R1.TXT

(52 KB) Pobierz
1. Silny zrodzony przez silnych Sobieskiego okres burzy i naporu

Jan Sobieski był synem pierwszego rangš 'senatora stanu
wieckiego, jednakże pochodził z rodu, który z masy szlachty
powoli, dzięki wytrwałej pracy, wybitnym osišgnięciom, tak pod-
czas wojny, jak pokoju, i przez zręczne wykorzystanie wszelkich
możliwoci doszedł do bogactwa i zaszczytów. Zwarty szereg So-
bieskich rozpoczyna niejaki Mikołaj, do którego w roku 1480 na-
leżały majštki Radoryż, Sobieszyn, Lędo i. Ułożę w okręgu Stę-
zyca województwa lubelskiego. Jest to rodzina rdzennie polska,
herbu Janina, który w redniowieczu nosili możni wojowie. Ta
gałš rodu, która mieszkała w Sobieszynie, żyła w umiarkowa-
nym dobrobycie, z dala od wielkiej polityki. Korzystne ożenki
zawiodły syna, Stanisława, i Sebastiana, wnuka najstarszego po-
wiadczonego protoplasty Mikołaja, do sšsiednich obszarów wo-
jewództwa lubelskiego po prawej stronie Wisły. Tam nabyi Se-
bastian piękny majštek Pielaszkowice, z poczštku jako wójto-
stwo; dołšczył do tego dobra swojej małżonki, która wniosła mu
w wianie dziedzictwo dwóch innych gałęzi rodu Janina, Gieł-
czewskich i Pszonków, i ożenił swoich synów, Stanisława i Jana,
z córkami arystokracji. Jan, zmarły w młodym wieku, pozostawił
po sobie dzielnego Marka, dzięki któremu Sobiescy weszli do
senatu. Ich nazwisko pojawia się teraz w annałach Królestwa
jako nazwisko bohatera wojennego, który w Inflantach i w nad-
dunajskich księstwach dokonuje osobliwych czynów zbrojnych,
należy do najbliższego kręgu przyjaciół kanclerza Zamoyskiego

1 jako kasztelan, potem za jako wojewoda lubelski przoduje
wród szlachty swojej rodzimej prowincji.

Marek Sobieski, który już przez swojš matkę Katarzynę Gde-
szyńskš miał powišzania ze skolonizowanym przez Polaków obsza-
rem na wschodzie, zakłada głównš siedzibę swego rodu w po-

2 - Jan Sobieski

58

Rozdział l

bliżu Lwowa, skšd ród ów sięgnie po zaszczyty głone w historii
wiata. W 1595 roku Marek kupuje Złoczów i przez małżeństwo
z Jadwigš Snopkowskš1 spowinowacš się z najpierwszymi do-
mami magnackimi południowo-wschodniej Polski, rodami Her-
burtów, Fredrów, a także z wieloma innymi. Dzięki temu za-
strzykowi krwi dynarskiej i ródziemnomorskiej zmienia się te-
raz charakter Sobieskich w tym sensie, że ich typ dopasowuje
się, psychicznie i fizycznie, do typu starej szlachty z ruskiego
obszaru granicznego.

Syn Marka, Jakub Sobieski, nie ma już w sobie nic z prostac-
kiej brawury swych czysto polskich przodków; jest, mimo swych
obfitych kształtów, ruchliwy, nerwowy i niespokojny, subtelny
i wrażliwy, elokwentny i otwarty na wszelkš intelektualnš wie-
dzę, przebiegły, pobudliwy artystycznie, zmienny, oczywicie też
odważny i uczciwy, powodowany silnš wiadomociš moralnš.
Nie zawiódł jako polityk i jako wódz, mediator i mówca. Jako
pierwszy z Sobieskich zetknšł się z Zachodem. Studiował na
Sorbonie u najwybitniejszych uczonych swego czasu, także wiele
razy jedził do Francji i Austrii. Przewodniczšcy najwyższego
trybunału, poseł na sejm, dyplomata, historyk pierwszej bitwy
chocimskiej, w której brał również udział, i w końcu, jako kasz-
telan krakowski, najwyższy doradca króla Władysława IV, Jakub
Sobieski wypełniał wszędzie i zawsze swoje zadania. Oszczędny
i troskliwy ojciec rodziny, skłonny do przepychu tylko wtedy,

kiedy chodziło o splendor familii, umiał znacznie pomnożyć odzie-
dziczony majštek.

Pomogła mu w tym doskonała małżonka, którš sobie wybrał
z potężnego magnackiego rodu Daniłowiczów. Pochodziła ona,
tak ze strony ojca, jak i matki, z rodów rycerzy, którzy brali
udział v/ owych nieustannych, godnych eposu walkach na przed-
murzu chrzecijaństwa. Tam, gdzie Polska graniczyła z imperium
tureckim i dokšd z przerażajšcš regularnociš hordy tatarskie
kierowały swe łupieskie wyprawy, żelazna koniecznoć ukształ-
towała takš rasę bohaterów, których żadne przeciwnoci i żadne
cierpienia nie były w stanie wystraszyć z wyznaczonego im miej-
sca. Mężczyni i kobiety wzrastali tam w warunkach cišgłej woj-
ny podjazdowej, od małego patrzyli mierci w oczy, swój kraj
i gród swoich przodków uczyli się kochać z owš żarliwš na-

1 Prawidłowo nazwisko jej brzmiało: Suopkówna - (przyp. red.),

Silny, zrodzony przez silnych

miętnociš, której najwyższš stawkš jest życie i która TE
każe umrzeć niż ustšpić.

Cztery kolejne rodziny pradziadków ze strony matki Jana
bieskiego: Daniłowicze, Tarłowie, Herburtowie pochodzšcy z
nej Saksonii i Żółkiewscy, mieszkały na godnych podziwu ;

kach, wzniesionych na wzgórzach, skšd można było objšć w
kiem powabne doliny krajobrazu karpackiego. Od czasu do c
rozbrzmiewało alarmujšce wołanie, że zbliża się odwieczny v
Tatarzy. Znaczyło to, iż trzeba stawić opór mordujšcym ban<
Pożary owietlały hen daleko okolicę, jęki i biadania upr<
dzanych chłopów i wyrywanych z domu rodzinnego córek szła
docierały aż na górę do zamków. Nierzadko też żałoba wkra<
i do pańskich siedzib, kiedy który z mężów nie wrócił ju
domu z bitwy, którš wydał był Tatarom. Ci dzielni magnaci
wiem prowadzili nie tylko obronę przeciwko najedcom,
zawsze też brali udział w zaczepnych wyprawach na Tur
Tatarów i Kozaków, które urzšdzali Polacy.

Dziadek Teofil! Sobieskiej ze strony matki, hetman wielki
ronny Stanisław Żółkiewski, jeden z największych wodzów
jej epoki, zwyciężył Szwedów i zdobył Moskwę. Jako sti
padł w bitwie z Turkami pod Cecorš, opuszczony przez s
niesubordynowanš armię; był wzorem i ostrzeżeniem dla
wnuka. Jan Żółkiewski, syn Stanisława, zginšł od ran, l
otrzymał u boku ojca w tej samej bitwie. Stanisław Daniło-
brat Teofil! i wuj póniejszego króla Jana III, dostał się do
woli u Tatarów i został przez nich tchórzliwie zamordowana

Procreati fortes ex fortibus - silni i zrodzeni przez sili
tak włanie mógłby nazwać z całš słusznociš Jan Sobieski
ich antenatów i z takš samš racjš jego ojciec, Jakub, w m
nad grobem godnego sławy Stanisława Żółkiewskiego mógł o
powiedzieć: ,,Za jedynš, radoć uważali pracę, trud, niebe
czeństwa, ofiary i bezsenne noce dla Ojczyzny; rany przy
wali jak cennš pamištkę swego bohaterstwa. O niczym ir
nie mówili i niczego bardziej nie pragnęli, jak mierci p
chwały, i takš też mierciš pomarli."

Duch tych bojowników, a szczególnie duch poległego poć
córš żył w tym butnym domostwie, gdzie 27 sierpnia 1629
po raz pierwszy ujrzał wiat przyszły król. Wówczas jeszc
komnacie, z której Żółkiewski wyruszył w drogę na wyprav
mierć bohatera, niczego nie zmieniono. Przed obrazem I
Boskiej paliła się lampka; skrwawiony płaszcz, miecz i bi;

2-

2e>
^/

Rozdział l.

hetmana leżały jako milczšcy wiadkowie życia i mierci tego
oto, który je nosił.

Tam też babka, Zofia Daniłowiczowa, i matka wczenie skie-
rowały kroki dziecka, w którego sercu obraz ten pozostawił nie-
zatarte piętno. Miało to większš wagę niż owe ominš, które to-
warzyszyły narodzinom Jana Sobieskiego. Zamek Olesko, gdzie
przyszedł na wiat, jak i inne twierdze w tej okolicy, położony
na nienajwyższym, lecz niedostępnym wzniesieniu, został - pod-
czas gdy małżonka Jakuba Sobieskiego jęczała w bólach poro-
dowych - napadnięty przez Tatarów. Hen dookoła płonęły po-
żary, a ów póniej tak sławny Chmielnicki1 był wówczas jeszcze

poród polskich rycerzy, którzy przepędzali z Pokucia barba-
rzyńskiego wroga.

Opowiadania o chwalebnych czynach przodków, o burzliwym
dniu narodzin, o wojnie i zwycięstwie, w którym mieli swój
udział najbliżsi krewni, nakreliły obraz wiata tego dziecka,
zanim w chłopcu uformowały się pierwsze zarysy samodzielnego
mylenia. Jakub Sobieski czuwał troskliwie nad wychowaniem
swoich synów, starszego Marka i drugiego z kolei Jana (dwaj
młodsi bracia zmarli w niemowlęctwie, z dwóch dorosłych sióstr
jedna zmarła w wieku lat dziewiętnastu jako zakonnica, druga
była najpierw żonš księcia Ostrogskiego, potem Radziwiłła).
W pištym roku życia Jana przenieli się bracia wraz z matkš,
po mierci babki, z Oleska Daniłowzczów do ojcowskiego zamku
w Żółkwi. Była to pełna pychy, w stylu wczesnego baroku urzš-
dzona magnacka rezydencja; która królowała porodku rozkwi-
tajšcego miasta i nie miała już charakteru prz^-frontowej twier-
dzy nadgranicznej. Tu pobierali chłopcy pierwsze nauki. Jan był
bystry, żywy i inteligentny, jednakże od dzieciństwa cierpiał na
katar nosa, wielce dla niego dokuczliwy.

Dwunastolatka wysłał ojciec do Krakowa, gdzie obaj synowie
senatora mieli zdobyć odpowiadajšce ich randze akademickie wy-
kształcenie. Marek i Jan, którzy przybyli tu z wychowawcš,
wielu dorosłymi osobami asysty i kilkoma towarzyszami zabaw,
uczęszczali do z dawna sławnego Gimnazjum więtej Anny. Tu
uczyli się gramatyki, retoryki, dialektyki, dokładnie ojczystej hi-
storii, trochę matematyki; poznawali twórczoć antycznych i kil-
ku polskich pisarzy oraz ćwiczyli się w sztuce wyrażania swych

l  tV T"7Q^'ťťł~''"^ "*" -s -' ł-    "'   '         '     ^~

1 W rzeczywistoci był to nie Chmielnicki, lecz słynny pogromca Tatarów,

wojewoda kijowski i regimentarz wojsk ukrainnych, Stefan Chmielecki
<zm. w 1690 r.) - (przyp. red.).

Silny, zrodzony przez silnych

myli w pimie i mowie. Z okazji więta zakończenia roku l
czternastoletni Jan Sobieski w układnej mowie dziękował ob
nym gociom za ich łaskawe przybycie. Przez następne dwa l
słuchał wykładów na uniwersytecie; lato i jesień 1645 r<
ubiegły im w kręgu rodzinnym, gdzie młodzieńcy po raz osts
mogli wysłuchać przestróg ojca. Z poczštkiem roku 1646 Ma
i Jan udali się, jak to wówczas nakazywał zwyczaj, w kawa^
skš podróż do obcych krajów. Kasztelan krakowski zaopati
ich w wyczerpujšcš instrukcję, v/ której spożytkował własne
wiadczenia młodzieńcze. Z odpowiednim d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin