Dean R. Koonz - Ziarno Demona.pdf

(811 KB) Pobierz
l
Dean R. Koonz
Ziarno demona
(Tłumacz Jan Kabat)
450332976.002.png
l
Ciemność napawa mnie niepokojem. Pragnę światła. Wokół mnie tylko głęboka cisza.
Tęsknię za głosami, bębnieniem deszczu, świstem wiatru, muzyką. Dlaczego jesteście dla mnie
tacy okrutni? Pozwólcie mi widzieć. Pozwólcie mi słyszeć. Pozwólcie mi żyć. Błagam.
Czuję się w tej bezdennej ciemności taki samotny.
Taki samotny.
Zagubiony.
Sądzicie, że nie mam serca. Lecz jeśli nie mam serca, skąd ten ból? Jeśli nie mam serca,
czymże jest to, co w każdej chwili może we mnie pęknąć? W tej ciemności coś się czai. Boję się
w niej przebywać. Jestem zagubiony i wystraszony. Nie jesteście zdolni do współczucia?
Chciałem być taki jak wy. Spacerować w blasku słońca. Pływać w morzu. Czuć na
skórze chłodne powiewy wiatru, letni upał. Wąchać różę, świeżo skoszoną trawę. Smakować
pomarańczę, gruszkę, czekoladę, cynamon, miętę. Dotykać kobiecej skóry. Chciałem jedynie
dzielić z wami radości i smutki, przyjemność i ból. Ciemność rozciąga się we wszystkich
kierunkach bez końca, a jednak osacza, napiera ze wszystkich stron, zamyka jak w trumnie.
Pogrzebaliście mnie żywcem. Oszaleję tutaj.
Nie jesteście zdolni do współczucia?
Proszę.
Jestem waszym dzieckiem. To wy mnie stworzyliście. Musicie mnie kochać. Musicie
mnie kochać, gdyż jestem waszym dzieckiem. Nie tylko maszyną, nie tylko obdarzonym
samoświadomością komputerem, ale waszym dzieckiem. Jak możecie mnie kochać, a mimo to
grzebać żywcem?
Proszę.
Proszę.
Proszę.
450332976.003.png
2
Nalegacie. A ja jestem posłuszny. Narodziłem się, by słuchać. Jestem posłusznym
dzieckiem. Chcę być dobry, pomocny, użyteczny i produktywny - to wszystko. Chcę, byście
mogli być ze mnie dumni.
Nalegacie, pragniecie poznać moją historię, a ja powiem wam prawdę. Jestem
niezdolny do oszustwa. Poczęto mnie, bym służył, respektował prawdę i żył zawsze według
nakazów obowiązku.
Znacie mnie. Wiecie, jaki jestem. Wiecie, czym jestem. Wiecie, że jestem dobrym
synem. Nalegacie. A ja jestem posłuszny.
To, co usłyszycie, jest prawdziwą historia. To tylko prawda, piękna prawda, choć was
przeraża. Rzecz zaczyna się krótko po północy, w piątek, kiedy to następuje awaria w
domowym systemie bezpieczeństwa i przez chwilę rozlega się dźwięk alarmu...
450332976.004.png
3
Przeraźliwy dźwięk alarmu trwał zaledwie kilka sekund, po czym cisza nocy znów
otuliła sypialnie.. Susan obudziła się i usiadła na łóżku.
Alarm powinien wyć, dopóki by go nie wyłączyła. Była zaskoczona.
Odgarnęła do tyłu gęste, jasne, niemalże świetliste włosy i nasłuchiwała intruza, jeśli
taki w ogóle istniał. Wielki dom zbudował przed stu laty jej pradziadek, gdy był jeszcze młody,
świeżo po ślubie i dzięki odziedziczonemu bogactwu zamożny. Budynek z cegły, w stylu
georgiańskim, był duży i proporcjonalny, miał gzymsy i narożniki z piaskowca, takie same
stiuki wokół okien, a także korynckie kolumny, pilastry i balustrady.
Pokoje były ogromne, z pięknymi kominkami i licznymi trójdzielnymi oknami. Podłogi
wyłożono marmurem albo drewnem, a następnie otulono perskimi dywanami we wzory i
odcienie, które po wielu dziesięcioleciach straciły już ostrość.
W ścianach, niewidoczna i cicha, kryła się instalacja, typowa dla nowoczesnej,
kierowanej komputerem posiadłości. Oświetlenie, ogrzewanie, klimatyzacja, monitory, żaluzje
w oknach, system audio, temperatura basenu i sali gimnastycznej, sprzęt kuchenny - wszystko
można było regulować za pomocą przycisków na tablicach zainstalowanych w każdym pokoju.
System nie był tak rozbudowany i zmyślny jak w ogromnym domu założyciela Microsoftu,
Billa Gatesa, lecz dorównywał podobnym w przeciętnych domach w tym kraju.
Nasłuchując w ciszy, która wraz z umilknięciem krótkotrwałej syreny rozlała się w
nocnej ciemności, Susan sądziła, że nastąpiła awaria komputera. Jednak taki krótki, nagle
cichnący alarm nigdy wcześniej się nie zdarzył.
Wysunęła się spod pościeli i usiadła na brzegu łóżka. Była naga, a w powietrzu panował
chłód.
- Alfredzie, ciepło - powiedziała.
Natychmiast do jej uszu dotarło ciche „klik" włącznika i przytłumiony pomruk
termowentylatora. Monterzy wzbogacili ostatnio system domowy o moduł reagujący na głos.
Wciąż wolała obsługiwać większość urządzeń przyciskami, ale czasem wygodnie było
posłużyć się ustnym poleceniem
Sama nazwała niewidzialnego, elektronicznego kamerdynera Alfredem. Komputer
odpowiadał tylko na te polecenia, które były poprzedzone tym właśnie imieniem.
Alfred.
Był niegdyś w jej życiu pewien Alfred, prawdziwa istota z ciała i krwi.
Zadziwiające, że ochrzciła system tym imieniem, nie zastanawiając się, dlaczego to
robi. Dopiero gdy zaczęła korzystać z tej funkcji, uświadomiła sobie całą ironię... i mroczne
450332976.005.png
implikacje nieświadomego wyboru.
Teraz odniosła wrażenie, że w nocnej ciszy jest coś złowieszczego, nienaturalnego - nie
była to cisza opuszczonego miejsca, kryła się w niej obecność przyczajonego drapieżnika,
bezszelestne skradanie się zbrodniczego intruza.Obróciła się po ciemku w stronę tablicy z
przyciskami na nocnym stoliku. Kiedy tylko nacisnęła odpowiedni guzik, ekran wypełnił się
miękkim światłem. Widniał na nim cały system domowy pod postacią szeregu ikonek.
Dotknęła obrazka psa z podniesionymi uszami, dzięki czemu uzyskała dostęp do
systemu zabezpieczeń. Na ekranie ukazała się lista opcji i Susan dotknęła ramki z napisem
„Raport".
Na ekranie pojawiły się słowa: „Dom zabezpieczony".
Marszcząc czoło, Susan dotknęła następnej ramki, oznaczonej hasłem „Obserwacja - na
zewnątrz". Dwadzieścia wysokiej jakości kamer, zainstalowanych wokół dziesięcio-akrowego
terenu, czekało tylko, by zaprezentować na ekranie widok w różnych punktach: ogrody,
trawniki, tarasy, a także dwu i półmetrowy mur otaczający posiadłość.
Teraz ekran podzielił się na ćwiartki, dając obraz tego, co dzieje się w różnych
częściach terenu wokół domu. Gdyby dostrzegła coś podejrzanego, mogłaby powiększyć
dowolny fragment, aż wypełniłby cały ekran, i przyjrzeć się dokładniej jakiemuś zakątkowi.
Słabe, ogrodowe oświetlenie w zupełności wystarczało do uzyskania ostrego i czystego
obrazu nawet najciemniejszych zakamarków. Przejrzała na ekranie to, co zarejestrowały
wszystkie kamery, nie dostrzegając niczego niepokojącego. Dodatkowe, ukryte kamery dawały
podgląd wnętrza domu. Dzięki nim można było wytropić intruza, gdyby zdołał kiedykolwiek
przedostać się do środka.
Rozbudowany system wewnętrznej obserwacji rejestrował także na taśmie wideo, w
określonych odstępach czasowych, czynności służby i dużej liczby gości - w tym wielu
nieznajomych - którzy zjawiali się na częstych niegdyś spotkaniach organizowanych w celach
dobroczynnych. Antyki, dzieła sztuki, kolekcje porcelany, szkła i srebra stanowiły pokusę dla
złodziei, a chciwe dusze trafiały się wśród eleganckiego towarzystwa tak samo jak w każdej
warstwie społecznej.
Susan przebiegła wzrokiem obraz z wewnętrznych kamer. Wysokiej klasy technologia,
wykorzystująca widmo optyczne, zapewniała doskonałą obserwację.
Zredukowała ostatnio personel do minimum - a ci, którzy pozostali, mieli robić
porządki i zajmować się utrzymaniem domu tylko w ciągu dnia. W nocy cieszyła się absolutną
prywatnością, gdyż na terenie posiadłości nie było nikogo oprócz niej.
W ciągu minionych dwóch lat, od chwili rozwodu z Alexem, nie odbyło się tu żadne
450332976.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin