Prawdziwa historia Edwarda 1.Tak to się zaczęło.doc

(31 KB) Pobierz

Tak to się zaczęło

Czasami zastanawiam się, czy bycie nieśmiertelnym naprawdę jest aż takie ciekawe... Bycie wiecznym nastolatkiem ma oczywiście swoje plusy i minusy, ale chyba czasami chciałbym być po prostu człowiekiem...

Urodziłem się 20 czerwca 1901r. Moi rodzice - Elizabeth i Edward Masen - byli prostymi ludźmi, tak jak ja. Wychowywali mnie tak, jak na zwykłego człowieka przystało. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że moje życie będzie kiedyś niezwykłe. Imię odziedziczyłem po ojcu - Edward Anthony Masen.  Niestety przyszła wojna i moja wieczna historia zaczęła się w 1918r. W naszych stronach panowała epidemia grypy hiszpanki. Niestety ja i moja rodzina również zachorowaliśmy. Trafiliśmy do miejscowego szpitala, w którym pracował dr. Carlisle Cullen. Mój ojciec zmarł jako pierwszy, ale i nam było to pisane. Moja matka na łożu śmierci kazała Carlisle'mu zaopiekować się mną i za wszelką cenę utrzymać przy życiu. Wkrótce zmarła. Zostało mi juz może tylko kilka godzin. W pewnym momencie Carlisle przyszedł do mnie i wywiózł z sali do innego pomieszczenia. Nie wiedziałem dlaczego, ale nie miałem tez siły zapytać. Nagle on obnażył zęby i wbił je w moje ciało. Od razy rozszedł się po mnie ogromny ból. Zdawało mi się, że płone. W tym momencie nie pragnąłem nic innego niż śmierci. Nie wiem jak długo tak leżałem, ale po jakimś czasie ból ustępował, przesuwając się w strone serca. Przez ten czas, razmyślałem nad swoim życiem i nad tym, że nie zdążyłem powiedzieć rodzicom jak bardzo ich kocham, chociaż oni o tym dobrze wiedzieli. Dużo czasu minęło zanim ból przeszedł do samego serca. Uderzyło jeszcze ok. trzy razy bardzo mocno, potem raz wolno i zatrzymało się. Wtedy nie czułem już bólu. Usłyszałem wokół siebie straszny szum, a potem kogoś kto sunął w stronę mojego łóżka.
- Edwardzie możesz wstac?
- Chyba... chyba tak - wymamrotałem.
"Dzielny chłopak". Co? Jak to? Przecież Carlisle nie poruszył nawet ustami.
-  Nie martw się, że nie czujesz bicia swojego serca, jutro wszystkiego Cię nauczę, a szczególnie tego, byś mógł jako nowonarodzony, panować nad sobą.
- Jako co?
- Jako nowonarodzony Edwardzie, jesteś wampirem.
- Czym?!
- Wampirem Edwardzie, tak jak ja.
- Ale... Czy pan nie żywi się ludźmi?
- Nie, jestem 'wegetarianinem', żywie się tylko krwią zwierząt. Zobaczysz wszystkiego Cię nauczę. Jesteś nowonarodzonym, więc masz w sobie bardzo duż siły, dlatego muszę pokazać Ci jak nad tym panować. Jutro wybierzemy się do lasu zdala od ludzi by nie kusił Cię ich zapach.  Zobaczysz, szybko poimiesz w czym rzecz.
- Ale... dlaczego ja? Czy jest was więcej?
- Więcej niż myślisz. Twoja matka chciała byś żył, więc żyjesz będąc nieśmiertelnym.
Nie mogłem tego pojąć. Ja wampirem ? Ja nieśmiertelny? I te głosy... Czy Każdy tak ma?
- A co z tymi szeptami wokoło?
- Jakimi szeptami Edwardzie?
- No tymi, które słysze, a pan nie?
- Mów mi Carlisle. Nie, ja nic nie słysze.
"O co mu chodzi?" - usłyszałem
- No o te głosy...
Spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem "a może on jest tym wybrańcem, który posiada dar?"
- Jaki dar?
- Edwardzie, co słyszałeś przed chwilą?
- No to co pan... to co mówiłeś...
- Ale ja nic nie mówiłem, zastanawiałem się tylko...
- Nad czym?
- Skoro słyszałeś, to co mówiłem przed chwilą, to znaczy, że dostałeś dar. A dokładniej dar czytania w myślach. Teraz bez problemu będziesz wiedział co ktoś myśli o tobie, czy o innych. Czasami przydatne...
Nie mieściło mi się to w głowie. Usiadłem na brzegu łóżka, a stało się to strasznie szybko. Nie wiedziałem jak? Rozejrzałem się wokoło, była to mała sala, prawie nieużywana, ale pachniała ludźmi.
- Spokojnie Edwardzie, teraz razem ze swoją nadludzką siłą, dostałeś również możliwość szybkiego przemieszczania się. Połóż się spowrotem i udawaj chorego. Nad ranem zabiorę cię stąd do lasu i wszystko pokaże, a teraz muszę już iść. Dozobaczenia.
No to teraz będę miał ciekawe życie. Słyszę głosy i mam nadludzką siłę. A do tego jestem wampirem...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin