3.15.4.1.txt

(1 KB) Pobierz
[I.]
Chyba nigdy nie było niczego więcej we mnie niż wciekłociš pocięte ręce
Chyba nikt nie jest w stanie zrozumieć co czuje ten drugi jeli sam czuć nic nie umie nie...

A już na pewno najłatwiej jest skrelić, wyrzucić poza nawias, wiesz, i nawet jeli
Kto winny był temu, że teraz go nie ma to pomyl jak boli stan odosobnienia

I nie wiem wcale kto tak doskonale nauczył sztuki krzywdy
To teraz jest nie ważne już nie zawrócę nigdy
Bo tylko w jednš stronę prowadzi mnie droga
Dokładnie ta co pod żwirem skrywa klęskę Boga

Jeden strzał i znika wiat
Jeden strzał i nie ma wad
Jeden strzał i Twoja krew
Aniołowie sš martwi, grzech wypełza na żer

[II.]
Nie musisz mnie rozumieć, lepiej kurwa jebnšć w pysk
Czy pięć czy argument, przecież ważny Twój zysk
Istotnym jest zniszczyć, a samemu robić gówno
Sen mógł się zicić kurwo, wiesz, Twój wybór i trudno

Za dobrze mnie znasz, więc pewnie strach zapiewa arię
Coraz więcej złych opinii, mylisz tego nie ogarnę?
To fatalne jak człowiek często kurwa bywa w błędzie
I naturalnym fakt, że wciekłoć, była, jest i będzie

[III.]
Spowita złem droga bez odwrotu
I prosto w mordę walę bez zbędnego bełkotu
Bo po co zrozumienie, skoro sam go nie doznałem
Naprawdę dobrze chciałem, więc waszš opinię walę

Z góry na dół, wyjebane mam na konsekwencje
Jak wymażę się sam to dla was miejsca będzie więcej
I nie próbuj się wybielać, być na moim pogrzebie
Bo przyjdę do Ciebie w nocy, powiem "to kurwa przez Ciebie"

Człowiek nie jest jak ciana, nie wszystko akceptuje
Może Ty masz w głowie mur, ja, niestety, jeszcze czuję
I niech wam się wydaje, że jestem strasznym chujem
Występuję przeciw wiatu, zakłamane szuje

Potrafisz tylko szczekać i srać na wszelkš prawdę
Udawać chcesz człowieka, a naprawdę jeste błaznem
Który rozmieszył Boga, tak szybko i mocno
Że ten zadławił się na mierć swoja miłociš

Jeden strzał i znika wiat
Jeden strzał i nie ma wad
Jeden strzał i Twoja krew
Aniołowie sš martwi, grzech wypełza na żer
Zgłoś jeśli naruszono regulamin