William L. Anderson - Przekleństwo dobrego rządu.pdf

(231 KB) Pobierz
CURRICULUM VITAE
Przekleństwo dobrego rządu
Autor: William L. Anderson
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Marcin Pasikowski
Można by pomyśleć, że jako ktoś, kto zrobił karierę krytykując rząd
i wyciągając na światło dzienne różne jego grabieże, jestem na tyle inteligentny
i mądry by nie spodziewać się, że istnieje coś
takiego jak tzw. „dobry rząd”. W rzeczy
samej, z uwagi na fakt, że jestem całkiem
dobrze zaznajomiony z całą debatą na temat
i przydzieliłem moim studentom MBA
mnóstwo prac na ten temat, już dawno
powinno do mnie dotrzeć, że „dobry rząd” to
w najlepszym wypadku oksymoron,
a w najgorszym złudzenie.
Jednak muszę przyznać, że ilekroć widzę jak rząd robi coś
skandalicznego, albo jest rozrzutny, lub pozornie głupi, moje ideały „dobrego
rządu” najwyraźniej dają o sobie znać i wkrótce zdaję sobie sprawę, że myślę, iż
władze można nauczyć jak robić rzeczy właściwie. Na tym etapie nigdy do mnie
nie dociera, że być może istnieje taka możliwość, że mechanizm działania, który
znamy jako rząd, nie może w ogóle być obsługiwany we „właściwy” sposób,
ponieważ nie istnieje takie intelektualne narzędzie które pozwoliłoby nam na
samo właściwe określenie czym jest „dobry” lub „zły” rząd.
Nie, żeby brakowało mu zagorzałych wiernych. Zeszłego roku Paul
Krugman elokwentnie rozprawiał o dobrodziejstwach państwa (o ile jest
zarządzane przez „dobrych” ludzi), pisząc:
Jednak zanim Obama będzie mógł rząd uczynić „cool”, musi uczynić
go dobrym. W samej rzeczy musi być „goo-goo”. „Goo-goo”, jeśli
zastanawiacie się co to, to stuletni, stary termin określający ludzi
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135927.003.png 287135927.004.png
„dobrego rządu” (ang. good government – przyp. tłum.),
reformatorów przeciwstawiających się korupcji i protekcji. Franklin
Roosevelt był nadzwyczajnym „goo-goo”. Uczynił rząd dużo
większym jednocześnie go oczyszczając. Obama musi zrobić to
samo.
Jednak zanim ktoś może się stać prawdziwym „goo-goo”, musi uwierzyć
w państwo. Zobaczmy jak Krugman opisuje porażki administracji Busha:
Nie trzeba mówić, że administracja Busha to spektakularny przykład
„nie-goo-gizmu”. Administracja Busha jednak nie musiała się
przejmować dobrym i uczciwym rządzeniem. Nawet jeśli doznali
porażki (co często miało miejsce), mogli twierdzić, że porażka ta
jest potwierdzeniem ich antyrządowej ideologii, dowodem na to, że
sektor publiczny nie może niczego zrobić dobrze.
Ciekawy sposób opisywania porażek rządu: obwinianie jego złego
funkcjonowania oparte na twierdzeniu, że ludzie sprawujący władzę nie wierzyli,
że ich władza miała legitymację i dlatego zawiedli. Przypominam sobie wiele
rzeczy, które robili Bush i jego podwładni podczas jego kadencji, ale nie mogę
sobie przypomnieć ani jednego razu, żeby ktokolwiek w tamtej administracji był
przeciwnikiem użycia władzy. Wręcz przeciwnie, administrację Busha
charakteryzowały niezwykłe nadużycia podczas ośmiu lat rządów i nie wierzę, że
administracja działała w ten sposób, ponieważ jej przełożeni to leseferystyczni
libertarianie. Nie przypominam sobie również Busha przypisującego winę za
porażki żałosnych i nietrafionych reakcji służb państwowych na katastrofy takie
jak huragan Katrina nieposiadaniu przez rząd legitymacji.
(Zauważmy, że używam tutaj logiki, czegoś czego generalnie brak
artykułom Krugmana. Zamiast tego widzimy stronniczość i osobiste wycieczki w
połączeniu z religią etatyzmu, czyli rzeczy których nie spodziewalibyśmy się po
człowieku, który dostąpił podczas swej kariery takich akademickich zaszczytów.
Podczas gdy Krugman zaciekle atakuje Austriaków w swoich pracach, nie mogę
sobie przypomnieć nic autorstwa jakiegokolwiek przedstawiciela Szkoły
Austriackiej, żywego bądź martwego, który czyniłby takie same stronnicze
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135927.005.png
politycznie komentarze, jakie pojawiają się w artykułach i stałych rubrykach
Krugmana).
Niestety, Krugman przechodzi do twierdzenia, że poprzez Nowy Ład
Roosevelt stworzył aparat rządowy, który mądrze i uczciwie uporał się
z gospodarczą zapaścią:
Rooseveltowi udało się nawigować bezpiecznie poprzez zdradzieckie
polityczne wody, znacznie poprawiając reputację rządu, pomimo że
przyczynił się do jego rozrostu. Jak ujmuje to opracowanie
opublikowane ostatnio przez Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych
(National Bureau of Economic Research), „przed 1932 administracja
pomocy publicznej była szeroko postrzegana jako politycznie
skorumpowana”, a wielkie programy pomocowe Nowego Ładu
„stanowiły unikatową w historii narodu okazję dla korupcji”. Ale
„do1940 zarzuty o korupcję i manipulację polityczną znacznie
ucichły”.
Dane historyczne mówią coś innego. James F. Couch i William Shughart
w książce The Political Economy of the New Deal ( Ekonomia polityczna Nowego
Ładu – przyp. tłum. ) wyłożyli przykład po przykładzie metodę politycznej
kalkulacji, jaka została użyta w decydowaniu gdzie wydawać pieniądze
pomocowe w ramach Nowego Ładu. Po zbadaniu reguł wydatkowania tych
pieniędzy stwierdzili, że względy polityczne decydowały, które projekty będą
finansowane i ile pieniędzy na nie zostanie przeznaczone.
W mojej recenzji tej książki 10 lat temu napisałem o uwagach autorów na
temat wypłat dodatków do pensji w różnych stanach przez Works Progress
Administration (WPA - agencja rządowa powołana do realizacji programu robót
publicznych w okresie Nowego Ładu - przyp. tłum.):
Jednym z przykładów jakie podają [Couch i Shughart], jest
rozmieszczenie projektów Work Progress Administration (WPA).
Mając na uwadze „litościwą” naturę administracji Roosevelta, można
pomyśleć, że najbardziej potrzebujący otrzymywali najwięcej
pomocy. Jednak pod przywództwem Harry'ego Hopkinsa, zastępcy
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135927.006.png
Roosevelta, WPA dyskryminowała stany kierując się politycznymi
potrzebami Partii Demokratycznej, a rządowe pieniądze były
rozdzielanie według ich krańcowego zysku politycznego.
Wysokość rekompensat była powiązana z dochodem na danym
obszarze. Na przykład „pośredni” pracownik WPA w Tennessee
zarabiał 23 centy na godzinę, podczas gdy jego odpowiednik w
Nowym Yorku otrzymywał 1,57 dolara. Robotnicy wykwalifikowani,
przy projektach WPA zarabiali 31 centów w Tennessee i Alabamie,
a 2,25 dolara w Nowym Yorku. Płaca dla profesjonalisty wynosiła 34
centy za godzinę w Alabamie i 3,03 dolara w Pensylwanii.
Porównajmy opracowanie Coucha i Shugharta na temat WPA do pochwał
Krugmana:
Wokrs Progress Administration miała szczególnie silny i niezależny
„dział badania postępu”, który zajmował się dochodzeniem
w sprawach skarg o oszustwa. Dział ten pracował tak pilnie, że w
roku 1940, kiedy podkomitet Kongresu badał WPA, nie był w stanie
znaleźć ani jednej poważnej nieprawidłowości pominiętej przez
Dział. Roosevelt upewnił się także, żeby Kongres nie upiekł sobie
kiełbasek wyborczych przy okazji uchwalania ustaw zapewniających
finansowanie dla WPA. Nie było w nich żadnych zapisów
obchodzących normalne reguły przydzielania funduszy, ani żadnych
innych awaryjnych środków.
Według bardzo stronniczego Krugmana rząd Roosevelta działał ze
współczuciem i pracował by zaspokajać istniejące potrzeby. Według Coucha
i Shugharta rząd działał.... no cóż, jak to rząd. Pieniądze Nowego Ładu były
wykorzystywane do kupna głosów i poszerzenia wpływów politycznych.
Krugman nie wspomina nic o tym, że w wielu przypadkach pracownicy
WPA byli zmuszani do rejestracji jako demokraci, a niektóre projekty wymagały
od pracowników finansowego wsparcia Partii Demokratycznej. Lecz skoro jest on
stronniczym demokratą, podejrzewam, że uważa, iż takie wymogi były częścią
wdrażania „dobrego rządu”.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135927.001.png
Innymi słowy, jeśli tylko czytamy dane historyczne ze zrozumieniem,
dochodzimy do wniosku, że Nowy Ład nie był wcale ucieleśnieniem „goo-
gooizmu”, czy jak tam Krugman życzy sobie to nazywać. Zamiast tego
dowiadujemy się, że rząd działał wedle politycznych kalkulacji, na które zarówno
Austriacy jak i ekonomiści ze szkoły wyboru publicznego wskazują od lat.
Co można na to poradzić? Szczerze mówiąc - nic. Niemożliwym jest
stworzenie rządu, który będzie nakładał podatki i wydawał zgodnie
z wyimaginowaną formułą, która „maksymalizuje dobro publiczne”. To są tylko
pojęcia, stworzone by ukryć fakt, że jedyna kalkulacja, jaką posługują się
politycy, jest oparta o polityczne koszty i zyski.
Oczywiście mówienie, że politycy dokonują politycznych wyborów, nie
jest żadnym odkryciem. Nawet ludzie tacy jak Krugman są świadomi korupcji
politycznej. Niemniej tak zwani postępowcy uważają, że znają sposób na
stworzenie i utrzymanie „dobrego rządu”: więcej prerogatyw dla władzy
wykonawczej Stanów Zjednoczonych, która byłaby zdominowana przez
„bezinteresownych” biurokratów i „ekspertów”, zapewniłaby „właściwe”
kierowanie zasobów, odebrawszy możliwość podejmowania decyzji z rąk
wybieralnych polityków, którzy są podatni na korupcję i pozwoliłaby ludziom
o najlepszych intencjach podejmować ważne decyzje.
Jednak jeśli stuletni eksperyment oddawania „niezależnym” biurokratom
więcej władzy, jaki toczy się w naszym kraju, czegokolwiek nas nauczył, to
właśnie tego, że biurokraci stworzyli swe własne polityczne udzielne księstwa.
Problemy i błędne alokacje kapitału, jakie narzucili naszemu społeczeństwu, są
gorsze niż cokolwiek, co zrobili nawet najbardziej skorumpowani politycy.
Mamy do czynienia z naturą ludzką i wdzianie szat bezinteresownego
biurokraty nie zwiększy czyichkolwiek kwalifikacji do zarządzania cudzymi
sprawami. Co więcej, pomysł, jakoby eksperci umiejscowieni w rządzie mieliby
zarządzać właściwie, jest w najlepszym razie iluzoryczny, w najgorszym zaś
niebezpieczny.
Weźmy jako przykład Bank Rezerw Federalnych (FED). FED jest tworem
postępowej ery, wraz ze swą chwalebną „niezależnością” od zachcianek
polityków. Jego przewodniczący, Ben Bernanke , jest zaprawdę osobą
inteligentną, z obyciem w najznamienitszych kręgach akademickich. Był
prymusem w szkole średniej, studiował na Harwardzie, a doktorat zdobył w MIT
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ mises@mises.pl ▪ +48 22 6352438
287135927.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin