bombik - inscenizacja.rtf

(83 KB) Pobierz
Słoń Bombik

Bajka o Łaciatym Słoniu

Występują: Narrator, Bombik, Mama Bombika, Tata Bomika, Hiena 1, Hiena 2, Sapiący Bambidu, Niebieska Żyrafa, Stary Nosorożec

 

 

 

Scena I - Plama.

Bombik, Hiena 1, Hiena 2.

 

Narrator:

Pewnego razu w Afryce przyszedł na świat mały słonik. Rodzice dali mu na imię Bombik, ale począwszy od dnia narodzin przylgnęło do niego przezwisko, a to za sprawą czarnej łaty, jaką miał na grzbiecie za głową. Samo przezwisko wymyśliły złośliwe hieny, które siedząc w wysokiej trawie przodował w niewybrednych żartach:

 

Hiena 1

– Słoń z kleksem!

 

Hiena 2

– Bombik, co za imię dla łaciatego słonia

 

Hiena 1

Powinien raczej nazywać się plama, tak plama hahaha

 

Hiena 2

– Hahahahahaha.

 

Piosenka Hien

Łaty wiele zwierząt ma, ale dziś. Hahaha.

Jedno zwierze nam przybyło

i nikomu się nie śniło,

że ten zwierz, że on też

trąbę ma. Hahaha.

Trąbę ma, Hahaha,

kleksa ma, Hahaha,

Słoń i kleks to niesłychana,

Plama, plama, palma, plama, plama,

Rzadki zwierz, że on też trąbę ma

Hahahah, Hahaha.

 

Narrator:

Bombik rósł, ale z każdym rokiem stawał się coraz bardziej smutny.

 

Hiena 1:

– Plama, pokaż plamę!

 

Hiena 2:

– Plama, gdzie można się opalić w takie ciapki.

 

Narrator:

Myślał, że inne zwierzęta interesują się tylko jego plamą. Po pewnym czasie już tylko w rodzinie zwracano się do niego po imieniu. W końcu sam zaczął używać przezwiska, zamiast własnego imienia.

 

Bombik:

– Zawsze będę tylko plamą. Nikt nie widzi mnie, Bombka, wszyscy widzą tylko plamę. Jestem plamą na słoniowym honorze mojej rodziny.

 

Narrator:

Nocami, gdy było mu najsmutniej biegło do zawalonego przez burzę drzewa. Z kawałków drewna wystrugał sobie cymbałki oraz pałeczki, Kiedy chciał zapomnieć o wszystkich przykrościach siadał i grał. A grał melodie tak piękne i tak smutnie, że aż gwiazdy płakały ze wzruszenia.

 

Smutna piosenka Bombika

Kiedy jest się plamą,

smutny jest ten świat.

Nie ma w nim radości,

przyjaciół jest brak.

Wszyscy ciągle z plamy

}x 2

tylko śmieją się,

innym jest wesoło, ale mnie jest źle.

Czarną plamę, czarną plamę mam.

Czarno w sercu, bo czuje się sam.

Plama, plama wzdycham och i ach,

nikt nie słyszy, nawet w moich snach.

Kiedy jest się Plamą,

smutno płyną dni.

W sercu wielka pustka,

wciąż mi kapią łzy.

Wszyscy tylko z plamy śmieją się.

}x 2

Gdzie są przyjaciele,

kto pocieszy mnie.

Czarną plamę, czarną plamę mam.

Czarno w sercu, bo czuje się sam.

Plama, plama wzdycham och i ach,

nikt nie słyszy, nawet w moich snach.


Scena 2 - Troski w domu

Mama Bombika, Tata Bombika, Bombik

 

Mama Bombika:

– Naszego Bombka nie cieszą już nawet kolorowe kamyki, które zbiera od dawna.

 

Tata Bombika:

– Ach nie wiem droga żono, co zrobić, aby uwierzył, że nie jest gorszy od innych słoniątek. Tylko pozbycie się łaty może przynieść mu szczęście. Ale kto może usunąć łatę z grzbietu słonia? Ale, Ale. Zaraz, zaraz, Hym. Już wiem. Bambidu. Trututu, tratata, Bambidu, radę da. Trututu, tratata, Bambidu radę da.

 

Mama Bombika:

– Uspokój się. I powiedz, o co chodzi?

 

Tata Bombika:

– Pamiętasz opowieści mojego dziadka Bombom o wielkim baobabie, który miał cztery tysiące lat? I o tym, że pod tym drzewem mieszka ostatni mamut?

 

Mama Bombika:

– Sapiący Bambidu.

 

Tata Bombika:

– Aha.

 

Mama Bombika:

– Pomógł pradziadkowi Bombom odzyskać wzrok. Podobno jest jeszcze starszy niż baobab, pod którym mieszka.

 

Tata Bombika:

– Dlatego jest najmądrzejszym zwierzęciem na świecie. Tylko on może wiedzieć jak pozbyć się łaty z grzbietu naszego synka.

 

Mama Bombika:

– Ale Bombik będzie musiał odnaleźć go sam. Kto pragnie pomocy Bambidu osobiście przychodzi do niego.

 

Tata Bombika:

– Nie martw się. Wśród pamiątek po moim pradziadku jest mapa z zaznaczoną drogą do wielkiego baobabu. Bombik jest mądrym słoniątkiem. Na pewno da sobie radę.

 

Narrator:

Bombik postanowił natychmiast wyruszyć w drogę. Tak bardzo chciał się pozbyć łaty, że przezwyciężył strach przed podróżą na drogę. Do plecaka włożył trochę bananów na drogę, pałeczki do swoich drewnianych cymbałków i starą mapę dziadka. Mapa była trochę dziwna, jakby narysowana na liściu.

 

Mama Bombika:

– Bombik, Bombik.

 

Bombik:

– Do zobaczenia mamusiu. Do zobaczenia tatusiu. Wrócę bez mojej okropnej plamy.

 

Tata Bombika:

– Pozdrów Sapiącego Bambidu. I nie zapomnij mu powiedzieć, że jesteś prawnukiem słonia Bombom.

 

Mama Bombika:

– Bądź ostrożny i wracaj jak szybko się da. Z łatą, czy bez. Czekamy na Cienie,

 

Bombik:

Dobrze mamo. Żegnajcie.

 

Piosenka Bombika

Jest w Afryce, miejsce takie,

gdzie ostatni mamut sapie.

Ma na imię Bambidu, tru-tu-tu-tu-tru-tu-tu.

Ma na imię Bambidu, tru-tu-tu-tu-tru-tu-tu.

tru-tu-tu-tu-tru-tu-tu.

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da;

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da.

Choć ukrywa się przed światem,

pod ogromnym baobabem,

znajdzie go, kto mapę ma; Tra-ta-ta-tra-ta-ta-ta;

znajdzie go, kto mapę ma; Tra-ta-ta-tra-ta-ta-ta;

Tra-ta-ta-tra-ta-ta-ta.

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da;

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da.

Najmądrzejszy jest na świeci,

bo tysiące lat ma przecież,

kto ma kłopot pyta go, Tro-to-to-tro-to-to-to;

kto ma kłopot pyta go, Tro-to-to-tro-to-to-to;

Tro-to-to-tro-to-to-to.

Tro-to-to-tro-to-to-to.

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da;

Tru-tu-tu-tu, tra-ta-ta-ta, Bambidu, radę da;

Tra-ta-ta-ta!

 


Scena 3 - Wyprawa

Bombik, Hiena 1, Hiena 2, Sapiący Bambidu

 

Narrator:

Wędrował przez siedem dni. Ósmego dnia wieczorem spotkał zgraję hien, które jak zwykle zaczęły mu dokuczać.

 

Bombik:

– Już niedługo nie będziecie się miały z czego śmiać.

 

Hiena 1:

– Ty, Plama, czyżbyś znalazł jakąś pralnię dla słoni?

 

Bombik:

– Idę do Sapiącego Bambidu. On pomoże mi pozbyć się plamy.

 

Hiena 2:

– Hahahah. Nie ma żadnego Bambidu, wszystkie mamuty wyginęły dawno, dawno temu.

 

Bombik:

– To nie prawda. Wiem gdzie on mieszka. Tatuś dał mi mapę, dzięki której wiem gdzie on mieszka.

 

Narrator:

Bombik wyją z plecaka starą map pradziadka i pokazał ją hienom. Wtem jedna z nich wyrwała ją słoniątku.

 

Hiena 1:

– No i co. Teraz już jej nie masz.

 

Hiena 2:

– Plama miał mapę, a teraz ma figę z makiem. Hahaha.

 

Narrator:

Słonik biegł najszybciej jak potrafił, ale hieny oddalały się mu coraz bardziej z oczu.

 

Bombik:

– Co ja teraz zrobię. Bez mapy nie znajdę wielkiego Baobabu, nie spotkam wielkiego Bambidu. /Płacz/

 

Narrator:

Płakał długo, aż wreszcie zmęczony i bardzo nieszczęśliwy zasną. Miał piękny sen: Biegał po sawannie bawiąc się z przyjaciółmi i nikt nie zauważał jego łaty. Słońce wschodziło, gdy do jego uszu zaczęły dochodzić dziwne dźwięki.

 

Sapiący Bambidu:

– Uf, Uf, uf, uf uf uf uf uf uf uf uf uf uf fu

 

Narrator:

Daleko na horyzoncie dostrzegł tylko zielony pagórek.

 

Bombik:

– Ciekawe. Góra, która sapie.

 

Sapiący Bambidu:

– Uf, Uf, uf, uf uf uf uf

 

Narrator:

Ruszył w tym kierunku. Sapanie stawało się coraz wyraźniejsze. Wreszcie Bombik dokonał nowego odkrycia.

 

Bombik:

To nie jest wcale pagórek. to wielkie drzewo. Sapiące drzewo? Muszę je dokładnie obejrzeć.

 

Sapiący Bambidu:

– Uf, Uf, uf, uf uf uf uf

 

Narrator:

Poczuł, że od tego sapania, aż trzęsie się ziemia. Ale to nie drzewo sapało. Pod ogromnym baobabem zobaczył jakieś wielkie zwierzę. Trochę podobne do słonia, ale bardzo kudłate. Miało bardzo długie kły, które były mocno wygięte do góry.

Bombik:

– Sapiący Bambidu. Znalazłem go!

 

Sapiący Bambidu:

– Uf, uf, uf. Kto ośmiela się zakłócać mój mamuci spokój.

 

Bombik:

– Ja. Plama. Plama.

 

Sapiący Bambidu:

Uf, znam to oczy. Takie same oczy miał pewien słoń.

 

Bombik:

– To był mój pradziadek. Bombom.

 

Sapiący Bambidu:

– A, więc znasz te historię. Uf. Skoro przyszedłeś do mnie, musisz mieć jakiś problem, drogi hym…

 

Bombik:

– Plama, wszyscy mówią na mnie Plama. To prze tą okropną łatę. Przyszedłem do Pana z prośbą, aby pomógł mi się jej pozbyć. Tylko Pan wie, jak to zrobić.

 

Sapiący Bambidu:

– To będzie trudne zadanie.

 

Narrator:

Następnie odwrócił się trąbą do pnia wielkiego baobabu i ogromnymi kłami potrząsną drzewo. Tuż obok Bombka nieoczekiwanie spadło kilka owoców i jeden liść.

 

Sapiący Bambidu:

– Czeka Cię droga. Włóż owoce do plecaka. Liść pomoże Ci wrócić do domu.

 

Bombik:

– Ale dokąd mam iść i po co?

Sapiący Bambidu:

– Twoją przewodniczką będzie piosenka.

 

Piosenka Bambidu:

Uf, uf, uf, uf, uf,

kto się plamy pozbyć chce.

Uf, uf, uf, uf, uf,

Musi dobrze o tym wiedzieć, że

Uf, uf, uf, uf, uf,

kiedy przejdzie kroki trzy

Uf, uf, uf, uf, uf,

}x 2

będzie wolny i spełnią się sny

Pierwszy krok, dobrocią dotknij innych

Drugi krok, zapomnij plamy swej

Trzeci krok, uśmiechnąć się powinno serce twe

to koniec troski twej

 


Scena 4 - Święto Srebrnego Księżyca

Bombik, Niebieska Żyrafa, Stary Nosorożec, Zwierzęta.

 

Narrator:

Podczas wyliczania w refrenie trzech kroków, mamut z całej siły tupną nogą. W powietrze wzbiły się tumany kurzu, które okryły wszystko. Zrobiło się zupełnie ciemno. Powoli kurz opadł. Bombik był sam. Cała sawanna spowita był granatowym mrokiem. To dziwne miejsce Bombik nazwał księżycową krainą. Postanowił nie martwić się, co teraz zrobić.

 

Bombik:

– Pierwszy krok, dobrocią dotknij innych, drugi krok…

 

Niebieska Żyrafa:

wchodząc w słowo

… uuu, co za nieszczęście. Co ja teraz zrobię.

Cały czas dalej popłakuje.

 

Bombik:

– To chyba żyrafa, Jakaś dziwnie niebieska. To pewno światło księżyca pomalowało ją tak dziwnie. /głośno/ Przepraszam jakie nieszczęście?

 

Niebieska Żyrafa:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin