mówił,|że nie czujesz się najlepiej. 00:13:56:Przyprowadzę auto. 00:13:59:Przykro mi z powodu|twojego wujka. 00:14:01:Febby był wujkiem Carmeli. 00:14:04:Dobra dusza.|Niech spoczywa w pokoju. 00:14:07:Podobno przed mierciš|ważył 43 kg. 00:14:10:Zawsze był szczupły. 00:14:13:Póki cię widzę. 00:14:16:Twój syn chrzestny|rozwalił łeb Lee Trevino. 00:14:22:Jest moim chrzeniakiem|tylko w papierach. 00:14:24:Zrobiłem to dla jego ojca. 00:14:29:To już nie pierwszy raz. 00:14:33:Zrób, co uważasz za słuszne. 00:14:36:Chciałem, żeby wiedział. 00:14:38:Dziękuję. Doceniam,|że masz Bobby'ego na oku. 00:14:43:No co ty? Bez niego wujek|nie dałby sobie rady. 00:14:47:On sam doskonale|sobie radzi. 00:14:50:Wypucili go z paki|z powodu choroby. 00:14:54:Niezły jest. 00:14:58:Rozmawiamy o tobie, chytrusie. 00:15:01:- Nabrałe ich.|- Zgadza się. 00:15:06:Jest Bobby...|Moje kondolencje. 00:15:09:Do widzenia. 00:15:18:Naprawdę jest chory? 00:15:20:- Ten kaszel.|- Pali od dziecka. 00:15:25:Rak płuc?|Ja chromolę. 00:15:29:- Jeszcze jedna wykałaczka.|- Jak ty mówisz o chorym? 00:15:38:Dobranoc. 00:15:39:Dobranoc.|Dziękuję. 00:15:49:42 lata,|mój Boże. 00:15:52:Tak to już jest. 00:15:57:Trzymalimy Barolo|na dużš okazję. 00:16:00:Popatrz na te liczby. 00:16:04:- Wiedziałam, że jest ruch, ale...|- Niele, co? 00:16:13:Nie będę dzi pić wina. 00:16:18:Mam sam pić w takš noc? 00:16:22:Co się stało? 00:16:27:Wiesz, że lubię tu pracować,|a ty jeste wietnym szefem. 00:16:31:Ale Christopher nie chce,|żebym pracowała. 00:16:36:- Nie złoć się.|- Nie będę. 00:16:39:Cieszę się. 00:16:41:Jego sytuacja się zmieniła.|Wiesz, jaki jest. 00:16:44:Też nie chcę tu tkwić. 00:16:48:Miałam ci powiedzieć|dwa tygodnie temu. 00:16:54:Ale wolałabym odejć już dzi. 00:16:57:Jasne. Charmaine cię zastšpi. 00:17:01:Dzięki. Bałam się ci powiedzieć. 00:17:07:Chris przyjedzie po mnie.|Poprawię makijaż. 00:17:11:Oczywicie. 00:17:30:Nie zbijesz mi pionka? 00:17:33:Co? 00:17:34:Wystawiłem się,|możesz mnie pobić. 00:17:38:Nie chcę grać. 00:17:41:Ani ja. 00:17:46:Cały dzień|jeste zasępiony. 00:17:49:Wybacz...|To z powodu ojca. 00:17:54:Jest silny, nie da się. 00:17:57:To nie rak, to Tony. 00:18:00:Jak to?|Przestań mówić szyfrem. 00:18:03:Chce, żeby ojciec|załatwił Mustanga Sally. 00:18:06:Bo mógł zabić Spatafora. 00:18:08:Co tam Sally, martwię się o ojca.|Nie robił tego od siedmiu lat. 00:18:13:Nie jestemy|przecież w wojsku. 00:18:16:Nie chodzi o to.|Jest dumnym mężczyznš. 00:18:22:Ale jest tak słaby, że pomagam mu|schodzić z toalety. 00:18:29:Nie chcę słyszeć|o toalecie i chorobach. 00:18:37:Przepraszam. 00:18:43:Każe mu to robić|włanie teraz. 00:18:47:Nigdy cię o nic nie prosiłem. 00:18:50:Powiedz Tony'emu,|że ja to zrobię. 00:18:52:Nie muszę nic mówić.|Jestem bossem. 00:18:55:Masz rację. 00:18:58:Przepraszam. 00:18:59:Przestań płakać.|Dołuje mnie to. 00:19:06:Bacala się zgodził.|O co ci chodzi? 00:19:09:Dlaczego chcesz|wszystkimi rzšdzić? 00:19:12:O czym ty gadasz? 00:19:16:Przepraszam.|Mogę? 00:19:23:Czy możemy|d...
qwertych25