stepinski.doc

(646 KB) Pobierz
Miłosz Stępiński

Dr Miłosz Stępiński

Uniwersytet Szczeciński

Bank informacji MKS Pogoń Szczecin SSA

 

 

 

 

 

PATRZEĆ TO NIE TO SAMO, CO WIDZIEĆ

 

              Wszechmogący lub jak wolą ateiści - natura wyposażyła człowieka w zestaw różnego rodzaju receptorów, które powalają mu orientować się w otoczeniu. Jednymi z nich są tzw. telereceptory, który obejmują zmysły: wzroku, słuchu i powonienia. W piłce nożnej, podobnie jak i w życiu codziennym, ponad 80% informacji zbieranych jest przez zmysł wzroku, który to bez wątpienia jest najważniejszym ze zmysłów. Podczas wykonywania różnych czynności, m.in. także gry w piłkę, aż dwie trzecie całego mózgu analizuje bodźce płynące z narządu wzroku. Jesteśmy tak bardzo uzależnieni od tej formy dostarczania informacji, że często zapominamy lub po prostu nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia nasze oczy nas „oszukują”! Mało, kto bowiem wie, że odbierany przez nas obraz jest dwu wymiarowy, a trzeci wymiar jest tworzony w mózgu! Można tego doświadczyć podczas prostych zabaw z obrazkami np. podczas psychotestów. Inną ułomnością narządu wzroku jest ograniczone, do średnio 120° pole widzenia (w zależności od głębokości osadzenia gałek ocznych w oczodołach). Człowiek podobnie jak inni przedstawiciele lądowych gatunków „drapieżników” ma oczy skierowane przed siebie, a obraz odbierany przez obie kierunkowe gałki oczne jest w mózgu składany w całość. Pytają państwo a co to ma wspólnego z piłką nożną? Ja odpowiadam - ma i to bardzo wiele. Przekonało się już o tym wielu zawodników. W dzisiejszym felietonie przedstawię państwu kilka sytuacji boiskowych, w których zawodnicy wykorzystują ograniczenia pola widzenia przeciwnika dla osiągnięcia własnych celów. Jak bowiem powiedział pewien filozof „patrzeć to nie zawsze oznacza widzieć!”

              Ciekawą rzeczą jest, że piłkarz patrząc jednym okiem obejmuje przestrzeż ok. 90°., natomiast patrząc obojgiem oczu – nie 180 jakby się mogło wydawać a jedynie 120°! Pozostałe 60° (po 30 dla prawego i lewego oka) pozostają nieużywane, choć zawsze aktywne. Na ryc. 1 przedstawiono umowny szkic pola widzenia.

 

Ryc. 1

 

W wyniku specjalnego treningu piłkarskiego można nauczyć piłkarzy jak wykorzystywać pozostałe 60° pola widzenia. Co prawda obraz jest niestety niewyraźny, ale zawsze wystarczy, by dostrzec np. biegnącego z boku przeciwnika, czy też wychodzącego na wolne pole za pleców partnera z drużyny. Poniżej przedstawiono dwa przykłady zaczerpnięte „z boiska”.

Na rys. 2 widać sytuacje, gdy zaw. A otrzymuje podanie od partnera D i ponieważ jego pole widzenia wynosi tylko 120° nie widzi zarówno atakującego go przeciwnika B ani wychodzącego mu na wolne pole za pleców partnera C.

 

 

 

 

 

Ryc. 2

Z taką i podobnymi sytuacjami mamy do czynienia na boisku bardzo często. Stąd na trybunach można czasem usłyszeć sformułowania typu, „czemu mu nie podał” lub „jak mógł go nie widzieć przecież był obok niego”. Jednym z powodów jest właśnie ograniczone pole widzenia zawodników (do 120 a nie 180°). W drużynie szczecińskiej Pogoni, gdzie od kilku lat mam przyjemność pracować, zawodnikiem, który widzi partnerów nawet, gdy na nich nie patrzy jest Edi Andradina. Ten piłkarz podświadomie wykształcił w sobie umiejętność patrzenia tzw. „kątem oka”. Ułatwioną sytuację mają zawodnicy grający na skrzydłach, gdyż w przypadku właściwego ustawienia ciała (bokiem do linii bocznej boiska) są w stanie obserwować praktycznie większą część boiska. Zawodnicy środka pola muszą natomiast pomagać sobie ciągłym ruchem głowy, wykonywaniem elementów technicznych zawsze w ruchu, wskazówkami od partnerów, antycypacją i właściwą strategią obserwacji.

Na ryc. 3 widzimy drugą sytuację, z którą mamy bardzo często do czynienia podczas dośrodkowań piłki. Obrońcy A, B, C i D ustawieni w linii obserwują lot piłki i ruchy przeciwników. W przypadku takiego ustawienia obrońcy, szczególnie ten ostatni – D nie są w stanie skutecznie obserwować jednocześnie piłki i przeciwnika w swojej strefie. Wykorzystują to atakujący, którzy zawsze starają się wbiegać za plecy obrońców (tak jak zaw. 1 i 3). W nowoczesnym treningu obrońców uczy się tzw. techniki obserwacji zwanej z angielska „split vision”. Jest to przyjmowanie przez zawodnika takiego ustawienia i sposobu obserwacji, który pozwala jednocześnie patrzeć na piłkę i widzieć ruchy przeciwnika (zaw. D i B na ryc. 4).

 

 

 

 

 

Ryc. 3.                                                                                             Ryc. 4

         

Nie zawsze jednak jest to możliwe, dlatego też najdalszy od piłki obrońca zmuszony jest przyjąć tzw. „otwartą postawę” (zaw. D na ryc. 4), która poszerza jego pole widzenia. Dodatkowo omawiany obrońca powinien móc liczyć w imię dobrze pojętej komunikacji w zespole na podpowiedzi partnerów znajdujących się w dogodnym w danym momencie położeniu. W naszym omawianym przypadku będzie to np. nieujęty na rycinach 3 i 4 prawy boczny pomocnik.

„Trening oka” jak to nazywają niemieccy specjaliści jest isotnym, choć często pomijanym w procesie szkoleniowym elementem. Najczęściej zawodnicy kształtują go podświadomie w czasie licznych gier zarówno szkolnych jak i mistrzowskich. Może jednak warto by poświęcić świadomie więcej miejsca jego doskonaleniu. Temat pozostawiam otwarty w szczególności w zakresie środków kształtujących ten element percepcji zawodnika.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin