Zygmunt_Berezowski.doc

(135 KB) Pobierz
ZYGMUNT BEREZOWSKI

Zygmunt Berezowski                            POLSKA I EUROPA W DOBIE POWOJENNEJ

ZYGMUNT BEREZOWSKI

 

 

 

POLSKA I EUROPA W DOBIE POWOJENNEJ

 

I.

Polityka zewnętrzna odbudowanego państwa rozpoczęła się na kongresie pokojowym z chwilą, kiedy Roman Dmowski przed­stawił Radzie Najwyższej — program terytorialny Polski.

W istocie swej była ona dalszym ciągiem polityki Dmowskiego, zapoczątkowanej znacznie wcześniej i prowadzonej — mimo przeciw­działania ze strony zwolenników oparcia sprawy polskiej o państwo niemieckie — konsekwentnie przez cały czas wojny. Dzięki niej Pol­ska znalazła się w obozie państw zwycięskich, jej zaś niepodległość, zjednoczenie i dostęp do morza weszły, jako jeden z warunków przy­szłego pokoju, do uchwał wersalskich konferencji międzysojuszniczej już na kilka miesięcy przed zawieszeniem broni.

Program terytorialny Polski wychodził z założenia, że pomiędzy Niemcami a Rosją musi powstać państwo mocne i prawdziwie niepod­ległe. Uwzględniał on, ponadto, wyniki rozwoju sił narodowych, które rosły, mimo antypolskiej polityki państw zaborczych. Obejmował on na Zachodzie Galicję, Spisz, Orawę i okolice Czacy, ks. Cieszyńskie bez powiatu Frydeckiego, Śląsk Górny, Poznańskie, Prusy Zachodnie z Gdańskiem i wschodnim krańcem Pomeranii, Warmią oraz połud­niową część Prus Wschodnich, zamieszkałą przez ludność mazurską.

Reszta Prus Wschodnich, po przyłączeniu do Litwy części pół­nocnej u ujścia Niemna, miała — według tego programu — stanowić niezależną republikę, pod protektoratem Ligi Narodów. W sprawie Litwy program przewidywał utworzenie w granicach Polski odręb­nego kraju, o ustroju opartym na prawach narodowości litewskiej.

Północno-wschodnia, wschodnia i południowo-wschodnia granica państwa Polskiego miała wyglądać jak następuje: Linią wybrzeża bałtyckiego miała ona biedź przez Kłajpedę i Połongę na północ od Libawy. Dalej postępując na wschodzie linią historycznej granicy z 1772 r. pomiędzy Polską a Kurlandią dochodzić do powiatu Iłłuksztańskiego. Stamtąd do rzeki Dźwiny włączając do Polski powiaty Drysieński i Połocki. Stamtąd dalej w kierunku południowo-zachodnim do Prypeci i pomiędzy powiatami Mozyrskim i Rzeczyckim prze­chodząc na Wołyń, docierając do punktu, gdzie się spotykają granice powiatów Zasławskiego, Ostrogskiego i Zwiahelskiego.

Następnie, kierując się ku południowi granicą wschodnią po­wiatu Zasławskiemu i Staro-Konstantynowskiego, miała zmierzać na Podole i koło Zińkowa, biegiem rzeki Uszycy ciągnąc się do Dniestru, który w tym miejscu stanowi południową granicę pomiędzy Polską a Rumunią.[1]

Walka na konferencji pokojowej o program terytorialny Polski nie była łatwą. Dążenia polskie na ogół spotkały się ze zrozumieniem ze strony Francji, wyjątek stanowiła tu jedynie sprawa cieszyńska, w której Francja podtrzymywała stanowisko czeskie. Natomiast de­legacja angielska, ściślej zaś mówiąc Lloyd George i jego otoczenie, bardzo energicznie sprzeciwiała się pełnej realizacji naszych zamie­rzeń. W rezultacie utworzono z Gdańska wolne miasto i narzucono nam plebiscyt na Górnym Śląsku, Warmii i Mazurach. Granicy wscho­dniej na konferencji pokojowej w ogóle nie załatwiono.

Zastanawiając się nad przyczynami niechętnego stanowiska An­glii wobec postulatów polskich i upatrując jego źródła w tradycyjnym dążeniu polityki angielskiej popierania Niemców na wschodzie euro­pejskim, Roman Dmowski pisze:

,,Stare węzły przyjaźni z Niemcami, węzły mocno zaciśnięte, nie zostały przez wojnę zerwane, ale przetrwały ją w stanie utajonym. Natychmiast po zakończeniu wojny wystąpiły na jaw, zjawiły się wa­runki dla ich nowego zacieśnienia. Sprzyjał temu stan umysłów w warstwie robotniczej, będącej już w polityce angielskiej czynnikiem decydującym; ogromnie pomagało wzmocnienie Żydów. Przy tym wszystkim teraz łatwo było dowodzić, że nie ma niebezpieczeństwa niemieckiego: Niemcy są pobite, nie mają floty, nie mają kolonii, dawne ich stosunki handlowe zostały przez wojnę zerwane; od wpływu na Turcję zostały odcięte, nie zagrażają więc w kierunku Bagdadu, czy Suezu. A te Niemcy przecie były takim rynkiem dla Anglii: jeżeli będą zrujnowane, rynek się nie odrodzi. Natomiast dziś nie­bezpieczną współzawodniczką jest Francja, którą wojna wzmocniła, która, między innymi, stała się panią całej północno - zachodniej Afryki.

Wobec tego i Polska jest Anglii nie potrzebna, a jako nieunik­niona, skutkiem swego położenia geograficznego, sojuszniczka Francji, nawet szkodliwa.

Na Konferencji Pokojowej — dodaje Dmowski — dowiedzieliś­my się w aż nadto dobitny sposób, że Anglia jest wrogiem Polski.[2]

Ale nie tylko Anglia była wrogiem Polski na Konferencji Poko­jowej. Równą, albo i większą wrogością odznaczali się Żydzi, którzy wtedy znajdowali się w kulminacyjnym punkcie swojej potęgi. Zwy­cięstwo koalicji oraz obalenie Hohenzollernów i Habsburgów wprowa­dzało w środkowej Europie rządy masońskie, które wraz z wpływami na rządy masonerii zachodniej i wraz z opanowaniem Rosji przez ko­munistów stworzyły dla Żydów olbrzymie możliwości. Możliwości te zwiększone zostały przez udział Ameryki w regulowaniu spraw euro­pejskich, który od chwili przystąpienia Stanów Zjednoczonych do koalicji antyniemieckiej stał się przemożny. Żydzi czuli się panami położenia i postanowili wyzyskać je na rzecz dążeń własnej polityki narodowej.

Ponieważ Polska stanowiła główny teren osiedlenia żydowskiego w Europie i ponieważ od losów żydostwa polskiego w dużym stopniu zależały losy światowej polityki żydowskiej, przeto: postanowiono uczynić wszystko, aby stała się ona jak najsłabszym państwem, w którym, dzięki jego słabości — Żydzi mogli by uzyskać dogodne wa­runki istnienia i rozwoju. Wyrazem tych dążeń polityki żydowskiej był traktat o mniejszościach, narzucony Polsce, Czechosłowacji, Rumunii i Jugosławii, krępujący suwerenność tych państw i uprawnia­jący obce mocarstwa do mieszania się w ich sprawy wewnętrzne.

 

II.

Dyplomatycznej walce na kongresie pokojowym towarzyszyła walka zbrojna w kraju. Toczyła się ona na wszystkich granicach i objęła wszystkie dzielnice Polski. Brocząc obficie krwią, Polska własnym orężem i ofiarnym wysiłkiem swej ludności znaczyła granice nowego państwa, oraz utrwalała swoje stanowisko w świecie.

W ciągu pierwszych dwóch lat niepodległości znajdowaliśmy się w nieustannych wojnach, które wespół z akcją dyplomatyczną dopro­wadziły do ostatecznego ustalenia granic i zabezpieczenia trwałych podstaw bytu politycznego narodu. Wola i zdolność Polski do zjednoczenia i życia we własnym państwie zaświadczona została powsta­niem wielkopolskim, trzema powstaniami na Śląsku Górnym, walkami z Czechami o Śląsk Cieszyński, wojną z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej, walkami z Litwinami o Wilno i wreszcie długą i uciążliwą wojną z Rosją sowiecką. Opis tych walk orężnych i związanych z nimi działań dyplomatycznych przekracza ramy tego artykułu; nie możemy jednak pominąć milczeniem głębokiej rozterki jaka pa­nowała w ówczesnej polityce polskiej i wynikała ze sprzeczności dwu odmiennych poglądów na charakter państwa i na jego stosunki z są­siadami.

Obóz narodowy reprezentował dążenia do Polski jednolitej. Stał on na stanowisku że program terytorialny, zgłoszony na konferencji pokojowej przez Dmowskiego najlepiej odpowiada interesom narodu. Zapewnia on państwu dostateczne podstawy rozwoju i gwarantuje zdecydowaną przewagę narodowi polskiemu w jego życiu. Ponadto przewiduje on bezpośrednią granicę z Rosją, która po przewrocie bolszewickim i zniszczeniu wywołanym przez rewolucje oraz wo­bec głębokich i groźnych dla niej przeobrażeń w Azji przedstawia mniejsze niebezpieczeństwo niż, przypuśćmy, Ukraina, znajdująca się pod protektoratem niemieckim. Traktat Brzeski, będący w świeżej pamięci Polaków, oraz wojna o Małopolskę Wschodnią utwierdzały opinię polską w tym mniemaniu, że wszelkie próby tworzenia niepod­ległej Ukrainy muszą się obrócić przeciwko nam, zagrozić Polsce oto­czeniem od wschodu przez wpływy niemieckie i narazić na stałe nie­bezpieczeństwo nasze ziemie leżące za Bugiem i Sanem.

Obóz przeciwny, reprezentowany przez Piłsudczyków i zbliżoną do nich lewicę, stał na innym stanowisku. Uważał, że głównym nie­bezpieczeństwem dla Polski jest Rosja i usiłował osłabić ją przez po­wołanie do życia szeregu państw buforowych, związanych z Polską węzłami federacyjnymi. W mniemaniu tego obozu Polska powinna była wziąć na siebie, nawet częściowo kosztem swoich ziem wscho­dnich, inicjatywę utworzenia sfederowanej republiki polsko-litewsko-białorusko-ukraińskiej i zorganizowania na tej zasadzie wschodu europejskiego. Obóz ten wierzył w dojrzałość Białorusinów i Ukraińców do bytu niepodległego i w ich ciążenie do Polski oraz kultury za­chodniej.

Ponieważ Naczelnik Państwa i Wódz Naczelny skłaniał się do tej teorii, polityka polska przez dwa pierwsze lata naszej niepodle­głości była wypadkową, kierunku federalistycznego i dążenia do Pol­ski jednolitej. Sprawa wileńska, w większym zaś stopniu wyprawa kijowska, były etapami w starciu tych dwóch koncepcji polityki pol­skiej. Życie potwierdzało słuszność założeń przeciwników federacji. Po długiej i krwawej wojnie, w której nasz byt niepodległy był śmier­telnie zagrożony powstało jednolite państwo polskie i na mapie poli­tycznej Europy nie znajdujemy dziś państw buforowych sfederowanych z nami i oddzielających Rzeczpospolitą od Rosji sowieckiej.

Niemniej jednak ta tragiczna rozbieżność w polityce polskiej i uporczywe próby realizowania programu federacyjnego pociągnęły za sobą poważne straty na naszej granicy zachodniej. Przeciwnicy nasi, wyzyskując zmienne losy wojny i trudności, w jakich znaleźliśmy się na skutek zachwiania się po wyprawie kijowskiej, pozbawili nas Zaolzia oraz wyznaczyli plebiscyt na Warmii i Mazurach w chwili, kiedy mało kto w Europie wierzył w zachowanie przez nas niepodległości. Również sprawa Gdańska w tym okresie wzięła niepo­myślny dla nas obrót. Pod wpływem Lloyd George'a Rada Najwyższa zignorowawszy postanowienia traktatu pokojowego, gwarantujące Polsce swobodne korzystanie z portu gdańskiego, utworzyła Radę portu i skłoniła nas do podpisania niekorzystnej konwencji z Gdań­skiem.

Pod koniec tego okresu, po podpisaniu traktatu ryskiego, ple­biscycie na Śląsku i trzecim powstaniu Górnoślązaków, granice zostały ostatecznie ustalone i Polska weszła w okres rozwoju pokojowego. Terytorialny program Polski, wysunięty na konferencji pokojowej, nie został w całości urzeczywistniony. Zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie nie osiągnęliśmy tego wszystkiego do czego program ten zmierzał. Niemniej jednak zdobyte granice stanowiły dostateczną podstawę do dalszego rozwoju i do osiągnięcia należnego nam miej­sca wśród państw europejskich.

Nie bez znaczenia było i to, że granice Polski zostały wywal­czone przede wszystkim własnym orężnym i politycznym wysiłkiem, oraz obficie zbroczone krwią polską, świadczącą o woli narodu do zjednoczenia i niezależnego bytu we własnym państwie. Stanowi to wystarczające świadectwo, że — mimo przeszło stuletniej niewoli i życia w trzech zaborach — naród polski nie zatracił zmysłu jedności i nie wyzbył się zdolności do samodzielnego kształtowania swoich losów politycznych.

 

III.

Po ostatecznym ustaleniu granic Polska musiała zająć się spra­wą ułożenia swoich stosunków z sąsiadami i znalezieniem dla siebie miejsca w ówczesnym systemie europejskim.

System ten nosił jeszcze wyraźne piętno niedawno przebytej wojny. Europa dzieliła się na dwa obozy: państw zwycięskich, wy­zyskujących swoje przemożne wpływy celem utrwalenia owoców zwycięstwa i państw pokonanych, zmierzających do obalenia porządku ustanowionego przez traktaty pokojowe. Państwa zwycięskie, zacho­wując po trosze dawne związki, uczyniły z Ligi Narodów narzędzie nowej polityki europejskiej. Miała ona czuwać nad utrzymaniem pokoju i pilnować nowego systemu, wytworzonego w Europie posta­nowieniami traktatu wersalskiego. Przywiązywano do niej duże zna­czenie, łudzono się bowiem, że okres wojen w Europie minął bezpo­wrotnie i że za pomocą Ligi można będzie zapobiec wszelkim kon­fliktom pomiędzy państwami.

Polska, jako państwo zwycięskie, znalazła się w jednym obozie z mocarstwami zachodnimi. Wraz z nimi brała udział w polityce Ligi Narodów i usiłowała przeciwstawiać się wszelkim dążeniom wymie­rzonym w system wersalski. Rozumiała jednak dobrze, że Liga Na­rodów nie daje jej dostatecznej gwarancji bezpieczeństwa i że ogra­niczenie się jedynie do jej paktu nie zapewnia możliwości odegrania szerszej roli w polityce europejskiej. Trzeba było myśleć o własnym systemie sojuszów.

Położenie geograficzne dyktowało Polsce kierunek polityki so­juszów. Przede wszystkim należało związać się silnie z Francją. Przymierze z nią stanowiło skuteczną przeciwwagę dążnościom re­wizjonistycznym Niemiec i zabezpieczało interesy polskie na zacho­dzie. Ponadto potrzebowała Polska pomocy przy organizacji swoich sił zbrojnych i przy odbudowaniu, zniszczonego przez wojnę życia gospodarczego. Jedno i drugie można było znaleźć we Francji, w któ­rej dobrze zrozumianym interesie leżało utrwalenie i wzmocnienie państwa polskiego.

Równocześnie potrzebowała Polska trwalszego zabezpieczenia swojej pozycji na wschodzie. Rosja — mimo zawartego pokoju i głębokich przemian, ograniczających jej zdolność do polityki zaczepnej w Europie, nie przestawała być poważnym przeciwnikiem, mogącym w sposobnej dla siebie chwili zagrozić naszemu stanowisku i bezpie­czeństwu. Niedawna obecność czerwonej armii pod murami Warszawy kazała pamiętać o środkach asekurujących naszą granicę wschodnią i o konieczności przymierza zabezpieczającego nowy układ stosun­ków w Europie wschodniej.

W podobnym położeniu jak i my w stosunkach do Rosji znaj­dowała się Rumunia, mająca ponadto, nie załatwioną jeszcze kwestię besarabską. Oba nasze państwa stanowią obszar łączący morze Bał­tyckie z morzem Czarnym i oddzielający Rosję od Europy zachodniej. Bliższy związek tych państw narzucał się sam przez się, jako najsku­teczniejsza gwarancja bezpieczeństwa i dalszego rozwoju obu naro­dów. Tym bardziej, że pomiędzy Rumunią a Polską nie było żadnych interesów sprzecznych. Z powyższych względów Polska zawarła w roku 1921-ym traktat przymierza z Francją, zaś w kilka miesięcy później — sojusz z Rumunią. Przymierze polsko-francuskie obliczone było na potrzeby naszej polityki zachodniej, sojusz z Rumunią sta­nowił rozszerzenie naszej pozycji na Wschodzie.

Oba te przymierza wynikały z geopolitycznego położenia i z na­turalnych dążeń zawierających je narodów. Oba stały się główną podstawą zewnętrznej polityki polskiej, i mimo zmiennej kolei losów systemu europejskiego do dnia dzisiejszego nie straciły swego zna­czenia.

 

IV.

Ewolucja polityki europejskiej zmierzała systematycznie do likwidacji owoców zwycięstwa państw zachodnich.

Powodem tego była przede wszystkim konsekwentna polityka Niemiec, które, przystosowując się do okoliczności i panującej wów­czas frazeologii pacyfistycznej pracowały nad zburzeniem systemu wersalskiego. Zawarłszy w Rapollo układ z Sowietami, potwierdzony później Traktatem berlińskim, przystąpiły one do energicznej akcji, mającej na celu wyłamanie się z pod klauzul Traktatu Wersalskiego. Akcja ta, prowadzona bardzo umiejętnie, sprawiła, że, w kilka lat po zwycięstwie aliantów, sprawa rewindykacji niemieckich stała się głównym zagadnieniem polityki europejskiej.

W szczególności od chwili kiedy kierownictwo polityki zew­nętrznej Rzeszy objął Stresemann (lipiec 1923 r.) Niemcy zaczęły w szybkim tempie osiągać wielkie korzyści. Przede wszystkim poddano rewizji sprawę odszkodowań wojennych i po całym szeregu układów doprowadzono do zawieszenia spłat reparacyjnych. Towarzyszyło temu zbliżenie się Rzeszy do państw zachodnich, odbywające się pod hasłem zbiorowego bezpieczeństwa. W roku 1925-tym podpisany został pakt w Locarno, zawierający wspólną gwarancję Niemiec, Francji, Anglii, Włoch i Belgii granicy wersalskiej na zachodzie oraz układ o postępowaniu rozjemczym Polski i Czechosłowacji.

Pakt...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin