WOKULSKI.doc

(63 KB) Pobierz
Marcin Mańka 1 2 3

KILANOWSKI JEST NAJLEPSZY

 

Marcin Mańka 1 2 3

Rafał Szymański 4 5 6

Tomek Waszczykowski 7 8 9

Piotrek Kamiński 10 11

Dominik Mielczarek 12 13

Kacper Landowski 14 15

Łukasz Chruściel 16 17

Paweł Jędzrzejewski 18 19
Mateusz Szwed 20 21 22

Adrian Matusiak 23 24

Justyna Szymańska  25 26 27

Ewelina Wąsiakowska 28 29 30

Mateusz Zalewski 31 32 33

Grześ Sadowski 34 35 36

Michał Turczyn 37 38

 

 

 

 

 

 

Rozdziały XVII i XVII

Wokulski o sobie: jest egoistą, samokrytyczny, samotny, uważa, że wszystko zawdzięcza Łędzkiej, jest jej podporządkowany: „Ta kobieta zrobiła już ze mnie bogacza i cłowieka z reputacją, lecz jeżeli uprze się, zrobi ze mnie(…) Chyba świetego męczennika, który swoją pracą , nawet życie odda dla dobra innych… Naturalnie, że oddam, gdy ona tego zechce!...” Podziwia i zazdrości Ochockiemu: „Ochocki – oto wspaniała dusza: chce przypiąc skrzydała ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu”.

Rzecki o Wokulskim: Wokulski nie widzi świata poza Łęcką, uzależnił się od niej i się z tym nie kryje: „Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu Si, że Wokulski ma taki wy raz twarzy, jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę. Siedział bez ruchu, jak człowiek śpiący, z szeroko otwartymi oczyma.” Uważał także, że zrobił się rozrzutny, krótko wzroczny, pieniądze przestały dla niego odgrywać jaką kol wiek rolę(typowy romantyk): „Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina? Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi(…)szkoda tej podróży i 10 tys. Rubli(…) Wyrzeka się, gardzi 10 tys. Rubli, on który osiem lat temu musiał pożyczać 10 rubli na miesiąc, ażeby wykarmić się jak nędzarz(…) I to niby jest pozytywista, człowiek realnie myślący… Mnie nazywają starym romantykiem, ale przecież takich głupstw nie robiłbym…” Nie dowierza, że Wokulski tak dał się usidlić: „ Jaki zły duch spętał do z Łęckimi… Czyżby?... Eh! Przecie on aż tak głupi nie jest…”

Warszawiacy o Wokulskim: uznają go za naiwnego oraz wiedzą, że jest pod wpływem Łęckich, uważają, że to go zgubi. Jakkolwiek wiedzą, że ma smykałkę do biznesu: „Pan Wokulski, no… to jest wilki interes(…) Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi, i oni wszyscy zgubią Wokulskiego, a on nie da im rady.”

 

Rozdział XXV (u mnie 4 w II tomie)

 

„Gość patrzył na obłoki, jakby dotykające wierzchołków drzew, na snopy światła, które przepływały między ciemnymi gałęźmi świerków było mu dobrze. Nie myślał o pannie Izabeli. Jej wizerunek, palący mu duszę, rozwiał się wobec prostych powabów natury; chore serce umilkło i pierwszy raz od dawna zaległy w nim ukojenie i cisza.” – miłość do Izabeli.

 

„Pożegnawszy chłopa Wokulski skręcił do parku i długi czas przechadzał się po lipowej alei nie myśląc o niczym. Zdawało mu się, że przyjechał tu nasycony, zatruty zgiełkiem Paryża, hałasem Warszawy, dudnieniem kolei żelaznych i że wszystkie te niepokoje, wszystkie boleści, jakie przeżył, w tej chwili parują z niego. Gdyby go zapytano: czym jest wieś? odpowiedziałby, że jest ciszą.” – romantyczne podejście Wokulskiego; kontrast miasta (zgiełk itp) i wsi (spokój i cisza).

 

„Ożenił się pan dla majątku? - spytała wdówka szeroko otwierając oczy.

Nie dla majątku, ale dlatego, ażeby mieć pracę i nie umrzeć głodu. Znam dobrze to prawo, o którym mówi pan Starski...

A co? - wtrącił Starski patrząc na babkę.

I dlatego, że znam, żałuję tych, którzy muszą mu ulegać - zakończył Wokulski. - Jest to chyba największe nieszczęście w życiu.” – informacje o poprzednim małżeństwie Wokulskiego (ożenił się, żeby mieć pracę).

 

„- Powiedz mi pan - rzekła - czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku?

Nie - odparł Wokulski po chwilowym namyśle.

Ale wydawać przyjemnie?

Nie wiem.

Nie wiesz pan? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku. Mówią, że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie...

Dziś mam znacznie więcej, ale wydaję bardzo mało.

Ileż?

Z dziesięć tysięcy.” – sytuacja majątkowa Wokulskiego.

 

 

„- Nie?... Więc na cóż są pieniądze?:.. Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia, cóż go da?

Można je mieć przy tysiącu rubli. Szczęście każdy nosi w sobie.” – według Wokulskiego pieniądze szczęścia nie dają.

 

„Piękny świat, ten wasz świat... I miłe są te kobiety, przy których, kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę, jeszcze musi spoglądać na zegarek, ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom. Pani, nawet ciasto, ażeby wyrosło, potrzebuje dłuższego czasu; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu, na takim jarmarku?...” – według Wokulskiego miłość rośnie powoli, nie można tak jak Wąsowska zmieniać ciągle mężczyzn.

 

 

Rozdział XXVI (u mnie 5 w II tomie)

 

„Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią, że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić.

Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracji.

Nie, pani, nie mogę być wrogiem tych, którzy w niczym mi nie szkodzą. Sądzę tylko, że zajmują oni uprzywilejowane miejsca bez zasługi i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach pogardę dla pracy, a cześć dla próżniaczego zbytku.” – gromadzenie pieniędzy jest trudne; stosunek Wokulskiego do arystokracji.

 

Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj.” – Wokulski uważa, że praca jest ważniejsza od urodzenia (pozytywistyczne poglądy).

 

 

 

 

Rodział XXX (u mnie 9 w II tomie)

 

Była taka chwila wczoraj na balu, że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej, ażeby z nią zamienić parę wyrazów, przysiągłbym, że jej powie: "Dobranoc pani, już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę!" Taką miał minę, kiedy szedł do niej. Ale i cóż z tego?... Panna raz spojrzała, szepnęła, ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc, taki szczęśliwy, że... dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić, gdyby nie czekał na drugie spojrzenie, szept i uścisk ręki... Nie widzi, cymbał, że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu, nawet w znakomicie większych dozach.” – Wokulski jest zaślepiony miłością do Izabeli. Wystarczy mu jej jeden gest, jest na każde jej zawołanie. Nie może przestać dawać się oszukiwać.

 

„- Eh! cóż znowu... Wokulski za dużo ma rozumu, ażeby dwa razy popełniał to samo głupstwo. Tylko, kochany panie Rzecki, kto z taką babą ma do czynienia, ten musi być przygotowany...

Z jaką babą?... z panią Stawską?... - spytałem.

Co za pani Stawska! - mówił doktór. - Tu chodzi o grubszą rybkę, o pannę Łęcką, w którą ten wariat wdeptał bez ratunku. Już zaczyna poznawać, jakie to ziółko, cierpi, gryzie się, ale oderwać się od niej nie może. Najgorsza rzecz spóźnione amory, osobliwie, kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski.” – ludzie widzą, że Wokulski nie powinien być zakochany w Izabeli. On jednak, mimo swojego wieku jest w nią zapatrzony.

 

 

 

Rozdział 6 tom 2: „Lasy, ruiny i czary.”

Człowiek światowy – latał balonem

„I natura, i ludzie żyją dla siebie, i tylko ci mają prawo władać nimi, którzy posiadają więcej sił i więcej pracują. Siła i praca są jedynymi przywilejami na tym świecie. (...) Siłą i praca, pani, nie tytuł i urodzenie.” – najważniejsza praca, cechy pozytywisty; krytyka poglądów Izabeli

podczas grzybobrania wyznaje miłość Izabeli „Znam panią już parę lat, ale niekiedy zdaje mi się, że znam panią od wieków...”

„Pieniądz jest naprawdę wielką potęgą, tylko trzeba go umieć użyć...” – zdaje sobie sprawę z mocy pieniędzy - pozytywista

opowiada Izabeli o tym, że w Paryżu wyrzekł się drogi do wielkiego wynalazku na rzecz miłości do niej – romantyk

najważniejsza szczerość w stosunkach międzyludzkich i wolny wybór

 

rozdział 7 tom 2: „Pamiętnik starego subiekta.”

Rzecki chce go wyswatać ze Stawską, krytykuje i trochę bagatelizuje jego zadurzenie w Łęckiej

Wśród niektórych Wokulski ma złą opinię, uważają, że majątku dorobił się nieuczciwie

Nie interesuje się swoją kamienicą; dopiero, gdy tam poszedł z Rzeckim zobaczył w jakim jest stanie i jakich remontów czy udogodnień potrzebują mieszkańcy – myśli praktycznie – pozytywista

„Co powie świat, o to nie dbam.” – idzie własną drogą; robi, co chce; nie liczą się dla niego opinie innych

 

rozdział 8 tom 2: „Pamiętnik starego subiekta.”

Postrzegany jako dobra partia do zawarcia małżeństwa

W sądzie broni Stawskiej oskarżonej o kradzież porcelanowej lalki baronowej Krzeszowskiej

 

 

 

 

Rozdziały XII, XIII, XIV – TOM II

 

W tych rozdziałach poznajemy Wokulskiego głównie jako romantyka. Pojawiają się długie fragmenty, w których opisane jest uczucie jakie żywi on do Izabeli.

 

Rozdział XII

 

Miłość Wokulskiego do Izabeli była miłością typowo romantyczną – nieszczęśliwą. Przyjmowała czasem znamiona obłędu i obłąkania („Niekiedy przychodził mu na myśl Geist...” do „...u nóg takiej jak Izabela kobiety”).

 

W między czasie pojawiają się opinie innych ludzi o Wokulskim:

Księcia – zawiódł się on na nim, z powodu nie ofiarowania przez niego darowizny („Książę, na którego prośbę...” -> „...przykry zawód.”)

szlachty – mimo iż niby go nie popierają, to tak na prawdę chełpią się nim („Naprzód tedy...” -> „...wysuwali naprzód Wokulskiego”)

kupiectwa – nienawidzili go („Kupcy, a nade...” -> „...brać za złe...”)

innych („Najciekawszych...” -> „...sklepów”)

 

Wypowiada się również Izabela – ma ona świadomość, co Wokulski do niej czuje i może dla niej zrobić („Ja i sceny!...” -> „...do niego”).

 

Uczucia Wokulskiego do Izabeli objawiają się w niemal sakralizacji jej osoby („W parę dni...” -> „...ucałował, rzekła:”). Wokulski wyrzuca sobie, że wszelkie zgrzyty w ich znajomości są jego winą. Dalej, Wokulski otwarcie mówi o swych uczuciach („Czym ja mogę zasłużyć...” -> „...a choćby ten dom...”). Wokulskiego czasem ogarniają wątpliwości co do prawdziwej natury Izabeli („Panna Izabela...” -> „...jest sobą?”).

 

Rozdział XIII

 

Miłość Wokulskiego do Izabeli sprawia, iż jest on zaślepiony. Uważa, że jeżeli on i Izabela mają różne zdania, to z pewnością jest on sam w błędzie i jest gotów zmienić zdanie pod wpływem opinii Izabeli (rozmowa o Molinarim - „Molinari? - powtórzył Wokulski....” -> „Wstyd go ogarnął.”).

 

Bywały chwile żalu Wokulskiego do Izabeli, ale natychmiast zostawały przytłumione przez uczucie, które żywił („Była chwila...” -> „...reputacji.”).

 

Wokulski daje nam się poznać również jako pomocny i wrażliwy na krzywdę innych człowiek (rozmowa z Węgiełkiem, zaraz po ^^).

 

Rozdział XIV

 

W tym rozdziale nie zauważyłem nic nowego godnego uwagi.

 

 

 

 

 

Rozdział XXXVIII:

 

Rzecki wspomina o Stachu w swoim pamiętniku, pisze, że wyjechał do Moskwy aby uregulować rachunki z Suzinem.

 

Rozdział XXXIX:

 

Ludzie uważali go za wariata, polskiego romantyka.

Rzecki bardzo martwi się o Wokulskiego. Cięgle myśli o nim, o tym co on teraz może robić, wspomina go. Po ujrzeniu testamentu uważa, że Stach już nie żyje i trzeba spełnić jego wolę.

Radca Wegrowicz uważa, że Wokulski zbankrutował, dlatego wyjechał z miasta. Mówi, że okłamał on Rzeckiego na temat swojego wyjazdu do Moskwy a także, że pieniędzy dorobił się w sposób nieuczciwy.  

Szuman uważa, ze Stach ani razu w życiu nie działa przytomnie. „Kiedy był subiektem, myślał o wynalazkach i o uniwersytecie; kiedy wszedł do uniwersytetu, za­czął bawić się polityką. Później, zamiast robić pieniądze, został uczonym i wrócił tu tak goły, że gdyby nie Minclowa, umarłby z głodu... Nareszcie zaczął robić mąjątek, ale nie jako kupiec, tylko jako wielbiciel panny, która od wielu lat ma ustaloną reputa­cję kokietki Nie koniec na tym, już bowiem mając w ręku i pannę, i majątek, rzucił oboje, a dzisiaj co robi i gdzie jest?... Powiedz pan, jeżeliś mądry?... Półgłówek, skoń­czony półgłówek! — mówił Szuman machając ręką. — Czystej krwi polski romantyk, co to wiecznie szuka czegoś poza rzeczywistością...”

Szuman uważa także że trzeba być kompletnym wariatem albo bankrutem aby zostawić taką sumą pieniędzy jaka miał Wokulski bez żadnej dyspozycji. Dalej informuje nasz, że Stach wyjechał do Odessy, stamtąd ma zamiar udać się do Indii, potem do Chin i Japonii.

Szuman dowiedział się także niezwykle intrygujących wiadomości – że Wokulskiego raz widziano w Zasławiu, a raz w Dąbrowie, gdzie kupił dwie laski dynamitu.

Ochocki uważa, ze Wokulski dobrze zrobił wyjeżdżając, końcu może zaspokoić swoje naukowe inspiracje, instynkta społeczne, tylko nie wiadomo czy starczy mu na to energii. ”Dziś jest on podobny do wyrwanego drze­wa. Jeżeli znajdzie grunt właściwy, a w Europie może go znaleźć, i jeżeli ma jeszcze energię, to wlezie w jakąś robotę i bodaj czy nie zacznie naprawdę żyć... Ale jeżeli wyczerpał się, co także w jego wieku jest możliwym...”

W swoim Testamencie Wokulski przekazał pieniądze znajomy ale także biedocie którą znał – dobroczynny.

W liście od Węgielka dowiadujemy się, że on sam widział kupca spacerującego w ruinach zamku, a w chwilę później nastąpił wybuch. Węgiełek przeszukiwał ruiny, ale nie znalazł tam zwłok. Na pamiątkę cudownego ocalenia, jak mniemał, postawił krzyż z napisem non omnis moriar (nie wszystek umrę). Możliwe jest, że Wokulski popełnił samobójstwo. Subiekt myśli jednak, że Wokulski tylko zniszczył zamek, bo przypominał mu chwile z Izabelą. Nie wiemy czy Wokulski umarł czy przeżył.

 

 

 

 

Rozdział XIII:

filantropia burżuazyjna, przeznaczył swoim byłym subiektom po 4 tysiące rubli jako wynagrodzenie; sprawił wesele Węgiełkowi oraz dał młodej parze kilkaset rubli

bardzo kochał Izabelę, gdy był samotny myślał o niej, powtarzał sobie jej imię

zzuł wyrzuty sumienia, że musiał odrzucić Stawską, która zrobiłaby dla niego wszystko

był świadkiem rozmowy Starskiego z panną Izabelą, załamał się, nie wiedział co zrobić

mówi o Łęckiej, że mógł się tego spodziewać, że ona kochała tylko siebie, jedynie kokietowała

cierpiał, próbował popełnić samobójstwo, jednak został uratowany

 

Rozdział XIV:

warszawianie mówią o nim, że jest marzycielem, idealistą, romantykiem, także, że jest uczciwy

 

Rozdział XV:

depresja, stracił rachubę czasu, czuł się samotny

rozmyślał o śmierci, jego życie straciło sens

Szuman mówi mu, że musi zapomnieć, żyć dalej; Wokulski w końcu przyznaje mu rację

szanuje Żydów.

 

 

 

 

 

Rozdział XXII

Pewnego dnia wśród interesantów, w salonie przyjęć odwiedził Wokulskiego uczony o tajemniczym niemieckim nazwisku Geist (słyszał, że Polak latał kiedyś balonem i interesował się naukowymi odkryciami). Profesor był chemikiem-wynalazcą, a całą fortunę utopił w badaniach i odkryciach. Zaproponował Stanisławowi wejście w spółkę i sfinansowanie dalszych badań nad jego obecnym wynalazkiem. Spotkanie z uczonym, który miał opinię szarlatana oraz nawiedzonego szaleńca, w Wokulskim wywołało decyzję wyboru nowej drogi życiowej – chciał służyć ludzkości oraz zdobyć sławę. Z kolei w profesorze, po rozmowach z Polakiem, wzmocniło się przekonanie o destrukcyjnym wpływie miłości. Geist pokazał Wokulskiemu swój wynalazek – metal lżejszy od powietrza, co bardzo zafascynowało bohatera. Dał wynalazcy trzysta franków, obiecując, że kiedyś zjawi się u niego jako pracownik.

 

 

 

Rozdział XXIII

Po powrocie do kraju, Wokulski otrzymał listowne zaproszenie od prezesowej do odwiedzin jej majątku w Zasławku. Ponownie ożyły w nim siły witalne, nie liczyło się już nic, prócz rychłego ujrzenia Izabeli (nawet kolejny złoty interes, proponowany w liście Suzina, któremu odpisał, że zgadza się, ale na spotkanie do Moskwy przyjedzie dopiero w październiku).

 

W pociągu jadącym do Zasławka spotkał barona Dalskiego, starszego mężczyznę również jadącego do majątku. Nowy znajomy opowiedział, że mieszka u prezesowej już dwa miesiące, ponieważ oświadczył się młodziutkiej Ewelinie Janockiej, wnuczce starszej pani. Pokazał Wokulskiemu cztery pudełka, w których były szafiry (w bransolecie, broszy, naszyjniku oraz kolczykach) dla narzeczonej. Dalski był szalenie zakochany w dziewczynie.

 

Odnawiał dla niej swój dom, skupywał zagraniczne meble, a nawet sporządził testament, w którym zapisał przyszłej małżonce wszystko, co posiadał. Gdy wysiedli, baron rozmową umilał czas oczekiwania na konie. Opowiadał o niedzielach, gdy do prezesowej zjeżdżało się bardzo dużo gości. Obecnie w majątku przebywała jego narzeczona, Julian Ochocki, Kazimierz Starski (zalecający się do wdowy Wąsowskiej, właścicielki ogromnego majątku), a 

odwiedzał go często pan Łęcki z córką.

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin