Arct Cena życia.txt

(532 KB) Pobierz
BOHDAN ARCT

CENA �YCIA

Memu synowi, Ryszardowi, kt�ry 
w czasie pisania tej ksia�ki usilowa�
zmusi� mnie do pracowania 
dwadzie�cia pi�� godzin na dob�.
OD AUTORA
Wydarzenia opisane na stronach tej ksi��ki nie s� bynajmniej fantazj� literack�. 
Opiera�em si� na faktach, zmieni�em jedynie, ze zrozumia�ych wzgl�d�w, nazwiska 
gl�wnych 
bohater�w.
Mam nadziej�, �e �Cena �ycia� znajdzie uznanie w oczach Czytelnik�w i rzuci 
odrobin� 
�wiat�a na trudno zrozumia�e dzieje zmaga� wojennych na Dalekim Wschodzie.
Bohdan Arct
ROZDZIA� I
�ycie w milionowym mie�cie powr�ci�o ju� do normalnego stanu, a ogrom Singapur 
pozornie zapomnia� o swej niedawnej tragedii.
Po zalanych tropikalnym s�o�cem ulicach �r�dmie�cia p�yn�y sznury samochod�w. 
Po 
chodnikach �pieszyli dostatnio i elegancko ubrani Europejczycy, �wiec�cy 
nienagann� biel� 
garnitur�w. Witryny sklep�w przyci�ga�y oko r�norodno�ci� wystawionych towar�w. 
Rozliczne 
kina, teatry, kabarety, restauracje i bary tej dzielnicy wype�nione by�y t�umami 
publiczno�ci, 
po�r�d kt�rej nie brakowa�o mundur�w wszystkich rodzaj�w broni. Wspania�a, 
szeroka tama w 
poprzek cie�niny Johore, pieczo�owicie odbudowana po zniszczeniu w 1942 roku, 
l�ni�a 
asfaltow� g�adzi� nawierzchni.
Gdzieniegdzie tylko na bia�ych �cianach pretensjonalnych pa�acyk�w i willi 
europejskiej 
cz�ci miasta widnia�y szczerby po artyleryjskich i karabinowych pociskach. 
Czasem w rz�dzie 
budynk�w pojawia�a si� wyrwa w miejseu, gdzie ongi� wybuch lotniczej bomby 
poczyni� 
spustoszenia. A przecie� zaledwie przed czterema laty miasto i wysp� Singapur 
spowija�y dymy 
po�ar�w, doko�a rozlega� si� ogluszaj�cy �omot dzia�, ulicami przetacza�y si� 
stalowe cielska 
czo�g�w, w g�rze mkn�y wrogie samoloty, nios�ce �mier� i zag�ad�.
Ubo�sze i przeludnione dzielnice tubylcze bardziej dotkni�te zosta�y minion� 
wojn�, 
wi�cej ucierpia�y podczas pami�tnego obl�enia. Znik�y z powierzchni ziemi setki 
drewnianyeh 
domostw. Inne, po�atane i wyreperowane byle jak, wystawia�y na widok publiczny 
sw� 
przera�aj�c� bied�, a rozliczne sklepiki i kramy szewc�w, krawc�w, fryzjer�w, 
handlarzy 
starzyzn� czy owocami, gnie�d��ce si� jeden obok drugiego, stwarza�y obraz 
odra�aj�cego, 
egzotycznego ub�stwa. Chi�czycy i Malajczycy, stanowi�cy przewa�aj�c� wi�kszo�� 
mieszka�c�w miasta, cierpieli niedostatek tak jak przed wojn� czy te� nieco 
p�niej, w czasie 
japo�skiej okupacji. Co gorzej, ich straty by�y niepowetowane, jako �e niemal w 
ka�dej rodzinie 
kto� zgin�� b�d� w czasie nalot�w, bombardowa� artyleryjskich, bad� te�, 
cz�ciej, skutkiem 
okrucie�stwa naje�d�c�w z Krainy Wschodz�cego S�o�ca.
Ale i w �r�dmie�ciu nie wszyscy zapomnieli o wojnie. W pobli�u obszernego placu 
Rafflesa, opodal zielonego skweru, gdzie mie�ci� si� swego czasu wielki dom 
towarowy 
Gurthie'go, kompletnie wypalony w pierwszym nieprzyjacielskim nalocie, przed 
wysokim 
murowanym budynkiem z powiewaj�c� na dachu flag� Union Jack , sta� wyci�gni�ty i 
nieruchomy szereg �o�nierzy Military Police . Ich od�wi�tne mundury, bia�e 
tropikalne kaski, 
bia�e pasy i kabury pistolet�w �wiadczy�y, i� w budynku mie�ci si� jaka� wa�na 
instytucja. 
Wra�enie to potegowa� i potwierdza� widok zaaferowanych oficer�w kr�c�cych si� 
przed 
gmachem oraz rz�dy wojskowych aut na prostok�tnym parkingu. Wysoki budynek 
oddany zosta� 
do u�ytku War Crimes Court , a w jednej z rozlicznych sal odtwarzano w�a�nie 
wydarzenia 
sprzed kilku lat, ustalano fakty, wyci�gano na jaw uczynki, kt�rych sprawca 
zosta� uj�ty i oddany 
do dyspozycji trybuna�u.
Atmosfera by�a napi�ta, podniecenie dochodzi�o zenitu, mimo za� otwartych okien, 
stale 
obracaj�cych si� pod sufitem �opat gigantycznych wentylator�w i stosunkowo 
p�nej pory dnia 
twarze �wieci�y potem, koszule lepi�y si� do sk�ry. Publiczno��, szczelnie 
wype�niaj�ca rz�dy 
krzese�, z niezwyk�ym skupieniem ws�uchiwa�a si� w zeznania �wiadk�w, w cyniczne 
o�wiadczenia oskar�onego i suchy g�os prokuratora.
Za d�ugim sto�em, na podwy�szeniu, siedzia�o siedmiu s�dzi�w wojskowych z 
przewodnicz�cym, siwow�osym pu�kownikiem Hughes Mitchellem w �rodku, i z 
zainteresowaniem, granicz�cym z obrzydzeniem, wpatrywa�o si� b�d� w posta� 
niskiego, 
sko�nookiego oficera, b�d� w le��cy na suknie sto�u zakrzywiony miecz, je-den z 
dowod�w 
rzeczowych. Miecz ten, a raczej szabla, typowa japo�ska bro� oficera piechoty, 
jeszcze niedawno 
nale�a� do kapitana Teruci Amado .
Przed s�dziowskim sto�em, wyprostowany jak na paradzie, sta� oskar�yciel, major 
Marcus 
Shell, chudy, wysoki m�czyzna, o pod�u�nej, ko�skiej twarzy i ciemnych w�osach 
g�adko 
zaczesanych do ty�u. Co chwila nachyla� sie, spogl�da� na trzymane w d�oni 
maszynowe zapiski, 
cytowa� z nich co�, zn�w si� wyprostowywa�, a jego gestykulacja ogranicza�a si� 
do 
kllkakrotnego wskazania wyci�gni�tym ramieniem po�yskuj�cej g�adzi klingi 
miecza.
Na �awie, umieszczonej tu� przed pierwszym rz�dem krzese� publiczno�ci, siedzia� 
w 
otoczeniu uzbrojonyeh �andarm�w kapitan Teruci, w wybrudzonej i wymi�tej koszuli 
koloru 
khaki, spodniach tej samej barwy i owijaczach na goleniach. Na jego p�askiej, 
okr�g�ej twarzy nie 
drga� �aden mi�sie�, nie uwidacznia�o si� �adne uczucie. Niski i barczysty 
Japo�czyk wzrok 
utkwiony mia� w zesp� s�dziowski, patrzy� na wrogich oficer�w odwa�nie, 
zuchwale, niemal 
wyzywaj�co.
S�owa oskar�yciela wojskowego p�yn�y jedno po drugim, uk�ada�y si� w zdania, 
odtwarza�y fakty, ujawnia�y niepoj�t�, niemal patologiczn� mentalno�� 
oskar�onego, a tak�e 
system rz�d�w imperium �boskiego� tenno Hirohito, potomka bog�w, za�o�yciela 
epoki, 
przezwanej paradoksalnie Siowa .
Ale gdy wyznaczony z urz�du t�umacz wiernie powtarza� kapitanowi pe�ny tekst 
oskar�enia, ten nie porusza� si�, nie usi�owa� protestowa� czy przeczy�, chocia� 
i bez t�umacza 
rozumia� s�owa Marcusa Shella. Czasem tylko kiwa� potakuj�co g�ow�, czasem za� 
beznami�tnie 
dodawa� jaki� szczeg�, uzupe�nial zeznanie czy o�wiadczenie.
- Wysoki S�d wys�ucha� ju� �wiadk�w - kontynuowa� major Shell. - Niekt�re 
zeznania 
zostaly tylko odczytane, gdy� nie wszyscy zdolali dotrze� na czas do tej sali. 
Mam na my�li 
mi�dzy innymi majora Shannona kt�rego zeznania stanowi� wa�ki przyczynek do aktu 
oskar�enia...
W pierwszym rz�dzie krzese� dla publiczno�ci jaki� wysoki i opalony na ciemny 
br�z 
oficer w lotniczym mundurze, ze skrzyde�kami pilota na lewej piersi i rz�dem 
barwnych baretek 
odznacze�, poruszy� si� nagle, podni�s� z miejsca, ale po chwili potrz�sn�� 
g�ow�, mrukn�� co� 
niedos�yszalnie i opad� z powrotem na krzes�o.
- Wszystko zosta�o wielokrotnie sprawdzone i potwierdzone, nie ma �adnych 
w�tpliwo�ci 
co do wiarygodno�ci zezna� �wiadk�w i ustalonych fakt�w - m�wi� dalej 
oskar�yciel, 
odruchowo przyg�adzaj�c w�osy. - Sam Teruci przyzna� si� do pope�nionych 
przest�pstw, chocia� 
stara� sie wybieli� swe intencje - chudy major Shell na chwil� obr�ci� si� 
twarz� do kr�pego 
Japo�czyka i zmierzy� go wyblak�ymi, niebieskawymi oczami. - Oskar�ony zas�ania 
si� 
tradycjami samuraj�w . przytacza wskazania kodeksu Busido . Wysoki S�dzie! 
Pozwol� sobie 
zwr�ci� wasz� uwag� na kilka wydarze�, przedstawi� je w skr�cie.
Prokurator zawiesi� na moment g�os, odchrz�kn��, przelotnie spojrza� na notatki, 
wydoby� 
z kieszeiii chustk� do nosa i otar� pot z czo�a. Na sali panowa�a g��boka cisza. 
Zesp� s�dziowski 
tkwi� nieruchomo za sto�em, nikt nie wykona� najl�ejszego ruchu.
- Na par� lat przed rozpocz�ciem wojny i przed napadem na ameryka�sk� baz� w 
Pearl 
Harbor, armie cesarza Hirohito, uderzy�y na Chiny, zdobywaj�c prowincj� po 
prowincji. W 
zaborczej kampanii w Chinach bra� udzia� Teruci Amado, pod�wczas w stopniu 
porucznika. W 
pa�dzierniku 1938 roku dowodzona przez niego kompania piechoty przeprowadza�a w 
okolicach 
miasta Suczu �wiczebne ataki na bagnety. Dziwnego rodzaju by�y te �wiczenia - w 
g�osie 
oskar�yciela zabrzmia�a nuta ironii i pogardy. - Wykonywano je w ten spos�b, i� 
wi�zano 
schwytanych je�c�w chi�skich i u�ywano ich zamiast work�w treningowyeh. K�uto 
bagnetami, 
dop�ki nie padli martwi. Teruci jednak bagnetu nie u�ywa�, by� przecie� 
oficerem. Teruci t� oto 
broni� - major Shell wskaza� miecz na stole s�dziowskim - �ci�� g�owy co 
najmniej dwudziestu 
je�com chi�skim...
Wzrok Japo�czyka przeni�s� si� powoli i leniwie z glowy pu�kownika Mitchella na 
stal 
miecza. Wywody chudego prokuratora o ko�skiej szcz�ce poczyna�y go nu�y�. Teruci 
nie mia� 
�adnych z�udze� co do czekaj�cego go losu, ale przed�u�aj�ca si� procedura 
s�dowa z�o�ci�a go i 
denerwowa�a. Nieodgadnionym zrz�dzeniem bog�w Biali mieli go w swych r�kach, 
mogli z nim 
zrobi�, co chcieli. To by�a tragiczna, ponura i przygn�biaj�ca prawda, z kt�r� 
nale�alo sie 
pogodzi�. Ale jaki cel mia�a idiotyczna s�dowa farsa? Po co marnowa� czas, si�y 
i energi�? A 
przede wszystkim, jakim prawem gadatliwy prokurator zarzuca� mu pope�nienie 
zbrodni? Teruci 
walczy� z wrogiem, zabija�, bo wrog�w Nipponu trzeba by�o zabija�, bo obowi�zek 
nale�a�o 
wype�nia�.
�Bakajaro!� - zakl�l w duchu Japo�czyk
Po sali s�dowej roznios�y sie dalsze s�owa prokuratora:
- Dnia dwudziestego drugiego stycznia 1942 roku resztki broni�cej si� 
Czterdziestej Pi�tej 
Brygady Australijskiej musia�y sie podda� u wybrze�y rzeki Simpang 
Kiri na P�wyspie Malajskim. Cz�� brygady zdo�a�a sie jako� przedrze�, poddali 
si� 
ranni, niezdolni do trzymania si� na nogach. Wtedy kapitan Teruci, ju� w�wczas 
cz�onek Kemei 
Tai... - Marcus Shell zatrzyma� si� i zastanowi�. - Wysoki S�d z pewno�ci� wie, 
co znaczy to 
okre�lenie. Kemei Tai to �policja my�li�, japo�ski odpowiednik hitlerowskiego 
gestapo.
Siwow�osy pu�kownik Mitchell pokiwa� kilkakrotnie g�ow�. Inni cz�onkowie zespo�u 
s�dziowskiego poruszyli si�, wymienili mi�dzy sob� kilka o�ywionych z...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin