Adonis.pdf

(169 KB) Pobierz
336181685 UNPDF
Adonis
Lubi ę t ę aur ę ciemno ś ci, która go otacza. Lubi ę jego twarz, smutne oczy. Jest
dziwnie pi ę kny, niczym noc bez gwiazd.”
— Isabel Abedi
Śliczna, drobna brunetka siedziała w parku i szkicowała posąg współczesnego
Adonisa. Jej nauczyciel zmuszał ją do robienia dziwnych, aczkolwiek całkiem
zabawnych projektów. Tym razem miała znaleźć jakąś nowość, w zapyziałej
mieścinie, zwanej Forks. Szczęście uśmiechnęło się do niej szeroko, gdyż nie dalej
jak wczoraj postawiono w parku kolejną, kuszącą rzeźbę. Tym razem twórca dzieła
musiał mieć niesamowity talent, gdyż proporcje ludzkiego ciała zostały idealnie
zachowane, a mięśnie i mimika twarzy wyglądały jak prawdziwe. Jeśli uda jej się
idealnie oddać rzeźbę na papierze, zapewne zgarnie wysoką notę u swojego
wykładowcy, który miał niesamowicie wygórowane wymagania.
Nie podobało jej się jednak, że owa rzeźba ubrana była we frak, który wyglądał na
średniowieczny. Podeszła bliżej do owej postaci i zaczęła delikatnie, aczkolwiek
stanowczo, przesuwać dłonią wzdłuż marmurowego ciała. Musiała poznać
dokładnie każdą zmarszczkę w jego fraku, każde wgłębienie na ciele i twarzy.
- No - zachichotała rozglądając się wokoło i dotykając ręką jego krocza - artysta
hojnie cię obdarzył - zaśmiała się głośno i spojrzała uważnie na rzeźbę.
Nagle dziewczyna odniosła dziwne wrażenie, jakby posąg zasyczał. Zaczęła
zastanawiać się, czy kamień może wydawać niemal ludzkie dźwięki. Po chwili
spostrzegła jeszcze coś, co było bardziej niż dziwne. Widywała taki efekt już na
wielu obrazach, jednak nie odczuwała wtedy spojrzenia na swoim ciele. Oczy
posągu przesuwały się z każdym jej ruchem i gdyby to było możliwe, mogłaby
pomyśleć, że owy Adonis jej pragnie.
- No, kochasiu - zaśmiała się gładząc jego policzek dłonią - zostałeś przeze mnie
solidnie obmacany, więc znam już każdy centymetr twojego posągowego ciała -
powiedziała poważnie - gdybyś był żywy, zaprosiłabym cię na… - zatrzymała się
na sekundę, poczym dodała seksownie - nie będę pieprzyła głupot - zachichotała -
chciałabym sprawdzić jak tak idealny facet sprawdza się w łóżku - syknęła.
Posąg wydawał się delikatnie poruszyć, a jego oczy przestały być martwe.
Brunetka odsunęła się gwałtownie od kamiennego przystojniaka i czuła całą sobą
jego wzrok, na swoich odkrytych piersiach. Musiała jednak szybko odegnać myśli
o tym, jak byłoby im dobrze w łóżku, gdyby postać nie była jedynie kamienną
bryłą. Był tak przystojny, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Seksowna
brunetka miała w głowie obraz siebie i mężczyzny, który wygląda niemal tak samo
jak rzeźba, jednak jest bardziej ludzki. Wyobraźnia podsunęła jej chłopaka o
brązowych włosach i niebieskich oczach, bladego mężczyznę, który proponuje jej
nieziemską rozkosz. Nigdy wcześniej nie miała takiego wrażenia, więc odruchowo
przesunęła się bliżej dzieła sztyki i ponownie dotknęła policzka Adonisa.
- Chcesz się ze mną pieprzyć chłopcze? - zachichotała rozglądając się wokoło -
gdybyś nie był jedynie kamieniem, pozwoliłabym ci … och - jęknęła lekko, ale
szybko opanowała swoją wyobraźnię. Jeszcze nigdy nie pragnęła w ten sposób
nikogo, a już na pewno nie podniecała się bezdusznym, zimnym i twardym
kamieniem, z którego wykuta była ludzka postać.
Dziewczyna zamrugała szybko oczami, gdyż zauważyła, że kąciki ust rzeźby
unoszą się ku górze. Co prawda, robił to bardzo powoli, lecz obraz twarzy Adonisa,
którego naszkicowała i tego, którego miała obecnie przed oczami, zmienił się
diametralnie.
- Kurwa - zaklęła - moja wyobraźnia płata mi figle - syknęła pod nosem odchodząc
od kamienia.
Jednak szybko wróciła do postaci i przejechała ponownie dłonią po jej ciele. Mina
posągu wyrażała zadowolenie i satysfakcję.
- Kurwa Isabello Marie Swan - zachichotała niska, słodka dziewczyna, która tak
naprawdę była tak samo szalona jak brunetka - do czego to doszło - wyśmiewała ją
- zajmujesz się macaniem posągów - przybyszka tarzała się ze śmiechu - zamiast
wybrać któregoś z facetów, którzy kręcą się wokół ciebie, ty obmacujesz kamień -
łzy na twarzy dziewczyny zaczynały rozmazywać jej makijaż, jednak jakoś doszła
do posągu i Belli, poczym spojrzała na rzeźbę i wytrzeszczyła oczy. - Kurwa -
syknęła - gdyby tacy istnieli naprawdę.
Zaklęty w posąg wampir chciał się roześmiać, jednak kamienna powłoka, którą
stawał się za dnia, nie pozwalała mu na to. Musiał jednak przyznać, że tym razem
jego skłonność do spóźniania się wyszła mu na dobre. Jakieś nieświadome
niewiasty sprawiały mu przyjemność i podniecały go zarazem. Jednak to drobna
brunetka sprawiła mu największą ilość doznań. Syknął na samo wspomnienie
chwili, w której dotknęła jego krocza. Gdyby nie był teraz kamieniem, rzuciłby się
na nią i… nawet nie chciał o tym myśleć, gdyż zapewne nieświadoma dziewoja nie
przeżyłaby jego ataku.
Musiał przyznać, że dawno nie miał kontaktu ze zwykłymi śmiertelniczkami.
Pożywiał się jedynie prostytutkami i panienkami, które wychodziły z dyskotek.
Uwielbiał udawać kasiastego przystojniaka i zaciągać je w ciemny kąt, gdzie pił ich
krew i korzystał z ich usług. Jednak od dawna nie zabił żadnego śmiertelnika,
chociażby dlatego, że jego ofiary ponownie produkowały krew, więc mógł żywić
się nimi kilkakrotnie. Nie ciągnęło go do pożywiania się w bankach krwi, bez
polowania i przyjemnego zatapiania kłów w miękkim ciele, z resztą atakował
jedynie kobiety, bo je najłatwiej było omamić.
Owszem, mógł również panować nad śmiertelnym umysłem. Ludzka mentalność
była bardzo łatwa w manipulacji, więc często wymazywał ich pamięć. Miał
obowiazek chronić sobie podobne stworzenia, jednak wolał być samotnikiem.
Musiał należeć do jednego z klanów i wybrał ten, w którym było najmniej
wampirów. Tym razem nie żałował, że pojawił się na zjeździe. Powrót z niego był
wyśmienity.
Bella właśnie śmiała się opowiadając przyjaciółce, dlaczego obmacywała Adonisa.
Jednak wciąż czuła wzrok posągu na sobie. Sama nie rozumiała swoich reakcji, ale
kusiła go, chociaż wydawał się jedynie kamieniem. Delikatnie podwinęła zwiewną
spódnicę i odsłoniła biodro z delikatnym znamieniem. Nienawidziła tego
naznaczenia, ale nie zwróciła na niego obecnie uwagi. Zaczerwienienie w kształcie
niewielkiego miecza zrobiło się czerwieńsze niż zazwyczaj, tak reagowało na
promienie słoneczne.
- Głupia jesteś - zaśmiała się Angela - twój mózg już do końca sfiksował.
- Taaa - syknęła Bella - gdyby taki Adonis żył naprawdę - rozmarzyła się - byłabym
pierwszą osobą, która ustawiła by się w kolejce do jego łóżka - zachichotała.
- Nie ma takich! - zaprzeczyła szatynka - to tylko wyobraźnia jakiegoś geja-
rzeźbiarza wytworzyła tak idealne ciało - śmiała się w głos - gej-rzeźbiarz był jego
twórcą.
Wampir zasyczał w duchu widząc znamię na biodrze dziewczyny. Jej ród był
naznaczony, a to nie wróżyłoby dobrze, gdyby ją zabił. Jednak czuł nieodpartą chęć
schwycenia jej jeszcze tej nocy. Miał ochotę porządnie ją przerżnąć, a potem
pożywić się jej krwią… wypić do cna.
“Dzieło geja-rzeźbiarza” - Słowa szatynki uderzyły w jego umysł, niemal
powalając go na ziemię. Zdawał sobie sprawę ze swojej wyjątkowej urody, ale nie
sądził, że jako posąg mógłby być wzięty za marzenie homoseksualisty. Rozzłościła
go swoim stwierdzeniem, więc syknął w duchu postanawiając się zemścić.
Wiedział już, że te dwie niewiasty będą miały spore problemy z jego osobą.
Nagle dostrzegł coś, czego nikt w parku nie potrafił zobaczyć. Biała mgła unosiła
się nad dziewczętami, a dwie wyłaniające się z niej dłonie chwyciły ich głowy.
Edward dobrze wiedział, co oznacza taki znak. Były jednak dwie opcje, ponieważ,
z tego co usłyszał, Prophe postanowiła oddać się śmierci i przekazać swoją moc.
Modlił się, by przeżyła Brunetka, w końcu była naznaczona. Gdyby Prophe
stwierdziła, że dziewczyna się do tego nadaje, to już za kilka dni mógłby zająć się
nią w jakimś zaułku i spełnić jej pobożne życzenie bycia porządnie zerżniętą.
- Czyżby nasz Eddie - zachichotała Prophe przekazując mu swoje myśli
telepatycznie - “dzieło geja-rzeźbiarza” - wyśmiała go, a on mentalnie się skrzywił
- ciekawe co powie twój stwórca, gdy dowie się, że ktoś odkrył jego orientację
seksualną - śmiała się w głos, powodując mocne muśnięcie wiatru na twarzach
dziewcząt, jednak dźwięki słyszał tylko Edward - Marek na pewno nie będzie
zadowolony ze spostrzeżenia śmiertelniczki.
- Zamknij się Prophe i zabierz duszę, która ma ulecieć - syknął na nią - spieprzaj,
bo zaczynasz mnie denerwować.
- Nie bulwersuj się tak - odparła jego atak - zapewne widzimy się po raz ostatni -
zachichotała - zapomniałam! - krzyknęła po chwili tak, jakby naszedł ją
gwałtownie idealny pomysł - jeszcze się spotkamy… w piekle - mówiąc to
rozpłynęła się w powietrzu.
Edward zaczął zastanawiać się, którą z dziewczyn wybrała na swoją następczynie.
Brunetka z pewnością należała do rodu naznaczonego, więc bez względu na
wszystko będzie potępiona. Przyjrzał się uważnie tatuażowi na jej biodrze i
przypomniał sobie diabelskie oznaczenia. Dziewczyna musiała być córką demona i
śmiertelniczki, więc nadawałaby się idealnie do roli wieszczki. Demony kochają
się w sprawianiu ludziom przykrości, więc ból na twarzach śmiertelników mógłby
nie robić na niej wrażenia. W jej oczach było jednak coś, co kazało mu sądzić, iż
mimo swojego prześmiewczego podejścia do życia, nie przepada za krzywdzeniem
ludzi. Za seksem owszem, ale nie za wyrządzaniem śmiertelnikom krzywdy. W
innym świecie, w innym życiu, byłaby pewnie Aniołem.
Wampir zaśmiał się w duchu ze swoich rozważań. Jak mieszaniec demona i
śmiertelnika mógłby stać się Aniołem? To byłby Boski błąd, gdyby wpuścił tego
typu stworzenie w swoje szeregi. Eddie wyobraził sobie zniszczenia, jakie
wywołałby w duszach Aniołów kontakt z dziewczyną. Brunetka niewątpliwie lubi
seks, więc pewnie byłaby Anielską Dziwką. W jego umyśle pojawiły się sceny, w
których brunetka zaciąga po kolei Aniołów w zaułek, każe się zaspakajać i strąca
ich na ziemię. To byłoby kuszące dla ich diabelskich szeregów, jednak Bóg nie jest
idiotą. Nadawałaby się na Sukkuba, niestety z tym darem trzeba się urodzić.
- Prostak - syknął duch stojący na wprost niego. Ludzie nie mogli dostrzec
ohydnego stworzenia, które pojawiło się przed jego oczami. To była postać
podobna do nagiej kobiety, jednak była brązowa i wyglądała jak nadpalone ciało.
Jej obwisłe piersi kołysały się wraz z napływem wiatru, a szkaradna twarz
wykrzywiała w złości. - Poprzedniej nocy to mnie pragnąłeś z całych sił.
- Poprzedniej nocy nie byłaś szkaradą - szydził z niej wampir. Stworzenia mroku
potrafiły porozumiewać się za pomocą umysłu, więc sprawa była łatwa.
- Idiota - syknęła - nazywasz szkaradą kogoś, kto potrafi się ukryć przed ludźmi za
dnia, a sam stajesz się bezużytecznym posągiem - syknęła - tak łatwo byłoby cię
teraz zabić - wyszczerzyła do niego zęby, ale po chwili jej mina uległa zmianie.
Bella i Angela podeszły do posągu i zaczęły się z nim żegnać dla zabawy. Bella
dotknęła jego policzka, stając plecami do rozzłoszczonej Harpii, a Angela spuściła
wzrok na krocze rzeźby.
- Sam diabeł lepiej by tego nie wymyślił - syknęła brunetka, a szatynka musnęła
dłonią ramię rzeźby.
- Diabeł ma za słabą wyobraźnię - zachichotała - mówię ci, że to dzieło geja, który
chciał stworzyć ideał faceta - śmiała się w głos.
- Ty masz chyba jakąś głęboką homofobię - syknęła Bella - ja tam jestem
wdzięczna temu gejowi za dzieło, które mogę podziwiać - zaśmiała się w głos,
poczym zwróciła się do posągu - jeśli byłbyś prawdziwy - śmiała się - zapraszam
cię do swojego domu.
Edward mentalnie podskoczył z radości, gdyż zaproszenie, które dostał, zaczęło
obowiązywać od chwili, gdy spojrzała mu w oczy. Cieszył się, gdyż wiedział, że
teraz bezkarnie będzie mógł wchodzić do jej pokoju i pożywiać się jej krwią, gdy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin