Pojecie_etyki_w_biznesie.doc

(30 KB) Pobierz
Pojecie etyki w biznesie

 

 

Pojecie etyki w biznesie

 

 

 

 

Na początku moich rozważań chciałabym wyjaśnić w paru słowach, czym jest etyka. Encyklopedia mówi nam, że etyka jest to ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce lub zbiorowości społecznej lub konkretny ich system – tj. tyle, co moralność, która jest jedna z form świadomości społecznej. Zespół dominujących w danej epoce i środowisku ocen, norm i zasad określających zakres poglądów i zachowań uważane w tej grupie za dobre i złe. Mówiąc prościej etyka jest to sposób postępowania zgodny z własnym sumieniem i obowiązującymi zasadami, które czasem przekazywane są nam od pokoleń a nigdzie nie są zapisane.

Gdy to pojęcie łączymy z business mamy na myśli słowa z nim związane: busy, busily, businesslike, które wskazują na zapracowanie, na pracowitość, rzeczowość związaną z podejmowaniem działalności gospodarczej jak również na prowadzenie interesów.

Istnieje zależność pomiędzy etyką biznesu a rozwojem gospodarczym. Im gospodarcze powiązania stają się bardziej skomplikowane, im działają większe firmy, w których trzeba profesjonalnie zarządzać i nie można pozwolić sobie na nie uwzględnienie wszystkich czynników warunkujących uprawianie biznesu, tym z większym zrozumieniem ukazuje się konieczność zajmowania etyką biznesu. To zrozumienie wiąże się również z poziomem moralnym reprezentowanym przez pracowników i studentów. Duży wpływ ma też faza rozwoju kultury organizacyjnej, jaka cechuje dane przedsiębiorstwo jak i dominujący rodzaj kultury rynkowej. W oparciu o ich doświadczenie pracownicy i studenci zdobywają bądź tracą przeświadczenie o potrzebie etyki w działaniu biznesu.

Jak wiemy bardzo ciężko jest teraz o prace. Firmy poszukują osób młodych i najlepiej z wieloletnim doświadczeniem. Bardzo chętnie do pracy przyjmowane są osoby  przebojowe lecz często ta przebojowość mylona jest ze zbytnią pewnością siebie. Taka sytuacja nie sprzyja rozwijaniu się lub chociażby występowaniu etyki w biznesie. Ludzie robią wszystko by pracować, przedzierają się między sobą łokciami, podkradają pomysły innych byleby tylko zostać zauważonym. Z drugiej strony duże firmy często też nie są w porządku... np. to co się dzieje z podatkiem VAT. Duże firmy zwlekają z zapłatą za fakturę firmą, które np. przeprowadzały u nich remont. Mała firma po wystawieniu faktury ma bardzo mało czasu na rozliczenie się z Urzędem Skarbowym z tego podatku. W taki sposób małe firmy popadają w długi i muszą ogłaszać bankructwo. I gdzie tu etyka?

Sama nazwa „gospodarka rynkowa” pochodzi od rynku, więc placu, gdzie spotykali się ludzie i handlowali. Otóż ludzie na rynku muszą się wzajemnie szanować i akceptować, założeniem gospodarki rynkowej jest zaufanie, solidarność, uczciwość — „moralność rynkowa”. Nie może ona funkcjonować, jeśli uczestniczący w niej są nastawieni na oszukanie i wykiwanie drugiego. To może się zdarzyć, ale to nie może być regułą czy programem. Może się stać, że trzeba pójść do sądu (początki prawa sięgają właśnie sporów rynkowych — „forum”!), ale rynek przestałby funkcjonować, gdyby każdy interes trzeba było „opierać o sąd”. Perspektywa ciągłego rozstrzygania sprawy w sądzie zniechęca zwyczajnego uczciwego uczestnika obrotu. On musi mieć wysokie prawdopodobieństwo rzetelności i uczciwości partnerów obrotu. Chodzi nie tylko o jakość towarów, lecz także o dotrzymywanie terminów, przestrzeganie umów — i o przekonanie, że ma się do czynienia z odpowiedzialnymi partnerami. Właśnie: partnerami, a nie cwaniakami nastawionymi na szybki zysk. Rynek to gra, ale nie hazard. Gra się według reguł, a to wymaga solidarności i woli przestrzegania reguł.

Nie ma gospodarki rynkowej tam, gdzie nie przestrzega się prawideł rynku, nie ma jej też tam, gdzie lekceważy się moralność rynku. Czynnikiem rozkładającym rynek jest też korupcja. Tam gdzie ona kwitnie, nie pokaże się uczciwy producent czy handlarz, bo wie, że znajdzie się na pozycji przegranego. A wtedy w miejscu rynku wyrasta dżungla, którą niestety dostrzegamy w naszym kraju.

Najgorsze jest to, że politycy kierujący naszym państwem, którzy mają wpływ na jego funkcjonowanie nie są lepsi. Na pierwszy rzut oka politykę od moralności dzieli przepaść. O ile postępowanie moralne oznacza zasadniczo skierowanie ku dobru, o tyle działanie polityczne kojarzy się ze wszystkim, co najgorsze: z kłamstwem, zdradą, oszustwem, manipulacją, korupcją... Mówiąc krótko: polityka to brudne ręce, moralność to czyste sumienie. Polityka nie tylko przepełniona jest działaniami, które podlegają moralnej dezaprobacie, lecz, co gorsza, dokonuje się w niej etyczna nobilitacja występku. To, co na poziomie zwykłych stosunków międzyludzkich uchodzi powszechnie za zbrodnię, na poziomie polityki przedstawiane jest często jako cnota i powód do chwały. Już dawno zauważono: drobnych rzezimieszków zamyka się do więzień, wielkim zbrodniarzom buduje się pomniki. Wydaje się oczywiste, że polityka rządzi się własnymi regułami, które z moralnością nie mają nic wspólnego.

Wbrew temu warto jednak zapytać, czy rzeczywiście mamy dostateczne podstawy, aby sferę polityki traktować jako obszar szczególnie pod tym względem wyróżniony. Przecież we wszystkich innych dziedzinach ludzkiego życia spotykamy się nieustannie z przypadkami naruszania zasad moralności, ale takie przykłady nie skłaniają nas raczej do uogólniających twierdzeń, że na przykład małżeństwo polega na zdradzie, służba zdrowia na braniu łapówek, uniwersytet na propagowaniu kłamstw, a działalność gospodarcza na oszustwie i kradzieży. (Ten ostatni przykład wydaje się zresztą stosunkowo najbliższy polityce.). Dopóki zatem nie uda nam się pokazać specyficznie amoralnego charakteru polityki, nie widać powodu, by odrzucać stanowisko, które broni uniwersalnego charakteru moralności i w konsekwencji wszystkie bez wyjątku ludzkie czyny, w tym także i działania polityczne, nakazuje oceniać w perspektywie dobra i zła.

 

 

 

                                                                                                 Magdalena Ejsmont

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin