Gordon Lucy - Harlequin Romans 517 - Zdobycz szejka.pdf

(945 KB) Pobierz
Sheik's Reward
LUCY GORDON
Zdobycz szejka
Tytuł oryginału: The Sheikh's Reward
0
114939400.005.png 114939400.006.png 114939400.007.png 114939400.008.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Był księciem w każdym calu. Wysoki, ciemnowłosy, o dumnie
osadzonej głowie Ali Ben Saleem, szejk Kamaru, swoim pojawieniem się
w kasynie skupił wszystkie spojrzenia.
Nie chodziło wcale o urodę ani o to, że smukła sylwetka łączyła w
jedno elegancję i siłę. Miał w sobie coś, co sugerowało, że uda mu się
wszystko, czego się dotknie. Dlatego mężczyźni przypatrywali się mu z
zawiścią, a kobiety z zainteresowaniem.
Frances Callam także patrzyła na księcia, lecz bardziej od innych
wytężała wzrok. Przyszła tu bowiem rozszyfrować szejka Alego Ben
Saleema.
Jako niezależna dziennikarka była szczególnie ceniona za
umiejętność kreślenia trafnych portretów. Wydawcy wiedzieli, że jest
wręcz niezastąpiona w historiach związanych z dużymi sumami pieniędzy.
Tymczasem książę Ali należał do najbogatszych ludzi na świecie.
- Widzisz to samo, co ja? - szepnął z podziwem Joey Baines,
obserwując, jak książę majestatycznie zbliża się do stołów. Joey był
prywatnym detektywem, którego Frances czasem wynajmowała do
pomocy. Dziś zabrała go ze sobą jako „przyzwoitkę", bo chciała wejść do
kasyna i obserwować szejka podczas gry.
- Przecież patrzę - mruknęła. - Niezbyt odbiega od legendy, prawda?
Przynajmniej pod względem prezencji.
- A co z resztą?
- Sam stanowi prawo, a jego zasoby bogactwa nie wiadomo, skąd się
biorą i gdzie znikają.
1
114939400.001.png
- Ależ wiemy, skąd się biorą - zaprotestował Joey. - Z tych szybów
naftowych, którymi ma upstrzoną całą pustynię.
- A większość pieniędzy znika w takich miejscach jak to -
powiedziała Frances, rozglądając się wokół z dezaprobatą.
- Hej, Fran, rozchmurz się. Czy nie moglibyśmy choć przez ten jeden
wieczór nacieszyć się życiem w luksusie? W końcu to w słusznej sprawie.
- W tym wypadku chodzi o przygwożdżenie faceta, który nie lubi
opowiadać o sobie, by nikt przypadkiem nie dowiedział się, co ukrywa -
rzekła twardo Frances.
Joey usiłował rozluźnić nieco kołnierzyk. Mały i krępy, wyglądał nie
najlepiej w czarnym krawacie i garniturze, ale takie były wymogi dla gości
płci męskiej.
- Nie mogę wprost uwierzyć, że odstawiłaś się tak szałowo
wyłącznie do pracy - odparł, przyglądając się pożądliwie jej smukłej
figurze, bladej cerze i ogniście rudym włosom.
- Spokojnie, Fido - powiedziała przyjaznym tonem Frances. - To mój
strój roboczy. Muszę dopasować się do otoczenia.
Udało się jej to wyśmienicie. Suknia o głębokim dekolcie i rozcięciu
do połowy uda zdawała się mienić złotem. Frances była lekko
zdegustowana rzucającą się w oczy ekstrawagancją swej kreacji i
wypożyczyła ją z mieszanymi uczuciami. Teraz jednak chwaliła swój
wybór. Tak właśnie należało wyglądać w pełnym wielkoświatowego
blichtru wnętrzu najlepszego londyńskiego kasyna „The Golden Chance".
Złotą biżuterię wypożyczyła, podobnie jak suknię. Zwisające
kolczyki podkreślały długą szyję, nadgarstki zdobiły ciężkie bransolety, a
sięgający piersi złoty łańcuch podkreślał śmiałość dekoltu.
2
114939400.002.png
Wyglądam jak utrzymanka, pomyślała spłoszona.
Tak jednak prezentowały się wszystkie obecne w kasynie kobiety i z
tego względu wybór stroju był udany.
Mogła, oczywiście, dołączyć do kobiet tłoczących się wokół szejka,
rywalizujących o przyciągnięcie jego uwagi, a nagradzanych uśmiechem
lub przesyłanym w powietrzu pocałunkiem. Ten obrazek wzburzył ją.
- Arogancki bufon - mruknęła - Myślałam, że tacy mężczyźni dawno
już wymarli.
- Tylko ci, którzy nie potrafili się przystosować - odparł filozoficznie
Joey. - Pozostali ci najgorsi.
- Jesteś zazdrosny - żachnęła się.
- Wszyscy jesteśmy, Fran! Rozejrzyj się. Wszyscy mężczyźni w tym
kasynie pragnęliby być na jego miejscu, a każda kobieta chciałaby się z
nim przespać.
- Nie każda - obruszyła się. - Ja na przykład nie.
Ali skończył swój królewski obchód i zajął miejsce przy ich stole.
Fran podeszła bliżej, starając się obserwować go bez zwracania na siebie
uwagi.
Grał o wysokie stawki, a przegrane kwitował zaledwie wzruszeniem
ramion. Fran zamurowało na widok sum, które stawiał jak gdyby nigdy
nic. Zauważyła również, że gdy tylko zaczęła się gra, zapomniał o
uwieszonych u jego ramion kobietach. Przed chwilą flirtował z nimi
zawzięcie, teraz przestały dla niego istnieć. Wzbudziło to jej oburzenie,
które wzmogło się, gdy gra się skończyła, a szejk znów stał się szarmancki
wobec swoich towarzyszek. Co gorsza, one godziły się na to.
3
114939400.003.png
- Widziałeś? - mruknęła do Joeya. - Czemu żadna z nich nie splunie
mu w twarz?
- Spróbuj napluć w twarz stu miliardom - odparł Joey. -Zobaczysz,
jakie to łatwe. Frances, czy zawsze musisz być tak niemiłosiernie
zasadnicza?
- Nic na to nie poradzę. Tak zostałam wychowana. To nieprzyzwoite,
żeby jeden człowiek miał aż tyle...
Chciała powiedzieć - aż tyle pieniędzy - ale szejk Ali Ben Saleem
miał wszystkiego w nadmiarze od chwili narodzin. Jego ojciec, stary szejk
Saleem poślubił Angielkę, której pozostał wierny do końca życia. Ali był
ich jedynym synem.
Odziedziczył swoje maleńkie księstwo w wieku dwudziestu jeden
lat. Pierwszym dekretem anulował wszystkie kontrakty z największymi
koncernami naftowymi i renegocjował je, domagając się dla Kamaru
większego kawałka tortu. Koncerny złorzeczyły, ale musiały ustąpić. Ropa
naftowa z Kamaru była najwyższej jakości.
Ali Ben Saleem w ciągu dekady pomnożył dziesięciokrotnie majątek
narodowy. Prowadził wystawne życie między dwoma światami. Posiadał
apartamenty w Londynie i Nowym Jorku. Przemieszczał się między tymi
miastami prywatnym odrzutowcem, robiąc przy okazji olbrzymie i bardzo
dochodowe interesy.
Gdy miał dość wielkoświatowego życia na zachodzie, wracał do
swego kraju. Mieszkał w którymś z licznych pałaców lub odwiedzał Wadi
Sita, tajną kryjówkę na pustyni, gdzie ponoć dopuszczał się wszelkich
bezeceństw. Nigdy nie przeczył tym pogłoskom, lecz też nigdy ich nie
4
114939400.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin