Baca zatrudnil sie w kopalni. Juz pierwszego dnia mial pecha, bo wpadl do starego, zapomnianego szybu. Zbiegli sie koledzy i mowia: - Franek, jestes tam? - Jo. - Nic ci sie nie stalo? - Ni. - To wylaz stamtad. - Kaj nie moge, bo jeszcze lece... - Wojtek, wyscie taki mondrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd? Gazda na to: - Jo znom jino trzy. Piyrso to swiynto prowda, drugo tyz prowda, i trzecio gowno prowda. Wraca gazdzina pociagiem z jarmarku i pyta siedzacego z nia w przedziale pasazera: - Prosze pana, czy w Zimnej Wodzie staje? - Mnie nie! Rozmawiaja dwie gazdziny o swoich dzieciach. Jedna z nich sie chwali: - A moj Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakos nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... uzarl - nie, nie uzarl... A! juz wim! UJOT! Bacowa budzi swojego meza w srodku nocy. - Antos, pchla mi chodzi po plecach, zlap ja i zabij. - Zapal swiatlo - doradza zaspany baca. - Jak cie zobaczy, to sama zdechnie ze strachu. Na ostry dyzur przwoza gorala ciezko pobitego, a ten na noszach zwija sie ze smiechu. Lekarz pyta: - I z czego sie pan tak smieje? Szczeka zlamana, cztery zebra tez, oko wybite? Goral na to: - Ja to nic ale Jontek ma dzisaj noc poslubna a ja mam jego jaja w kieszeni! Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysluchuje ich opowiesci. Pierwszy skoczek chwali sie, ze skoczyl na odleglosc 100 metrow, drugi, ze pobil rekord skoczni. Na to Baca mowi: - Jak ja skoczylem z tej skoczni to lece, lece, patrze mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymuja sie inni, mijam Zakopane, mijam Gublowke, a tu jak halny nie powieje i wrocilo mnie na 30 metr. Baca rozwodzi sie z Gazdzina. Odbywa sie rozprawa w sadzie. Sedzia pyta sie Gazdy: - Powiedzcie Gazdo, dlaczego chcecie sie rozwiesc z ta Gazdzina, przeciez zyjecie razem juz 20 lat, w czym Wam ona zwinila? Gazda na to odpwiada: - A bo Panie sedzio, ona mi seksualnie nie odpowiada. Na to w koncu sali podo si sie ze swojego miejsca juhas i wola: - Glupoty Gazdo gadacie! Calej wsi odpowiada, a Wam nie! Juhas widzi bace prowadzacego duze stado owiec. - Dokad je prowadzicie? - Do domu. Bede je hodowal. - Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie bedziecie je trzymac? - W mojej izbie. - Toz to straszny smrod. - Coz, beda sie musialy przyzwyczaic. Baca przyjechal do Warszawy. Mysli sobie - psejode sie tromwojem. Idzie do kiosku i gada: - Poprosze bilet na tromwaj. Miysce konicnie sidzonce. Przyjechal turysta w gory. Nocuje u bacy. Rano baca pyta: - Czy wy w nocy nic ze soba nie robicie, ze sie swiatlo caly czas pali?... - Baco, przy swietle to dopiero przyjemnosc! Na drugi dzien turysta pyta bace: - No i jak, lepiej przy swietle? - Lepiej, lepiej - i ile dzieci mialy uciechy! Idzie dwoch bacow kolo sklepu spozywczego... - Baco ! Wiejejmy stad ino zywo !!! - A czemusz to !? - Bo tu pisza "Dzemy jaja !!!" Pytaja bece: - Czy te trzy dziewczynki sa twoimi corkami ? Baca: - No. - Ale one urodzily sie tego samego dnia ?! - No... - ... w odstepach pietnastominutowych !!! - No to co ?! Ja mom rower ... W Tatrach na hali opala sie naga blondyna. Raczej spi, albo jest mocno zamyslona. Przechodzacy turysta zgorszony widokiem nagiego damskiego lona przykrywa je swoim kapeluszem Przychodzi Baca, patrzy i mowi: - O Jezusicku! Wciagnelo faceta! - Staro, obrucilabys sie ku mnie. - Kces mnie, moj chlopecku ? - Nie, ino puscos baki. Do "Pewex"-u przyszedl z wiaderkiem goral: - Pani, han co to za flaska ? - Francuski koniak. - Loc! - Prosze bardzo. - A hanta flasysia piykno mi sie widzi. - To jest najlepsze wino portugalskie 'Porto'. - Loc. A hanta ? - Polski spirytus. - Duzo loc. Za to sycko kielo placem ? - Dwiescie piecdziesiat dolarow. - Wyloc ! - Baco, czy pokazecie nam Giewont? - pytaja turysci. - Jo. Widzita ta pierwsza gorka? - Tak. - To nie je Giewont. A widzita ta druga gorka? - Tak. - To tyz nie je Giewont. A widzita ta trzecia gorka? - Nie. - To je Giewont. Zmarzniety w czasie sniezycy tutysta puka do bacowki - otwiera baca. - Macie baco cos do jedzenia? - Niii! - To moze chociaz wrzatek macie ?? - Mom... ino zimny. Ten sam turysta w nastepne wakacje zachodzi w deszczu do bacowki,baca goscinnie czestuje go goraca strawa, turysta zajadajac spostrzega ze do talerza leci mu z gory woda... - Baco dach ci przecieka. - Wim... - To dlaczego nie naprawisz ?? - Ni moge, przeciez deszcz pada. - To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada ?? - A bo wtedy nie cieknie... W gorskiej chacie pod Gubalowka wielka uroczystosc - Jan Gasienica konczy sto lat. Zjechali sie reporterzy, naczelnik miasta, wreczono medal i dyplom. Wszyscy, trzesacego sie ze starosci pomarszczonego Gasienice, pytaja jak dozyl tak sedziwego wieku. - Zwyczajnie, nie pilech, nie palilech, za dziewkami nie gonilech... W tym momencie przerywa mu straszny halas. - Nie przejmujta sie - mowie Gasienica - to tylko moj starszy brat, cala noc pil gorzale, to mu sie chce teraz za dup*mi ganiac. Poczatkujacy narciarz pyta bace: - Czy ten zjazd jest niebezpieczny? - A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijaja sie dopiero na dole! - Czy to prawda baco, ze tutejsi ludzie nie lubia przybyszow z nizin? - pyta turysta gorala. - A bo ja to wim... Widzicie panocku ten cmyntoz? - Widze... - Tu leza ci, co przysli na zabawe bez zaprosenia... Sprawa w sadzie. Sedzia pyta oskarzonego - gorala:<br> - Zawod? - Mechooptyk. - Co? - Mechooptyk! - A co pan robi? - Optykam chalupy mchem.... Zapisuja bace do Partii. Sprawdzaja zyciorys. - No a jak to bylo po wojnie? Byliscie w jakiejs bandzie? - Ni, ta bydzie pirsa. Przychodzi turysta do bacy i pyta: - Baco, macie jakis pokoj do wynajecia? - Mom. - Za ile? - Dwiscie. - Baco! Za tyle? To bardzo drogo! - Panocku ale tu jest piknie. - No dobra baco, ale musi tu byc spokoj i zadnych dzieci. - Tu nimo zadnych dzieci. Turysta idzie spac. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszcza, wywracaja meble itp. Turysta zwleka sie z wyra i zaspanym glosem mowi do bacy: - Baco, baco, tu nie mialo byc zadnych dzieci! - Dzieci? To sa skurwysyny nie dzieci! Zapisuja bace do spoldzielni produkcyjnej. - Dacie krowe do spoldzielni? - Dom. - Dacie konia do spoldzielni? - Dom. - Dacie owce do spoldzielni? - Nie dom. - Dlaczego? - Bo mom. - Baco, czy mozna tu gdzies kupic czesci zamienne do samochodu ? - Zaraz za wioska jest ostry zakret nad urwiskiem, a czesci leza na dole... Idzie sobie baca i ciagnie na sznurku zegarek. Przechodzacy turysta pyta zdziwiony: - A co to baco, zegarek na sznurku ciagniecie? - Ja go wreszcie naucze chodzic! Nad Morskim okiem siedzi stary gazda. Przechodzacy turysci pozdrawiaja go i pytaja: - Co tu robicie? - lowie pstragi. - Przeciez nie macie wedki. - Pstragi lowi sie na lusterko. - W jaki sposob? - To moja tajemnica. Ale jesli dostane flaszke, to ja wam zdradze. Turysci wrocili do schroniska, kupili butelke wodki i zaniesli ja gazdzie. On tlumaczy... - Wkladam lusterko do wody, a kiedy pstrag podplywa i zaczyna sie przegladac to ja go kamieniem i juz jest moj... - Ciekawe... A ile juz tych pstragow zlowiliscie? - Jeszcze ani jednego, ale mam z piec flaszek dziennie... Baca dobiera se do gazdziny. W pewnym momence gazdzina mowi: - Baco, gniewom sie - A o co sie gniewocie gazdzino? - Ja nie mowie ze sie gniewom ino ze sie wom ch... gnie! Turysta spal u bacy. Rano bydzi sie i drapie. Widzac to baca pyta: - Coz to panocku, wsiura wos ugryzla? - Nie, w plecy. - Baco! To gowno to ludzkie czy zwierzece? - To? Ludzkie. - A po czym poznajecie? - A bo to moje. Dwoch gorali postanowilo sprawdzic ile ludzi jest w knajpie w Zywcu. Uradzili, ze jeden bedzie wyrzucal gosci a drugi liczy. Tak tez zrobili Slychac brzek tluczonego szkla, okrzyk "O Jezu" a goral liczy: - Roz Znowu okrzyk i: - Dwa W pewnym momence brzek i wylatujacy mowi: - Teroz nie licz bo to jo. Idzie goralka brzegiem strumienia, a pod drugiej stronie chlopaki. - Ej Marys, pojdz do nas ! - Nie pojde bo mnie zgwalcicie ! - Ej, nie zgwalcimy ! - To po co ja tam pojde ? - Baco, czym zabiliscie sasiada? - A synecka, Wysoki Sadzie... - Wieprzowa, czy wolowa? - Kolejowa... Przychodzi Baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamkniete. Zniecierpliwiony, zapytuje: - Je tam kto? [czy jest tam ktos? przyp. tlumacza] W odpowiedzi dochodzi go zduszony glos: - Tu sie ni je, tu sie sro! Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta: - Co robicie baco? - A tak sobie siedze i mysle. - A to wy zawsze tak ? - Nie, ino jak mam czas. - A jak nie macie czasu ? - To sobie ino siedze. Przychodzi baca do kolegi chirurga i mowi: - Wiesz Kazik pomoz, mam brzydka zone ! Wez ty jej zrob jakas operacje ! - Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie moze sie da, ale to bedzie kosztowac z jakies dziesiec tysiecy. Spotykaja sie po dwoch tygodniach. Mowi lekarz Kazik: - Tak jak mowilem, da sie zalatwic, ino dziesiec patykow przynies. - A wiesz Kazik, juz nie trzeba, gajowy zgodzil sie za piec stowek odstrzelic. Autostopowiczka zatrzymuje samochod na drodze z Poronina do Zakopanego. Samochod zjezdza na pobocze i szofer odkreca okienko. Autostopowiczka wsadza glowe do srodka, a wtedy kierowca podkreca szybko okienko, wychodzi druga strona, zadziera kiecke i rznie rzeczona autostopowiczke, poczem odkreca okienko i odjezdza. Wtedy zza drzewa wychodzi goral i rzecze: - Auto, jak auto, ale takie drzwi to se musze kupic. Idzie sobie turysta polana w gorach i widzi bace. A baca pasie sobie owce. Czarne i biale. No i turysta sie go pyta:<br> - Baco.. Ile mleka daja te owce?<br> - Ano biale czy czorne?...
emar1947