Uczeń Zelwerowicza.pdf

(209 KB) Pobierz
tele Rzeczpospolita
tele Rzeczpospolita
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/tele_980508/tele_a_1.html
08.05.98 Nr 107
ZbliŇenie: Jarema Stħpowski
Uczeı Zelwerowicza
FOT. JACEK DOMIİSKI
W 1946 roku zgþaszajĢc siħ do szkoþy teatralnej, przedstawiþ siħ:
Jarema Junosza Stħpowski. - Byþ juŇ taki jeden! - zrzħdliwie stwierdziþ
Aleksander Zelwerowicz.
Wielki przedwojenny aktor, Kazimierz Junosza Stħpowski byþ
stryjecznym bratem ojca Jaremy. Postanowiþ wtedy, Ňe bħdzie tylko
Stħpowskim.
Chciaþ byę lekarzem, ale plany pokrzyŇowaþa wojna. Otworzyþ na Wroniej
"Skþad butelek, szmat i starego Ňelastwa", ktry byþ bardzo dochodowych
interesem. MoŇna rzec, Ňe byþ prekursorem modnego dziĻ recyklingu.
- Zwykþa szmata, stajĢc siħ odpadem baweþnianym, zyskiwaþa na wartoĻci
chyba nawet trzykrotnie. Wtedy nic siħ nie marnowaþo.
Siedzibħ firmy odwiedziþa raz ciocia pana Jaremy, prawdziwa arystokratka.
Pierwszy szok przeŇyþa, gdy obejrzaþa "pracownikw" popijajĢcych podczas
przerwy obiadowej bimberek. Drugi byþ jeszcze wiħkszy. Bowiem gdy po
francusku zapytaþa Jaremħ: "kim sĢ ci okropni ludzie?", usþyszaþa rwnie
wytwornĢ odpowiedŅ - takŇe w jħzyku Moliera: "To jest spoþeczeıstwo
madame!" Jednym z kontrahentw Stħpowskiego byþ bowiem pan Jan
Gaþecki, autentyczny przewodniczĢcy paryskiego zwiĢzku zawodowego
gaþganiarzy, ktrego wojna zaskoczyþa w Warszawie.
1 z 5
2010-07-04 21:55
323199626.004.png 323199626.005.png 323199626.006.png 323199626.007.png
tele Rzeczpospolita
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/tele_980508/tele_a_1.html
Na Ļniadaniu opþatkowym u ksiħdza prymasa Stefana Wyszyıskiego,
1973 r. FOT. ARCHIWUM JAREMY STĦPOWSKIEGO
Do szkoþy teatralnej zachħciþ go wspþlokator z pokoju w zakopiaıskim
sanatorium, gdzie Jarema Stħpowski leczyþ "zdobytĢ" podczas okupacji
gruŅlicħ. Byþ to Gustaw Holoubek.
- Tak þadnie mwiþ. PomyĻlaþem sobie: ja teŇ tak potrafiħ!
- LeŇaþ na tapczanie przykryty kocem po czubek nosa. - Gustaw Holoubek
wspomina pierwsze spotkanie we wsplnym pokoju. - Szybko siħ
zaprzyjaŅniliĻmy. Ja byþem wwczas fanatycznie rozpalony szkoþĢ aktorskĢ.
Wydawaþo mi siħ, Ňe nie moŇna siħ nazywaę Stħpowski i nie byę aktorem.
Jarema miaþ fantastyczne poczucie humoru i wþaĻnie aktorskĢ wyobraŅniħ.
Cieszħ siħ, Ňe go przekonaþem. Czas pokazaþ, Ňe miaþem racjħ.
Wedþug Zelwerowicza dobry aktor powinien wcielaę siħ w rŇne osobowoĻci,
wyzbywajĢc siħ wstydu i nieĻmiaþoĻci. ChcĢc od razu wcielię w Ňycie
profesorskĢ maksymħ, Stħpowski z kolegĢ z roku przebrali siħ ktregoĻ dnia
za wþczħgw-muzykantw i z harmoniĢ wsiedli do tramwaju, ktrym
Zelwerowicz wracaþ do domu. Pijackimi gþosami zaczħli Ļpiewaę partyzanckie
piosenki, a po skoıczonym "recitalu" obeszli tramwaj z kapeluszem.
Zelwerowicz spojrzaþ groŅnie, ale bez mrugniħcia okiem wrzuciþ do kapelusza
sto zþotych. Nastħpnego dnia po tym wygþupie byþy normalne zajħcia. Po
dþuŇszej chwili zþowrogiego milczenia profesor przemwiþ: "Widziaþem
wczoraj w tramwaju dwch baranw grajĢcych na harmonii. Jak myĻlicie, kto z
was mgþ wpaĻę na taki idiotyczny pomysþ?!... Trzeba powiedzieę jednak, Ňe
zrobili to bardzo dobrze".
- O nas, swoich studentw dbaþ dosþownie jak ojciec, regularnie sprawdzaþ
nawet, czy nie mamy dziurawych butw.
Kiedy Stħpowski zþamaþ nogħ na nartach i dwa tygodnie spŅniþ siħ na
zajħcia, przez nastħpne dwa Zelwerowicz go nie zauwaŇaþ.
- Byþem zupeþnie skoþowany... Kiedy siħ do niego zwracaþem, mijaþ mnie jak
powietrze. Wreszcie ktregoĻ dnia woŅna Bobulina wpadþa na zajħcia:
"Jarema do Starego!" Po kilkakrotnym pukaniu bez odzewu, nieĻmiaþo
otworzyþem drzwi ogromnego gabinetu. "Zelwer" siedziaþ za biurkiem.
KuĻtykajĢc o kulach, stanĢþem przed nim. Cisza, bez reakcji... Minħþo chyba z
piħę minut, kiedy wreszcie mnie zobaczyþ.
- Gdzie delikwent zþamaþ nogħ?
- O tutaj, panie profesorze - pokazaþem gips pod kolanem.
- Idiota! Nie pytam, gdzie zþamaþ nogħ, tylko, gdzie zþamaþ nogħ?
Zgþupiaþem! - No, tu wþaĻnie! - znw pokazujħ.
- Pytam, gdzie zþamaþ nogħ?
- W Zakopanem.
- Dþugw duŇo narobiþ? - I nie czekajĢc na odpowiedŅ siħgnĢþ do portfela.
ýzy stanħþy mi w oczach. Zþapaþem go za rħkħ, chyba chciaþem go w niĢ
2 z 5
2010-07-04 21:55
323199626.001.png 323199626.002.png
tele Rzeczpospolita
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/tele_980508/tele_a_1.html
pocaþowaę. Wyrwaþ mi gwaþtownie...
- Niech nie robi Ňadnych takich rzeczy, bo go uderzħ! Paszoþ won!!!
Na honorowym miejscu w mieszkaniu Stħpowskiego wisi dziĻ dedykacja na
programie do sztuki "Pan Inspektor przyszedþ" wystawianej w Warszawie w
1948 roku: "Mojemu przyszþemu koledze. Panu Jaremie Junoszy
Stħpowskiemu, spadkobiercy wielkiego imienia i godnemu kandydatowi do
grona ludzi teatru ten Ěarkusik naszego Ňycia podpisuje oddany
Zelwerowicz".
W szufladzie nocnego stolika Jarema Stħpowski trzyma inny dokument. Z
datĢ o rok pŅniejszĢ, informujĢcy o tym, Ňe po drugim roku szkoþy zostaþ
wyrzucony za "wady wymowy" i "niewþaĻciwy stosunek do szkoþy". Na nim
rwnieŇ widnieje podpis Zelwerowicza.
- Sprawa wynikþa stĢd, Ňe Szyfman miaþ wystawiaę w Teatrze Polskim
"Dziady" i caþa szkoþa miaþa w nich statystowaę. BardzoĻmy siħ tym uradowali,
bowiem ŇyliĻmy wwczas bardzo biednie, a tu kroiþy siħ pieniĢdze. Niektrzy
koledzy na to konto juŇ siħ nawet zadþuŇyli.
Ale zastħpca Zelwerowicza, Jan Kreczmar, postanowiþ, Ňe studenci nie mogĢ
dostaę tych pieniħdzy ot tak, po prostu, do rħki, Ňe muszĢ zostaę
przeznaczone na jakiĻ cel. PostanowiliĻmy zaprotestowaę a ja zostaþem
wydelegowany do negocjacji. Prbowaþem przekonaę Kreczmara, ale siħ
uparþ. "Studenci nie mogĢ zarabiaę, w gþowach wam siħ poprzewraca!"
Zdenerwowaþ mnie, a pysk po okupacji miaþem przecieŇ niewyparzony, wiħc
wygarnĢþem: "Pan ma pensjħ w teatrze i w szkole, zarabia pan w radiu, Ňona
teŇ ma pensjħ. Komu tu siħ w gþowie przewraca?".
Niedþugo potem wþaĻnie okazaþo siħ, Ňe mam "wady wymowy".
Na dokumencie widnieje jednak podpis Zelwerowicza?...
- Podpisaþa to jego Ňona, ktra w jego imieniu podpisywaþa wszystko, nie
patrzĢc nawet, co to jest. On juŇ byþ wtedy stary i schorowany. Niewiele miaþ
do powiedzenia. Odegraþem siħ na nim - a jakŇe! Po chamsku! JuŇ bez
promocji na trzeci rok, pojechaþem na szkolny obz. SpŅniam siħ na
Ļniadanie, wszyscy czekajĢ. Zelwerowicz wymownie patrzy na zegarek i
mwi: "Delikwent spŅniþ siħ piħę minut". Ja na to bezczelnie: Jaki delikwent?
Pan juŇ nie jest moim dyrektorem. Pokazaþem ten Ļwistek. A on - zamiast daę
mi kopa w tyþek i wyrzucię na zbitĢ mordħ - spuĻciþ oczy. JuŇ po jego Ļmierci,
poszedþem na grb, by go za tamten numer przeprosię.
Wystħpowaþ w teatrach w ĺwidnicy, Biaþymstoku, ýodzi. W Biaþymstoku,
wwczas - poczĢtku lat piħędziesiĢtych - reŇyserowali Axer, Warnecki,
Daczyıski, Borowski. Tam zagraþ swojĢ najlepszĢ rolħ dramatycznĢ: Jana
Kazimierza w "Mazepie". W þdzkim Teatrze Satyrykw - "sztuki
rozĻmieszania" uczyþ siħ od Jadwigi Andrzejewskiej. W kilku filmach -
"PoŇegnaniach", "Godzinach nadziei", "Deszczowym lipcu" - zagraþ role
wcale nie komediowe.
Przyznaje siħ rwnieŇ do "Lenina w Polsce".
- Na szczħĻcie to byþ tylko epizod. Zagraþem tam fotografa.
Zapamiħtany zostaþ m.in. jako zbieracz "suchego chleba dla konia" w serialu
"Wojna domowa".
- KtregoĻ dnia z poczty przynieĻli mi wielkĢ pakħ, tak ze dwadzieĻcia
kilogramw.
NadawcĢ okazaþ siħ Wiesþaw Michnikowski.
- Dowiedziaþem siħ z telewizji, Ňe Jarek zbiera suchy chleb, wiħc co mogþem,
to mu po starej znajomoĻci posþaþem - Ļmieje siħ Wiesþaw Michnikowski. - A
znamy siħ jeszcze z Teatru Mþodej Warszawy. Ceniħ go bardzo jako
przyjaciela i aktora, szczeglnie za odtwarzanie folkloru dawnej Warszawy.
Piosenki warszawskiego folkloru zaczĢþ Ļpiewaę pod wpþywem Stanisþawa
Grzesiuka, z ktrym chcieli otworzyę Kabaret Starej Warszawy. Poznali siħ w
"Podwieczorku przy mikrofonie", gdzie Stħpowski mwiþ Wiechowskie
monologi. Niestety, przedwczesna Ļmierę Grzesiuka udaremniþa wsplne
plany. Wtedy szef "Podwieczorku..." Roman Sadowski zaproponowaþ mu
3 z 5
2010-07-04 21:55
tele Rzeczpospolita
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/tele_980508/tele_a_1.html
Ļpiewanie piosenek warszawskich przedmieĻę.
ĺpiewanie traktowaþ amatorsko i jako "amator" dorobiþ siħ dwch zþotych pþyt.
PopularnoĻę wzbudziþa kontrowersje. Gdy w Kabarecie Starszych Panw
stworzyþ postaę "odraŇajĢcego draba", nie wywoþaþo to wiħkszych emocji.
Potem okazaþo siħ, Ňe uprawia piosenkarskĢ tandetħ, pozuje na kolesia spod
budki z piwem i jest odpowiedzialny za rozwj chamstwa i chuligaıstwa.
- Na tej zasadzie moŇna by oskarŇyę o to samo Wiecha - oburza siħ Wiesþaw
Michnikowski. - Znam kilka programw telewizyjnych i osb, ktre skuteczniej
propagujĢ chamstwo.
- "OdraŇajĢcy drab" byþ napisany dla Wiesþawa Goþasa i on to zaĻpiewaþ po
raz pierwszy. - Jeremi Przybora wspomina, Ňe Stħpowski wszedþ na
zastħpstwo, poniewaŇ Goþas byþ wwczas bardzo rozrywany przez film. -
Ceniħ go szczeglnie za wykonanie piosenki "Zimy Ňal" - tej samej, ktra daþa
pŅniej tytuþ caþemu widowisku Magdy Umer - ktra byþa w zupeþnie innym
stylu. Ponadto zagraþ kilka zabawnych epizodw w filmie "Upaþ". To chyba juŇ
ostatni piosenkarz warszawskiego folkloru.
Ryszard Marek Groıski, cytujĢc w "Szpilkach" fragmenty tekstw piosenek,
nazwaþ Stħpowskiego "ideologiem taniego zbawienia i umysþowej
samowystarczalnoĻci".
- NawiĢzanie do estetyki noŇowniczej wydaþo mi siħ po prostu przesadĢ. -
Ryszard Marek Groıski twierdzi, Ňe "knajacka podkultura" byþa celowo
propagowana przez ĻwieŇo nastaþĢ ekipħ gierkowskĢ. - To byþ "oŇywczy",
"ozdrowieıczy" nurt specyficznie pojmowanej "kultury ludowej", skierowany
przeciwko zwykþej kulturze: studenckiej, Ňywej, kabaretowej estradowej. Nie
Ňadne Przybory... Starsi Panowie czy Egida, tylko wþaĻnie taka granda.
Oszalaþy populizm miaþ byę odpowiedziĢ na inteligenckĢ rozrywkħ. Dobry
aktor staþ siħ nieĻwiadomie sztandarem w brudnych rħkach.
W napisanym wwczas tekĻcie Groıskiego nie byþo z kolei kilku nazwisk:
"Nie podajħ nazwisk autorw cytowanych tekstw. Nierzadko sĢ to autorzy
utalentowani i fachowi. Dlaczego wiħc tak piszĢ? Sytuacja siħ odwrciþa. To
nie oni stwarzajĢ Stħpowskiego. To on ich stwarza".
DziĻ Ryszard Marek Groıski nie chce publicznie rozwijaę tego stwierdzenia.
Autorami piosenek Jaremy Stħpowskiego byli m.in. Agnieszka Osiecka
("KsiħŇyc frajer"), Wojciech Mþynarski ("Statek do Mþocin", "Bomba w grħ") i
Jerzy Ficowski ("Szlifierz warszawski").
- Zarzuty Groıskiego uwaŇam za absurdalne - mwi Jerzy Ficowski, ktry
piszĢc "dla chleba" tekst "Szlifierza..." nie wiedziaþ jeszcze, Ňe wykonawcĢ
piosenki bħdzie Stħpowski. - To tak, jakby powiedzieę, Ňe Leopold Tyrmand
publikujĢc "Zþego" promowaþ stoþeczny pþĻwiatek kryminalny. ìwczesne
piosenki Ireny Santor, Sþawy Przybylskiej, Jerzego Poþomskiego czy wþaĻnie
Jaremy Stħpowskiego byþy zjawiskiem kultury masowej, leciutkiej muzy, ktra
zawsze jest potrzebna, a nie orħŇem walki o rzĢd dusz. Przypominaþy
warszawskie sentymenty. Dlatego realizujĢc kilka lat temu w telewizji program
"Piosenki starego podwrka" bez wahania zaprosiþem doı Jaremħ
Stħpowskiego. Jedyna pretensja, jakĢ mogħ do niego Ňywię, dotyczy jego
kresowej wymowy gþoski "eþ".
W 1971 roku, kiedy jury festiwalu opolskiego chciaþo przyznaę nagrodħ
"Szpilek" Stħpowskiemu "za dobry gust w doborze repertuaru", redakcja
satyrycznego tygodnika uznaþa to za horrendalne, wycofaþa nagrodħ i poza
konkursem przyznaþa jĢ Tadeuszowi Chyle. W tym samym czasie w opolskiej
restauracji "Hotelowej" specjalnoĻciĢ zakþadu byþ "Kurczak Ꮑla Jarema
Stħpowski" z mþodymi kartofelkami, pieczarkami z patelni i saþatkĢ z
pomidorw za niecaþe 47 zþotych.
Jednych gorszyþ, innych wzruszaþ.
- Po wystħpie w Londynie przyszedþ starszy pan, marynarz na emigracji:
"Musi pan przyjĻę do mojego pubu. Tam co prawda siedzĢ sami Anglicy, ale
oni w kþko sþuchajĢ paıskiej "Rudej Maıki", ktrĢ mam w szafie grajĢcej.
Musiaþem im jĢ przetþumaczyę... Jak siħ dziĻ dowiedzieli, Ňe pan jest w
Londynie, kazali mi nie wracaę bez pana".
W Podkowie LeĻnej Ļpiewaþ "Cyrk na Ordynackiej".
4 z 5
2010-07-04 21:55
tele Rzeczpospolita
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/tele_980508/tele_a_1.html
- Podchodzi do mnie starzec o posturze Podbipiħty i zaczyna pþakaę: "Pan
Ļpiewaþ o Garkowience, ktry walczyþ z CzarnĢ MaskĢ. To ja byþem CzarnĢ
MaskĢ..."
Miaþ teŇ kþopoty innej natury.
- PrzyczynĢ byþo zaproszenie na Ļniadanie opþatkowe do prymasa Stefana
Wyszyıskiego w 1973 roku. Sprawiþa to Krysia Krlikiewicz. Mwiþem tam
jakiĻ Wiechowski monolog. W jakiĻ czas potem naskoczyþ na mnie
niespodziewanie sekretarz wolskiej organizacji partyjnej, gdzie jako "Chþopak
z Woli" Stħpowski czħsto Ļpiewaþ w fabrykach.
- Po coĻcie tam chodzili?
- Bo mnie zaprosiþ ksiĢŇħ KoĻcioþa. U was, na zaproszenie robotnikw
Waryıskiego, teŇ wystħpowaþem za darmo.
- Ale to jest przecieŇ nasz wrg.
- MoŇe wasz, ale nie mj!... - powiedziaþem.
- KsiĢdz prymas bardzo lubiþ folklor warszawski. - Krystyna Krlikiewicz,
aktorka i mama Cezarego Harasimowicza pamiħta, Ňe zaprosiþa
Stħpowskiego na osobistĢ proĻbħ kardynaþa Wyszyıskiego. - Podczas jego
wystħpu zaĻmiewaþ siħ do þez. Od tego Ļniadania Jarek byþ juŇ staþym
goĻciem spotkaı prymasa z ludŅmi kultury. Ceniħ go bardzo za koleŇeıstwo,
szczeroĻę i absolutnie bezinteresownĢ przyjaŅı.
- UwaŇam, Ňe dobrze robi to, co robi. - Edward Dziewoıski wspomina, jak
namwiþ Stħpowskiego w 1974 roku do wsplnego wystħpu w komedii "Para
nie para" Neila Simona w warszawskim Teatrze Nowym. - Nie Ļpiewaþ, wrciþ
do swojego zasadniczego zawodu i wywiĢzaþ siħ z zadania znakomicie. Co
nie znaczy, Ňe nie lubiħ jego piosenek. Broı BoŇe! Nie mam Ňadnych
zastrzeŇeı.
SzwankujĢce zdrowie zmusza dziĻ Jaremħ Stħpowskiego do korzystania z
urokw zasþuŇonej emerytury. Wystħpuje rzadko. Nie zabraþ siħ jeszcze za
pisanie wspomnieı, choę byþoby o czym czytaę.
Niedawne obchody rocznicy wydarzeı marcowych przypomniaþy mu inny
epizod. W 1967 roku wsplnie z LidiĢ KorsakwnĢ, HalinĢ KunickĢ i
Kazimierzem Brusikiewiczem, wystħpowaþ w Izraelu.
- Czuþo siħ juŇ w powietrzu wojnħ, byþa mobilizacja, w gazetach byþy apele do
obcokrajowcw, aby jak najszybciej opuszczali Izrael, a my nie mieliĻmy
biletw powrotnych na samolot. Co znalazþo swoje odbicie w kolejnych
tytuþach: wszyscy nas opuszczajĢ, a polski teatr gra dalej.
Ostatni wystħp szczeglnie wbiþ mu siħ w pamiħę.
- Widownia wypeþniona byþa mþodymi ludŅmi w mundurach. Kiedy tylko
odĻpiewaliĻmy prolog, oni nam przerwali wstajĢc i skandujĢc po polsku:
"Niech Ňyje Polska! Niech Ňyje polski teatr!"
Nastħpnego dnia dostaliĻmy bilety. Kiedy oddawaliĻmy paszporty, w
Pagarcie nakazano nam zapomnieę, Ňe byliĻmy na wystħpach w Izraelu.
ņadnych wywiadw, morda w kubeþ!
Na wspþczesny polski teatr uczeı Zelwerowicza patrzy dosyę krytycznie.
- Albo ja juŇ jestem zupeþnie gþuchy ze staroĻci, albo ci dzisiejsi aktorzy nie
potrafiĢ wyraŅnie mwię. U Zelwerowicza, ktremu wcale nie zaleŇaþo, by
szkoþa byþa koniecznie "wyŇsza", a jego pensja profesorska, nie dostawaþo
siħ tytuþu "magistra dusz ludzkich".
Aktor miaþ byę dla publicznoĻci, a nie odwrotnie.
PAWEý TOMCZYK
| Bez polskich znakw |
| Rzeczpospolita | Archiwum | Serwis Ekonomiczny | Serwis Prawny | Cennik | Regulamin | Serwis WAP | Prenumerata
| Reklama | English/Deutsch | O nas | Praca i staŇe | Zgþaszanie uwag | Kontakt |
¨ Copyright by Presspublica Sp. z o.o.
5 z 5
2010-07-04 21:55
323199626.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin