Kartoflane racuchyTo ja z kolei pamiętam takie kartoflane racuchy, które miałem okazję kiedyś jeść na Mazurach.Ludzie którzy to serwowali byli zakoczeni naszymi plackami ziemniaczanymi, tj. że formujemy z nich placki i jemy na słono-ostro (choć to był akurat przypadek, bo ze śmietaną i cukrem też są dobre).Dla odmiany oni następnego dnia zaserwowali coś, co było robione tylko w połowie z ziemniaków (tartych bardzo drobno na papkę), a w połowie z mąki przennej. Do tego proszek do pieczenia (a może i nawet drożdże, bo to było dość pulchne i delikatne w środku), jajko, szczypta soli i łyżeczka cukru.Najśmieszniejsze było to, że byli tacy ambitni, że w warunkach - co by nie powiedzieć - biwakowych smażyli z tego małe pączki w głębokim tłuszczu. Na koniec obsypane to było cukrem pudrem.W odróżnieniu od pączków było bardziej chrupiące, no i rzecz jasna - z lekkim odcieniem frytek.Powyższy przepis nie jest być może ścisły, ponieważ koncentrowałem się na efekcie. :-)
plesewa