Harris Charlaine - Southern Vampires 10 - Martwy w rodzinie (Rozdzial 2)(1).pdf

(419 KB) Pobierz
Microsoft Word - Harris Charlaine - Southern Vampires 10 - Martwy w rodzinie _Rozdział 2_
HARRIS CHARLAINE
Martwy w rodzinie
(eng. Dead in the Family)
303459960.001.png
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
Rozdział drugi
Wróciłam do kuchni, nie mogąc doczekać się już mojej kawy i kawałka chleba z sosem
jabłkowym, który Halleigh Bellefleur zostawiła dzień wcześniej w barze. Była miłą kobietą,
bardzo cieszyło mnie to, że ona i Andy spodziewają się dziecka. Słyszałam, że babcia
Andiego, starsza Pani Caroline Bellefleur nie posiadała się z radości, nie wątpiłam w to ani
przez chwilę. Starałam się myśleć o przyjemnych rzeczach takich jak dziecko Halleigh, ciąża
Tary i o tym, że ostatnią noc spędziłam z Ericem, ale niepokojące wieści przekazane mi przez
Basima dręczyły mnie przez cały poranek.
Z wszystkich pomysłów, jakie przychodziły mi do głowy, telefon do szeryfa gminy Renard
był tym najgłupszym. Nie było mowy abym zdradziła mu, powód moich zmartwień.
Wilkołaki ujawniły się i nie było nic nielegalnego w pozwoleniu im na polowanie na moim
terenie, jednak nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie mówiącej szeryfowi Dearbornowi, że
wilkołaki powiedziały mi, iż wróżki przebywały na mojej posiadłości.
Tu pojawiał się problem. Jak do tej pory wiedziałam tylko tyle, że wszystkie wróżki, z
wyjątkiem mojego kuzyna Claude’a zostały odcięte od świata ludzi. Przynajmniej te w
Ameryce. Nigdy nie zastanawiałam się na tymi z innych krajów. Zamknęłam oczy i
skrzywiłam się ubolewając nad swoją głupotą. Mój pradziadek Naill zamknął wszystkie
portale między światem wróżek, a naszym. No, przynajmniej powiedział mi, że właśnie to
zamierza zrobić. Założyłam więc, że wszystkie wróżki odeszły, prócz Claude’a, który żył
wśród ludzi już wtedy, gdy go poznałam. Jakim więc cudem wilkołaki wyczuły obecność
wróżek w należącym do mnie lesie?
Kogo w tej sytuacji miałabym zapytać o poradę? Nie mogłam tak po prostu siedzieć z
założonymi rękami. Mój pradziadek próbował wytropić, odczuwającego wstręt do samego
siebie, półczłowieka i zdrajcę, Demrota, aż do chwili, gdy zamknął portal. Musiałam dopuścić
możliwość, że Demrot, który był po prostu szalony, pozostał w ludzkim świecie. Jakkolwiek
do tego podchodziłam, wiedziałam, że bliskość wróżki nie może być czymś dobrym.
Musiałam z kimś o tym porozmawiać.
Mogłam polegać na Ericu odkąd był moim kochankiem, albo na Samie, ponieważ był moim
przyjacielem lub też na Billu, gdyż jego posesja graniczyła z moją, co powodowało, że
sprawa dotyczyła również jego. Mogłam także pogadać z Claude’em, może dałby to mi jakiś
wgląd na sytuację. Usiadłam przy stole z moją kawą i kromką chleba z sosem jabłkowym,
zbyt roztargniona by czytać lub też włączyć radio, aby wyłapać najnowsze wiadomości.
Wypiłam filiżankę kawy, po czym sięgnęłam po kolejną. Wzięłam prysznic, tak jak zawsze
pościeliłam łóżko i wykonałam wszystkie moje codzienne poranne czynności.
W końcu, siadłam przy komputerze, który przywiozłam do domu z apartamentu mojej
kuzynki Hadley z Nowego Orleanu i sprawdziłam pocztę. Nie mam tego w zwyczaju. Znam
naprawdę tylko kilka osób, które mogłyby mi wysłać maila, dlatego nie sprawdzałam
codziennie poczty internetowej.
Miałam kilka wiadomości. Na pierwszy rzut oka nie rozpoznałam adresu zwrotnego.
Ruszyłam myszką, aby na niego kliknąć.
2
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
Stukanie do tylnych drzwi sprawiło, że podskoczyłam jak żaba.
Odsunęłam krzesło. Po chwili wahania, wyjęłam dubeltówkę z szafy. Potem podeszłam pod
tylne drzwi i zerknęłam przez wizjer. - O wilku mowa - zamruczałam.
Ten dzień był po prostu pełny niespodzianek, a nie było nawet jeszcze dziesiątej.
Odłożyłam dubeltówkę i otworzyłam drzwi. - Claude - powiedziałam. - Wejdź. Chcesz coś do
picia? Mam colę, kawę i sok pomarańczowy.
Zauważyłam, że na ramieniu Claude zawieszona była wielka torba. Dziwnym trafem torba
była po brzegi wypełniona ubraniami. Nie przypominam sobie żebym zapraszała go na
pidżama party.
Wszedł do środka. Wyglądał niezwykle poważnie i jakoś nieszczęśliwie. Claude bywał u
mnie w domu już wcześniej, ale nie za często, to też uważnie rozglądał się po mojej nowej
kuchni. Stara kuchnia została zastąpiona nowocześniejszą, ponieważ ta stara spłonęła w
pożarze, dlatego miałam lśniące urządzenia i wszystko było idealnie dopasowane.
- Sookie, nie mogę dłużej sam przebywać w moim domu. Czy mogę zamieszkać z tobą przez
jakiś czas, kuzynko?
Szczęka mi opadła. Musiałam szybko pozbierać się tak żeby nie zauważył wiele rzeczy. Po
pierwsze jak zaszokowała mnie wiadomość, że Claude sam przyznał się, że potrzebuje
pomocy. Po drugie, że przyznał się do tego właśnie mnie. A po trzecie faktem, że Claude,
chciałby zamieszkać ze mną w tym samym domu, kiedy normalnie ma mnie za istotę
niższego rzędu. Jestem człowiekiem i jestem kobietą, więc mamy tu dwa argumenty
przeciwko mnie, jeżeli Claude w ogóle to rozważał. Dodatkowo oczywiście, sprawa związana
Claudine, która zginęła broniąc mnie.
- Claude - powiedziałam, próbując brzmieć życzliwie. - Usiądź. Co się dzieje? - Zerknęłam na
dubeltówkę dziwnie zadowolona, że była w moim zasięgu.
Claude uraczył tę sytuacje jedynie spojrzeniem. Po chwili położył swoją torbę i tak po prostu
stał tam, jak gdyby nie wiedział, co ma dalej ze sobą zrobić.
Wydawało się to takie nierzeczywiste. Stałam w kuchni z moim kuzynem wróżem. Chociaż
najwyraźniej dokonał wyboru życia zostając między ludźmi, to nie miało to nic wspólnego z
byciem dla nich milszym. Według tego, co do tej pory zaobserwowałam, Claude, chociaż
piękny fizycznie, był zwykłym dupkiem. Zrobił sobie operację plastyczną uszu, aby wyglądać
jak człowiek. Uważał, że nie musi się więc wysilać i zachowywać jak człowiek. I o ile
wiedziałam, stosunki seksualne Claude odbywał jedynie z mężczyznami.
- Nadal mieszkasz w domu, który dzieliłeś ze swoimi siostrami? - To było prozaiczne ranczo
z trzema sypialniami w Monroe.
- Tak.
3
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
W porządku. Czekałam na rozwinięcie tematu.
- Nie masz dużo pracy związanej z prowadzeniem barów? - Nie tylko posiadał i trzymał
pieczę nas dwoma klubami ze striptizem, Hooligans i nowego miejsca, które właśnie przejął,
ale także występował w Hooligans przynajmniej raz w tygodniu. Byłam sobie w stanie
wyobrazić, że Claude jest zarówno zapracowany jak i zamożny. Ponieważ był przystojny do
potęgi n-tej, zarobił dużo na napiwkach i tymczasowej pracy jako model, która znacznie
podwyższyła jego dochód. Claude potrafił sprawić, że nawet najbardziej stateczna babcia
zaczynała ślinić się na jego widok. Przebywanie w tym samym pokoju z kimś tak cudownym
dawało kobietom niesamowitą chwilę uniesienia... do momentu aż otworzył usta. Dodatkowo
nie musiał już dłużej dzielić klubowych zysków ze swoją siostrą.
- Jestem zajęty pracą i nie narzekam na brak pieniędzy, ale bez towarzystwa mojego
pokroju... czuję się jak na głodówce.
- Mówisz to na poważnie? - powiedziałam nie zastanawiając się. Powinnam ugryźć się w
język. Ale Claude potrzebował mnie (właściwie to kogokolwiek), co wydawało się
nieprawdopodobne. Jego prośba o pozwolenie na zamieszkanie ze mną była całkowicie
niespodziewana i nie na miejscu.
Moja babcia skarciła mnie mentalnie. Patrzałam na członka mojej rodziny, jednego z
nielicznych, którzy nadal żyli i/albo byli dla mnie uchwytni. Straciłam kontakt z moim
pradziadkiem Niallem wraz z jego powrotem do Słonecznej Krainy i zamknięciem portalu.
Chociaż ostatnio stosunki między mną, a Jasonem poprawiły się, to mój brat żył własnym
życiem. Moja mama, mój tata i moja babcia nie żyli. Moja ciocia Linda i moja kuzynka
Hadley również nie żyli, a do tego rzadko widywałam synka Hadley.
Na chwilę opanowało mnie straszne przygnębienie.
- Czy mam w sobie wystarczająco dużo z wróżki żeby być ci pomóc? - To było wszystko, co
mogłam z siebie wydusić.
- Tak - powiedział, tak po prostu. – Już jest mi lepiej. - Przypominało mi to moja ostatnia
rozmowę z Billem. Claude uśmiechnął się lekko. Jeżeli Claude wyglądał dziwnie, kiedy był
nieszczęśliwy, to kiedy się uśmiechał wyglądał bosko. - Przebywanie w towarzystwie wróżek
wydobyło na zewnątrz to, co masz z natury wróżek. A propos, mam list dla ciebie.
- Od kogo?
- Nialla.
- Jak to możliwe? Sądziłam, że świat wróżek został już odcięty od świata ludzi.
- On ma swoje sposoby - powiedział Claude wymijająco. - Jest teraz jedynym księciem i to
bardzo potężnym.
On ma swoje sposoby .
4
Harris Charlaine - Southern Vamp 10 – Martwy w Rodzinie
- Mmm - powiedziałam. - W porządku, zobaczmy co jest w środku.
Claude wyciągnął kopertę ze swojej torby. Była płowożółta i zapieczętowana niebieską
kroplą wosku. W wosku został odbity ptak, a jego skrzydła były rozpostarte w locie.
- Więc mamy magiczną skrzynkę pocztową - powiedziałam. - Możesz wysłać i otrzymać
listy?
- Ten list.
Wróżki były dobre w unikaniu odpowiedzi. Obraziłam się pokazując swoje rozdrażnienie.
Wzięłam nóż i przesunęłam nim pod pieczęcią. Papier, który wyciągnęłam z koperty miał
bardzo ciekawą fakturę.
„Najdroższa prawnuczko” – tak zaczynał się list. „Są rzeczy, których nie zdążyłem ci
powiedzieć i wiele rzeczy, których nie zdążyłem dla ciebie zrobić przed tym jak moje plany
zostały zniweczone przez wojnę.”
W porządku.
„Ten list jest napisany na skórze jednej z wróżek wody, które zatopiły twoich rodziców.”
- Ohm! - zapłakałam i upuściłam list na kuchenny stół.
Claude znalazł się koło mnie w mgnieniu oka. - Co się stało? - zapytał, rozglądając się po
kuchni jakby w oczekiwaniu, że zaraz wyskoczy skądś trol.
- To jest skóra! Skóra!
- Na czym innym mógłby napisać Naill? - Wyglądał na naprawdę zaskoczonego.
- Bleee! - Nawet dla samej siebie brzmiałam jak mała dziewczynka. Ale tak szczerze…
skóra?
- Jest czysta - powiedział Claude, wyraźnie spodziewając się, że to rozwiąże mój problem.
- Została przetworzona.
Zacisnęłam zęby i ponownie zaczęłam czytać list od mojego pradziadka. Wzięłam głęboki,
przywracający równowagę, oddech. Właściwie to… to, z czego wykonano list, nie
śmierdziało. Dusząc pragnienie włożenia rękawic kuchennych, skupiłam się na czytaniu.
„Zanim opuściłem twój świat, upewniłem się, że jeden z moich ludzkich pośredników
przeprowadził rozmowę z kilkoma ludźmi mogącymi pomóc ci w uniknięciu przesłuchań ze
strony ludzkiego rządu. Kiedy sprzedałem przedsiębiorstwo farmaceutyczne, które
posiadaliśmy, zużyłem większą pieniędzy, aby zapewnić ci wolność.”
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin