"Liryki najpi�kniejsze" wyb�r - Aleksander Madyda tekst wklepa�: happy@idn.org.pl - opracowanie graficzne serii - Iwona Chmielewska - Toru� 1999 - redaktor - Jerzy Kapica - korekta - Iwona Kapica sk�ad - "ArGos" Mariusz Tuszy�ski - ISBN 83-88033-21-2 - wydanie pierwsze * * * Wiatr w zau�ku Rozkurzawi� si�, rozszala�, piaskiem o bruk chlasn��, trzasn��, w szyby dom�w b�bn��, chlasn�� '' i py�em ulice zala�. Rozkr�ci� si�, rozpiekielni�, jak bies czarny poszed� w tany, jak szalony, jak pijany,. ! wali� w �ciany, plu� na �ciany, gwizdn��, pisn��, stukn��, wrzasn��, rozhula� si�, rozweseli�... , Potem w nor� wpad� zziajany i przycupn�� gdzie�, i zasn��... 1923 * * * �akomstwo Ch�odne s�oje o barwie zielonych konfitur, wieczorem czarnej morwy hypnotyczna s�odycz. I mi�d, kiedy nie patrz�. Zakazane gody. I wargi niespokojne od zmierzchu do �witu. 1926 * * * Koncert Domy tu s� ogromne i ogromne s� bramy ogrod�w. Piesek z zielon� wst��k� mosi�nym dzwoneczkiem dzwoni. W mantyllach w kszta�cie mandolin spaceruj� senni masoni, a potem id� powolnie do s�odkiego kina �Holandia". Pejza� jak talia kart rzucony. Parki okalaj� motyle, a w parkach pensjonarki nad �r�d�ami d�onie pochylaj�. Okaryny w studniach uton�, gdy w zaro�lach cytry zagraj�. -Patrz: oto ksi�yc wzeszed�, kt�ry karty sfa�szuje za chwil�. Potem ch�opcy o smuk�ych goleniach poczn� dzwoni� na szklanych cymba�kach i wszystkie gwiazdy na niebie zakr�c� si� jak welodrom... A potem wiecz�r przyb�dzie - ch�odny kobiet b�agalnym biodrom, i ogrody w niebo pop�yn�, gdy orkiestra �a�obna za�ka. 1926 * * * Szekspir i chryzantemy Kiedy noc� odp�ywa� okr�t do Arabii, od fajerwerk�w huczn�, a od b�lu niem�, d�ugo jeszcze z pok�adu twoje oko wabi� lunatyczny kochanek z bia�� chryzantem�. Nie wierz temu kwiatowi: kochanek ci� zdradza, �pr�dem rzek oboj�tnych niesion w uj�cia stron�" - cho� zielone twe oczy i usta czerwone, jak nad tob� jest jego, nad nim inna w�adza. Morze to teatr z wody i na tym teatrze p�jdzie gra� swoj� sztuk� po�r�d tr�b Szekspira - ty jeste� taka ma�a, ty jeste� jak lira - jego �lad�w na piasku �aden wichr nie zatrze. Nie wierz mu: on jest w�ciek�ym kochankiem Rimbaud�w, ty� jest sercem zgubionym na pla�y pochy�ej; jego oczy s� straszne, twoje - tylko mi�e - on to pos�g i duma, i kl�ska narod�w. Nie p�acz, przesta�, bo przyjd� jeszcze ci�sze noce - wszak mi�o�� jest cierpieniem, nie fraszk� ja�ow�. Dosy�, kiedy, smakuj�c zamorskie owoce, usta sobie przypomni, soczystsze nad owoc. 1926 * * * Jesie� Jab�ka �wiec� na drzewach jak w�gle w popiele, wiatrak p�ka ze �miechu i powietrze miele. Jak na fryzie klasycznym dziewczyny dostojne z r�owymi ��dzami m�n� wiod� wojn�. Ju� kasztan si� osypa� i och�od�y ranki; o, m�ody przyjacielu, poszukaj kochanki z ma�ym domkiem, ogr�dkiem, sennym fortepianem, kt�ra by w�osy twoje czesa�a nad ranem, z kt�r� by� po �niadaniu czyta� Mickiewicza - .niech b�dzie silna w r�ku, a pi�kna z oblicza, jak jesie� zamy�lona, jak jesie� �miertelna i jako jab�ka owe cierpka i weselna. 1926 * * * Srebrne i z�ote Gdy rze�bisz kapliczk� z�ot�, dor�b i srebrne drzwiczki. Mistrz Benwenuto z ochot� wyrabia� z�ote s�owiczki, Rze�bi� kapliczki, s�owiczki mistrz Benwenuto z ochot�: s�owiczki kl�ska�y z�oto, a srebrnie dzwoni�y drzwiczki. Mistrz Benvenuto tak�e wytapia� z�ote �abki, �abki o srebrnych oczkach, co mia�y z�ote �apki. I ca�y �wiat w og�le wyrze�bia� mistrz nad mistrze: Ziemi� jak z�ot� kul�, wy�ej gwiazdy srebrzystsze. Gdy �mier� Benvenuta zabra�a, �mier� pod srebrn� poduszk� - ca�a rodzina p�aka�a, bo mia� z�ote serduszko; bo mia� serduszko z�ote, srebrne i z�ote metale, mia� srebrzyst� t�sknot�, z�oty i srebrny talent. 1928 * * * Ulica szarlatan�w Szarlatan�w nikt nie kocha. Zawsze sami. Dla nich gwiazdy �wiec� w g�rze i na dole. W tajnych szynkach pij� dziwne alkohole. I wieczory przera�aj� blu�nierstwami. Wymy�lili swe tablice szmaragdowe. Krwi� dziewicy wypisali charaktery. Strachy w liczbach: 18, 3 i 4. Przeklinamy Jezu-Chrysta i Jehow�. Szarlatani pisz� ksi�gi o papie�ach. Zawsze w nocy m�wi� �le o Watykanie. Zawsze w nocy s�ycha� szklane, szklane �kanie: p�acz� gwiazdy zapl�tane w szk�a na wie�ach. Kiedy miesi�c um�czony wschodzi na n�w, alkohole z przera�enia dr�� s�odycz�. Nie pomog� alkohole: W nocy krzycz� �zy fa�szywe szmaragdowych szarlatan�w. Bardzo cicho i bole�nie jest nad ranem. Dzwoni� dzwony, �wit pochyla si� w pokorze. Odpu�� grzechy szarlatanom, Panie Bo�e, wszak Ty jeste� takim samym szarlatanem. 1928 * * * Modlitwa �lepego lunatyka Kt�ry kwiatom wo� dajesz, u�miechy owocom, dniom jasno��, zasi� ciemno�� przera�liw� nocom - oddaj mi oczy moje, oczy zamy�lone, wiecznie w ksi�yc patrz�ce i wiecznie zielone. 1928 * * * Admira� Przesta� pisa� te wiersze! - sycza�a kochanka w ucho, i tylko ksi�yc pods�ysza�, schylone, r�owe ucho. I jakie� flety ukryte by�y w jej biodrach i �ebrach, a mo�e to ksi�yc szumia� potworn� palm� ze srebra. A mo�e to by�a Brazylia. A mo�e by�em pijany. Do kochanki prostej, jak palma, przywar�em uchem do palmy. Z nieczytanego dziennika naj�mieszniejszy wyraz �kabokle" i noc uwa�nie patrz�ca przez gwiazdy jak przez binokle. I jeszcze co? i co jeszcze? W dalekim ko�ciele dzwony. w nocy. Park przed oczami chodzi} jak tygrys zielony. Usta tak bardzo blisko. Gwiazdy tak bardzo wysoko. Mo�e to jest poezja, a mo�e tylko alkohol. 1929 * * * Raj Zapachy jak t�uste amorki unosz� si� ponad ��kami. Drogi rozpi�te w gwiazdy. S� palmy. I srebra du�o. S�o�ce rozkwita, przekwita do pi�ci podobn� r� i �mieje si� do anio��w du�ymi, smutnymi oczami. Anio�owie chodz�c przystaj�. Jest bardzo cicho anio�om. Gdy lazur nocy okr�g�ej skrzyd�a im nazbyt poparzy, wtedy si� k�ad� na ��kach jak konie bia�e i marz�, a rosa opadaj�ca chodzi po nich jak go��b. A kiedy B�g si� zjawi w towarzystwie ci�kich ob�ok�w, Gospodarz onych pi�kno�ci z obliczem u�miechni�tem, jab�ka, co by�y wysoko, wznosz� si� bardziej wysoko i anio�owie �piewaj�, i raj jest instrumentem. Wtedy burza ksi�yca, wtedy kwiaty strzelaj� i �miech jak zwierz� z�ote przebiega pomi�dzy drzewy. Lecz oto cisza nag�a, bo patrz - na Bo�ych w�osach motyl przysiad� i zasn��, naiwny i bardzo ma�y, 1929 * * * Kuferlin bajka Kiedy ch��d fioletowy od�� usta chimerom, strzeg�cym schod�w promiennych, co prowadzi�y do wnij�cia, olbrzymiog�owy Kuferlin uni�s� �on� jak ber�o i do �o�nicy j� zani�s�, i z�o�y� na mi�kkich li�ciach. Wi�c muzykanci pocz�li stroi� narz�dzia kruche, aby im by�o s�odziej i ciszej, i bardziej mi�kko, lecz nie znale�li poklasku, i skin�� Kuferlin r�k�, i gra� rozkaza� piorunom, d�bom grzmie�, gwizda� wichurom. Zw�zi�y si� oczy �ony od tego huku, od trwogi, p�aka� pocz�a cicho, bardzo cicho, jak strumie�; t�umaczy�a mu, �e jest ma�a, �e boi si�, �e nie rozumie... Na pr�no; �mia� si� Kuferlin i spala� j� wolno, jak ogie�. A potem ju� by�o cicho. Powietrze pachnia�o morw� i po ramionach �ony pot sp�ywa� jak srebrny ocean... Wi�c kiedy si� u�miechn�a, westchn�a i usn�a, przez okno w powale wpad� ksi�yc i Kuferlina porwa�. �Oto mnie w r�ce porywa astrologiczny ksi�yc!" wrzasn�� zd��y� Kuferlin, a ju� rozkr�cone w�osy ci�gn� mu g�ow� do g�ry, za g�ow� brzuch i w niebiosy tak ulatuj� we dw�jk�, a �ona �pi i nic nie wie. O �wicie p�aka� Kuferlin. �mia�a si� �ona i z konwi la�a z�ocist� wod� w dziecinne usta kwiat�w. �G�upcze - m�wi�a do m�a - on by naprawd� ci� porwa�, gdybym za ucho ci� mocno nie uchwyci�a z�bami..." 1929 16 Serwus, madonna Niechaj tam inni ksi�gi pisz�. Nawet niechaj im s�awa d�wi�czy jak wie�a studzwonna, ja ksi�g pisa� nie umiem, a nie dbam o s�aw� - serwus, madonna. Przecie nie dla mnie spok�j ksi�g l�ni�cych wysoko i wiosna te� nie dla mnie, s�o�ce i ru� wonna, tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol - serwus, madonna. Byli inni przede mn�. Przyjd� inni po mnie, albowiem �ycie wiekuiste, a �mier� p�onna. Wszystko jak sen wariata �niony nieprzytomnie - serwus, madonna. To ty jeste�, przybrana w z�ociste kacze�ce, kwiaty mego dzieci�stwa, ty cicha i wonna - �e rosa brud obmyje z r�k, splatam ci wie�ce - serwus, madonna. Nie gard� wiankiem poety, �otra i �obuza; znaj� mnie redaktorzy, zna policja konna, a ty� jest matka moja, kochanka i muza - serwus, madonna. 1929 Ulica Towarowa Tutaj wieczorem faceci graj� na mandolinach i r�ka wiatru porusza ufarbowane wst��eczki. W og�le tu jest inaczej i gwiazdy s� jak porzeczki, i jest naprawd� weso�o, gdy ksi�yc wschodzi nad kinem. Anio�y proletariackie, dziewczyny, wychodz� z fabryk, blondynki smuk�e i smaczne, w oczach z ukrytym szafirem; jedz� pestki i pij� wod� sodow� niezgrabnie, pier� pokazuj�c s�o�cu, pi�kn� jak lir�. A kiedy wiecz�r znowu wy�oni si� z mandolin, a ksi�yc, co by� nad kinem, za elektrowni� schowa, mg�ami i alkoholem ulica Towarowa ro�nie i boli. 1929 18, Usta i pe�nia Oto jest noc ta�cz�cych sn�w i wschodzi n�w na niebo zn�w jak sekret, kt�ry do po�owy m�wi�em tobie w inny czas, gdy n�w podobny dr�a� i gas� tu� ponad cieniem twojej g�owy. I dzi�, jak wtedy, palcem we� wskazuj�c, rzek�a�: �Drogi, zmie� ten ksi�yc, niech si� w pe�ni� spe�nia" I nagle - burza srebra, i zbratane usta a� do krwi przeci�a zwierciadlana pe�nia. Podr� do Arabii Szcz�liwej P�sowe wst��ki bicza wiatr rozwia� przelotny i niebo jest gwiazd pe�ne jak Afryka ptak�w, konie noga za nog�, ko�a - jako-tako, a wo�nica pijany i bardzo samotny. Kareta to muzyka, to pud�o muzyki, noc naok� karety to jest szcz�cia du�o; zaraz ksi�yc pr...
maciejle1