ZDZISŁAW NOWAK
Jak Boruta zakochał się w karczmarzowej córce
Baśnie i legendy kurpiowskie
Ilustrował JERZY FLISAK
NASZA KSIĘGARNIA, WARSZAWA 1988
>
,w
,9ЬЧ
QlW
1 СЙчіз L
O Jadźwingach, Czerwonym Borze i o Janku Sierocie
Wielu sławnych synów miała Łomża. Walecznych rycerzy i uczonych mężów, nieustraszonych kupców wędrujących z towarami do dalekiej krainy Franków, a także krainy Brytów leżącej za głębokim morzem, miała płatnerzy o złotych rękach, których zbroje noszono na krakowskim Wawelu i w murach moskiewskiego Kremla, miała też znakomitych ludwisarzy odlewających z brązu dzwony i armaty, które przetrwały stulecia.
A zatem, kto był najdzielniejszym i najodważniejszym z łomżynian? Kto najjaśniejszymi zgłoskami zapisał się w dziejach prześwietnego grodu?
Dziś w Łomży na te pytania przeróżne padają odpowiedzi. Dziesiątki zacnych nazwisk wymieniają znawcy historii zakochani w swoim mieście. Prześcigają się w podnoszeniu zasług ludzi wielkich i dostojnych. A jednak o tym najważniejszym nie wspominają nawet słówkiem. Dlaczego? Czyżby nigdy nie słyszeli o bohaterze najdzielniejszym z dzielnych?
Cóż, najwyższa pora, by przeczytali tę legendę.
W czasach, kiedy na tronie krakowskim zasiadał Kazimierz II zwany po latach Sprawiedliwym, w książęcych borach nad Narwią rozwijała się Łomża. Nie, jeszcze nie żadne wielkie miasto, lecz zwyczajna leśna osada złożona z czterdziestu drewnianych chałup zamieszkanych przez czterdzieści rodzin, żyjących z dobrodziejstw i puszczy, i rzeki.
Tak naprawdę to w czterdziestu łomżyńskich chałupach żyło nie czterdzieści rodzin, ale trzydzieści dziewięć, ponieważ w tej czterdziestej mieszkał samotny jak palec Janko Sierota. Młodzik słusznego wzrostu, szeroki w ramionach, ciemnowłosy, z brwiami czarnymi niczym krucze skrzydło. A że chłopak przy tym serce miał szlachetne i uśmiech ciągle na twarzy, lubiany był przez wszystkich, od dzieci po siwobrodych starców.
5
- Stryjku Janku, zrób mi kukiełkę, bo nie mam kogo utulić w kolebce - prosiła go maleńka Świętochna.
- Stryjku Janku, wyciosaj mi z drewna prawdziwego konika - prosił go mały Zdzieszko.
Janko Sierota śmiał się radoś...
mjola11