R13.TXT

(43 KB) Pobierz
13. Wojna turecka Sobieskiego:

heroiczne szaleństwo
czy szlachetna mšdroć stanu?

Sprzymierzone chrzecijańskie siły zbrojne wyruszyły 19 wrze-
nia na wschód, przodem Polacy, za nimi Lotaryńczyk z cesarskš
kawaleriš, następnie Starhemberg z piechotš, na końcu straż tyl-
na Kroatów. Przekroczono Dunaj pod Preszburgiem; przeniesio-
no tam most ruchomy z Tulln. Z oddziałów Rzeszy większoć
wróciła tymczasem do domu. Elektor saski oddalił się już
15 wrzenia, bardzo obrażony, z podobnych powodów co So-
bieski. Lecz Bawarczyk pozostał i zaprzyjanił się, tak jak i Ka-
rol z Lotaryngii, z Janem III. Ten król o temperamencie sangwi-
nika sšdził nawet, po częstych opowiadaniach Maksymiliana Ema-
nuela o swojej siostrze, że ów chciałby wydać za mšż tę księż-
niczkę za Jakuba. Nawet jeli monarcha przezwyciężył już w so-
bie rozgoryczenie spowodowane posępnym epilogiem zwycięstwa
pod Kahienbergiem i zwišzał się z Ligš więtš aż do czasu cał-
kowitej klęski odwiecznego wroga, to jednakże wpływ niesto-
sownego i niesprawiedliwego postępowania austriackich mężów
stanu na Marię Kazimierę i na kierowany przez niš rzšd miał
o wiele poważniejsze następstwa niż w przypadku Jana III. Ów
nie wierzył przecież, mimo wszystko, w małżeństwo syna z Habs-
,burżankš, a co dotyczy Węgier, to jego poglšd da się najtraf-
niej strecić w jego własnych słowach: "w Tekolim, moja duszo,
ja się nie kocham, ale nad narodem węgierskim mam wielkie
miłosierdzie, bo sš okrutnie utrapieni." Z powodu tego natural-
nego uczucia, z humanitaryzmu i owego powinowactwa z wy-
boru z braterskim narodem Madziarów, król polski starał się
również i teraz unikać działań wojennych przeciwko Thókółyemu
i pojednać go z cesarzem, chociaż nie żywił już żadnych iluzji
co do korony węgierskiej dla Jakuba.

Sobieski cieszył się z tego, że ksišżę kuruców również unikał

Wojna turecka Sobieskiego

walki i wycofał się za Nyitrę. Lecz Zierowski, a w tym wypadku
też Buonvisi parli do wojny z Thókołym, jak z każdym stron-
nikiem sułtana; wahanie polskiego króla, który nigdy chętnie
nie podnosił broni przeciwko chrzecijanom, stało się podejrzane,
a co gorsza, do tej nieufnoci dawała wszelkie powody wpraw-
dzie nie postawa Jana III, lecz jego małżonki.

Przy swym wyjedzie z Krakowa monarcha przekazał wyko-
nawczš władzę radzie regencyjnej, do której należeli Maria Ka-
zimiera, prymas Wydżga, jako najwyższy duchowny w kraju,
i kasztelan krakowski Potocki, jako najwyższy wiecki senator
królestwa. Aż do bitwy pod Wiedniem nie było żadnych niepo-
rozumień; Marysieńka, jak cała Polska, czekała na meldunek
z placu walki. O tym, że królowa dšżyła przy tym wcišż do
realizacji swoich, bardzo ambitnych nadziei, zwišzanych z pier-
worodnym synem, już mówilimy; misja poselstwa Thokółyego
w Krakowie na poczštku wrzenia nie mogła być uważana w
ówczesnych okolicznociach za wrogi akt wobec cesarskiego

dworu.

Z niepokojem i troskš czekała małżonka Sobieskiego na zbaw-
czš wiadomoć. Który z kaznodziejów wpadł na nieszczęsny po-
mysł, by wspomnieć Władysława Warneńczyka, młodego polskie-
go króla, który padł w walce z Turkami w Bułgarii. Maria Ka-
zimiera zalała się łzami. Czyżby jej Jachniczka miał spotkać ter
sam los? Jednak 16 wrzenia przez bramę miejskš Krakowa pęd
kurier Jana III, francuski oficer artylerii, Dupont. Zastaje kro
Iowš modlšcš się przed krucyfiksem. Krzyk przerażenia; poten
otwiera list; pismo z namiotów wielkiego wezyra. Marysieńk;

dowiaduje się o zwycięstwie, sławie, zdobyczach i dobrym samo
poczuciu męża i syna. Każe wołać nuncjusza Pallaviciniego. Za
intonowano Te Deum, triumfujšce wiwaty wypełniajš stolic(
Jednakże wraz z kasztelanem krakowskim wielu opłakuje mier
swoich najbliższych, którzy już nigdy nie wrócš z krucjaty d
domu. Królowa wydaje polecenie, by strzemię wezyra powie:

na krucyfiksie jako votum. Teraz płonie z ciekawoci, żeby d<
wiedzieć się czego bliższego o politycznych skutkach zwycięstw
Doniesienia małżonka o spotkaniu w Schwechat i o wszystkie
innych nieporozumieniach burzš raptem wszystkie marzeń
królowej. Następstwem tego jest nagła zmiana jej sympatii. J;

prawdziwa kobieta, odczuwa teraz nienawić do cesarskiego dw

ru i Ligi.

Pallavicini jest nie mniej zaskoczony, a jego niezadowolę!

244 Rozdział 13

nie zna granic, kiedy Maria Kazimiera mu wyjawia, że Thokoły
zaproponował Jakubowi węgierskš koronę; podobna propozycja
została przekazana jej i jej mężowi swego czasu w Częstochowie
przez posłańca od Lotaryńczyka, w nagrodę za pomoc Sobieskie-
go dla Wiednia. Nuncjusz spróbował natychmiast ,,rozbić intrygę,
która, jak sšdzę, została wymylona przez piekło przeciwko Li-
dze". Wkrótce pojawiła się jeszcze większa groba: Bethune szy-
kował się do powrotu do Polski. Szwagier królowej obiecywał
jej listownie złote góry, jeżeli tylko nakłoni Sobieskiego do po-
wrotu: 12 000 żołnierzy francuskiej armii przeciwko Turkom,
8 milionów guldenów, Burbonkę za żonę Jakubowi, Węgry,
Siedmiogród, Mołdawię i Wołoszczyznę jako księstwa lenne dla
Polski i dla papy d'Arquien owo niezapomniane parostwo wraz
z tytułem ksišżęcym. Wabiona takimi słodyczami przez Ludwi-
ka XIV, widzšc swe marzenia rozbite pejczem Leopolda I, dała
się nabrać Maria Kazimiera na miraże Bthune'a. Wysłała na-
tychmiast do Sobieskiego innego francuskiego dworzanina, Daley-
raca, by cišgnšć męża do domu.

W jednym z listów, z 3 padziernika, królowa zastosowała
wszystkie swe wypróbowane sztuczki, aby namówić małżonka
do powrotu z Austrii. Najpierw zaapelowała do zranionej dumy:

"Je m'attendis bien a quelque sorte d'ingratitude, mais je ne
croyaie pas qu'elle put arriver au point ou je la vois."1 Następnie
czułoć i tęskne westchnienia: Marysieńka nie może już dłużej
wytrzymać bez swego Jachniczka. Potem rozsšdek polityczny:

Sobieski powinien ić przez Budę na Stryj, po drodze mógłby
zajšć tureckie tereny i te potem wymienić na Kamieniec, nie
oglšdajšc się przy tym na cesarza. "II ne faut point se faire
d'ennemis, pour ceux qui ont si peu de foi, de ceux qui vous
recherchent. Vous remarquerez quo les beaux procedes sont, dans
le siecle ou nous sommes, la risee de toute la terre."2 I groba:

armia jest niezadowolona jej potraktowaniem przez cesarza. "Vos
ennemis ne dorment pas ici."3 Wreszcie: mały "amorek", najmłod-
szy synek Sobieskiego, tak bardzo tęskni za papš. I postscriptum,

1 Spodziewałam się przecież jakiej niewdzięcznoci, ale nie. sšdziłam,
że może ona dojć do takiego, jak widzę, stopnia.

2 Dla ludzi tak małej wiary nie należy sobie czynić wrogów z tych,
którzy o Twoje względy [Panie] zabiegajš. Zauważ, że piękne uczynki
sš w dzisiejszej dobie pomiewiskiem całego wiata.

3 Wasi wrogowie nie piš tutaj.

Wojna turecka Sobieskiego

tak typowe dla Marysieńki: skarga, że brat Maligny i ojciec

d'Arquien za mało dostali z łupów wojennych.

Gdy Jan III otrzymał ten produkt kobiecej chytroci i pod-
stępu, omawiał włanie na radzie wojennej w Vizvar, 2 pa'
dziernika, z Lotaryńczykiem plan wyprawy na pozostałš czę'
roku. Armie opuciły wyspę, którš utworzył Dunaj w tej częć
swego rodkowego biegu, i maszerowały przez teren górzysty ns
Parkany, przyczółek tureckiej twierdzy Esztergom, położony n:

północnym brzegu Dunaju. Posłanie niezadowolonej Marii Kazi
miery, jak zwykle, wprawiło Sobieskiego w wielkie przygnębię
nie; rozbudziło w nim również już umierzony gniew na łud
cesarza. Tak więc król bardzo le przyjšł ostrzeżenie Lotaryń
czyka przed przedwczesnym atakiem na Turków i dał się sprc
wekować do nieprzemylanej akcji, która łatwo mogła się prze

rodzić w katastrofę.

Polacy wyruszyli 7 padziernika, nie czekajšc na wojska c(

sarskie, przeciwko Osmanom. Lotaryńczyk popadł w gwałtown
oburzenie; uprzedził, że sojusznicy dostanš się z pewnociš '
ciężkie tarapaty, i poprzysišgł, że wyda ich wówczas na pastw
losu, który sami sobie zgotowali. W rzeczy samej ledwie Sobiesi
zbliżył się do miejscowoci Parkany, gdy zza łańcucha wzgó]
pokazała się turecka jazda; najpierw było jej niewiele, pote:

coraz to więcej. Dragoni, którzy jechali na czele polskiego wo
ska, bronili się chwilę, potem, widzšc przewagę, rzucili się c
ucieczki, w panice porwali za sobš husarzy. Na próżno próbow
Sobieski zebrać te doborowe oddziały i poprowadzić na nieprz;

jaciela. Ci sami jedcy, którzy tak wietnie sprawili się p<
Wiedniem i w dwa dni póniej potwierdzili swojš dawnš sław
uciekali pod wpływem psychozy tłumu przed Turkami, który
daleko było do liczebnej przewagi. Pękły wszelkie więzy dysc
pliny. Król został odepchnięty, przewrócony, i w końcu pozost
a tyłu tylko z siedmioma towarzyszami, cigany przez setki t
reckich spahów. Ten tęgi, ciężki mężczyzna nie potrafił już t
szybko galopować jak za czasów swojej młodoci. Wierny ME
czyński podtrzymywał go, by przy tej szalonej jedzie nie os
nšł się z konia. W zamieszaniu oddzielono od króla królewic
Jakuba. Jan mylał już tylko o tym, żeby teraz, gdy, jak prz
puszczał, stracił reputację wojennš i syna, zginšć z honore
Czyżby miała powtórzyć się Warna? W ostatniej chwili pewi
niemiecki jedziec, który służył u polskich dragonów, uratoy

monarsze życie. Ten dzielny żołnierz bił się sam z tuzina
ť

246

Rozdział 13

Osmanów; kiedy osunšł się martwy na ziemię, Sobieski był już
w bezpiecznym miejscu. A tymczasem Lotaryńczyk nie dotrzy-
mał swojej obietnicy. Niechęć tego szlachetnego księcia nie mo-
gła przecież trwać długo. Gdy zorientował się w tragicznej sy-
tuacji sojusznika, wyruszył natychmiast z całš swš siłš zbrojnš.
Zatrzymał uciekajšcych Polaków. Lecz turecka kawaleria zawró-
ciła natychmiast, gdy natknęła się na uszeregowane w porzšdku
cesarskie regimenty. Uniknięto druz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin