Chochlik-Psotnik - Eliza Orzeszkowa E-book.pdf
(
152 KB
)
Pobierz
Konwersja wykonana przez irmę Netpress Digital
Sp. z o. o.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji
kliknij tutaj
.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji
. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z
regulaminem serwisu
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
Nexto.pl
.
CHOCHLIK-PSOTNIK
Eliza Orzeszkowa
Nie wiadomo jakim sposobem psotny Chochlik
wlecieć tu zdołał, ale to pewna, że znalazł się w
miejscu zupełnie dla siebie niestosownym i budz-
ić zaczął w głowach sędziów tak urzędowych, jak
przysięgłych myśli wcale dla ich powagi i czyn-
ności, którą spełniali, niestosowne. Byłto ten sam
Chochlik-Psotnik, za którego sprawką królowa
wieszczek zapłonęła była miłością dla osła, który
odbiera moc najwyborniej sporządzonemu piwu,
najwyborniejszej śmietanie przeszkadza zbijać się
w masło, najprzezorniejszych wędrowców na
błędne drogi wprowadza i co moment w najroz-
maitszych młynach ludzkich wszystko do góry
nogami przewraca. Skąd przyleciał? Podobno z
gwiazdy, którą przez okno sali widać było
świecącą wysoko i daleko. Podobała mu się
4/7
sprzeczność, zachodząca pomiędzy przeczystą, ci-
chą gwiazdą, a tłumną, duszną salą sądową;
powiedział sobie: „Zobaczymy, jaki to młyn!" i
wleciał. Którędy? Trudno zgadnąć. Może przez ma-
lutką szparkę w oknie, bo sam był malutką istotką
ze złotawej mgły, z malutkimi skrzydełkami, a z
całej jego osoby najwięcej uwydatniał się nosek,
który w nieustannym zostając ruchu miał taki
wygląd, jak gdyby wszystko i wszystkich na
świecie wyśmiewał. Ale i nosek, pomimo że z całej
osoby najwydatniejszy, był także malutki. Gdyby
ktokolwiek w sali miał mikroskop, jeszcze by
wlatującego do niej Chochlika nie zobaczył; lecz
o przynoszeniu tego narzędzia w to miejsce nikt
nie pomyślał, ani nawet konsyliarz w złotych oku-
larach, który gdzie indziej często z nim do
czynienia miewał. Więc jak zwykle bywa z ludźmi,
którzy z mikroskopem i bez mikroskopu nie
wiedzą, co ich otacza i w najbliższej chwili spotkać
może, siedzieli wszyscy w światłości gazowej,
poważni, uważni, w rozum i sumienie swoje ufni;
a Chochlik wleciał, pod suitem zawisnął, jedno
uszko nastawił, potem drugie, w jedną stronę
popatrzał, potem w drugą i aż zaniósł się od
śmiechu: „Chi, chi, chi, chi! Otóż im psotę
spłatam!"
Plik z chomika:
aliis7
Inne pliki z tego folderu:
Andersen - Baśnie Opracowane - E-book.pdf
(369 KB)
Stendhal - Księżna Palliano -.pdf
(162 KB)
Deotyma - Do Emigrancyi Pomników - E-book.pdf
(159 KB)
Molier - Mizantrop - Ebook.pdf
(210 KB)
Wergiliusz - Eneida - E-book.pdf
(505 KB)
Inne foldery tego chomika:
# EBOKI #
# EBOKI #(1)
~polscy autorzy
= PDF WALDEMAR ŁYSIAK
Caravaggio
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin