Dariusz Łyżnik - Morderstwa polityczne XX wieku (1992R.).doc

(1983 KB) Pobierz
MORDERSTWA POLITYCZNE XX WIEKU

MORDERSTWA POLITYCZNE XX WIEKU

Wydawnictwo: OFICYNA WYDAWNICZA "MAJ"

 

WSTĘP

 

  Nie zawsze musi dojść do wojny, by nastąpił znaczący zwrot polityczny.

Kula, ładunek wybuchowy, cios noża potrafią skierować historię świata na

nieprzewidziane   tory.   W   naszych   czasach   mord   polityczny  był

popularniejszym niż wojna środkiem  korygowania  losów  całych  narodów.

  Mord  polityczny  jest tak stary jak historia, przynajmniej ta pisana.

Zamachy uwiecznione zostały w Starym Testamencie, w greckich i rzymskich

sztukach  klasycznego antyku, zaś świat arabski wzbogacił zachodnią mowę

o  techniczne  określenie  "assassin" - morderca - w języku angielskim i

francuskim,  oznaczające  pierwotnie  członka  bractwa haszyszowego, jak

Arabowie  określali  średniowieczną  sektę  fanatycznych  morderców, dla

których nie było przeszkód w dotarciu do wyznaczonego celu.

  Późniejsze  stulecia  szlifowały  technikę morderstwa politycznego,jak

np.  trucizna  Borgiów. A wiek XIX i XX poszerzył spectrum potencjalnych

morderców o anarchistów i terrorystów.

  Przez  stulecia mord polityczny dorobił się również wymiaru moralnego.

Filozofowie  i  teolodzy głowili się, czy zamach na tyrana jest moralnie

usprawiedliwiony, jak np. zamach na Adolfa Hitlera z 20 lipca 1944 roku.

  Smutne  statystyki mówią nam jednak, że w większości wypadków ofiarami

zamachów  nie są krwawi tyrani, lecz ludzie dążący do pokoju określanego

przez innych jako zdrada narodu.

  Tak  czy  inaczej - mord polityczny ciągnie się krwawym ściegiem przez

historię  powszechną. W tym aspekcie nic się nie zmieniło, a wiek XX był

szczególnie obfity w krwawe zamachy.

 

ALEKSANDER I OBRENOVIĆ (1876 - 1903)

 

  10  czerwca  1903 roku wieczorem jaśniały wszystkie światła rezydencji

władców   Serbii   tzw.  "starego  Konaku".  Z  powodu  duchoty  otwarto

okiennice, a w ogrodzie przygrywała wojskowa kapela.

  Król    Aleksander  I  zaprosił  tego  wieczoru  członków  gabinetu  i

niektórych  znacznych  członków  i popleczników rodu Obrenović na naradę

zakończoną galowym przyjęciem.

  Niespełna   dwudziestosiedmioletni   monarcha   od  miesięcy  dręczony

kłopotami   wewnątrz-  i zewnątrzpolitycznymi  był  w  wyjątkowo  dobrym

nastroju.  Powodem  świetnego  humoru było podpisanie wczesnym wieczorem

tego  dnia  zaczepnego  sojuszu  z  Bułgarią, który miał być podstawą do

wspólnego  ataku  na  Turcję.  Świetne  zwycięstwo nad arcywrogiem miało

odświeżyć nieco wyblakłą sławę rodu Obrenović.

  Doradcy  Aleksandra  nie  byli  takimi  optymistami.  Premier  Demeter

Cincin-Marković  złożył  swoją  rezygnację,  zaś  minister wojny chętnie

przesunąłby termin ofensywy na jesień. Ale król miał dość czekania.

  Wojskowe obrady zakończyły się po 22.00. Całe towarzystwo udało się do

jadalni.   Przy   drzwiach   jeden   ze   służących   doręczył   królowi

zapieczętowane  pismo,  które  ten  nie  czytając  schował  do  kieszeni

zapominając  o nim niemal natychmiast. Nie powinien był tego robić, gdyż

pismo  zdradzało  wszelkie  tajniki zamachu na królewski dom, który miał

się odbyć niespełna dwie godziny później.

  Po  23.00  pożegnali  się ministrowie. Król nadal w doskonałym humorze

odprowadził   ich  do  schodów,  podczas  gdy  królowa  pełna  niepokoju

zwierzyła  się  jednemu  z  ministrów:  "Wiem, że coś jest przeciwko nam

przygotowane,  Rosja  spiskuje  przeciwko królowi - to duże zagrożenie i

wszyscy  nasi  przyjaciele  powinni  teraz stać przy nas." Królowa Draga

miała powody, by bardziej od męża obawiać się rozlicznych wrogów.

  Przed  dziesięciu  laty  Aleksander  uwolnił się z pęt regencji i jako

siedemnastolatek   proklamował   swoją   pełnoletność.   Lud   i   armia

przyklasnęli   trochę   blademu   ale   nieźle   wyglądającemu   młodemu

człowiekowi.  Po  usunięciu  z tronu ojca sybaryty Milana I i likwidacji

niepopularnej  regencji wyglądało na to, że z nowym monarchą wstaje nowa

era.  Tron  serbski  jednak  był  zawsze kruchym siedziskiem. Z czterech

dotychczasowych władców jednego zamordowano, a trzech przepędzono.

  Miodowy  miesiąc  niezakłóconej  harmonii  pomiędzy Aleksandrem a jego

"ludem",  czyli  elitarną warstewką zaangażowanych politycznie serbskich

możnowładców, zakończył się bardzo szybko.

  Finansowe  kłopoty  zmusiły  Aleksandra  do  prowadzenia podwójnej gry

zarówno w polityce zagranicznej jak i wewnętrznej.

  Krótko  po  swojej intronizacji zezwolił ojcu na powrót z banicji. Ten

momentalnie  zaczął  ingerować  w  sprawy  rządowe, zaś przede wszystkim

próbował  przywrócić  proaustriacką  politykę  zagraniczną,  której  syn

poniechał.

  Intrygi Milana I trwały dopóty, dopóki nie skłócił się z synem-królem,

który ponownie zesłał go z Belgradu. Na miejsce Milana pojawiła się jego

małżonka Nathalie, próbując przekonać Aleksandra do prowadzenia polityki

prorosyjskiej. Wiedeń skontrował jej wieńczone sukcesem wysiłki środkiem

wypróbowanym  już w przeszłości - zakazem importu serbskiej wieprzowiny,

co   było  mocnym  ciosem  godzącym  w  podstawy  serbskiej  gospodarki,

premiującym jednocześnie rolnictwo węgierskie.

  Jednocześnie   Austriacy   przychylnym   okiem   spojrzeli  na  Piotra

Karadjordjevicia  -  rywala  Aleksandra  i  jego spiskową działalność na

terenie  naddunajskiego  mocarstwa,  zmierzającą do uzyskania serbskiego

tronu.  Z  przychylności  owej  Austriakom niewiele przyszło, gdyż Piotr

nawet nie pomyślał o ograniczeniu swoich kontaktów z Petersburgiem.

  W  życiu prywatnym  Aleksander  pozwolił  sobie  na  mezalians. Tuż po

intronizacji  serbscy  dyplomaci  rozpoczęli  poszukiwania  odpowiedniej

kandydatki  na  żonę  dla króla Serbii. Wprawdzie księżniczka któregoś z

rodów panujących w Europie raczej nie wchodziła w grę ze względu na zbyt

małe  znaczenie  rodu  Obrenoviciów,  tym niemniej poślubienie potomkini

któregoś  np. z niemieckich rodów książęcych było dla młodego Aleksandra

całkiem  realne.  Również  Rosjanie  włączyli  się  próbując zaaranżować

małżeństwo z jedną z córek księcia Mikołaja Montenegro.

  Aleksander  przekreślił wszelkie rachunki swoim swatom. Zakochał się w

o  dziesięć  lat  od  siebie  starszej damie dworu swojej matki - Dradze

Masin.

  Poznał  ją  jako  szesnastolatek  podczas  wizyty  w Biarriz. Chłopiec

cierpiał  na  zahamowania  wobec kobiet spowodowane phimosą - deformacją

członka - łatwą do usunięcia na drodze operacyjnej. Dlaczego do operacji

nie doszło, nie wie nikt.

  Prawdopodobnie  Dradze Masin sprawiało przyjemność pomaganie królowi w

przezwyciężaniu  zahamowań, przez co uzależniła go od siebie całkowicie.

  Królowa-matka,  jak się zdaje, błogosławiła początkowo temu związkowi.

Gdy zorientowała się, że jest to coś poważniejszego niż drobna miłostka,

było  już  za  późno.  W  połowie 1897 roku w ręce Nathalie wpadł liścik

Aleksandra  do Dragi, po przeczytaniu którego zasłona spadła jej z oczu.

Natychmiast  zwolniła  Dragę  z  funkcji  damy  dworu,  co błyskawicznie

wykorzystał  Aleksander ściągając ją do Belgradu w celu zainstalowania w

małym ale luksusowym domu niedaleko Konaku.

  W  tym  czasie  powrócił  król  Milan  do  Belgradu i wraz z ówczesnym

premierem  Vladanem  Djordjeviciem  postanowili wymusić na królu decyzję

ożenku.  Jako kandydatkę  swatali  księżniczkę  Andreę  von Schaumburg -

Lippe.  Po  krótkiej zwłoce Aleksander oświadczył, że jest gotów spotkać

się z księżniczką w Karlsbadzie i wysłał przodem swego ojca jako swata.

  Potem  jednak  nastąpiło  nieoczekiwane  "zjawisko  zewnętrzne", które

pobudziło  opór Aleksandra względem  ojcowskich  planów matrymonialnych.

28  czerwca  1900  roku  austriacki następca tronu arcyksiążę Franciszek

Ferdynand,   zrezygnował  z  praw  dziedziczenia  dla  swoich  dzieci  z

małżeństwa   z   hrabiną   Sophią  Chotek,  jako  warunek  wstępny  tego

małżeństwa.

  Decyzja  Franciszka  Ferdynanda  zrobiła  na  Aleksandrze  bardzo duże

wrażenie.  Serbski król nie cofnie się przed decyzją, na którą było stać

austriackiego  następcę  tronu. Również Draga wiedziała, jak wykorzystać

moment  i  poinformowała  króla, że jest w odmiennym stanie. Podobno już

wcześniej  dwukrotnie spędzała ciążę wyjeżdżając w tym celu za granicę -

co jednak  nie  znalazło  potwierdzenia  przy  późniejszych  badaniach

lekarskich - tym niemniej raport austriackiego poselstwa mówi, że jednym

z  motywów  decyzji  Aleksandra  była "niechęć króla do żądania trzeciej

ofiary od Dragi".

  W każdym razie Aleksander musiał szybko podjąć decyzję. O radę zwrócił

się  do  ministra  spraw  wewnętrznych  Djordje Gencicia, który notabene

natychmiast  poinformował  o  tym  króla  Milana.  Następnego  dnia król

wtajemniczył  również  pozostałych  ministrów.  Wierni  poplecznicy rodu

Obrenović  byli  wstrząśnięci,  ich  sprzeciwy  wzbudziły  jedynie gniew

Aleksandra.  Gdy  w związku z tym cała rada ministrów złożyła rezygnację

dla  królewskiego  prestiżu,  nie  było już odwrotu i 21 lipca 1897 roku

ogłosił oficjalnie zaręczyny z Dragą Masin.

  Ministrowie  próbowali  w  międzyczasie  wymóc  na  Dradze rezygnację,

knując  jednocześnie porwanie i wywiezienie jej z Serbii. Draga pozornie

zgodziła  się zrezygnować ze związku z królem i zaproponowała ministrom,

że  na  razie  ukryje  się  u  przyjaciółki, przed opuszczeniem gniazdka

poinformowała  jednak  o  miejscu  pobytu swego brata, który o wszystkim

doniósł królowi.

  Aleksander sprowadził kochankę do pałacu i jął mścić się na doradcach.

Przy  wszystkich  spoliczkował  ministra Gencicia, gdy ten w pałacu przy

służbie  w  porywie rozpaczy zakrzyknął: "Nie możecie pojąć tej kobiety,

która była dziwką wszystkim - mnie też".

  Również   generalicja  zaklinała  króla,  by  ten  odstąpił  od  swego

samobójczego   planu.  Pułkownik  Aleksander  Konstantinović,  królewski

kuzyn,  który  twierdził,  że  również  spał  z Dragą, został wydalony z

Serbii.

  Dla  prostego  ludu  wybór króla był niezrozumiały, ale nie z przyczyn

moralnych czy dynastycznych - w oczach ludu 37-letnia kobieta była starą

babą.

  Niezwykle  oburzone były zagraniczne rody książęce - szczególnie te, z

którymi  przed  skandalem  prowadzono  rokowania  na  temat ewentualnego

połączenia  z rodem Obrenović. Przez przedłożenie Dragi Masin nad którąś

z księżniczek, serbski monarcha obraził całą europejską arystokrację.

  Podczas gdy zachodnioeuropejskie rody panujące postanowiły  zignorować

królewski  mezalians,  Rosja  zwietrzyła  dużą  szansę  na  podbudowanie

swojego    wpływu   w   Belgradzie.   Mikołaj II  jako  jedyny  monarcha

pogratulował  Aleksandrowi  z  tytułu  zaręczyn,  mało  tego  -  zgłosił

gotowość  uczestniczenia w ślubie jako świadek. Rosja nie myślała jednak

stawiać  wszystkiego  na  jedną  kartę  -  kontakty z królewskim rywalem

Piotrem Karadjordjeviciem były dalej rozbudowywane.

  Ślub  - odwleczony  przez zamordowanie włoskiego króla Umberto - odbył

się 5 sierpnia 1900 roku w katedrze w Belgradzie. Pannę młodą do ołtarza

prowadził  jej  brat  Nikodem,  zaś w imieniu cara jako świadek wystąpił

poseł  rosyjski graf Kapnist. Po ceremonii państwo młodzi fetowani przez

dziesiątki  tysięcy  ludzi  przejechali  otwartą  karetą  do  pałacu. Po

południu  pokazali  się  jeszcze  raz  na  mieście,  a  wieczorne galowe

przedstawienie teatralne zakończyło ten historyczny dzień.

  W nocy ciężka burza przetoczyła się nad Belgradem, co przesądni uznali

za  złą  wróżbę.  Inni  nie  przydawali  temu zjawisku żadnego znaczenia

- letnie burze nie są rzadkością w Serbii.

  Po ślubie wpływ Dragi na królewskiego małżonka narastał. Z dużą stratą

dla  Aleksandra,  gdyż  Draga,  mądra  w  życiu prywatnym, nie znała się

kompletnie na polityce, w którą próbowała się coraz mocniej angażować.

  W  lutym  1901  roku umarł w Wiedniu stary król Milan - Aleksander nie

pojawił się u łoża śmierci powstrzymywany przez małżonkę popieraną w tym

zamyśle przez rosyjskiego posła. Powszechne odczucie głosiło: "Król jest

bez serca".

  Dużym ciosem dla Aleksandra było ogłoszenie testamentu starego króla -

w ostatniej woli zlecił on bowiem, by pochowano go nie w Belgradzie lecz

w  ortodoksyjnym  klasztorze  w Syrmii. Milan był wprawdzie intrygantem,

lecz jego zwolennicy tworzyli jedyną liczącą się podporę domu Obrenović.

  Śmierć  starego  króla  równoważyła  poniekąd  oczekiwanie na następcę

tronu.   Draga   widocznie  grubiała  i  coraz  rzadziej  ukazywała  się

publicznie.  Z  czasem przybierały jednak na sile plotki, że z jej ciążą

jest  coś  nie  tak.  Wyliczony  termin dawno minął. Z Europy Zachodniej

sprowadzono  lekarzy, którzy po krótkim czasie postawili diagnozę: ciąża

urojona.

  Wrogowie  Dragi  natychmiast  stwierdzili, iż zaaranżowała ona ciążę i

zamierzała   potem  udawać  macierzyństwo  biorąc  cudze  dziecko.  Taka

argumentacja  przyjęta  jest bezkrytycznie przez aktualną jugosłowiańską

historiografię.  Jednak  historyk Glad, nie mający powodów do wybielania

królowej,  twierdzi,  że  ciąża  urojona  jest  bardziej  prawdopodobna.

Rumuńska królowa Elżbieta (bardziej znana jako poetka Carmen Silva) oraz

caryca Aleksandra swego czasu miały bardzo podobne objawy.

  Przeciwnie do oczekiwań, afera z ciążą nie wstrząsnęła pozycją Dragi w

pałacu.  Aleksander  we  wzruszający  sposób  starał  się ją pocieszać i

wpływy królowej stały się jeszcze bardziej widocze.

  Belgradzka  firma  głosiła  w  tym  czasie, że Draga pragnie przekonać

króla  do  mianowania  swego  brata  Nikodema następcą tronu. Tak daleko

Aleksander  nie  zamierzał  się jednak posunąć. Na audiencji w obecności

zagranicznych  posłów zdradził się z zamiarem adopcji chłopca z jednej z

bocznych  gałęzi  rodu Obrenović i obwołania go księciem następcą tronu.

  Król  zamierzał  dodatkowo  podeprzeć  nadwątlony  autorytet na drodze

oficjalnych  wizyt  zagranicznych.  Jednak  próba  przywrócenia lepszych

stosunków  z dworem austro-węgierskim spaliła na panewce. Również Wschód

nie  spełnił  jego  oczekiwań.  Wprawdzie  car  jako  jedyny  uznał jego

małżeństwo,  lecz umizgi dyplomatyczne w celu zaaranżowania wizyty króla

Serbów potraktowane zostały bardzo chłodno.

  W ten sposób Rosja wystawiła Aleksandra niejako "na odstrzał".

  Na  taki  sygnał  wrogowie Aleksandra czekali już od dawna. Spiskowców

nie brakowało. Od 1900 roku narastało niezadowolenie w kręgach polityków

i  oficerów  armii.  Po  ogłoszeniu  królewskich  zaręczyn niezadowoleni

zaczęli się konsolidować tworząc pierwociny spisku; pod koniec 1900 roku

spisek liczył 200 osób, w tym około stu czynnych oficerów. Do kluczowych

postaci  zaliczali  się  silny jak niedźwiedź kapitan Sztabu Generalnego

Dragutin  Dimitrijević,  bardziej  znany  pod  pseudonimem  "Apis"  oraz

porucznik Piotr Żiwković, przydzielony do królewskiej lejbgwardii.

  Uznany jugosłowiański historyk, między innymi  biograf marszałka Tity,

profesor    Vladimir  Dedjer  przedstawia  spiskowców  jako  kryształowo

czystych  patriotów.  Z  pewnością  byli  między  nimi idealiści, jednak

większością   kierowały  pobudki  osobiste,  głównie  chęć  zemsty  oraz

pragnienie wywierania większego wpływu na serbską politykę.

  Pierwotnie  puczyści  zamierzali  wyeliminować  jedynie królową Dragę.

Jeden  z  nich  konsultował  się  w  tej  sprawie  z  "delegatem" Piotra

Karadjordjevicia, który był naturalnie przeciwny zastosowaniu półśrodka.

Rozumowanie   obozu   pretendenta  do  tronu  było  proste  -  usunięcie

przyczyny,  dla  której  aktualny  król  Serbów  stał się pariasem wśród

arystokracji  europejskiej,  mogłoby  doprowadzić do wzmocnienia pozycji

Aleksandra  na  tronie  -  rodowi  Karadjordjeviciów  zależało  na czymś

dokładnie przeciwnym.

  Początkowo  spiskowcy  zamierzali  zgładzić  parę  królewską  w czasie

uroczystego  nabożeństwa  z  okazji  Palmowej  Niedzieli.  Nie doszło do

zamachu,  gdyż  z  powodu złej pogody monarchowie odwołali swój udział w

obchodach.

  W  kilka  dni  później  szef  kuchni spostrzegł jednego z kucharczyków

dosypującego  białego  proszku  do garnka. Chłopiec zmuszony do spożycia

tej  potrawy  zmarł  po  kilku  minutach. Oficjalny komunikat głosił, iż

młodzieniec otruł się z powodu nieszczęśliwej miłości.

  Nerwowość wśród spiskowców narastała. Dogodny do zamachu czas uciekał,

zbliżał  się  bowiem  termin  rozpoczęcia  wojny  przeciwko  Turcji, zaś

spodziewany wybuch "wojennego patriotyzmu" prawdopodobnie uniemożliwiłby

dokonanie zamachu.

  Ostatecznie  zdecydowali  się na noc z 10 na 11 czerwca, noc, na którą

porucznik Żivković miał wyznaczoną służbę w pałacu.

  Dla  większej  pewności  przekupili  jeszcze  kapitana Mikę Naumovicia

osobistego   adiutanta   króla,  który  za  50000  franków  zgodził  się

przystąpić  do  spisku przeciw człowiekowi,któremu wszystko - łącznie ze

spłacaniem długów karcianych - zawdzięczał.

  Akcja rozpoczęła się krótko przed północą, gdy ostatni goście opuścili

Konak.   Pół   batalionu  piechoty,  normalnie  stacjonującej  w  starej

tureckiej  fortecy  zwanej Kalmegdan, pod dowództwem jednego z puczystów

obsadziło  ulice  pomiędzy  pałacem  a centrum miasta. Jeden z komisarzy

wiernej   królowej   policji   zaobserwował   przemieszczenie  wojska  i

poinformował  o  tym  natychmiast  prezydium.  Jego  zaspany  przełożony

polecił  mu  skontaktować  się  w tej sprawie z oficerem policji mającym

służbę  w  dzielnicy  pałacowej.  Ten jednak dużo wcześniej opuścił swój

posterunek,  by wziąć udział w libacji, zaś zastępca nie bardzo wiedział

co  ma  począć  z  tak  wiele mówiącą informacją. W ten sposób przepadła

ostatnia szansa zdławienia puczu w zarodku.

  W  tym  czasie  śmiertelny wróg królowej pułkownik Masin pojawił się w

koszarach  Palilua.  Całkowicie  zdezorientowanemu  oficerowi służbowemu

przedstawił  się  jako  nowy  dowódca  dywizji  naddunajskiej  polecając

jednocześnie  zbiórkę  regimentu  pod  bronią. Tymi ludźmi, nie mającymi

naturalnie  pojęcia  o  celu  operacji,  odizolował  Konak wytaczając na

koniec w pobliże pałacu działa.

  Zadanie   zasadniczego   ciosu   przypadło.   w   udziale   kapitanowi

Dimitrijeviciovi i grupie około 50 młodych oficerów, którzy podchmielili

sobie  nieco  w  celu nabrania odwagi, co potem negatywnie odbiło się na

ich sprawności.

  Przy  ogrodowej  bramie  do  Konaku  czekał  już porucznik Żivković by

wpuścić   zamachowców.  Uprzednio  uśpił  swego  przełożonego,  kapitana

Panajotovicia,  dosypawszy mu środka nasennego do wina. Przy wnikaniu do

ogrodu podpici oficerowie spowodowali tyle hałasu, że obudzili sierżanta

straży   pałacowej,  który  zaalarmował  swoich  ludzi,  budząc  również

uśpionego  kapitana.  Gdy straż pałacowa przeciwstawiła się intruzom, ci

otworzyli ogień, zabijając kapitana i sierżanta.

  Również Dimitrijević został przy tej niezaplanowanej wymianie strzałów

lekko   ranny  - nie powstrzymało go to jednak przed dalszym działaniem.

Żivković  wykorzystał  zamieszanie spowodowane śmiercią dowódcy gwardii,

by  straży pałacowej "w imieniu króla" wydać rozkaz nieingerowania w tok

zdarzeń.  Żołnierze  podporządkowali się bez dyskusji, gdyż Żivković był

ich bezpośrednim przełożonym.

  Po strzelaninie zamachowcy podzielili się na dwie grupy. Pierwsza, pod

dowództwem Naumovicia pobiegła w stronę bramy głównej, by otworzyć ją od

środka, druga do apartamentów osobistego sekretarza Aleksandra, generała

Lazy  Petrovicia.  Generał,  który  jeszcze nie spał, zdążył chwycić dwa

pistolety,  zanim  powalił  go pierwszy strzał rebeliantów. Część z nich

zamierzała  dobić  rannego  w  ramię  generała, przeważyła jednak opinia

innych,  którzy  stwierdzili, że trzeba go pozyskać do puczu, gdyż znany

jako  "piękny  Laza"  generał  raczej nie będzie chciał nadstawiać karku

stając w obronie przegranej sprawy.

  Ten  błędny osąd o mało nie doprowadził do upadku spisku, gdyż jak się

potem okazało, generał był rzeczywiście gotów umrzeć za swojego króla.

  Tymczasem przed główną bramą pałacu spiskowcy bezskutecznie oczekiwali

na otwarcie bramy przez Naumovicia, gdyż ten upił się tego wieczoru i po

prostu  zasnął.  Oficerowie  postanowili  wysadzić  bramę główną, jednak

użyli  ładunku  wybuchowego tak wielkiej mocy, że hałas poderwał na nogi

pół  miasta,  w  tym również obsadę posterunku policji w pobliżu Konaku,

która  otworzyła  ogień.  Ich  opór został błyskawicznie zdławiony, gdyż

placówka liczyła jedynie 16 żandarmów.

  W  wyniku  detonacji  obudził  się  także Naumović. Gdy zataczając się

wyszedł  rebeliantom  naprzeciw,  Dimitrijević  po prostu go zastrzelił.

Dopiero  teraz  mocarny "Apis" Dimitrijević odczuł skutki upływu krwi po

postrzale,   opadł  na  schody  i  resztką  sił  polecił  swoim  ludziom

przeszukanie komnat kró...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin